Na nadmiar zdrowia można umrzeć! Religia zdrowia opanowała świat

Na nadmiar zdrowia można umrzeć! Religia zdrowia opanowała świat

Czy troska o zdrowie może nam zniszczyć zdrowie? Jak najbardziej.
Źródło zdjęć: © Thinkstock

/ 16Czy troska o zdrowie może nam zniszczyć zdrowie? Jak najbardziej.

Obraz
© Thinkstock

„Nasi przodkowie budowali katedry, my budujemy kliniki. Nasi przodkowie padali na kolana, my robimy skłony tułowia. Nasi przodkowie ratowali swoje dusze, my nasze figury”. Nie ma najmniejszych wątpliwości – mamy nową religię. Religię zdrowia.Tak przynajmniej uważa Manfred Lutz , niemiecki psychiatra i teolog, którego ostra i prowokacyjna książka „Szczęście w pigułce” właśnie ukazała się po polsku (Wyd. M).
*Lutz twierdzi, że w dzisiejszym świecie pogoń za zdrowiem coraz częściej staje się chorobą, jest nowym rodzajem szaleństwa i fanatyzmu. *Wszędzie dookoła wmawiają nam, że „Radość życia polega na byciu zdrowym, sprawnym i pięknym”. Jego zdaniem twierdzenie, że „najwyższym dobrem jest zdrowie” jest zupełnym nonsensem.
Dlaczego? Co Lutz proponuje na miejsce modnej religii zdrowia? Czy nie warto dbać o zdrowie? Dlaczego kult zdrowia to nowa odmiana zniewolenia? Dlaczego troska o zdrowie jest wrogiem radości życia?

/ 16Niedorzeczna i zagrażająca życiu religia zdrowia

Obraz
© Thinkstock

„Jeśli dzisiaj w ogóle coś jest otoczone kultem, wypraszane w modlitwach i wypełnione ofiarami pokutnymi wyciskającymi pot, to tym czymś jest zdrowie”. Manfred Lutz przyznaje, że z punktu widzenia religii zdrowia jest wojującym ateistą. Religia zdrowia jest jego zdaniem niedorzeczna, wyczerpująca, kosztowna i zagrażająca życiu. Co więcej, to „okropna sekta”:
„Obiecując nieosiągalny raj, prowadzi do powstania nowej formy religijnej ślepoty. Niebezpiecznie zwiększa głupotę świata i czyni ludzi nieszczęśliwymi. A przede wszystkim uważam, że jest ogromnym zamachem na radość życia. Wszyscy prorocy fitness i apostołowie zdrowia mają frajdę przy przepowiadaniu nieskończonej przyjemności i ostatecznej radości czerpanej z wyglądu”.
Jakie są efekty owych proroctw i „dobrych nowin”?

/ 16Umięśnione miernoty i wyliftingowane ciotki

Obraz
© Thinkstock

* „I oto widzimy płaskie brzuchy, spalone na brąz zombi, umięśnione miernoty i wyliftingowane ciotki” – odpowiada Lutz. Właśnie dlatego – w imię radości czerpanej z pełni życia – protestuje.*
„W XXI wieku panuje zgodność co do tego, że aby zyskać radość życia, w pierwszej kolejności należy uczynić coś dla ciała: Precz z wałeczkami wokół bioder! Precz smutki z głowy! Silikon do piersi! Liposomy na zmarszczki! Kolagen do górnej wargi!” – ironizuje autor „Szczęścia w pigułce”.
Lutz uważa, że już najwyższa pora, by ktoś wstał, uderzył pięścią w stół i przywrócił naszemu życiu sens.

/ 16Dogmaty papieża joggingu

Obraz
© Thinkstock

* „Ciągła troska o zdrowie również jest chorobą” – znamienne i coraz bardziej aktualne słowa Platona służą jako motto do rozważań Lutza, a jednocześnie są zwięzłym podsumowaniem jego prowokacyjnej książki.*
Niemiecki papież joggingu Ulrich Struntz zaleca wszystkim bieganie aż do utraty tchu. W ten sposób, „wielu ludzi, biegając, traci duszę, katuje się dietami, kształtuje i wzmacnia ciało, wciska się w doprasowane bikedresses i w ogóle sporą część swoich ciężko zarobionych pieniędzy inwestuje w trzeszczący w szwach system zdrowotny”.

/ 16Pruska musztra w klubach fitness

Obraz
© Thinkstock

Na kolejnych stronach „Szczęścia w pigułce” niemiecki teolog rozpędza się jeszcze bardziej, nie obawiając się publicystycznej przesady atakuje ostro i, zdanie po zdaniu, punktuje bezmyślny kult zdrowia:
„Wciśnięci w absurdalne przebrania, z zaciekłą powagą, pozbawieni poczucia humoru, z groźbą śmierci na karku i w poczuciu winy ludzie biegają po brzydkich ulicach, biorąc udział w maratonach miejskich będących pokazem siły, chodzą od lekarza do lekarza i jedzą niesmaczne sycące dodatki do życia, w którym dominują konieczność rezygnacji i kastracja. Aby uniknąć śmierci, ludzie tracą niepowtarzalny czas”.
Głośne, wydawane ostrym tonem, rozkazy padające w klubach fitness autor przyrównuje do pruskiej musztry, a ruchy związane z dietą do średniowiecznych bractw pokutników i biczowników.

/ 16Najczystsza odmiana komedii

Obraz
© Thinkstock

* „Religia zdrowia jest najczystszą odmianą komedii. Właściwie najwyższy czas, aby zdemaskować absurd tych wszystkich działań. Tymczasem ochrona przed bluźnierstwem została rozciągnięta ze starych religii na religię zdrowia. Na temat Jezusa Chrystusa dopuszczalny jest w naszym społeczeństwie każdy głupi dowcip, jednak na zdrowie żarty się kończą” – pisze Manfred Lutz we wstępie swojego dzieła.*
Zupełnie inaczej niż w „Szczęściu w pigułce”, gdzie Lutz ze zdrowia nieustannie sobie żartuje i szydzi: „W systemach totalitarnych bowiem prawdę można mówić tylko w formie satyry, a zdrowie sprawuje władzę totalitarną z siłą surowej poprawności politycznej. Wszelkie odchylenie od ogólnej, rytualnej paplaniny o zdrowiu jest surowo sankcjonowane”.

/ 16Nie dla właścicieli siłowni

Obraz
© Thinkstock

Autor ostrzega już na wstępie, że książka nie nadaje się zupełnie dla pozbawionych humoru właścicieli klubów fitness: „Niestety, generalnie w kręgach związanych z religią zdrowia humor jest czymś niemal nieznanym”.
Z drugiej strony, ironizuje Lutz, mądrość ludowa głosi, że śmiech to zdrowie, więc również wyznawcy religii zdrowia zaczęli go tolerować, choć w charakterystycznym dla siebie stylu – „postały grupy śmiechu, w których ludzie regularnie gromadzą się w celu wspólnego śmiania się. Żarty są przy tym zabronione, ponieważ chodzi o śmiech sam w sobie i dla samego śmiechu. Jeśli w ramach przyszłej ustawy o profilaktyce miałyby zostać wprowadzone obowiązkowe godziny śmiechu, już teraz zapowiadam moją emigrację”.

/ 16Religia szkodliwa nie tylko dla zdrowych

Obraz
© Thinkstock

Warto pamiętać, że Lutz wyśmiewa i ostro krytykuje religię zdrowia i jej fanatycznych wyznawców, co nie ma żadnego związku z wyśmiewaniem osób naprawdę ciężko chorych czy cierpiących na poważne dolegliwości, dla których zdrowie – siłą rzeczy – jest niezwykle ważnym tematem.
Nie zmienia to faktu, że „religia zdrowia jest strasznym przesądem nie tylko dla zdrowych, ale również dla chorych”. Przede wszystkim zmieniła ona bardzo obraz człowieka w społeczeństwie – pełnowartościowi są ludzie zdrowi, za to nieuleczalnie chorzy lub niepełnosprawni to osoby drugiej i trzeciej kategorii.
Autor ubolewa nad tym, że religia zdrowia stała się nową religią zbawienia: „System opieki zdrowotnej świata zachodniego rozrósł się do rozmiarów gigantycznego, dzierżącego władzę kolosa gospodarczego, który szybko się powiększa i w zasadzie nie da się już nim sterować”.

/ 16Chłosta w imię zdrowia

Obraz

Lutz podawanymi w książce przesadzonymi, publicystycznie podkręconymi przykładami z jednej strony daje czytelnikowi do myślenia i prowokuje do dyskusji, z drugiej – po prostu bawi czytelnika:
„Jeśli gdzieś w parku spotkają Państwo człowieka, który się chłoszcze, na początku z pewnością będą Państwo skłonni uznać go za szaleńca. Jednak gdy podejdą Państwo bliżej i dowiedzą się, że według najnowszych badań amerykańskich ten rodzaj traktowania skóry wspomaga przepływ krwi w nerkach, reguluje pracę systemu krążenia i ogólnie oczyszcza, nie mówiąc już o poprawie sprężystości skóry, wtedy z pewnością stanie się dla Państwa jasne, że nie mają do czynienia z jakimś obłąkanym, a zasługującym na uwielbienie świętym wyznającym kult zdrowia”.

10 / 16Żarłoczny tyran, który maltretuje zdrowie

Obraz
© Thinkstock

Manfredowi Lutzowi, jak na teologa przystało, szczególnie doskwiera fakt, że religia zdrowia coraz częściej zastępuje ludziom Boga i autentyczną wiarę. Siłownie zamiast katedr, trenerzy fitnessu zamiast duchownych, lekarze zamiast bogów i ćwiczenia fizyczne zamiast modlitw.
„Religia zdrowia jest pozbawionym humoru, żarłocznym tyranem, który od rana do wieczora maltretuje ludzi, grozi, poucza i poprzez rytualną paplaninę usypia niezależne myślenie” – podbija stawkę Lutz. I dalej:
„Ludzie nie wierzą już w dobrego Boga, ale w zdrowie, a wszystko, co wcześniej czyniono dla dobrego Boga - pielgrzymki, posty, dobre uczynki, dzisiaj czyni się dla zdrowia”.

11 / 16I tak umrzecie!

Obraz
© Thinkstock

Lutzowi nie podoba się również fakt, że zdrowie traktuje się dzisiaj jak każdy inny produkt, który można stworzyć, atrakcyjnie opakować i sprzedać. Dla zdrowia wciąż trzeba coś robić, a wszyscy, którzy umierają są sami sobie winni.
„I dlatego ludzie biegają po lesie, jedzą ziarna albo coś jeszcze gorszego, a później i tak umierają” – podsumowuje autor. Co więcej, jego zdaniem długość życia współczesnego człowieka drastycznie się skróciła w porównaniu z takim na przykład człowiekiem średniowiecznym.
Jak to możliwe?

12 / 16Żyjemy krócej niż w średniowieczu?

Obraz
© Thinkstock

Niemiecki teolog odpowiada, że podczas gdy człowiek średniowieczny miał przed sobą życie doczesne plus życie wieczne, dzisiejszy człowiek ma do dyspozycji tylko swoje ograniczone czasowo życie ziemskie.
„Rozniosło się, że wszyscy umrą – na ptasią grypę, na BSE, na AIDS, na życie, bez wyjątku, i że nie ruszy już żaden pociąg, nawet taki donikąd. Wielu ogarnia panika – ratuj się, kto może! Nikt już nie liczy na życie wieczne, ale każdy chciałby przynajmniej nie umierać”.
Zdaniem Lutza fanatyczna religia zdrowia to wręcz współczesna odmiana niewoli.

13 / 16Nowa religia, stare tradycje

Obraz
© Thinkstock

Sugestywny i zabawny jest także obraz nowej religii opisywanej przez Lutza: „Nie brakuje protagonistów: samozwańczy papieże, oddani wierni, mistrzowie dyscypliny, asceci, święci, inkwizytorzy. Występuje także obfitość wewnętrznych zróżnicowań. Nowy Kościół ma już swoje zakony, sekty i herezje. Dostępne są również akty kultu: człowiek pielgrzymuje, pości, biczuje się i poddaje uzdrawiającym namaszczeniom. Pojawiła się już nawet nowa podwójna moralność: torcik z bitą śmietaną po wizycie w klubie fitness”.
Teolog stawia w swojej książce tezę, że przesadna, fanatyczna troska o zdrowie jest wrogiem radości życia. Uważa też, że zupełnym nonsensem jest twierdzenie, że „najwyższym dobrem jest zdrowie”.

14 / 16Tolerancja i podkradanie obrzędów

Obraz
© Thinkstock

Lutz nie bez racji porównuje wiarę w to, że zdrowie jest czymś, co można stworzyć do starań alchemików, którzy zamierzali wyprodukować złoto z mniej wartościowych materiałów: „Parały się tym wielkie umysły. Jednak „krąg zwolenników” tych pomysłów rozmiarami nie przewyższył sekty. Natomiast w możliwość stworzenia zdrowia wierzą niemal wszyscy ludzie”.
Ta nowa światowa religia jest na tyle tolerancyjna, że nie kłóci się z żadną istniejącą religią. Jeśli już to wykorzystuje bez zahamowani tradycje i zwyczaje innych wierzeń. Najlepszym przykładem posty zdrowotne zastępujące wielu osobom Wielki Post.
Lutz uważa wręcz, że kult zdrowia imituje wszystkie obrzędy religijne, czemu w swojej książce poświęca sporo miejsca.

15 / 16Lekarze - współcześni bogowie?

Obraz
© Thinkstock

„Są herezje i błędne nauki, za którymi podąża się z wewnętrzną wiarą i dla których poświęca się ostatni grosze. Są niezwykle utalentowani, charyzmatyczni uzdrowiciele, gromadzący wokół siebie małe grupki wiernych zwolenników” – opisuje niemiecki teolog religię zdrowia. I dalej:
„Istnieją izby lekarskie – święta inkwizycja, która, niemal tak samo jak podręcznikowa medycyna, broni prawowitej wiary i karze popełniających błędy. Istnieją również miejsca pielgrzymowania, do których się trafia mimo ich sporego oddalenia”.
Współcześni lekarze pełnią rolę bogów, ale jednocześnie wciąż grozi im strącenie z wyżyn „jak Prometeusz, ulubieniec bogów, ponieważ pokątnie wiadomo, że wymarzone złoto, zdrowie, nei może zostać stworzone w lekarskiej pracowni alchemicznej”.

16 / 16O książce

Obraz
© Książki WP

W ostatnich akapitach swojej książki Lutz wprost przyznaje, że w paru miejscach przesadził. Dodaje też, że pisanie o zdrowiu z humorem było dość ryzykownym przedsięwzięciem, a jednak „ponure narzekanie w pozbawiony ryzyka sposób na religijnie naładowaną działkę zdrowotną zamieniłoby się w wymuszony komizm”.
Błyskotliwe i niezwykle zabawne analizy Manfreda Lutza poświęcone są zdrowiu jako skostniałej fundamentalistycznej religii. Auto posługuje się satyrą piętnującą przesadzone dążenie do superformy i starości pozbawionej zmarszczek. W takim razie jak powinna wyglądać polityka prozdrowotna? Zamiast żyć tylko po to, aby zapobiegać, żeby później młodo umrzeć, autor proponuje rozkoszowanie się cennymi, niepowtarzalnymi momentami życia, przeżywanie ich i delektowanie się nimi.
Manfred Lutz to znany psychiatra, psycholog i teolog, utalentowany eseista i jeden z najpopularniejszych niemieckich pisarzy.
_****Oprac. Grzegorz Wysocki_**Oprac. Grzegorz Wysocki**

Wybrane dla Ciebie

Wielkie gwiazdy, ciche emocje. Kalendarz wydarzeń kulturalnych w październiku 2025 r.
Wielkie gwiazdy, ciche emocje. Kalendarz wydarzeń kulturalnych w październiku 2025 r.
"Nie zapomnę tego momentu do końca życia". Niezwykle szczera spowiedź Katarzyny Butowtt
"Nie zapomnę tego momentu do końca życia". Niezwykle szczera spowiedź Katarzyny Butowtt
Sting da koncert w Sopocie. Wyjątkowe wydarzenie w Operze Leśnej
Sting da koncert w Sopocie. Wyjątkowe wydarzenie w Operze Leśnej
Erykah Badu w Polsce. Podwójna uczta dźwięków w Gdyni
Erykah Badu w Polsce. Podwójna uczta dźwięków w Gdyni
Kultura WPełni. Anna Maria Sieklucka o życiu po filmie "365 dni" i nowym thrillerze
Kultura WPełni. Anna Maria Sieklucka o życiu po filmie "365 dni" i nowym thrillerze
Teatr Wielki w Poznaniu zaprasza na Festiwal Moniuszki
Teatr Wielki w Poznaniu zaprasza na Festiwal Moniuszki
Inspiracje nigdy się nie kończą: rozmowa z Krzesimirem Dębskim
Inspiracje nigdy się nie kończą: rozmowa z Krzesimirem Dębskim
Lot nad publicznością, ogień, tryskający gejzer. Show, jakiego PGE Narodowy nie widział
Lot nad publicznością, ogień, tryskający gejzer. Show, jakiego PGE Narodowy nie widział
ORLEN otwiera Strefy Melomana z okazji Konkursu Chopinowskiego
ORLEN otwiera Strefy Melomana z okazji Konkursu Chopinowskiego
Czym jest dziś kultura? Zobaczcie relację ze spotkania WP Kultura
Czym jest dziś kultura? Zobaczcie relację ze spotkania WP Kultura
SYSTEM OF A DOWN zagra drugi koncert w Warszawie na PGE Narodowym
SYSTEM OF A DOWN zagra drugi koncert w Warszawie na PGE Narodowym
86. rocznica śmierci. Po wkroczeniu bolszewików popełnił samobójstwo
86. rocznica śmierci. Po wkroczeniu bolszewików popełnił samobójstwo