"Kochanie, zabiłam nasze koty". Zupełnie nowa Dorota Masłowska
"Kochanie, zabiłam nasze koty". Zupełnie nowa Dorota Masłowska
Masłowska jak Rymkiewicz, Wildstein i Ziemkiewicz?
"To było bydło" - mówi Dorota Masłowska o młodych, którzy szydzili z ludzi stojących pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu - "Zrobiła na mnie ogromne wrażenie skala zbydlęcenia społeczeństwa. Było to tym bardziej przygnębiające, że wielu ludzi, sikając na znicze, miało przekonanie, że robi to w imię inteligencji i zdrowego rozsądku".
Dorota Masłowska, laureatka Nike za "Paw Królowej" , autorka "Wojny polsko-ruskiej pod flagą biało-czerwoną" , czyli jednego z najgłośniejszych i najczęściej komentowanych debiutów literackich ostatnich lat, opublikowała właśnie nową, długo oczekiwaną powieść - "Kochanie, zabiłam nasze koty" (wyd. Noir sur Blanc).
Przy okazji premiery młoda pisarka udziela kolejnych wywiadów, w których opowiada nie tylko o książce, ale też o... Bogu, patriotyzmie, katastrofie smoleńskiej czy obrońcach krzyża. Jak doszło do tego, że "cyniczna, antypolska" Masłowska atakuje dzisiaj "Krytykę Polityczną" i młodą lewicę? Na czym polega konserwatyzm i prawicowość pisarki? Jakimi deklaracjami zaskakuje dzisiaj w wywiadach zarówno dotychczasowych miłośników, jak i zdecydowanych przeciwników swojej twórczości?
Katastrofa smoleńska nie jest zabawna
"W katastrofie smoleńskie widzę wielkie cierpienie osobiste wielu ludzi, cierpienie, którego nie jestem w stanie zrozumieć i o którym nie miałabym tupetu się wypowiadać" - powiedziała Masłowska w ostatnim wywiadzie dla "Rzeczpospolitej", z którego pochodzi także wcześniejszy cytat na temat zbydlęcenia naszego społeczeństwa.
Pisarka mówi również, że nie znalazła się wśród osób drwiących z katastrofy, rodzin ofiar czy obrońców krzyża, gdyż jest to "jedna z rzeczy, które mnie nie śmieszą".
Wywrotowy konserwatyzm Masłowskiej
Z kolei w rozmowie z Piotrem Bratkowskim ("Newsweek") Masłowska wyjaśnia, że nie ma nic przeciwko temu, że przestała być kontestatorką, a została konserwatywną obrończynią wartości: "Myślę, że to bardzo wywrotowe. W Warszawie walka o prawa gejów do małżeństwa, rozrachunek z polskim antysemityzmem czy opowiadanie się za prawem kobiet do aborcji uchodzi za znak nie tylko politycznej niepoprawności, ale i umysłowej odwagi. Tymczasem to zestaw najbardziej oczywistych, miałkich wręcz komunałów, w dodatku przyjmowanych bezrefleksyjnie i do zrzygania poprawnych. W takim świetle obrona konserwatywnych wartości jest jedyną alternatywą wobec milczenia".
Pisarka wróciła do tematu w "Rzeczpospolitej", gdzie nie zostawiła suchej nitki na młodolewicowym środowisku "Krytyki Politycznej", które określa jako "festiwal poprawności politycznej, udającej niepoprawność; wzajemne przekonywanie się przekonanych". I jeszcze: "Jeśli chodzi o "Krytykę Polityczną", to osobiście wolę już sobie kupić "Krzyżówki z głową". Uważam, że więcej z nich można wynieść".
Masłowska myśli Rymkiewiczem?
Mariusz Cieślik spytał pisarkę również o to, czy dziwiła się opiniom, że "Masłowska myśli Rymkiewiczem", które zaczęły pojawiać się po premierze jej sztuki "Między nami dobrze jest". Masłowska pisała tam m.in. o krwi płynącej pod warszawskimi chodnikami, co część komentatorów zestawiło z "Kinderszenen" Rymkiewicza i jego apologią powstania warszawskiego.
"Najpierw się dziwiłam. Ale potem przestałam: właściwie dlaczego nie miałabym myśleć Rymkiewiczem? Przecież żyję w tym kraju i on z całą swoją historią codziennie przetacza się przez mój mózg. Polska przetacza się przeze mnie i to, co piszę".
Ulubienica anty-salonu?
Czy Dorota Masłowska z "ulubienicy salonu" i pisarki uwielbianej przez środowiska "Gazety Wyborczej" czy "Krytyki Politycznej" stała się "ulubienicą anty-salonu", autorką konserwatywną i prawicową, o której z wielkim uznaniem będzie teraz pisała "Rzeczpospolita" i "Uważam Rze", a nawet "Gazeta Polska" i "Nasz Dziennik"?
Warto w tym miejscu przypomnieć, co jeszcze kilka lat temu pisał o "Pawiu królowej" i jego autorce "Nasz Dziennik": "W książce roi się od wszystkich najbardziej wulgarnych słów, jakie występują w języku polskim, jest cyniczna, antypolska, godzi już nie tylko w chrześcijańskie wartości, ale również wartości tzw. ogólnoludzkie. Masłowska osiągnęła z pewnością szczyty... grafomanii i wulgarności, tego, co ludzie z tej samej opcji nazywają zoologiczną nienawiścią".
Bóg, honor, ojczyzna
Dla porównania, dzisiaj ta sama, choć - jak się wydaje - już zupełnie inna Dorota Masłowska nie tylko nie godzi w chrześcijańskie i "tzw. ogólnoludzkie" wartości, ale mówi w wywiadach m.in., że "świat bez Boga stracił czubek, środek: zdeformował się. A ludzie zatracili poczucie proporcji, poczucie tego, co jest ważne".
Na łamach "Newsweeka" pisarka opowiada z kolei o patriotyzmie: "W świecie, który tak bardzo zaciera granice geograficzne i tożsamościowe, w którym miasta przestają się czymkolwiek różnić, w którym młodzi ludzie mówią kilkoma językami i mają cudzoziemskich partnerów, Polska przestaje być ważna - tu się wraca na pierogi i ogórki, ale to wszystko. Myślę, że to właściwy moment do zadania sobie pytania: co to znaczy "być Polakiem?" i nawet nie - na ile to nas determinuje, ale na ile mamy tego świadomość. Bo że determinuje w ogromnym stopniu, to pewne".
Masłowska jak "Gazeta Polska Codziennie"
Jaś Kapela, pisarz, publicysta i felietonista "Krytyki Politycznej", konserwatywnej wolcie autorki "Wojny polsko-ruskiej..." poświęcił felieton pt. "Umysłowa odwaga Doroty Masłowskiej", w którym zauważa, że poglądy pisarki praktycznie niczym nie różnią się obecnie od poglądów Rafała Ziemkiewicza. Kapela szydzi, że Masłowska jest już niepoprawna i niezależna prawie jak "Gazeta Polska Codziennie".
"Oczywiście pisarka ma prawo mieć poglądy głupie, ale oryginalne. Ale niech na litość boską będą oryginalne. Bo powtarzanie za Ziemkiewiczem, to naprawdę nie jest jakaś brawura. Choć oczywiście fakt, że Masłowska robi to w "Newsweeku" i nikt jej nie przeszkadza, jest jakoś zabawny" - pisze dalej felietonista KP.
Nowa powieść Doroty Masłowskiej
Tysiące wypitych kaw i herbat. Kilogramy zjedzonych czekolad. Setki obgryzionych paznokci. Jeden zniszczony laptop. Oto prawdziwe statystyki zza kulis powstawania najnowszej powieści Doroty Masłowskiej. Ostatecznie jednak- udało się. Jest.
Autorka pisze, że "Kochanie, zabiłam nasze koty" to "wypadkowa, jak to zwykle bywa z powieściami, przejęcia losem ludzkości i różnych osobistych udręk. W ingrediencjach znajdą więc Państwo moje zmęczenie radioaktywnymi miastami i moje zmęczenie radioaktywną sobą. I moje urzeczenie morzem jako tworem w sposób doskonały i beztroski łączącym w sobie bezkres i ściek. Wreszcie- bezustanne zadziwienie kondycją duchową nowego człowieka".
Pierwsze opinie na temat powieści
"Na to czekaliśmy - aż Masłowska opowie o wspólnych doświadczeniach obejmujących teraźniejszość młodych i średnich wiekiem. [...] Miarą talentu pisarki jest warstwa językowa powieści. A miarą jej uczciwości jest to, że umieściła siebie gdzieś pośrodku - jako naiwną i łatwowierną słuchaczkę trywialnych snów i fikcji zmyślanych przez sąsiadów" - pisze Przemysław Czapliński w magazynie "Książki".
"Ostatnio strach otworzyć lodówkę, bo wszędzie można natrafić na Dorotę Masłowską. Wokół jej nowej powieści dziennikarze robią zamieszanie, jakby objawiało się nam arcydzieło. A to tylko nieudana książka lubianej autorki" - to z kolei opinia Leszka Bugajskiego ("Newsweek").
Publicystyczne banały i literatura niskokaloryczna?
Publicysta tygodnika uważa, że pisarka "ma nam do powiedzenia tyle tylko, że młodzi ludzie cierpią na skutek samotności, nie potrafią tworzyć głębszych relacji między sobą, nawiązywać kontaktów i uciekają od tej swojej samotności w świat snów i marzeń. I że nawet świat ich wyobraźni jest nędzny, śmieciowy. Litości! To są banały z drugorzędnej publicystyki".
Najnowszą powieść Masłowskiej krytykuje także na łamach internetowej "Krytyki Politycznej" Kinga Dunin: "Poprzednie powieści i dramaty Masłowskiej były właściwie podobne, mocno jednak osadzone w polskiej rzeczywistości. [...] Tym razem to już tylko makieta. I to nawet nie makieta rzeczywistości, ale makieta makiet: zbanalizowanych diagnoz, krytycznych analiz współczesnych filozofów przerobionych na artykuliki dla prasy kobiecej.
To atrakcyjna lektura, bardziej od poprzednich przyjazna dla czytelnika, w istocie nawet nie próbująca sugerować intelektualnych głębi. Literatura dobrze zrobiona, ale niskokaloryczna. Pustka, ukryta za słowami, jest tylko pustką, a nie żadną wielką metaforą współczesnego świata".
Masłowska o tandecie skandalu
"Kontestacja rzeczywistości jest, ale rozgrywa się na innym poziomie, nie językowym. Ta dość klasyczna narracja była dla mnie odmianą, wyzwaniem. Skandal bardzo się zdewaluował, czym właściwie w tej chwili jest? Tym, że ktoś pokaże wargę sromową? Skandal to tandeta, niezbyt gustowne emocje publiczności, na które nie mam już ochoty. Ta książka będzie skandalicznym brakiem skandalu" - mówi pisarka.
"Akcja "Kotów" rozgrywa się w fikcyjnej Ameryce, nigdzie i wszędzie zarazem. Chciałam w tej powieści stworzyć takie miasto ogólne, uniwersalne; czujny czytelnik odkryje, że jego topografia jest bardzo zamazana, niejasna i niekonkretna. Interesowało mnie miasto jako proces, stan ducha, nie: miejsce. Ale powieściowa Ameryka to też taka Ameryka udawana, Ameryka, którą ciągle gonimy, do której aspirujemy. W tej książce nie geografia jest ważna, a pewien stan ducha w inercji i rozpadzie".
Rozpacz spełnienia
"Wojnę polsko-ruską" określano najczęściej jako pierwszą powieść dresiarską i monolog dresiarza Silnego, "Paw królowej" to z kolei powieść o środowisku tzw. Warszawki. Jak w kontekście wcześniejszych powieści, autorka określa swoją najnowszą książkę?
"Podoba mi się interpretacja, że to są to ci sami ludzie, to samo pokolenie, które opisałam w "Wojnie polsko-ruskiej pod flagą biało-czerwoną", tylko 10 lat później. Marzenia o rzece coca-colą i snickersami płynącej spełniły się, żyjemy w kraju w miarę równych chodników, dobrze się ubieramy i jadamy sushi, ale w powietrzu wisi dziwna pustka.
Moi bohaterowie to młodzi ludzie z wielkich miast, których potrzeby konsumpcyjne osiągnęły pewien poziom spełnienia, a teraz muszą odpowiedzieć sobie na pytanie co dalej? Co się robi, jeśli jest się już najedzonym? Co zrobić z tą rozpaczą spełnienia?".
Dorota Masłowska
Dorota Masłowska, urodzona w 1983, pisarka, autorka sztuk teatralnych. Zadebiutowała w 2002 powieścią "Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną". Wydany dwa lata później "Paw królowej" przyniósł jej nagrodę Nike.
Jej dramat "Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku" wystawiany był m.in w Australii, USA i na Sachalinie. Za napisaną dla Teatru Rozmaitości sztukę "Między nami dobrze jest" (2008) otrzymała nagrodę Ministra Kultury.
Oprac. GW. Na podst. PAP i innych źródeł cytowanych w galerii.