Każdy wiedział, ale się łudził. Nie ma wstydu, Justyna byłaś świetna!
Niemal zignorowana przez jurorów Justyna Steczkowska dostała aż 139 punktów od widzów. Przy tak niskich notach od tych pierwszych to nie dało szans Polce na wygraną. Czy to wstyd? Żaden. Justyna pokazała Europie, co znaczy być prawdziwą gwiazdą sceny.
Co roku to samo: niby każdy wiedział, ale jednak się łudził. Kolejne doniesienia od "zagranicznych dziennikarzy", z internetowych forów i social mediów dawały nam nadzieję: Justyna ma to jak w garści! Niestety, ostatecznie 69. finał Eurowizji skończyła na 14. miejscu, w połowie stawki. I to tylko dzięki widzom, bo jurorzy niemal zignorowali jej "Gaję". Konkurs wygrał JJ, muzyk z Austrii. Jego piosenka "Wasted Love" to głównie popowa aria operowa z mocnym twistem na koniec.
To wyróżniło ją pośród całego morza rzewnych ballad. Chwilami trudno było nie zasnąć przed telewizorem, gdy np. uczestniczka z Izraela wyśpiewywała, że "wszyscy płaczą, nie płacz sam". Niewiele ciekawsza była propozycja Grecji, Francji czy Szwajcarii (polscy jurorzy z niewiadomych przyczyn nagrodzili kandydatkę gospodarzy 12 punktami).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
JJ – Wasted Love (LIVE) | Austria 🇦🇹 | Grand Final | Eurovision 2025
A co z Justyną? Była o niebo lepsza od wielu uczestników tegorocznego konkursu nie tylko dlatego, że po prostu była świetna, a swój występ wyćwiczyła do wszelkich granic. Czego tam nie było? Smok, płomienie, obcasy, wysokie nuty nieosiągalne dla przynajmniej połowy eurowizyjnej stawki. Ale była też lepsza, bo w tym roku Eurowizja nie poraziła swoim poziomem. Odbiję od razu kąśliwe uwagi o tym, że to wydarzenie szoruje poziomem po przysłowiowym dnie. Od lat to jest miejsce na naprawdę interesujące kompozycje, udane choreografie, zachwycające wizuale na scenie. Nie brakuje tu miejsca na kamp, rozrywkę, ale też folkowe dźwięki i muzyczne odkrycia. Uczciwie jednak przyznam, że zdarza się fałsz na scenie zdarzał się i zdarzył się także teraz (Luksemburg i Holandia!).
W tym roku zaskakująco mało dostaliśmy propozycji folkowych, które są siłą Eurowizji. To zawsze rzadka okazja, by posłuchać melodii ludowych z Bałkanów, Skandynawii czy wschodu. Tymczasem w Bazylei podczas finału takie dźwięki wybrzmiały tylko dzięki sekstetowi Tautumeitas z Łotwy i duetowi Shkodra Elektronike Albanii.
Rok 2025 to dominacja techno-popu i współczesnego euro-dance'u. Takie propozycje przedstawiło np. San Marino, Dania czy Islandia. Nie zostało to jednak docenione ani przez jury, ani przez widzów. San Marino zamknęło listę wszystkich uczestników z 37 punktami (zwycięzca miał ich 436).
Regułą Eurowizji są także piosenki-żarty. O nich jest najgłośniej, ich wykonawcy dostają dużo głosów od widzów (a mało od jurorów). W tym roku prym wiódł Tomy Cash z Estonii i KAJ ze Szwecji. Temu pierwszemu udało się dotrzeć aż na trzecie miejsce, ale znowu jedynie dzięki widzom.
W tym roku na szwajcarskiej scenie Eurowizji nie zdarzyło się jednak nic bardziej ekscytującego niż wspólny występ Baby Lasagna i Karijii. Artyści w 2023 i 2024 roku dostali najwięcej punktów od widzów, ale zasady konkursu (przeciwko którym co roku fani się buntują) wciąż dają większą władzę jurorom i ich niezrozumiałym decyzjom. Pojawiając się na scenie rozbudzili widzów i pokazali, jak wspaniałe hity może zaserwować nam Eurowizja i jak czasem mylą się jurorzy. Jak w tym roku oceniając Justynę Steczkowską.
Drama z Blake Lively i koszmarna "Kolejna zwyczajna przysługa", "Cztery pory roku" Netfliksa i serialowe nowości, które warto sprawdzić. O tym w nowym Clickbaicie. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotele czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: