Awantura wokół testamentu noblistki! Mąż Wisławy Szymborskiej był ubeckim donosicielem
Awantura wokół testamentu noblistki! Mąż Wisławy Szymborskiej był ubeckim donosicielem
Czy przyszła noblistka nie znała prawdy o Adamie Włodku?
Adam Włodek, mąż Wisławy Szymborskiej, był donosicielem Urzędu Bezpieczeństwa, o czym podobno od dawna wiedziało krakowskie środowisko literackie. Dlaczego o sprawie zrobiło się głośno dopiero teraz? Dlaczego jej mąż donosił na kolegów-literatów? Czy była to tylko naiwność i polityczna głupota czy może przyczyną był romans poetki z innym pisarzem? Czy noblistka wiedziała o donosach męża?
A jeśli wiedziała - dlaczego w swoim testamencie napisała, że to właśnie Włodek ma być patronem stypendium Fundacji Wisławy Szymborskiej? Dlaczego wskazała swojego byłego męża, zapomnianego poetę i opiekuna młodych literatów, z którym rozwiodła się po 6 latach małżeństwa, a nie swojego wieloletniego partnera życiowego i wybitnego prozaika, Kornela Filipowicza?
Na kolejnych stronach galerii piszemy więcej o całej tej zagadkowej i budzącej wiele kontrowersji sprawie, odpowiadamy na te i na wiele innych pytań na temat tajemniczego małżeństwa Szymborskiej i donosów Włodka.
Historia donosu
W 1953 roku Adam Włodek, poeta, redaktor, opiekun młodych literatów, a od 1948 roku także mąż 30-letniej wtedy Wisławy Szymborskiej, wysłał do Urzędu Bezpieczeństwa donos na Macieja Słomczyńskiego, znanego pisarza i tłumacza. Słomczyński był wtedy sąsiadem Włodka w krakowskiej kamienicy oraz przyjacielem Szymborskiej.
Informacja o donosie ujrzała światło dzienne dopiero... 54 lata później. W 2007 roku Maciej Gawlikowski w swoim filmie dokumentalnym o Słomczyńskim po raz pierwszy zaprezentował treść dokumentu. O czym i przede wszystkim dlaczego informował Włodek Urząd Bezpieczeństwa?
"Z poczucia czujności partyjnej i obywatelskiej"
"Oświadczenie, które niniejszym składam, wynika z poczucia czujności partyjnej i obywatelskiej. Podane fakty są przypuszczeniami - a nie twierdzeniami. Nie jest to oskarżenie, lecz zwrócenie Waszej uwagi. Informacje to dotyczą osoby Macieja Słomczyńskiego" - tymi słowami rozpoczyna się ośmiostronicowy donos Włodka.
"W dalszej części Włodek sugeruje m.in., że na koledze z Domu Literatów mogą ciążyć przewinienia okupacyjne i że może on być związany z wywiadem anglosaskim (Słomczyński jest biologicznym synem Amerykanina i Angielki, nazwisko nosi po drugim mężu matki)" - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
Donos, który mógł skończyć się śmiercią
Jeden z poetów anonimowo cytowanych przez "Wprost" wspomina, że - łagodnie mówiąc - Słomczyński z Włodkiem nie przepadali za sobą. "Słomczyński był przystojny, elokwentny, szarmancki, a Włodek wręcz przeciwni. Poza tym wyciągał informacje na temat Słomczyńskiego od żony i kapował na niego do UB. Tu winy Szymborskiej nie ma. Trudno, żeby ukrywała przed mężem jakieś sprawy" - czytamy.
Maciej Gawlikowski, autor wspomnianego dokumentu oraz profilu na Facebooku "Konfident UB wzorem dla młodych literatów? Protest" (piszemy o tym dalej), mówi dalej: "informacje, że Słomczyński służył w armii amerykańskiej, dla UB były wodą na młyn. Między takim donosem na UB, a donosem na gestapo nie było różnicy. I jedno, i drugie mogło się skończyć śmiercią. Przecież to był szczyt stalinowskiego terroru".
Na zdj. świeżo upieczeni małżonkowie - Wisława Szymborska i Adam Włodek.
Donos i jego skutki
"Dwa tygodnie po donosie Włodka Słomczyński został wzięty na UB i w sytuacji zagrożenia życia podpisał współpracę. Pisał raporty, jednak nie wystawił nikogo" - twierdzi Gawlikowski. W swoim tekście opublikowanym na łamach "Rzeczpospolitej" dodaje, że UB zaczęło interesować się Słomczyńskim w grudniu 1952 roku:
"Dwa tygodnie później Adam Włodek składa na niego obszerny donos, co skutkuje kolejnym kontaktem Słomczyńskiego z UB. Pisarz pod groźbą sprawy karnej o współpracę z imperialistycznym wywiadem podpisuje współpracę z bezpieką i przyjmuje pseudonim "Włodek". W tym samym roku udaje mu się wyrwać z ich rąk - wyjeżdża z Krakowa i zrywa kontakty. O tym, jak cenne w osaczaniu Słomczyńskiego były doniesienia Włodka, świadczy zachowana notatka oficera UB".
Na zdj. fragment donosu Włodka.
Małżeństwo Szymborskiej
Adam Włodek poznał Wisławę Szymborską w 1945 roku. Małżeństwem zostali trzy lata później. W kwietniu 1950 roku razem wstąpili do partii. W 1954 roku się rozwiedli, choć w dalszym ciągu się przyjaźnili.
Co zaskakujące, już w 1957 roku Włodek, zawsze otwarcie manifestujący swoje komunistyczne sympatie, występuje z PZPR. "Robi to jako jeden z pierwszych. Jego światopogląd się zmienia. Zostaje odsunięty od Koła Młodych, ale literaci wciąż do niego przychodzą, prosząc o radę, więc robi dalej swoje" - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
Już po śmierci Włodka w 1986 roku, Szymborska wspominała: "Byliśmy głupi, naiwni, politycznie niewyrobieni i bez zastrzeżeń wierzyliśmy w to, co mówili nam starsi towarzysze. Którzy, jeżeli wiedzieli więcej niż trzeba, w tamtych latach milczeli. Jako członek partii Adam, z racji swojego temperamentu, bardziej był czynny niż ja, ale myśleliśmy podobnie. Tylko ba, czy w ogóle myśleliśmy? Przecież partia myślała za nas i to nam powinno było wystarczać. I na parę lat rzeczywiście wystarczało".
Donos z powodu romansu Szymborskiej?
"Po kilku dniach zupełnej dezorientacji do walki ruszyli w mediach obrońcy Adama Włodka. Wszyscy od tego czasu powtarzają, że Włodek pomagał młodym poetom, czego nikt przecież nie kwestionuje, tylko jaki to ma związek z haniebnymi donosami na kolegów literatów?" - pisze Gawlikowski o obecnej awanturze wokół donosów Włodka. I dalej:
"Z relacji telewizyjnej Panoramy można zrozumieć, że wszystkiemu był winien... Maciej Słomczyński! Godny potępienia jest on, a nie człowiek, który na niego donosił. Użyto nawet "argumentu", że Słomczyński prawdopodobnie romansował z Szymborską, więc donos jej męża do UB jest jakoś rozgrzeszony. Oczywiście nie ma na ten romans żadnego dowodu - listu czy choć świadectwa któregoś ze znajomych, ale jakie to ma znaczenie?".
Czy romans rozgrzesza z donoszenia?
Pisarz i poeta Tomasz Jastrun o domniemanym romansie Szymborskiej i Słomczyńskiego wspominał w wywiadzie dla telewizji oraz w swoim blogu, gdzie pisał: "Włodek w czasach stalinowskich złożył donos na Maćka Słomczyńskiego, którego bodaj podejrzewał o romans z żoną". Gawlikowski relacjonuje:
"Gdyby nawet Słomczyński romansował z Szymborską, to czy rozgrzesza to Włodka z denuncjowania go do UB? Zdaniem Jastruna częściowo tak: "Z zazdrości robi się straszne rzeczy, ale jeśli tak, to na Sądzie Ostatecznym będzie to zakwalifikowane jako działanie w afekcie". Dziennikarz innego kanału, TVP Info, powtarza tę "romansową" wersję z wypiekami na twarzy: "Smaczku sprawie dodaje plotka, że Włodek doniósł na Słomczyńskiego z zazdrości"".
"Czemu część mediów próbuje przekonać, że ten Włodek nie taki zły, że Słomczyński trochę sam sobie winien i nie był lepszy? Czy to idea nazwana panświnizmem? Pokażmy, że wszyscy to łajdacy, wtedy nikt nie będzie miał prawa atakować "naszego" łajdaka" - twierdzi Gawlikowski.
Czy o donosach Włodka wiedziała Wisława Szymborska?
"Wydaje się, że nie. Po jednym z publicznych spotkań byłem mimowolnym świadkiem rozmowy grupy jej przyjaciół i bliskich znajomych, podczas której dyskutowano, czy powiadomić ją o tym. Ogólna konkluzja była taka, że nie należy Noblistki denerwować, że w ostatnich latach często wspomina ciepło Włodka i byłoby świństwem informowanie o jego donosicielstwie" - odpowiada Gawlikowski w "Rzeczpospolitej".
"Przed ponad 80-letnią kobietą, która kontaktuje się zaledwie z paroma osobami, izoluje się od świata zewnętrznego, chyba niezbyt trudno ukryć informacje o donosach sprzed prawie 60 lat. Natomiast Rusinek musiał wiedzieć o donosicielskiej przeszłości Włodka. Kiedy robiłem film, zwróciłem się do niego, bo chciałem porozmawiać z panią Szymborską na temat przeszłości jej byłego męża, i dostałem odmowę. Nie wiem, czy przekazał prośbę swojej szefowej" - to z kolei fragment wypowiedzi Gawlikowskiego dla "Wprost".
"W środowisku literackim Krakowa fakt, że Włodek donosił do UB, od dawna był dosyć znany. Dziwię się, że teraz to jest jakaś rewelacja" - mówi "Wprost" Tadeusz Nyczek, przyjaciel i znawca twórczości Szymborskiej. Nyczkowi wydaje się mało prawdopodobne, by poetka nie wiedziała o przeszłości swojego męża, tym bardziej, że większość życia spędziła w rozplotkowanym krakowskim środowisku literackim.
Gawlikowski twierdzi, że nie chodzi wyłącznie o ten jeden donos (na Słomczyńskiego).
* Co więcej, nawet w treści tego ośmiostronicowego dokumentu sam Włodek wspomina o swoich poprzednich pismach do UB.*
Interesujący jest również fakt, że o donosie (a raczej: donosach) Włodka nie zrobiło się głośno ani po emisji filmu dokumentalnego, ani po publikacji biografii Szymborskiej, w której ta informacja również się znalazła, ale dopiero ostatnio. Dlaczego? Wszystko przez testament noblistki, na podstawie którego Fundacja Wisławy Szymborskiej ma przyznawać stypendium im. Adama Włodka dla młodych pisarzy i krytyków literackich.
Nagroda nie zostanie wręczona
Po opublikowaniu przez Gawlikowskiego na Facebooku (na zdj.) informacji, że patron stypendium był donosicielem UB, Instytut Książki wycofał się z uczestnictwa w przyznawaniu młodym literatom nagrody. W tym roku nie zostanie więc ona wręczona, choć ustanowienie Nagrody im. Adama Włodka to jedno z postanowień testamentu noblistki.
Dziennikarz, działacz opozycyjny i producent telewizyjny z Krakowa Maciej Gawlikowski założył na FB profil "Konfident UB wzorem dla młodych literatów? Protest". Do protestu dołączyło już ponad 1400 internautów.
Wydał więcej kolegów UB niż tomików wierszy
Według Gawlikowskiego "poeta, który wydał mniej tomików niż kolegów Urzędowi Bezpieczeństwa" nie może być wzorem dla kolejnych pokoleń literatów. Gawlikowski wezwał Instytut Książki, który jest narodową instytucją kultury, do wycofania się z tego przedsięwzięcia.
Dyrektor Instytutu Książki Grzegorz Gauden poinformował, że nie będzie współuczestniczył w przyznawaniu stypendium im. Adama Włodka. "Decyzja ta została podjęta po zapoznaniu się z nieznanymi nam wcześniej faktami dotyczącymi patrona stypendium" - napisał Gauden. Jak podkreślił, Instytut nie był zaangażowany finansowo w stypendium i miał brać udział jedynie w procesie wyłaniania kandydatów. "Będziemy nadal współpracowali z Fundacją Wisławy Szymborskiej i wspierali ją w realizacji jej pozostałych, statutowych zadań" - powiedział PAP Gauden.
"Nie czujemy się w prawie wyrokować w imieniu Zmarłej"
Zarząd Fundacji Wisławy Szymborskiej podkreśla, że poetka ustanawiając Nagrodę im. Adama Włodka dla młodych twórców "chciała w ten sposób przypomnieć jego zasługi jako wieloletniego opiekuna Koła Młodych przy Związku Literatów Polskich - człowieka, któremu kilka pokoleń poetów, w tym ona sama, zawdzięczało pomoc i opiekę na początku swojej twórczej drogi".
"Nie czujemy się w prawie wyrokować w imieniu Zmarłej, czy ujawniony po latach uczynek Adama Włodka unieważnia wszystkie te jego zasługi, które pragnęła upamiętnić, a uszanowanie wyraźnej woli Fundatorki uważamy za swój obowiązek" - podkreśla w oświadczeniu zarząd Fundacji reprezentowany przez Michała Rusinka, Teresę Walas i mecenasa Marka Bukowskiego.
Stypendium im. Adama Włodka ma być przyznawane ze środków własnych Fundacji, a - jak zaznaczył jej zarząd - decyzję, czy się o nie ubiegać, każdy podejmie na podstawie osobistej oceny. Fundacja poinformowała, że ze względu na wycofanie się Instytutu Książki ze współorganizowania stypendium postanowiła zawiesić jego przyznawanie w 2013 r.
Testament Szymborskiej
Noblistka w swoim testamencie wyraziła wolę ustanowienia nagrody literackiej im. Adama Włodka. Prezes Fundacji Wisławy Szymborskiej Michał Rusinek powiedział PAP, że fundacja postanowiła, że będzie mieć ona formę stypendium, a nie nagrody finansowej za utwór literacki.
Zgodnie z wcześniejszym regulaminem stypendium miało wynosić 50 tys. zł dla krytyka literackiego, tłumacza lub pisarza poniżej 40. roku życia. Miało być przyznawane w konkursie na najciekawszy projekt literacki, na którego realizację laureat będzie miał 12 miesięcy.
Instytut Książki miał spośród nadesłanych projektów wybierać trzy najciekawsze i przekazać je Zarządowi Fundacji im. Wisławy Szymborskiej, który podejmowałby decyzję o przyznaniu stypendium. Nazwisko laureata miało być ogłoszone we wrześniu 2013 r. podczas gali wręczenia Nagrody im. Wisławy Szymborskiej.
Oprac. GW, WP.PL, na podst. m.in. PAP, "Rzeczpospolita", "Wprost", "Gazeta Wyborcza" i inne.