"Nietykalni" - historia, która poruszyła miliony osób! Rozmowa z Abdelem Sellou
"Nietykalni" - historia, która poruszyła miliony. Rozmowa WP z Abdelem Sellou, opiekunem Philippe'a
Prawdziwa historia "Nietykalnych". To w oparciu o nią powstał film!
„Nietykalni” to oparty na prawdziwej historii głośny francuski komediodramat z 2011 roku, który w samej Europie obejrzało ponad 40 milionów widzów! Sparaliżowany na skutek wypadku milioner zatrudnia do pomocy i opieki młodego chłopaka z przedmieścia, który właśnie wyszedł z więzienia. A jak naprawdę wyglądało to zderzenie dwóch skrajnie różnych światów? Oto prawdziwa historia sparaliżowanego arystokraty i jego opiekuna. Co w filmie jest prawdą, a co fikcją? Które z przedstawionych w ekranizacji przygód wydarzyły się naprawdę? W jaki sposób spotkanie Philippe’a i Abdela wpłynęło na ich życie?
Na te i na wiele innych pytań w wywiadzie specjalnie dla Wirtualnej Polskiodpowiada sam Abdel Sellou, prawdziwy bohater „Nietykalnych”, który przez lata opiekował się sparaliżowanym Philippe’em. Nakładem Wyd. A. Kuryłowicz ukazała się właśnie autobiograficzna książka Abdela pt. „Odmieniłeś moje życie...” z przedmową Philippe’a.
Prosta historia spotkania ludzi z dwóch różnych światów
Ewa Jankowska, WP.pl: Nie jest Pan czarnoskóry, właściwe wcale nie przypomina Pan bohatera filmu „Nietykalni”. Czy nie denerwuje Pana, że człowiek, który jest tak różny od Pana, stał się głównym bohaterem Pana historii?
Abdel Sellou: Oczywiście, że jest między nami dużo różnic, ale nie sądzę, żeby to stawało na przeszkodzie do zrozumienia tej postaci. Ważne jest to, co ta osoba sobą reprezentuje. Film „Nietykalni” nie ma podejmować problemów rasowych. To po prostu historia spotkania dwóch ludzi z zupełnie innych światów, kompletnie od siebie różnych, pod każdym względem, nie tylko rasowym, ale i religijnym czy edukacyjnym. Ma pokazać, że mimo tych różnic, tak odmienne od siebie osoby też mogą się dogadać. Pod warunkiem, że mają poczucie humoru.
Prawda a fikcja
Co jest w filmie prawdą, a co fikcją?
W 98 proc. to, co pokazane w filmie, wydarzyło się naprawdę. Podstawowe różnice dotyczą detali. Nie ukradłem na przykład drogocennego jajka Philippowi, nie tańczę tak pięknie i nie jestem tak dobrze zbudowany jak Omar Sy. Jak widać jestem mały i gruby.
Czy te wszystkie niezwykłe przygody, które mieliście, naprawdę się wydarzyły?
Tak, to wszystko jest prawdą. A nawet wydarzyło się dużo więcej. Niektóre sytuacje powtarzały się po kilka razy.
Przygody, których nie było w filmie
Proszę opowiedzieć jedną z przygód, której nie mieliśmy szansy zobaczyć w filmie?
Byliśmy we Francji, na ulicy, na której dziadek Pana Pozzo wybudował prawdziwy pałac. Ta ulica nosi nazwę rodziny Philipe’a – Pozzo di Borgo. Były na niej dwie tabliczki z tą nazwą. Jedna została skradziona przez jednego z członków rodziny, a druga…
Wlazłem na dach samochodu, należącego do członka rodziny Pozzo di Borgo, który stał pod rezydencją rodziny Pozzo di Borgo, w którym siedział sam Pan Pozzo di Borgo i zacząłem odkręcać śrubki tabliczki. Proszę sobie wyobrazić tę scenę oraz zdębiałe miny funkcjonariuszy policji, którzy oczywiście musieli się pojawić na miejscu zbrodni.
Kpina ze sztuki współczesnej
W filmie Pana bohater kpi ze sztuki współczesnej i „znawców” tej sztuki. Sam maluje obraz, by udowodnić, że nie trzeba być wielkim artystą, żeby sprzedać swoje dzieło za bajońską sumę. Czy można gdzieś kupić Pana obraz?
Tak, oczywiście. Kiedyś pomyślałem, żeby zrobić kilka kopii tego obrazu, żeby je później sprzedawać – w końcu łatwiej sprzedać kopię niż oryginał, ale nikt mnie w tym nie poparł. Może któregoś dnia wrócę jeszcze do malowania.
Kiedy podjął Pan decyzję o spisaniu swojego życia takim, jakie było naprawdę?
Przez 18 lat ta myśl była ze mną. Skonkretyzowała się około dwa miesiące przed tym, jak film wszedł do kin. Film był już nakręcony.
Abdel Sellou dzisiaj i wczoraj
Czy pisanie, ten powrót do przeszłości, był dla Pana formą terapii?
Terapia ma miejsce, gdy się czegoś żałuje, a ja niczego nie żałuję. Gdybym wiedział, że moje życie tak się potoczy, to zrobiłbym jeszcze więcej rozmaitych głupstw. Nie chciałaby Pani przeżyć mojego życia?
Patrząc na standard tego pokoju… cóż mogę powiedzieć.
No właśnie!
Kim był Abdel Sellou kiedyś, a kim jest teraz?
To był człowiek zupełnie aspołeczny, który nie wiedział nic o niczym i nawet nie chciał tego wiedzieć. Jedyne, czego pragnął, to korzystać z życia. Dzisiaj Abdel jest człowiekiem żonatym, ma dzieci, pracę, jest zdrowy na ciele i duchu. Można powiedzieć, że diabeł przerodził się w anioła.
Tylko idioci się nie zmieniają
Czy to możliwe?
Oczywiście, jestem na to przykładem!
Czyli ludzie się zmieniają?
Tylko idioci się nie zmieniają.
Czy teraz to życie nie jest nudne?
Nie, ale jest bardzo męczące. Kiedyś było mi łatwo i przyjemnie.
Gdybym wychował się w Algierii...
Pana rodzice przywieźli Pana do Paryża, gdy był Pan mały. Czy zastanawiał się Pan, jak mogłoby wyglądać Pana życie, gdyby wychował się Pan w Algierii?
Byłbym taki jak inni Algierczycy. Mocni ciałem, słabi duchem. Kiedyś wydawało mi się, że to bardzo bogaty kraj, że ludzie tam żyją dostatnio. Potem zdałem sobie sprawę, że jest zupełnie inaczej.
Czy, mimo to, nie żałuje Pan, że nie mógł wychowywać się w domu, z rodziną?
Nie żałuję. To tak jakby to pytanie zadać dziecku, które całe dnie spędza w parku rozrywki. Paryż był dla mnie takim właśnie parkiem pełnym atrakcji. Poza tym żałować oznacza nie akceptować swojej przeszłości. A ja ją w 100 proc. akceptuję.
I diabeł, i anioł
Czym jest wobec tego dla Pana Francja, a czym Algieria?
Algieria to kraj zupełnie inny niż Francja. Nie ma żadnych cech wspólnych między tymi państwami. Ale te dwa miejsca ukształtowały moją osobowość. Moje życie, moje pochodzenie dokładnie odzwierciedla to, jaki jestem – pełen sprzeczności. I diabeł, i anioł.
Czy uważa Pan, że to właśnie znajomość z Phillippe’em Pozzo di Borgo zamieniła Pana w anioła?
To jest absolutny pewnik.
Co Pana przy nim zatrzymało?
Poczucie humoru. I przede wszystkim to, że mogłem robić przy nim rzeczy, których nie mógłbym robić sam. On dał mi mnóstwo możliwości. Ponadto Pan Pozzo jest kompletnie odjechany. W niczym nie przypomina stereotypowego intelektualisty z wyższych sfer.
Konfrontacje w rzeczywistości
W filmie Phillippe jest ukazany jako osoba, która w 100 proc. akceptuje Pana bohatera. Czy w rzeczywistości były między wami jakieś konflikty?
To nie były konflikty, raczej wielokrotne konfrontacje – z inną opinią, światopoglądem, podejściem do życia. Jedyną rzeczą, która nas łączyła, było poczucie humoru, wszystko inne nas dzieliło. Ale może właśnie dlatego, ze byliśmy tak różni, to się nie kłóciliśmy.
Ta relacja okazała się skuteczną edukacją?
Raczej reedukacją.
Reedukacja z humorem
Dlaczego nikomu innemu nie udało się sprowadzić Pana na właściwą ścieżkę?
Społeczeństwo ma to do siebie, że chce innych edukować za pomocą przymusu, środków siłowych i to nigdy się nie udaje. Gdy robi się to z humorem i daje się człowiekowi pewną swobodę, to nagle się okazuje, że to właśnie działa.
Czy zdarza się jeszcze Panu zrobić coś niezgodnie z prawem?
Nie, to już nie daje mi frajdy. Ryzyko jest za duże.
Pisze Pan, że Phillippe odmienił Pana życie, czy Pan odmienił również jego?
On mówi, że ja odmieniłem jego, ja mówię, że to on odmienił moje. Rozsądzenie tej kwestii należy do widzów i czytelników.
Philippe jest wciąż taki sam
Jaki był na początku waszej znajomości? Jaki jest teraz?
To proste. Dokładnie taki sam. Wciąż nie chodzi. To kara dożywotnia.
Czy myśli Pan, że jest szczęśliwy?
Oczywiście. Ma żonę i to jaką!
A Pan? Teraz jest Pan sławny. Jakie to uczucie?
Żyję normalnie, tak jak przedtem i za nic nie chciałbym się zmienić.
W kociołku z napisem "szczęście"
Czy bycie bohaterem takiej historii zobowiązuje?
Tylko w takim stopniu, w jakim ja sam chcę, żeby mnie zobowiązywało. Zależy mi przede wszystkim na tym, aby poprzez moją historię inni uwierzyli, że nie mając nic, można zyskać bardzo wiele.
Czy to nie zachęci młodego pokolenia do szalonego życia? Może i im uda się trafić do pałacu?
Ma się tylko jedno życie i trzeba z tego korzystać. A ja jestem jak Kopciuszek ery nowoczesnej. Dla większości ta historia będzie tylko bajką, dla mnie zdarzyła się naprawdę.
Czy myśli Pan, że miał Pan w życiu szczęście?
Oczywiście. Wylądowałem w kociołku z napisem „szczęście”. Nie każdemu się to zdarza.
Odmieniłeś moje życie...
"Odmieniłeś moje życie" to opowiedziana piórem Abdela Sellou historia jego życia i niezwykłej przyjaźni z Philippe'em Pozzo di Borgo, która zainspirowała głośny film "Nietykalni". Obraz Oliviera Nakache'a i Erica Toledano bije absolutne rekordy popularności w całej Europie; w ciągu kilku miesięcy obejrzało go ponad 40 milionów widzów. W rolach głównych wystąpili Omar Sy (jako Abdel Sellou) i Francois Cluzet (jako Philippe Pozzo di Borgo).
Kiedy młody Abdel Sellou ze skierowaniem z biura pośrednictwa pracy zjawił się w domu sparaliżowanego Philippe'a Pozzo di Borgio, nic nie zapowiadało, że po pierwsze dostanie pracę opiekuna osoby niepełnosprawnej, która wymagała jednak pewnych predyspozycji oraz doświadczenia, po drugie, że okaże się w niej tak skuteczny, wręcz niezastąpiony, a po trzecie, że opiekuna i pacjenta połączy w końcu autentyczna przyjaźń. Bo dzieliło ich absolutnie wszystko: pochodzenie, sytuacja majątkowa, doświadczenie życiowe, kondycja fizyczna...
Rozmawiała: Ewa Jankowska, WP.pl. Oprac. GW.