Sprawa książek z księgarni Antyk - będą nowe opinie biegłych
Warszawska prokuratura powoła nowych językoznawców, którzy sporządzą ekspertyzy w celu ustalenia, czy antysemicki charakter miały książki sprzedawane w stołecznej księgarni Antyk w podziemiach jednego z kościołów.
Od tego zależy decyzja, czy będzie wznowione śledztwo w całej sprawie.
Jak powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Maciej Kujawski, prokuratura za niewystarczającą i niepełną uznała opinię powołanej biegłej, prof. Barbary Bartnickiej z Uniwersytetu Warszawskiego. Miała ona ocenić publikacje sprzedawane w księgarni (Jedwabne Geszefty, Antypolonizm Żydów polskich i Sto kłamstw Grossa o „Sąsiadach” i Jedwabnem) pod kątem językowym, a zwłaszcza to, czy ich treść może nawoływać do waśni narodowościowych lub znieważenia określonych grup z powodu ich przynależności narodowej lub religijnej.
Zarówno prokuratura okręgowa, jak i nadzorująca ją prokuratura apelacyjna uznały tę opinią za zbyt lakoniczną.
– Z tego powodu nie może być ona podstawą decyzji o wszczęciu śledztwa – dodał Kujawski.
W końcu grudnia 2005 r. PA poleciła PO zwrócić się do kilku ośrodków uniwersyteckich o wskazanie odpowiednich językoznawców, którzy sporządziliby nowe opinie.
Oznacza to dalsze odłożenie decyzji, czy wznawiać śledztwo w tej sprawie, ciągnącej się już od czterech lat.
W 2004 r. Prokuratura Krajowa zapowiedziała dodatkową opinię biegłego, która byłaby podstawą decyzji, czy wznowić umorzone w 2003 r. śledztwo w sprawie rozpowszechniania antysemickich publikacji w księgarni w podziemiach kościoła pw. Wszystkich Świętych przy pl. Grzybowskim.
Cała sprawa stała się głośna w 2003 r., gdy warszawska prokuratura apelacyjna utrzymała prawomocnie umorzenie wszczętego w 2002 r. śledztwa w sprawie publicznego nawoływania do nienawiścina tle różnic narodowościowych i wyznaniowych oraz publicznego znieważenia grupy ludności pochodzenia żydowskiego z powodu przynależności narodowej i wyznaniowej, przez rozpowszechnianie publikacji w księgarni (grozi za to do 3 lat więzienia).
W 2003 r. śledztwo umorzono z powodu braku ustawowych znamion czynu zabronionego. Prokuratura powołała się m.in. na fakt, że właściciel księgarni, autorzy i wydawcy książek kategorycznie zaprzeczyli, iż ich zamiarem było znieważenie jakiejkolwiek grupy osób z powodu jej przynależności narodowej lub wyznaniowej lub nawoływanie z tych powodów do nienawiści.
Śledzący całą sprawę „Tygodnik Powszechny” przypominał, że w sprawie księgarni podjęto interwencje u proboszcza, w stołecznej kurii oraz u prymasa Polski, które jednak niczego nie zmieniły - inkryminowane wydawnictwa nadal tam sprzedawano. Po liście Rzecznika Praw Obywatelskich do ministra sprawiedliwości Prokuratura Krajowa postanowiła zbadać całą sprawę.
Gmina Wyznaniowa Żydowska w Warszawie nie wykluczała skargi do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu na Polskę za prawomocną odmowę ścigania tych publikacji. Grupa intelektualistów zwróciła się wtedy do prymasa kard. Józefa Glempa o interwencję w księgarni. Prymas odpowiedział: „Tym się zajmowała prokuratura, a ja nie chcę niczego narzucać w ograniczaniu słowa”.
Właściciel księgarni i szef wydawnictwa Antyk Marcin Dybowski mówił w 2003 r., że od dawna nie handluje książkami, które badała prokuratura.