Przeżuwanie słów

Obraz
Źródło zdjęć: © Inne

Chciałeś kiedyś uciec ze swojego życia? Poczułeś nagle, że w tej pracy, w tym związku to wcale nie jesteś ty? Obudziłeś się kiedyś z myślą, że żyjesz według cudzego scenariusza? Że wszedłeś w rolę w spektaklu reżyserowanym przez szefa, matkę, partnerkę? Miałeś wrażenie, że jesteś zbiornikiem pełnym słów, na które zabrakło odwagi? Zastanawiałeś się, czy da się zapomnieć zdarzenia i ludzi, z których jesteśmy zbudowani? I czy warto? No to Wit Szostak napisał książkę o tobie. W dodatku znakomitą.

Krakowski pisarz, nominowany wcześniej m.in. do Nagrody Nike i Paszportów Polityki, pyta w niej o sens naszych zaangażowań. I o ich cenę. Może przede wszystkim o cenę.

Stawia nam przed oczami trzech mężczyzn, z których każdy ucieka od rzeczywistości w inny sposób. Ojciec Mateusza i Błażeja, działacz opozycyjny, znika na lata. Ucieka od represyjnego systemu, od własnej rodziny. Od czego jeszcze? Z każdym rokiem milczenie między nim a synami pęcznieje. Mateusz – ceniony na świecie artysta wizualny – porzuca błyskotliwą karierę, odcina się od dotychczasowych dokonań i kupuje stary dworzec na odludziu, w Poświatowie. Wie, czym pachnie sukces, ile poziomów iluzji go buduje. Dobrowolnie z tego rezygnuje. Jego brat Błażej wybiera emigrację wewnętrzną. Milknie krótko po osiągnięciu pełnoletności. Przez 20 lat nie wypowiada słowa. Ale w tej ciszy nie ma spokoju. Mężczyzna pasuje do Poświatowa. W dworcowej poczekalni zatrzymują się przecież ci, którzy nie mają odwagi zawrócić ani pojechać dalej.

Błażej układa w swojej głowie historię męskich uciekinierów z tego samego rodu, których życie zmieniło się po wyjeździe do Toskanii. Co się zdarzyło na Campo w Sienie?

Każdy z nas kiedyś chciał od czegoś uciec. I wrócić. „Wróżenie z wnętrzności” to książka o niepokojach, na które brakuje słów. O tym, że czasem długo trzeba szukać drogi do samego siebie. O tęsknotach nie do zagłuszenia, odejściach, które uświadamiają wagę czyjejś nieobecności, o wielu twarzach niespełnienia. Błażej jest zdania, że „fakty muszą być przeżyte, przetrawione przez organy i gruczoły. Wtedy stają się treścią wnętrzności, wtedy dopiero można zacząć opowiadać. Wywlekać wnętrzności i wróżyć z nich, wtykając palce w bolące miejsca”.

Pamięta, że matka modliła się litanią sukcesów Mateusza. „Miała nadzieję, że jej syn jest skazany na wielkość. Tak mówiła i nie wiedziała, jak okrutny był ten wyrok, skazanie na wielkość, które doprowadziło Mateusza tam, gdzie nigdy nie chciałby swego syna zobaczyć”. Dlatego, gdy jego potomek zapytał, czy tatuś – jak bohater zasłyszanej bajki - też zostanie bogiem, Mateusz długo milczał, aż wreszcie odpowiedział, że już nim był i to jest bardzo męczące, przeceniane.

Razem z bohaterami wykreowanymi przez Szostaka zastanawiamy się, czy przeszłość da się unieważnić. Błażej zauważa: „Kiedy tylko przypominam sobie, co mam zapomnieć, to imiona powracają, żebym wiedział, co mam dzisiaj zapomnieć, i przez to pamiętam je jeszcze mocniej”. Historia mieszkańców Poświatowa dowodzi, że to, co chcemy porzucić, prędzej czy później nas odnajdzie. Szepty i krzyki z przeszłości przebiją się przez ciszę dworca nawet na końcu świata.

„Wnętrzności zawsze były w naszej rodzinie ważne – twierdzi Błażej. - Moja mama miała wyprute żyły i ciągle wypruwała nowe, i ciągle chodziła z otwartym przewodem. Odkąd pamiętam, miała otwarty przewód doktorski, a on sączył się i bolał, nie mogła go zamknąć, bo dzieci, bo Polska, bo mąż bohater, bo komuna, bo cały świat (...) A potem Mateusz zaczął rzeźbić wnętrzności, odlewać je z różnych tworzyw i łączyć ze sobą w złożone układy. I rozkładał je na podłogach galerii całego świata, połączone aortami wątroby i nerki, rozsmarowane na całej powierzchni wystawowej, pulsujące i okrwawione, a ludzie chodzili pomiędzy nimi, przekraczały je kobiety w wysokich szpilkach i krytycy sztuki w brudnych butach, wędrowały pomiędzy tymi wnętrznościami tłumy koneserów i snobów, śledząc połączenia i czytając tajemną mowę symboli”.

Mateusz ludzkie wnętrzności wydobywał na światło dzienne. Być może to jeden z powodów, dla których jego brat robi dziś wszystko, by się nie wywnętrzać. „Krytycy pisali, że we wnętrznościach Mateusza można się przejrzeć i można zobaczyć własną duszę, mroczną i straszną. I wszyscy naraz zapragnęli mieć mroczne i straszne dusze, żeby odbijały się we wnętrznościach Mateusza, choć najczęściej mieli dusze pokurczone i zwyczajne, zmięte od upychania w kieszeni, żadnego mroku, tylko nuda i codzienna śmieszność. I może dlatego właśnie potrzebowali wnętrzności Mateusza, by uwierzyć, że zdolni są przeżyć dramat, skoro Mateusz może, a Mateusz jest człowiekiem, to oni też mogą”.

Najbarwniejszą postacią w książce Szostaka jest zmysłowa Marta, żona Mateusza. Z subtelnością porusza się po świecie niedopowiedzeń. Co łączy ją i jej męża z milczącym Błażejem?

Kobieta wciąż musi odnajdować w sobie „siłę i mądrość wszystkich Mart, które w niej mieszkają”. Raz malarka, raz kucharka, koło ratunkowe dla słabych mężczyzn, a najczęściej – bogini Poświatowa. Bogini, która służy, a nie domaga się, by jej służono. „Mateusz zostawiał jej popsute światy, a Marta siadała nocami przy biurku i je cerowała, naprawiała, przywracała im spójność i sens”.

Prawdziwie silna w tej książce jest tylko ona. Jakby ulepiona z tych paradoksów, którymi Wisława Szymborska tkała „Portret kobiecy”: „Śpi z nim jak pierwsza z brzegu, jedyna na świecie. / Urodzi mu czworo dzieci, żadnych dzieci, jedno. / Naiwna, ale najlepiej doradzi. / Słaba, ale udźwignie. / Nie ma głowy na karku, to będzie ją miała. / Czyta Jaspersa i pisma kobiece. / Nie wie po co ta śrubka i zbuduje most. / Młoda, jak zwykle młoda, ciągle jeszcze młoda”. Zdaje się, że Szymborska potrafiła uchwycić dramat wszystkich Mart i nie Mart, które w mężczyznę swojego życia wierzą bardziej niż w siebie: „Dokąd tak biegnie, czy nie jest zmęczona. / Ależ nie, tylko trochę, bardzo, nic nie szkodzi. / Albo go kocha, albo się uparła. / Na dobre, na niedobre i na litość boską”.

Autor „Wróżenia z wnętrzności” z czułością odmalowuje portret pani Poświatowa. Wspomina o „pięknie niewyczytanym z Marty”. Dzięki niemu Mateusz rzeźbi żonę wzrokiem i palcami, wszystkimi zmysłami – szczególnie wtedy, gdy nie ma jej obok. W fascynujący sposób Szostak opisuje tę bliskość, która staje się coraz bardziej milcząca, raniąca. „Cała poczekalnia między nimi, cały świat czeka, aż znajdą dla siebie nowe spojrzenia i nowe słowa”.

Błażej boi się „wstydliwej masturbacji pojęciami”, ale wciąż układa wyrazy w swojej głowie, przeżuwa je. Jest na przykład przekonany, że „kocham cię” jest z kamienia i się nie zużywa.

We „Wróżeniu z wnętrzności” wciąż powraca pytanie, czy niewypowiedziane słowa nie są aby ważniejsze od wypowiedzianych. Wiesław Myśliwski w słynnym „Kamieniu na kamieniu” pisał: „Słowa same poprowadzą. Słowa wszystko na wierzch wywleką. Słowa i z najgłębszej głębi wydrą, co gdzieś boli i skowycze. Słowa krwi upuszczą i od razu lżej się robi (...). Bo słowa to wielka łaska. Cóż ma człowiek tak naprawdę więcej prócz słów dane? I tak nas wszystkich czeka kiedyś wieczne milczenie, to się jeszcze namilczymy. Może przyjdzie nam ściany z bólu drapać za najmniejszym słowem. I każdego słowa niewypowiedzianego na tym świecie do siebie będziemy jak grzechów żałować (...). A ileż takich słów niewypowiedzianych zostaje w każdym człowieku i umiera razem z nim i gnije z nim, i ani mu potem w cierpieniu nie służy ani w pamięci. To po co jeszcze sami sobie zadajemy milczenie?”

Błażej z powieści Szostaka tłumaczy samemu sobie (czytelnikowi?), dlaczego jest kolekcjonerem wyrazów, którym nie pozwala jeszcze wylatywać na zewnątrz: „Słowa, których teraz nie potrzebuję, zapamiętuję i trzymam na czarną godzinę. Bo może przyjdzie taka godzina, kiedy niezużyte słowa kogoś uratują?”

Tymczasem mężczyzna skleja w głowie swój życiorys prawdopodobny. Snuje bezgłośną opowieść o przewrotności znaczeń. Uświadamia sobie i nam, że tą samą rzecz jedni boją się stracić, a inni znaleźć. Każdy ma swój Poświatów.

„Wróżenie z wnętrzności” ma urok „Prawieku i innych czasów” Olgi Tokarczuk. Jest w nim też ten rodzaj namysłu nad światem obecny w powieściach Wiesława Myśliwskiego. Wit Szostak wpisuje się w najszlachetniejszy, w moim przekonaniu, nurt polskiej literatury. Wróży z wnętrzności po mistrzowsku.

Wybrane dla Ciebie

Ikona, która nigdy nie chciała być gwiazdą. Dlaczego Dido tak nagle zniknęła
Ikona, która nigdy nie chciała być gwiazdą. Dlaczego Dido tak nagle zniknęła
Na niego patrzyli wszyscy. Adam Kałduński zachwycił publiczność Konkursu Chopinowskiego
Na niego patrzyli wszyscy. Adam Kałduński zachwycił publiczność Konkursu Chopinowskiego
Rodzina ujawnia nieznane historie z życia Osbourne'a. "Ozzy naprawdę cierpiał"
Rodzina ujawnia nieznane historie z życia Osbourne'a. "Ozzy naprawdę cierpiał"
Romantyczny Chopin – światowa premiera immersyjnej wystawy
Romantyczny Chopin – światowa premiera immersyjnej wystawy
Najpiękniejszy jubileusz świata, czyli 50-lecie Alicji Majewskiej i Włodzimierza Korcza [ZDJĘCIA, RELACJA]
Najpiękniejszy jubileusz świata, czyli 50-lecie Alicji Majewskiej i Włodzimierza Korcza [ZDJĘCIA, RELACJA]
Artysta (nie)amerykański. Bad Bunny — Portorykańczyk, który podzielił USA
Artysta (nie)amerykański. Bad Bunny — Portorykańczyk, który podzielił USA
Eric Clapton już w kwietniu wystąpi w Polsce
Eric Clapton już w kwietniu wystąpi w Polsce
Miała bujne życie intymne. Zna ją każdy Polak, ale nie z tej strony
Miała bujne życie intymne. Zna ją każdy Polak, ale nie z tej strony
Koncert dla człowieczeństwa. Gwiazdy jednoczą się dla Gazy [RELACJA]
Koncert dla człowieczeństwa. Gwiazdy jednoczą się dla Gazy [RELACJA]
Taylor Swift pobiła kolejny rekord. Jej film zapisał się na kartach historii
Taylor Swift pobiła kolejny rekord. Jej film zapisał się na kartach historii
"Służące do wszystkiego". Spektakl o podziałach klasowych i systemowej przemocy
"Służące do wszystkiego". Spektakl o podziałach klasowych i systemowej przemocy
10-minutowe owacje. Widzowie nie dali mu zejść ze sceny
10-minutowe owacje. Widzowie nie dali mu zejść ze sceny