Elton John krytykuje światowych przywódców. Zwrócił się też do Trumpa
Elton John ostro krytykuje światowe rządy za brak działań w walce z HIV i AIDS. Brytyjski muzyk sugeruje, że Donald Trump mógłby zakończyć epidemię i zyskać polityczną sławę, ale decyzje administracji oraz cięcia w pomocy zagranicznej znacząco utrudniają walkę z wirusem.
Elton John ponownie zabiera głos w sprawie, którą od ponad trzech dekad uważa za swoją największą życiową misję. W rozmowie z "Variety" legendarny "Rocket Man" ostro krytykuje rządy na całym świecie za - jak podkreśla - "nieludzką obojętność" wobec epidemii HIV i AIDS. Jego słowa wybrzmiewają tym mocniej, że od 1992 r. prowadzona przez niego Elton John AIDS Foundation zebrała już ponad 650 mln dol., a mimo to globalna walka z wirusem wciąż daleka jest od zakończenia.
Muzyk nie ukrywa frustracji. Wskazuje na "zbrodnie wobec milionów ludzi", które - jego zdaniem - wynikają z uprzedzeń, strachu i politycznych kalkulacji. Przypomina, że współczesna medycyna dysponuje narzędziami, które mogłyby powstrzymać rozprzestrzenianie się wirusa: od profilaktyki PrEP po skuteczne terapie antyretrowirusowe. "Wszystko, czego potrzeba, to minimum ludzkiej przyzwoitości i realne działanie" - podkreśla bez owijania w bawełnę.
W rozmowie pojawia się również zaskakujący wątek Donalda Trumpa. Elton John sugeruje, że obecny prezydent USA mógłby realnie wpłynąć na zakończenie epidemii HIV/AIDS - jeśli tylko zechce uczynić z tego część swojej politycznej spuścizny. "Jeśli zależy mu na tym, by zapisać się w historii, tu ma wyjątkową szansę" - zauważa, choć trudno nie dostrzec, że jego słowa są podszyte goryczą.
"The Paper": W kultowej produkcji zagrał geja, to dzisiaj słyszy od fanów
Historia relacji Johna z Trumpem jest zresztą długa i niejednoznaczna. Artysta odmówił występu na inauguracji prezydenta w 2016 r., ale lata wcześniej śpiewał podczas jego ślubu w rezydencji Mar-a-Lago. Mimo to dziś unika bezpośrednich rozmów z Trumpem - jak tłumaczy jego mąż, David Furnish, fundacja prowadzi obecnie "bardzo konstruktywne" kontakty z przedstawicielami administracji w Waszyngtonie.
Tymczasem decyzje Trumpa w pierwszych miesiącach jego kolejnej kadencji wstrząsnęły środowiskiem organizacji walczących o prawa osób LGBT oraz chorych na HIV. Rozporządzenia uderzające w osoby transpłciowe, niebinarne i interpłciowe, a także ogromne cięcia w budżecie pomocy zagranicznej - w tym w programie PEPFAR, będącym kluczowym narzędziem w walce z HIV/AIDS na świecie - odbiły się szczególnie dotkliwie na krajach Afryki Wschodniej.
Relacje z Tanzanii i Ugandy są dramatyczne. Organizacje pozarządowe alarmują, że po ograniczeniach finansowania wiele osób żyjących z HIV stało się celem przemocy i dyskryminacji. Pacjenci mówią o odmowie pomocy medycznej, zastraszaniu i jawnej wrogości. Jednej z transpłciowych kobiet powiedziano w szpitalu, że "zmiany wprowadzone przez Trumpa oznaczają dla niej tylko jedno - śmierć". Aktywiści podkreślają, że w obawie przed agresją część chorych przestała odbierać niezbędne leki.
Kryzys pogłębia także decyzja Wielkiej Brytanii, która znacząco ograniczyła swoje wsparcie finansowe dla Global Fund - jednego z najważniejszych międzynarodowych programów walczących z HIV, gruźlicą i malarią. Szefowa UNAIDS, Winnie Byanyima, ostrzega, że wycofywanie się z globalnych działań może doprowadzić do ponownego wybuchu epidemii i zagrozić zdrowiu publicznemu w skali całego świata. "To nie jest filantropia - to kwestia globalnego bezpieczeństwa" - mówiła w tym tygodniu.
Mimo kolejnych ciosów Elton John nie zamierza rezygnować. Podkreśla, że rozmowa - nawet trudna i pełna napięć - jest konieczna. "Nie możemy się wycofać po tym, jak zaszliśmy tak daleko" - zaznacza. - "Ludzie, o których walczymy, nie mogą czekać na polityczne kompromisy".