Tajemnicze dzienniki intymne Osieckiej ujawnione! Po latach trafiają w ręce czytelników
Tajemnicze dzienniki intymne Osieckiej ujawnione! Po latach trafiają w ręce czytelników
Szykuje się gigantyczny skandal?
Przez wiele lat nikt - nawet najbliższa rodzina - nie miał pojęcia o istnieniu tysięcy stron tych tajnych, intymnych i bezkompromisowo szczerych zapisków Agnieszki Osieckiej. 8 października do polskich księgarń trafia pierwszy tom dzienników słynnej poetki.
Co w nim znajdziemy? Dlaczego tak wiele osób obawia się, że po ich publikacji wybuchnie skandal? Dlaczego przez lata nikt nie wiedział o ich istnieniu? Dlaczego ukazują się właśnie teraz? Co czuła i o czym pisała zaledwie kilku-, kilkunastoletnia dziewczynka w pierwszym tomie, który obejmuje lata 1945-1950 (Wyd. Prószyński i S-ka)? Dlaczego własne dzienniki pisała pod pseudonimem? W jaki sposób opisuje swojego ojca-tyrana? Jaki obraz PRL-u widzianego oczami dorastającej dziewczynki wyłania się z tych zapisków?
Na kolejnych stronach odpowiadamy na te i na wiele innych pytań, prezentujemy przedpremierowo najciekawsze i najbardziej kontrowersyjne fragmenty dzienników oraz piszemy więcej o życiu i twórczości Agnieszki Osieckiej.
"Dzienniki" będą szokować
Magda Umer, przyjaciółka Osieckiej oraz wykonawczyni wielu piosenek jej autorstwa, twierdzi, że kolejne tomy "Dzienników" wywołają wielki skandal i będą naprawdę szokować: "Jeśli kogoś oburzyły "Listy na wyczerpanym papierze" - jej intymna korespondencja z Jeremim Przyborą - to już się boję, co to będzie, gdy one ujrzą światło dzienne".
Być może pierwszy tom nie wywoła tak wielkich kontrowersji, jak kolejne, jako że obejmuje szkolne lata przyszłej pisarki, ale i w tych najwcześniejszych zapiskach nie brakuje bardziej pikantnych fragmentów...
12-latka uprawia seks z Jurkiem?
"Na początku Agnieszka pisała dwa pamiętniki. W pierwszym było to, co działo się naprawdę, w drugim to, co w wyobraźni. Kiedyś zapisała: "Wpadł do mnie Jurek, trzymał za rękę, zapaliliśmy czerwoną lampkę, przytulił się, postanowił pocałować i...". I znaleźli to rodzice Agnieszki. Byli przerażeni, bo miała wtedy 12 lat" - opowiadała Magda Umer w jednym z wywiadów - "Nie uświadomili jej, nic nie wiedziała o "tych sprawach", a tu... A to działo się w wyobraźni: Jurek do niej nie wpadał, czerwonej lampki nie było".
Umer twierdzi, że Agata Passent, córka Osieckiej, oddaje tak intymne teksty swojej mamy z bólem: "Przecież mogłaby to opublikować 14 lat temu, a zdecydowała się dopiero teraz. Myślę, że przez lata dochodziło do niej, kim naprawdę była jej mama".
Żadnej cenzury na swój temat
Pierwszy tom dzienników Agnieszki Osieckiej, które pisarka prowadziła przez niemal całe życie, obejmuje lata 1945-1950, kiedy przyszła poetka chodziła do podstawówki i szkoły średniej. Miała wtedy odpowiednio 9-15 lat.
Dzienniki pisane od dziewiątego roku życia aż do śmierci, to najintymniejszy ze wszystkich jej tekstów. "Choć w wielu wierszach przemycała prywatny ton, dopiero tutaj jest wolna od jakiejkolwiek cenzury wobec samej siebie. Cieszymy się, że mama przemówi wreszcie własnym językiem" - mówiła córka Osieckiej, Agata Passent, na niedawnej konferencji prasowej.
Kolejne miłości młodziutkiej Osieckiej
Sporo miejsca już w swoich najwcześniejszych zapiskach poświęca Osiecka miłości. Pierwszy opis dotyczy "złotej nocy" z Witoldem na wieży spadochronowej: "Nie mam pojęcia, czy to będzie trwać [...]. A poza tym z Witkiem to nie jest tak po prostu, jak bywało dotąd: mam, to już nie chcę. [...] Bo bardzo chcę tej miłości!".
Osiecka wyznaje, że zupełnie nie panuje nad swoim uczuciem do Witka: "To dla tego jedynego [...] wyszłam, ba, wybiegłam, popędziłam - naprzeciw - dla tego wszystkiego poświęciłam, poszarpałam młode Markowe szczęście".
"To, co wyprawiam z Markiem i z Grzegorzem, jest zwykłym świństwem"
"Szczęście Marka ze Stargardu, zacnego chłopaka z zacnej rodziny, za którego Agnieszka omal nie wyszła za mąż - i to właściwie przez bałagan we własnym sercu - zrujnował tak naprawdę Grzegorz Lasota, gdy Agnieszkę z tej zacności po prostu wyciągnął" - czytamy we wstępie do "Dzienników". A sama Osiecka notowała:
"Właściwie to, co wyprawiam z Markiem i z Grzegorzem, jest zwykłym świństwem. Położenie się do łóżka z Grzegorzem jest formalnością, której unikam dla oddrastycznienia całej tej historii w moich własnych oczach. Nawet Grzegorz twierdzi, że nie należy flirtować z dwiema osobami naraz!... Ja o tym wiem, ale tego nie czuję. Mogłabym całe życie przeflirtować z piętnastoma naraz (łóżko to raczej haracz za uciechy natury towarzysko-intelektualnej)".
Intymne dzienniki pisane pod pseudonimem?
Pierwszy zapis "Dzienników" pochodzi z 27 grudnia 1945 roku. 9-letnia Agnieszka streszcza w nim swoje dotychczasowe życie - wczesne dzieciństwo w Zakopanem, gdzie jej rodzice prowadzili restaurację, wybuch wojny, powrót do Warszawy, naukę u prywatnych nauczycielek.
"Teraz będę pisać nieco obrazowiej, bo właśnie dzisiaj zaczęłam pisać mój pamiętnik i musiałam streścić szereg lat, a teraz będę pisała codziennie wieczorem przeżycia z całego dnia. Mam na imię Agnieszka, a na nazwisko Osiecka" - pisze dziewczynka.
Jest to jednak jedyny przypadek, gdy w pamiętniku używa swego prawdziwego imienia i nazwiska. Pozostałe zapiski prowadzi jako Bożena Ostoja. "Ostoja to od rodzinnego herbu, ale dlaczego Bożena - nie wiemy. Można się też tylko domyślać, dlaczego używała pseudonimu, może spodziewała się, że zniechęci on do lektury osoby niepowołane. Może też prowadziła sama z sobą i swoimi zapiskami grę pomiędzy szczerym odsłonięciem się, a pewnego rodzaju autokreacją" - zastanawia się córka poetki.
Ojciec-tyran
Pierwszy tom zapisków obejmuje lata szkolne Osieckiej, do ukończenia szkoły średniej. Wyłania się z nich obraz dziewczyny bardzo czynnej i towarzyskiej, z ogromnym apetytem na życie, ale też świadomej swojej wyjątkowości. Już jako 9-latka Osiecka wie, że chciałaby zostać pisarką i świadomie podejmuje trud codziennego pisania także po to, aby szlifować warsztat.
Ojciec miał wobec niej wielkie ambicje - dopilnował, aby Agnieszka uczyła się czterech języków obcych, uprawiała sport, uczestniczyła w życiu kulturalnym. Osiecka opisuje drugą stronę tej troskliwości - ciągłe awantury, jakie tatuś jej robił właściwie o wszystko.
Był typem ojca-tyrana, nie tylko w sprawach nauki i powrotów do domu o umówionej porze. Wybierał córce ubrania, w których, jego zdaniem, najlepiej wyglądała, zrobił awanturę z krzykami i zarządził ścisłą dietę, kiedy jako 15-latka przytyła kilka kilo.
Świat PRL-u oglądany z dystansu
Prof. Zieniewicz zauważa, że system wychowawczy ojca Osieckiej bardzo mocno kontrastował z rzeczywistością polskiej szkoły lat 50. okresu stalinizmu. Osiecka ogląda świat PRL-u z dystansu, jaki daje jej dom kultywujący przedwojenne wzorce dobrych manier, elegancji, ambicji intelektualnych.
Z kolegami ze szkoły uczestniczy tymczasem w odgruzowywaniu Warszawy, należy do Służby Polsce a potem Związku Młodzieży Polskiej i razem z innymi jeździ pomagać rolnikom w pracach polowych.
"Spostrzeżenia Agnieszki, zawarte pomiędzy plotkami o koleżankach i opisach zakochania w kolejnych chłopakach, są bardzo dojrzałe. Spomiędzy migawek z życia dorastającej dziewczynki wyłania się panorama całej epoki" - mówi Zieniewicz.
Genialne obserwacje dojrzewającej dziewczynki
"To arcyciekawy materiał diarystyczny. Choć na początku autorka zapisków ma zaledwie dziewięć lat, uderza dojrzałość jej przemyśleń i obserwacji, poziom samoświadomości i autorefleksji. Pierwszy tom dzienników to zarazem zapiski dojrzewającej dziewczynki, opisy pierwszych miłości, ale też genialne obserwacje okresu, który w polskiej diarystyce jest słabo opisany - stalinowskich lat 50. To charakterystyka PRL-u pisana przez dziecko PRL-u" - mówi prof. Andrzej Zieniewicz, który "Dzienniki" opatrzył wstępem.
Już pierwszy tom "Dzienników" Osieckiej liczy ponad 500 stron. Do 2017 roku ukażą się kolejne cztery tomy, obejmujące lata 1952-1958. Potem wydawnictwo Prószyński planuje dłuższą przerwę w publikacji zapisków Osieckiej, ze względu na czas potrzebny do ich opracowania, ale też dlatego, że wiele opisywanych w nich osób wciąż żyje i, mówiąc delikatnie, byłoby niekoniecznie zadowolonych z publikacji.
Czy "Dzienniki" powinny w ogóle ujrzeć światło dzienne?
"Dzienniki" ukazują się bez żadnych skrótów, a prace nad ich przygotowaniem do druku trwały kilka lat. "Dzienniki wiele mówią o charakterze, usposobieniu autorki, widać, jak wcześnie objawił się nie tylko jej wielki talent literacki, ale też kronikarski. Lektura "Dzienników" pozwoli zrozumieć jej decyzje związane z twórczością, filozofię życiową i relacje rodzinne" - mówi Agata Passent.
Córka pisarki przyznała, że matka nie zostawiła żadnych wytycznych dotyczących ich publikacji czy też nieupubliczniania zapisków. "Wiemy jednak, że porządkowała swoje archiwum i wiele rzeczy z niego usunęła m.in. część listów, niektóre utwory. Wiemy, że dbała też o to, aby dzienniki nie zaginęły. Można więc z tego wnioskować, że liczyła się z publikacją tych rzeczy, które pozostawiła w archiwum, tak przynajmniej zinterpretowaliśmy jej postępowanie" - wyjaśnia Passent.
Kolejne tomy "Dzienników"
"Kolejne tomy "Dzienników" będą gratką dla socjologów kultury i obyczaju, dla historyków. A także wielu biografów, bo Osiecka spotkała dziesiątki wybitnych postaci, z wieloma się przyjaźniła i współpracowała, a w niektórych się kochała. To przeróżni ludzie: od Giedroycia, Cybulskiego i Kobieli po Michnika i Andermana" - pisze Lidia Ostałowska w najnowszym numerze "Książek".
Agata Passent, córka poetki, przyznaje, że nie czytała jeszcze następnych części: "Muszę to sobie dawkować. Pracując w Fundacji, cały czas poznaję życie Osieckiej. Ciągle pojawiają się nowe wątki. To jest bardzo intensywna znajomość! (śmiech) [...] Można powiedzieć, że przedłużam sobie tę przyjemność, zamiast rzucić się i zjeść od razu całą tabliczkę czekolady, rozkładam to w czasie".
Agnieszka Osiecka
Agnieszka Osiecka, pisarka, dziennikarka, reżyser filmowy i dramaturg, przede wszystkim była autorką tekstów ponad 2 tys. piosenek. Wiele z nich, jak "Okularnicy" czy "Małgośka", przeszło do klasyki polskiej piosenki. W roku 1954 związała się ze Studenckim Teatrem Satyryków (STS), dla którego napisała ponad 160 tekstów, m.in. "Piosenkę o okularnikach", "Widzisz mała", "Kochanków z ulicy Kamiennej".
Osiecka pozostawiła po sobie nie tylko piosenki, ale też legendę towarzyską. Na temat jej życia - niechęci do ustabilizowania się, "nieudomowienia" - jak sama mawiała - dwóch małżeństw, licznych romansów m.in. z Markiem Hłasko, problemów z alkoholem napisano już całe tomy, a mimo tego pisarka w dalszym ciągu pozostaje tajemniczą i intrygującą postacią.
Pierwsze lata i życie na Saskiej Kępie
Urodzona w 1936 roku w Warszawie córka pianisty i kompozytora Wiktora Osieckiego oraz polonistki Marii Osieckiej pierwsze lata dzieciństwa spędziła w Zakopanem. Po wojnie rodzina Osieckich zamieszkała na Saskiej Kępie, w prawobrzeżnej dzielnicy Warszawy.
Niewielkie mieszkanie przy ul. Dąbrowieckiej 25 stało się dla poetki ulubionym miejscem pracy na całe życie. Choć mieszkała okresami we własnym domu w Falenicy, w willi przy ulicy Jakiela na Żoliborzu czy w Nowym Jorku na Manhattanie, to jednak najważniejsze utwory powstawały przy biurku w rodzinnym mieszkaniu.
Ukończyła Wydział Dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim oraz Wyższą Szkołę Teatralną i Filmową w Łodzi, gdzie w 1961 r. uzyskała dyplom reżysera etiudą filmową "Słoń".
Kolejne sukcesy
Na pierwszym Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu w 1963 roku odniosła sukces, otrzymując nagrodę indywidualną za "Piosenkę o okularnikach", wykonywaną wówczas przez Kazimierę Utratę. Przez siedem lat prowadziła w Polskim Radiu "Radiowe Studio Piosenki".
Równolegle do współpracy z Polskim Radiem Autorka tworzyła sztuki i spektakle muzyczne dla teatrów i telewizji. W grudniu 1963 r. razem z kompozytorem Adamem Sławińskim zaczęła pisać dla Teatru Telewizji cykl programów zatytułowany: "Listy śpiewające". Jej pierwszą sztukę przygotowaną z myślą o zawodowej scenie "Niech no tylko zakwitną jabłonie" wystawił Teatr Ateneum, z którym była związana przez wiele następnych lat.
Co zawdzięczamy Osieckiej?
"To, że Agnieszka już za życia stała się klasykiem naszej piosenki, autorką kultową, postacią równie sławną jak jej utwory, ogólnie wiadomo. Mniej się pamięta natomiast, że w czasie, gdy startowała, królowały pieśni masowe i radzieckie, a nasze przedwojenne piosenki były wyszydzane, traktowane jako okaz drobnomieszczańskiej szmiry. Agnieszce Osieckiej i jej słynnemu spektaklowi "Niech no tylko zakwitną jabłonie" w dużym stopniu zawdzięczamy radykalną zmianę tej opinii" - mówił pisarz, dramaturg Jarosław Abramow-Newerly.
Muzykę do piosenek Osieckiej komponowali wybitni twórcy powojennej muzyki rozrywkowej m.in. Seweryn Krajewski, Adam Sławiński, Krzysztof Komeda, Andrzej Zieliński, Jacek Mikuła, Katarzyna Gaertner, Zygmunt Konieczny. Do swoich ulubionych wykonawców zaliczała Kalinę Jędrusik, Marylę Rodowicz, Magdę Umer, Seweryna Krajewskiego, Annę Szałapak, Krystynę Jandę, zespół Skaldowie.
Najważniejsze piosenki i śmierć poetki codziennej
Pierwszą autorską płytę - "Piosenki Agnieszki Osieckiej" wydały Polskie Nagrania w 1967 roku. Znalazły się na niej utwory głównie rodem z STS-u. Pięciopłytowy album "Pięć oceanów" wydany przez Polskie Radio przygotowywała, wybierając starannie najważniejsze dla siebie piosenki. Nie doczekała jego premiery. Zmarła 7 marca 1997 roku. Pośmiertnie została odznaczona Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski (1997).
"Swoim pisaniem Agnieszka w piękny sposób nas wszystkich oswajała z rzeczywistością. Opisywała tę codzienność, ten PRL, czyniła go mniej dotkliwym, jakimś bliższym, subtelniejszym (...). Była taką poetką codzienną, swoje teksty pisała tak, jakby to były normalne zajęcia domowe" - wspominał Osiecką Stanisław Tym.
Córka Agnieszki Osieckiej, felietonistka i autorka książek Agata Passent, utworzyła Fundację Okularnicy, która zajmuje się opieką nad spuścizną poetki oraz popularyzuje jej twórczość.
"Dzienniki" Agnieszki Osieckiej publikuje wydawnictwo Prószyński i S-ka.
Oprac. GW, WP.PL, na podst. PAP, książki i innych źródeł.