Doskonałe dźwięki i świetna rozrywka. Za nami Santander Letnie Brzmienia w Warszawie
Santander Letnie Brzmienia to idealne połączenie świetnej polskiej muzyki, zarówno w wydaniu największych tuzów, jak i utalentowanych debiutantów, jakościowej rozrywki oraz wakacyjnej, niespiesznej atmosfery. Jego siła tkwi w różnorodności, która cieszy uszy, oczy i podniebienia.
To był nasz festiwalowy powrót pod dwóch długich latach przerwy. Powrót wyjątkowy, bo z dwuletnią miłośniczką dobrej polskiej muzyki. I muszę przyznać, że lepiej nie mogliśmy trafić. Santander Letnie Brzmienia to moc różnorodnych muzycznych propozycji, wśród których każdy znajdzie coś dla siebie, także spragnieni dobrych scenicznych występów rodzice z dziećmi. Tych w Warszawie nie brakowało.
Strefy pełne atrakcji
Santander Letnie Brzmienia A.D. 2025 w Warszawie przechodzi do historii, ale o tym wydarzeniu z pewnością jeszcze długo będzie się mówiło. I słusznie! Festiwal jest świetnie zorganizowany – kto był, ten wie, a kto nie był, może nadrobić braki w Gdańsku (22-23.08) oraz Poznaniu (29-30.08), serwując sobie doskonałe zakończenie wakacji. Muzycznie również potrafi zaskoczyć, co w samym środku festiwalowego sezonu nie jest zadaniem łatwym. Tym większy szacunek dla organizatorów.
Festiwal Santander Letnie Brzmienia w Warszawie odbywa się na terenie wokół Toru Wyścigów Konnych Służewiec. To miejsce wprost stworzone do organizacji tego typu wydarzeń. Duża, otoczona zielenią i wysokimi drzewami przestrzeń pozwala na wydzielenie co najmniej kilku uzupełniających się, ale nie przeszkadzających sobie nawzajem stref.
Strefę koncertową podczas Santander Letnie Brzmienia tworzyła duża Main Stage, zlokalizowana w centralnym punkcie dużego placu, tuż przy wejściu na tor, z miejscami stojącymi oraz siedzącymi, a także dwie mniejsze sceny: BitterSweet Stage oraz Next Fest Stage. Pierwsza zgromadziła największe muzyczne nazwiska, na pozostałych zaprezentowali się lubiani muzycy, którzy tego wieczoru pełnili funkcję DJ-ów oraz mniej znani szerszej publiczności artyści, co nie znaczy, że mniej utalentowani.
W strefie gastronomicznej znalazło się mnóstwo foodtrucków serwujących dania z różnych stron świata. Długie kolejki ustawiały się zarówno do darmowych mrożonych ptasich mleczek posypanych strzelającymi kulkami, jak i water trucka z warszawską kranówką. Trudno się festiwalowiczom dziwić! Miniony weekend dał początek tak długo wyczekiwanym, nie tylko w Warszawie, upałom.
W ostatniej strefie – nazwijmy ją relaksacyjną – na licznych stoiskach lub po prostu na trawie można było odpocząć i świetnie się bawić pomiędzy koncertami, m.in. podczas silent disco, na niewielkiej scenie z instrumentami czy przy pleceniu wianków w strefie Santander, gdzie można było również zgarnąć gadżety festiwalowe. Przechadzające się kobiety z pięknymi wiankami na głowach to jeden ze znaków rozpoznawczych tego festiwalu.
Nastrojowo i niezwykle energetycznie
Koncerty? Tu osoby odpowiedzialne za line-up wspięły się na organizacyjne wyżyny. W programie znalazły się zarówno największe nazwiska polskiej sceny muzycznej, jak i cała plejada młodych, nieco mniej obytych ze sceną, ale za to niezwykle obiecujących twórców.
BitterSweet Stage to doskonałe połączenie rozmowy i muzyki. W piątek o świetny dobór dźwięków zadbała Paulina Przybysz, a w sobotę – Wozz Lozowski (wieloletni wokalista zespołu Afromental).
Z kolei NEXT FEST to scena, którą spokojnie możemy nazwać sceną przyszłości. Zaprezentowali się na niej artyści, o których na pewno jeszcze usłyszymy. W piątek wystąpili: Kosma Król, Bard Kowalski i Sinplus, a w sobotę Bazgrołki, Metro i Plawgo.
A teraz wspaniała Main Stage. W piątek na głównej scenie pojawili się: energetyczny Wiktor Dyduła, jucho ze swoją piękną, poetycką muzyką oraz Ania Dąbrowska z największymi hitami, które z każdym kolejnym wysłuchaniem tylko zyskują. Siły w specjalnym projekcie muzycznym "Babie Lato" połączyły Margaret, Zalia i Sara James. A wieczór zakończył zespół Hey, którego muzykę na żywo w tym roku można usłyszeć tylko podczas festiwalu Santander Letnie Brzmienia. Nie usłyszeć to wielki błąd.
Sobota także dostarczyła odbiorcom mnóstwa niezapomnianych wrażeń. Z wysokiego C rozpoczęła Mela Koteluk, a po niej na scenę weszła legenda gitarowego grania w Polsce – zespół Coma. To była prawdziwa gratka dla fanów dobrego rocka i przede wszystkim świetnych widowisk koncertowych.
Kolejna artystka tego wieczoru – Edyta Bartosiewicz wykonała swoje największe hity w nowych aranżacjach na orkiestrę. Wykonanie, które pasuje raczej do sal koncertowych, w plenerze sprawdziło się doskonale. Można było tego słuchać bez końca. Podobnie jak niezwykle nastrojowej – wspaniała gra światła i dźwięku – Kaśki Sochackiej. Nawet nasza córka stwierdziła, że na czas tego koncertu zrzuca słuchawki ochronne. Przynajmniej do czasu, gdy delikatne brzmienia nie utuliły jej do snu.
Zakończenie wieczoru – Mrozu – to prawdziwa petarda. Ten artysta doskonale wie, po co wychodzi na scenę, a jego niezwykle energetyczna muzyka nikogo nie pozostawia obojętnym. Roztańczona widownia grubo po godz. 23, mająca w nogach już kilka godzin zabawy, to najlepszy tego dowód.
Santander Letnie Brzmienia w Warszawie niestety już za nami. Jeśli bawiliście się na Służewcu, to wiecie, że warto tu być również za rok. To festiwal, który dostarcza wszystkiego, czego potrzebujemy latem. Świetnych polskich brzmień, rozrywki na wysokim poziomie i dobrej kuchni. Wszystko to jest niezwykle różnorodne i zarazem doskonale ze sobą współgrające. Przed nami koncerty w Gdańsku (22-23.08) i Poznaniu (29-30.08). Przybywajcie. Możecie liczyć na dobrą muzyką i taką też rozrywkę. Czego chcieć więcej, szczególnie na zakończenie wakacji? Szczegóły na www.letniebrzmienia.pl.