Najbardziej zbrodnicza książka świata? 165. rocznica opublikowania "Manifestu komunistycznego"
Najbardziej zbrodnicza książka świata? 165. rocznica opublikowania "Manifestu komunistycznego"
Marks i Engels mają na sumieniu miliony ofiar?
* Amerykański etyk chrześcijański Benjamin Wiker twierdzi, że "Manifest komunistyczny" to najbardziej zbrodnicza książka świata. Jego zdaniem sam fakt, że liczbę ofiar komunizmu szacuje się dzisiaj na ponad 100 milionów jest ostatecznym argumentem w tej sprawie.*
Czy Wiker ma rację? Czy rzeczywiście można Marksa obwiniać odpowiedzialnością za gułagi? A może bliższy prawdy jest Leszek Kołakowski, który dzieło Marksa i Engelsa nazwał "arcydziełem politycznej literatury propagandowej" lub Isaiah Berlin, słynny brytyjski filozof, który pisał, że to "dokument o cudownym ładunku dramatycznym"?
Dokładnie 165 lat temu, w 1848 roku, ukazał się w Londynie "Manifest Partii Komunistycznej" Fryderyka Engelsa i Karola Marksa, którzy w pierwszych wydaniach nie zostali ujawnieni jako autorzy publikacji.
"Widmo krąży po Europie"
Tytuł "Manifest komunistyczny" pojawił się później, w wydaniu z 1872 roku. Pierwszymi językami, w jakim go opublikowano były: angielski, francuski, niemiecki, włoski, flamandzki i duński.
"Manifest Komunistyczny" rozpoczyna się słynnym zdaniem: "Widmo krąży po Europie - widmo komunizmu". Komunizm, jak definiował go Engels, to nauka o warunkach wyzwolenia proletariatu. Ostatnie zdanie "Manifestu Komunistycznego" nawoływało: "Proletariusze wszystkich krajów łączcie się!". Stało się ono jednym z najbardziej znanych haseł komunizmu.
Intencje autorów "Manifestu"
"Manifest komunistyczny" powstał na zlecenie robotniczej organizacji - Związku Sprawiedliwych, przekształconego w 1847 roku w Związek Komunistów. Marksowi i Engelsowi powierzono opracowanie programu politycznego.
W intencjach autorów zadaniem "Manifestu Komunistycznego" było obwieszczenie zbliżającej się nieuchronnie "zagłady nowoczesnej własności burżuazyjnej".
Chociaż "Manifest Komunistyczny" miał dwóch autorów, to Engels twierdził, że myśl przewodnią ("historia wszystkich dotychczasowych społeczeństw jest historią walk klasowych") sformułował Marks.
Tak niewiele stron, tak wielkie zło
"Nigdy przedtem w historii cywilizacji tak niewiele stron nie przyczyniło się do tak wielkiego zła" - pisze o "Manifeście" Benjamin Wiker. Dlaczego zdaniem chrześcijańskiego etyka jest to trująca i niebezpieczna lektura?
"Biorąc pod uwagę samą liczbę ofiar ludzkich, "Manifest komunistyczny" mógłby wygrać pierwszą nagrodę na najbardziej podstępny i najbardziej zły tekst, jaki kiedykolwiek napisano. Teraz, kiedy mamy bardziej dokładne liczby ofiar komunizmu - sięgające ponad 100 milionów - nawet najbardziej utytułowani marksiści są niezwykle ostrożni w przedstawianiu "Manifestu" jako źródła wszelakich dóbr doczesnych".
Marks odpowiedzialny za gułagi?
Wiker w tomie "Dziesięć książek, które zepsuły świat" polemizuje ze stwierdzeniem jednego z biografów Marksa, Francisa Wheena, który pisał m.in.: "Tylko głupiec mógłby obciążyć Marksa odpowiedzialnością za gułagi, ale głupców niestety zawsze znajdzie się dosyć. [...] Ale czy należy obciążać filozofów odpowiedzialnością za kolejne zwyrodniałe wersje ich koncepcji?". Co na to Wiker?
Amerykański etyk twierdzi, że niebezpieczne w skutkach jest ignorowanie jednego z podstawowych pytań w filozofii, a mianowicie: czy filozofowie powinni być odpowiedzialni za głoszenie swoich idei? Wiker odpowiada, że tak i sugeruje, że "gdyby Marks wziął pod rozwagę powyższe pytanie, liczba ofiar jego idei byłaby znacznie mniejsza".
Straszliwe skutki jednej złej idei
Sam "Manifest" - twierdzi dalej Wiker - nie był w założeniu filozoficzną teorią, lecz wezwaniem do politycznej akcji:
"Cel marksizmu był zarówno mglisty, jak i niemożliwy do osiągnięcia (czyli utopijny, jakkolwiek prezentowany jako osiągalny i leżący tuż za horyzontem), rewolucyjni ideolodzy używali z jednej strony jako wabika wizji marksistowskiego raju, a zarazem było to narzędzie niszczenia opozycji. [...]
Nic też dziwnego, że rozwojowi komunizmu zawsze towarzyszył terror i straszliwa brutalność. Taki był rezultat jednej złej idei" - podsumowuje Wiker.
Niespodziewany bestseller
"Nawet Karol Marks, który nigdy nie grzeszył przesadną skromnością, nie przypuszczałby, że pod koniec tysiąclecia jego nieduży traktat wciąż będzie bestsellerem" - pisał w opublikowanej także po polsku biografii Marksa wspomniany Francis Wheel.
Autorzy "Manifestu Komunistycznego" uważali, że podstawowym konfliktem społecznym jest konflikt między proletariatem, "klasą nowoczesnych robotników" a burżuazją, która wprowadziła "wyzysk jawny, bezwstydny, bezpośredni, nagi". Tylko proletariat był w stanie pokonać burżuazję w walce klasowej, ponieważ zdaniem Marksa i Engelsa był jedyną siła rewolucyjną.
Za taką siłę nie uważali chłopów, rzemieślników i drobnych przedsiębiorców walczących z burżuazją jedynie o swoje przetrwanie. Obalenie władzy burżuazji miało nastąpić przemocą. To właśnie przemoc stała się jedną z podstawowych cech doktryny i praktyki komunistycznej.
Ani manifest, ani Partii Komunistycznej
Jak zauważa Francis Wheen, choć "Manifest Partii Komunistycznej" jest najszerzej znaną broszurą polityczną w historii ludzkości, ma także najbardziej mylący tytuł, jako że Partia Komunistyczna nigdy nie istniała, a sam tekst nie powstał jako manifest.
Wheen twierdzi też, że "Manifest" nie miał być nigdy ponadczasowym świętym tekstem, choć "pokolenia uczniów niekiedy tak go właśnie traktowały": "Już pierwszy akapit [...] wskazuje wyraźnie, że jest to towar łatwo tracący świeżość, napisany w szczególnym momencie, w konkretnym celu, nie z myślą o potomności".
"Czymś naprawdę niezwykłym w "Manifeście" jest natomiast to, że w ogóle ma jakiś oddźwięk współcześnie. W księgarni w Londynie doliczyłem się ostatnio ni mniej, ni więcej, tylko dziewięciu angielskich wydań" - czytamy dalej w biografii Marksa.
"Straszny potwór" komunizmu
Wheen przyznaje, że niezapomniane pierwsze zdanie "Manifestu" o widmie komunizmu ma "siłę pioruna". Autor biografii przypomina o tym, w jakiej wersji pojawiło się ono w pierwszym angielskim wydaniu z 1850 roku: "Straszny potwór krąży po Europie". "Straszny potwór" się jednak nie przyjął.
"Wersja, jaką obecnie znamy wszyscy, to tłumaczenie Samuela Moore'a, opublikowane w 1888 roku i od tego czasu przedrukowywane tysiące razy: Widmo krąży po Europie - widmo komunizmu. Wszystkie potęgi starej Europy połączyły się w świętej nagonce przeciw temu widmu: papież i car, Metternich i Guizot, francuscy radykałowie i niemieccy policjanci".
"Dokument o cudownym ładunku dramatycznym"
Isaiah Berlin, wybitny brytyjski teoretyk idei i filozof, twierdził, że "żaden inny współczesny ruch czy prąd polityczny nie może poszczycić się czymś porównywalnym, jeśli chodzi o siłę i wyrazistość. Jest to dokument o cudownym ładunku dramatycznym. Jego forma zbudowana jest na mocnych i porywających historycznych uogólnieniach, prowadzących do oskarżenia panującego ładu w imię mścicielskich sił przyszłości. Większość napisana jest prozą obdarzoną liryzmem godnym wspaniałego hymnu rewolucyjnego, której działanie, potężne nawet dziś, musiało być jeszcze silniejsze w swojej epoce".
"Wolno powiedzieć, że z chwilą "Manifestu komunistycznego" Marksowska teoria zjawisk społecznych razem z zasadami praktycznej walki była już gotowa w postaci dobrze ukształtowanego szkieletu. Dalsze prace teoretyczne nie odmieniły w żadnym istotnym punkcie założeń już sformułowanych, ale wzbogaciły je szczegółowymi analizami, dzięki którym sumaryczne i nieraz tylko w postaci aforyzmów i haseł ujęte idee przeobraziły się w potężny gmach teoretyczny" - pisał z kolei Leszek Kołakowski.
Walka z burżuazją
Według Marksa i Engelsa w walce z burżuazją przewodzić proletariatowi mieli komuniści, "najbardziej zdecydowana, prąca wciąż naprzód część partii robotniczych". Celem tej walki było obalenie burżuazji, odebranie jej środków produkcji i zdobycie władzy politycznej. Po doświadczeniach Komuny Paryskiej Marks i Engels uznali, że proletariat nie będzie w stanie skorzystać z opanowanych struktur państwa burżuazyjnego. Musi je zniszczyć i zbudować własne.
"Miejsce dawnego społeczeństwa burżuazyjnego z jego klasami i przeciwnościami klasowymi zajmie zrzeszenie, w którym swobodny rozwój każdego jest warunkiem swobodnego rozwoju wszystkich" - prognozowali w "Manifeście komunistycznym".
"Manifest" a sprawa polska
Marks i Engels dawali w "Manifeście" wyraz przekonaniu, że wraz z likwidacją wyzysku jednostki przez jednostkę, zostanie zlikwidowany także wyzysk jednych narodów przez drugie oraz że zniknie wrogość między narodami.
We wstępie do polskiego wydania "Manifestu " Engels pisał: "Odrodzenie niepodległej, silnej Polski jest sprawą, która obchodzi nie tylko Polaków, ale nas wszystkich". Jego zdaniem niepodległość Polski może wywalczyć tylko proletariat, bo szlachta nie potrafiła ani utrzymać ani odzyskać niepodległości Polski - Engels nawiązywał do powstania styczniowego - a dla burżuazji sprawa ta jest obojętna.
Tylko tępy umysł nie inspiruje się Marksem?
Daleki od marksizmu wybitny historyk teorii ekonomii Mark Blaug w podręczniku, z którego korzysta się na wszystkich studiach ekonomicznych na świecie pisze: "Marksowi udało się stworzyć dzieło o bardziej imponującej perspektywie niż cokolwiek z czym mieliśmy do czynienia kiedykolwiek wcześniej (...) Cokolwiek można by pomyśleć o ostatecznej słuszności marksizmu, tylko tępy umysł nie jest zdolny do czerpania inspiracji z heroicznego wysiłku Marksa, zmierzającego do konsekwentnego i spójnego ogólnego wyjaśniania praw ruch kapitalizmu".
"Manifest komunistyczny" wciąż jest wznawiany i do dzisiaj cieszy się wielką popularnością. Szczególnie często cytowany jest fragment o globalnym charakterze gospodarki kapitalistycznej. Ostatnia polska edycja "Manifestu komunistycznego" ukazała się w 2006 roku nakładem wydawnictwa Jirafa Roja.
Oprac. GW, WP.PL, na podst. cytowanych w tekście książek i PAP.