Sprzedam nerkę, wynajmę macicę, oddam kości na szkielet anatomiczny. Krwawa prawda o czerwonym rynku

Sprzedam nerkę, wynajmę macicę, oddam kości na szkielet anatomiczny. Krwawa prawda o czerwonym rynku

Czy wiek XXI to nowa cywilizacja kanibali?
Źródło zdjęć: © AFP

/ 16Czy wiek XXI to nowa cywilizacja kanibali?

Obraz
© AFP

Być może trudno ci w to uwierzyć, ale twoje ciało również jest magazynem części zamiennych. Można je porwać, pokroić i rozłożyć na poszczególne organy, które następnie trafią na krwawy, nielegalny, niezwykle dochodowy i - pomimo światowego kryzysu - coraz prężniej rozwijający się globalny czerwony rynek. Twoje nerki, serce, wątroba, kości, włosy, zęby, krew czy oddzielone od oczu rogówki - wszystko to można wycenić i sprzedać.
Brzmi to wszystko jak przerażające wizje z medycznych horrorów pisanych przez ludzi z chorą wyobraźnią, ale nielegalny handel ludzkim towarem, poszczególnymi organami i różnymi rodzajami ludzkiej tkanki istnieje naprawdę. To, że tak niewiele o tym wiemy, nie oznacza, że skala tego procederu nie jest gigantyczna. Jak wygląda współczesny czerwony rynek?
Dziennikarz śledczy Scott Carney badał światowy handel ludzkimi ciałami przez pięć lat, a jego próba opisu zjawiska w "Czerwonym rynku" (Wyd. Czarne) poraża. Odwiedził wioskę, w której większość mieszkańców sprzedała swoje nerki. Rozmawiał z ludźmi, którzy wykradają ciała z grobów i preparują ze zwłok szkielety anatomiczne. Dotarł do zastępczych matek, które "produkują" dzieci przeznaczone na eksport lub sprzedają swoje komórki jajowe. Wziął udział w eksperymentach medycznych, w których został królikiem doświadczalnym leku na potencję.Więcej szczegółów i najmocniejsze fragmenty książki na kolejnych stronach galerii.

/ 16Największy w historii apetyt na ludzkie ciało

Obraz
© AFP

"Obecnie nie da się stworzyć ludzkiego organizmu w fabryce czy w laboratorium, co oznacza, że aby sprostać popytowi na ludzkie części, należy szukać odpowiednich materiałów wśród żywych i niedawno zmarłych ludzi" - pisze amerykański dziennikarz i wylicza:
"Potrzebujemy ogromnych ilości ludzkiego materiału, by dostarczyć uczelniom medycznym zwłok, dzięki którym przyszli lekarze dobrze poznają anatomię człowieka. Agencje adopcyjne wysyłają tysiące dzieci z Trzeciego Świata na bogatą Północ, by wypełnić luki w amerykańskich rodzinach. Firmy farmaceutyczne potrzebują żywych ludzi do testowania kolejnych superleków, a przemysł kosmetyczny przetwarza miliony kilogramów ludzkich włosów rocznie, żeby zaspokoić niegasnące zapotrzebowanie na nowe fryzury".
I choć "czasy odzianych w spódniczki z trawy ludożerców z tropikalnych wysp to już zamierzchła przeszłość" nie ulega wątpliwości, że "nasz apetyt na ludzkie ciało jest teraz większy niż kiedykolwiek w historii świata".

/ 16Handel ludzkimi organami kwitnie

Obraz
© AFP

Owszem, świadomość faktu, że nasze ciała mogą być przedmiotem zwykłego handlu, budzi w nas "dziwne i mieszane uczucia", gdyż prawie wszyscy uważamy swoje ciała za rzecz świętą, która nie podlega prawom rynkowym, ale nasze przemyślenia nie zmieniają podstawowego faktu - handel ludzkimi organami rozkwita.
Carney szacuje, że każdego roku "właścicieli zmieniają fragmenty ludzkich organizmów o wartości co najmniej kilku miliardów dolarów. Na świecie żyje ponad sześć miliardów ludzi, więc zasoby są naprawdę spore. Możemy założyć, że globalna podaż nerek to ponad sześć miliardów (albo ponad dwanaście, jeśli jesteśmy naprawdę bezlitośni), przeszło sześćdziesiąt miliardów litrów krwi i dość rogówek, by wypełnić nimi stadion piłkarski. Jedyną rzeczą, która powstrzymuje handlarzy od sięgnięcia po niewyobrażalne zyski, są prawa do eksploatowania tych zasobów".

/ 16Nasze ciała od dawna są towarem na rynku

Obraz
© AFP

Możemy (a nawet powinniśmy) się z tym nie zgadzać, kontynuuje autor "Czerwonego rynku", ale nasze ciała już od dawna są towarem. Owszem, towarem niewygodnym, ale towarem: "Nie powstają w fabrykach jako całkiem nowe produkty, montowane przez pracowników w sterylnych ubraniach - zbiera się je raczej jak używane samochody pozostawione na złomowiskach. Zanim będziemy mogli zapłacić rachunek i zabrać ze sobą ludzką tkankę, ktoś będzie musiał zmienić ją z kawałka człowieka w przedmiot o wartości rynkowej.
W odróżnieniu od używanych samochodów i ich części cenę ludzkiego ciała określa się nie tylko w dolarach. Mierzy się ją również krwią i trudną do oszacowania wartością życia, zarówno ocalonego, jak i utraconego. Kupując fragment ludzkiego ciała, bierzemy na siebie moralną odpowiedzialność związaną z jego pochodzeniem, a także przejmujemy biologiczną i genetyczną historię byłego właściciela. To transakcja, która nigdy się nie kończy".

/ 16Nerkowa Wioska

Obraz
© AFP

W rozdziale "Poszukiwanie nerek" Carey opisuje, jak odwiedził Tsunami Nagar, w której tylu mieszkańców oddało swoje nerki, że miejscowi zaczęli nazywać swoją wioskę "Kidneyvakkam" lub "Kidneyville" (Nerkowa Wioska):
"Handel nerkami stał się miejscową specjalnością, a kobiety, które już sprzedały swoje narządy, pomagały przyjaciółkom skłonnym to zrobić. Handlarze oferują zwykle spore pieniądze - nawet trzy tysiące dolarów za nerkę - lecz po operacji wypłacają tylko część tej sumy. Wszyscy w obozie wiedzą o tych oszustwach, ale kobiety uważają, że lepiej dostać zapłatę znacznie mniejszą od obiecanej niż nic".
Amerykański dziennikarz pisze, że "dostępność organów w Trzecim Świecie i koszmarnie długie listy oczekujących na przeszczep w pierwszym świecie sprawiają, że handel organami to dochodowy biznes. Od czterdziestu lat stale rośnie popyt na nerki, a biedni ludzie często traktują swoje narządy jako swego rodzaju zabezpieczenie finansowe na czarną godzinę. Odkąd zaczęto powszechnie stosować leki immunosupresyjne, takie jak cyklosporyna, międzynarodowe kliki lekarzy i przekupne komisje etyczne powoli zamieniają slumsy w Egipcie, RPA, Brazylii i na Filipinach w istne farmy organów".

/ 16Podróż do Indii. Po nerkę

Obraz
© AFP

W czym tkwi sekret powodzenia tego rodzaju interesów? Oczywiście, odpowiada Carney, w tym, że nigdy nie brakuje chętnych do współpracy sprzedawców: "Dla kogoś, kto żyje za niecałego dolara dziennie, osiemset dolarów to kwota niemal niewyobrażalna. Te pieniądze to nieuczciwa zachęta, pokusa, za pomocą której bezwzględny międzynarodowy biznes może wykorzystać skrajną nędzę".
Co szczególnie istotne, przeszczep w indyjskim szpitalu jest dwadzieścia razy tańszy niż w Stanach. "Rachunek ekonomiczny jest tak przekonujący, że kilka amerykańskich agencji ubezpieczeniowych postanowiło sięgnąć po to rozwiązanie. Dwie z nich, IndUShealth i United Group Programs, uznały, że bardziej opłaca się pokryć koszt taniego przeszczepu nerki za granicą, niż płacić przez lata za kosztowne dializy przeprowadzane w domu pacjenta. Te i inne agencje nawiązały kontakt z indyjskimi, egipskimi i pakistańskimi szpitalami, które oferują przeszczep niemal na poczekaniu".
Dla jasności Carney podkreśla, że mimo wszystkich finansowych i zdrowotnych korzyści, jakie dają przeszczepy żywych organów, nie ma żadnego etycznego usprawiedliwienia dla łamania prawa i kupowania tkanki. W książce rozmawia z kobietami, które wykorzystano w rozpaczliwej sytuacji życiowej i dzisiaj, bez nerek, chorują, mają problemy z chodzeniem, cierpią na różne bóle itd.

/ 16Czym różni się czerwony rynek od innych?

Obraz
© AFP

W gospodarce wyróżniamy trzy rodzaje rynku - biały to terytorium produktów legalnych, na czarnym handluje się nielegalnymi towarami i usługami, natomiast pirackie płyty czy nieopodatkowane dochody do domena szarego rynku. Wszystkie te rynki łączą dwie rzeczy - sprzedawane na nich towary mają jasno określoną wartość, a transakcje kończą się w momencie, gdy pieniądze zmieniają właściciela.
Carney zaprasza nas w mrożącą krew w żyłach podróż w głąb zupełnie innego rynku. Czym różni się czerwony rynek od powyższych? Jego klienci "zawdzięczają życie i szczęście rodzinne łańcuchowi dostaw". I dalej: "Wartość transakcji i produktów na normalnym rynku można oszacować na podstawie zwykłych działań algebraicznych, czerwony rynek zaś wymyka się prostym kalkulacjom [...]. Czerwony rynek pojawia się tam, gdzie w życiu kupca lub sprzedającego zachodzą bardzo istotne zmiany. Kupiec może być tego świadom lub nie, ale nabyte przez niego ciało czyni zeń dozgonnego wierzyciela człowieka, który mu je dostarczył".

/ 16Zadowoleni z oddania nerki czy wynajęcia macicy

Obraz
© AFP

"Ze względu na tę więź oraz naszą skłonność do unikania określeń handlowych w odniesieniu do ciał transakcje na czerwonym rynku zawiera się przy użyciu dziwnego języka altruizmu. Nikt nie sprzedaje nerek, krwi czy komórek jajowych, lecz je "oddaje".
Rodzice adopcyjni "przygarniają" ubogie dzieci, a nie powiększają rodzinę" - pisze Carney i od razu dodaje, że pomimo całej tej otoczki ludzkie ciała i ich elementy mają swoją określoną cenę w dolarach lub innej walucie, a zasoby są - po części dzięki rosnącej liczbie ludności w ubogich rejonach świata - praktycznie nieograniczone: "W Egipcie, Indiach, Pakistanie i na Filipinach mieszkańcy całych wiosek sprzedają organy, wynajmują macice lub zapisują komuś swoje ciało - często nie robią tego wcale pod przymusem, lecz zawierają transakcje, z których zadowolone są obie strony.
Pośrednicy w handlu ludzkim ciałem - nierzadko szpitale lub instytucje rządowe, a czasem pozbawieni skrupułów przestępcy - pozyskują swój towar za najniższą możliwą cenę, zapewniając równocześnie kupców, że pochodzenie organów nie budzi żadnych wątpliwości etycznych. Choć się zdarza, że handlarz zdobywa towar w odrażający sposób, sprzedaż zwykle jest legalna i uświęcona moralnym nakazem ratowania ludzkiego życia. Zbrodnia zostaje ukryta za zasłoną altruistycznych ideałów".

/ 16Współczesne wampiry

Obraz
© AFP

Carney stawia w swojej książce dziesiątki mocnych i niewygodnych pytań, na które nie sposób znaleźć łatwe i jednoznaczne odpowiedzi na temat handlu ludzkimi organami, naszego prawa do żywych organów, sprowadzania sobie dziecka z krajów Trzeciego Świata, kupowania nerek, krwi do transfuzji czy szkieletów anatomicznych na potrzeby uniwersytetów medycznych.
"Nieuchronnym, choć okropnym efektem ubocznym funkcjonowania czerwonego rynku jest przesuwanie ludzkiego ciała w górę - nigdy w dół - drabiny społecznej. Nawet bez udziału elementów przestępczych niekontrolowany wolny rynek zachowuje się jak wampir, wysysając zdrowie i siłę z gett biednych dawców i przekazując je bogaczom" - czytamy.
A może powinniśmy mieć prawo do decydowania o własnym ciele? Może ludzie, którzy dobrowolnie sprzedają swoją tkankę, odnoszą korzyść z takich transakcji i dzięki zarobionym pieniądzom mogą się wyrwać z biedy? Carney odpowiada, że w rzeczywistości "ludzie, którzy sprzedają swe ciała i organy, bardzo rzadko w znaczącym stopniu poprawiają swoją sytuację życiową. Socjologowie od dawna już wiedzą, że to mrzonka. Sprzedaż własnych organów nie daje żadnych długoterminowych korzyści, stwarza jedynie zagrożenia".

10 / 16Biznes krwawy i legalny. Do czasu...

Obraz
© AFP

Amerykański dziennikarz przypomina, że aż do lat 70. XX wieku handel ludzkimi organami funkcjonował na świecie właściwie bez jakichkolwiek ograniczeń. Pierwszy rozwiązany spór o legalizację sprzedaży ludzkiej tkanki dotyczyły krwi. Upowszechnienie oddawania krwi sprawiło, że banki krwi i stacje krwiodawstwa zmieniły się w duże, dobrze prosperujące firmy.
"Stacje krwiodawstwa wyrastały jak grzyby po deszczu w dzielnicach nędzy każdego większego miasta. Były tam wówczas równie liczne i popularne, jak dziś punkty realizacji czeków i lombardy. W Indiach związki zawodowe negocjowały ceny krwi z rządem, a wkrótce w całym kraju pojawili się zawodowi dawcy. Cały ten krwawy biznes ratował ludziom życie i mało kto zawracał sobie głowę jego etycznym aspektem" - wspomina Carney.
Wszystko zmieniło się w 1970, gdy Richard Titmuss zwrócił uwagę, że rynek ludzkich tkanek tworzy nierówności w dostępie do nowoczesnej medycyny i że jedynym rozwiązaniem jest stworzeniem systemu opartego wyłącznie na bezpłatnym krwiodawstwie. Ludzie wzięli sobie do serca argumenty Titmussa, a honorowe krwiodawstwo stało się najpierw normą w USA, a później także w innych krajach. Podobne zasady wkrótce zaczęto stosować do wszystkich innych rodzajów ludzkiej tkanki.

11 / 16Dzisiaj: organy za darmo. Czy aby na pewno?

Obraz
© AFP

W 1984 roku w amerykańskim senacie Al Gore (na zdj.) powiedział, że "ciało nie powinno być jedynie zbieraniną zapasowych części". "Dziś, z kilkoma nielicznymi wyjątkami, w żadnym kraju nie można legalnie sprzedać krwi, kupić nerki, kupić dziecka do adopcji ani sprzedać swojego szkieletu przed śmiercią. Powstał skomplikowany system umożliwiający dobrowolne przekazywanie różnych części ciała. Oddajemy więc krew do banków krwi, podpisujemy karty ze zgodą na pobranie naszych organów, zapisujemy nasze ciała różnym instytucjom naukowym. Wszystko za darmo" - pisze Carney. Czy aby na pewno za darmo?
"Teoretycznie każdy, kto bierze pieniądze w zamian za część ciała, powinien trafić do więzienia. [...] Niestety, prawo nie zdołało zapobiec czerpaniu profitów z handlu ciałem. System wymyślony przez Titmussa i przyjęty niemal przed cały świat ma dwie zasadnicze wady. Po pierwsze, choć teoretycznie nie można bezpośrednio kupować i sprzedawać ciał, lekarze, pielęgniarki, kierowcy karetek, prawnicy i dyrektorzy szpitali mogą wystawiać rachunki za swoje usługi.
Nie płacisz za serce, ale musisz zapłacić za przeszczep. W rezultacie koszt serca zostaje wliczony w koszt usług związanych z pozyskaniem tego organu. Szpitale i inne instytucje medyczne zarabiają coraz więcej na przeszczepach organów - niektóre przynoszą całkiem spore zyski swoim udziałowcom. Zarabiają wszystkie ogniwa łańcucha dostaw z wyjątkiem samego dawcy. Zakaz kupowania części ciała sprawił, że szpitale dostają je praktycznie za darmo".

12 / 16Handel nerkami jak model biznesowy Gillette

Obraz
© AFP

Carney trafnie zauważa, że z punktu widzenia pacjenta "rynek transplantacji organów w Stanach Zjednoczonych przypomina słynny model biznesowy firmy Gillette, która sprzedaje praktycznie za bezcen samą maszynkę do golenia, lecz każe sobie drogo płacić za wymienne ostrza. Handel nerkami wygląda podobnie. Oczywiście nie można jej kupić, ale koszt przeszczepu certyfikowanej używanej nerki może sięgnąć niemal pół miliona dolarów".
Drugi błąd modelu Titmussa to "brak odniesienia do podstawowych standardów medycznej poufności". O co chodzi? "Ktoś, kto otrzymuje nerkę, czy to od żywej osoby, czy też pobraną ze zwłok, rzadko zna tożsamość człowieka, od którego pochodzi ten organ. Choć anonimowość ma chronić interesy dawcy, przesłania również cały łańcuch dostaw. Pacjenci, kupując tkankę, nie muszą się wcale zastanawiać nad tym, jak ją pozyskano.
Tego rodzaju polityka prywatności jest ostatnim elementem procesu, który zamienia ludzkie ciało w towar. Zatajanie źródła surowców na jakimkolwiek rynku to prawie zawsze kiepski pomysł. [...] Przejrzystość to podstawowy element zabezpieczający kapitalizmu. Z perspektywy nieuczciwego przedsiębiorcy obecny system pozyskiwania tkanki stanowi doskonałą przykrywkę dla nieograniczonego i bezwzględnego wyzysku".

13 / 16Jak dzisiaj kupować i sprzedawać ciała?

Obraz
© Książki WP

Carney uważa, iż "anonimowość oznacza, że kupujący narządy nie musi się martwić tym, skąd pochodzą. Nikt nie będzie zadawał żadnych pytań. Struktura dawstwa sprawnie wygłusza wszelkie protesty i zastrzeżenia, skrywając źródło narządów za zasłoną etyki. Zasada anonimowości dawcy sprawia, że realizujący zyski pośrednicy kontrolują cały łańcuch dostaw, a kupowanie ludzkich organów jest równie łatwe jak wypisywanie czeków".
Książka amerykańskiego dziennikarza jest mocną, odważną, zachęcającą do dyskusji i - już chociażby ze względu na podjęty temat - budzącą wiele kontrowersji próba odpowiedzi na pytanie o to, co złego stało się z dzisiejszym "systemem gromadzenia tkanki i pozyskiwania ciał":
"Czerwony rynek jest teraz większy, agresywniejszy i bardziej zyskowny niż kiedykolwiek w historii. [...] Żyjemy w obrębie czerwonego rynku. Nie jest to coś, co po prostu zniknie, jeśli odrzucimy przekonanie, że ludzka tkanka podlega prawom gospodarki. Czy nam się to podoba, czy też nie, ludzkie ciała będą kupowane i sprzedawane zarówno otwarcie, jak i po kryjomu - nawet w najbardziej szanowanych instytucjach świata. Pozostaje tylko pytanie: jak?".

14 / 16Kolejne rozdziały "Czerwonego rynku"

Obraz
© Książki WP

W kolejnych wstrząsających rozdziałach "Czerwonej rynku" Scott Carney opisuje m.in. fabryki kości i fermy krwi, a także handel komórkami jajowymi i indyjskie matki zastępcze, które zgadzają się, by zamknięto je na dziewięć miesięcy w specjalnym ośrodku, w którym po narodzinach dziecka wysyła się je rodzicom adopcyjnym w Stanach lub do innego kraju na Zachodzie.
Amerykański dziennikarz przygląda się także testom nowych leków, przekrętom firm farmaceutycznych i eksperymentom na osobach, które decydują się na bycie królikami doświadczalnymi (sam wziął udział w testowaniu jednego z leków na potencję).
"Nie skupiam się tutaj na milionach transakcji dokonywanych codziennie na czerwonym rynku. Oczywiście, bez technologii transplantacji, bez krwiodawstwa i programów adopcyjnych nie udałoby się nieść pomocy wielu ludziom. Nie musimy śledzić historii tych, którzy prowadzą szczęśliwe życie dzięki czemuś, co kupili na czerwonym rynku. To historia popytu na ludzką tkankę. Znacznie bardziej zależy mi na tym, by zrozumieć, jak owa tkanka trafia na czerwony rynek, niż jak ją się wykorzystuje" - pisze Carney o swojej książce.

15 / 16Kradzieże ciał, przysadek mózgowych, rogówek

Obraz
© AFP

Równie obszerna jest lista tematów, wątków i rodzajów czerwonego rynku, których Carney z braku miejsca nie opisał w swojej książce. Jak sam wylicza: "Zrezygnowałem z analizy znamiennych przypadków kradzieży ciał z kostnic, do których dochodziło w całych Stanach Zjednoczonych. (Zakłady pogrzebowe sprzedawały powierzone im zwłoki firmom handlującym organami - ze zbezczeszczonych ciał wycinano między innymi skórę i ścięgna, przekazywane potem do przeszczepów). [...] Wspomniałem ledwie o raporcie, z którego wynika, że w Anglii skradziono ponad sto tysięcy przysadek mózgowych wykorzystywanych do wytwarzania ludzkiego hormonu wzrostu.
Nie zajmowałem się niedawnymi doniesieniami o boliwijskich seryjnych mordercach, którzy sprzedawali tłuszcz swoich ofiar europejskim firmom kosmetycznym produkującym luksusowe kremy do twarzy. Każdego dnia ta lista się wydłuża. Od połowy lat dziewięćdziesiątych do roku 2000 izraelscy żołnierze zbierali rogówki palestyńskich bojowników zabitych w walce. Znacznie wcześniej, na przełomie XIX i XX wieku, rosnący popyt na zmniejszone ludzkie głowy w Europie doprowadził do wojen międzyplemiennych w Ameryce Południowej. Krótko mówiąc, szczegółowe opisanie wszystkich rodzajów czerwonego rynku przekracza moje możliwości".

16 / 16Zamiana ludzi w mięso

Obraz
© Książki WP

"Niniejsza książka to spojrzenie na drugą stronę tego ekonomicznego równania, na stronę podaży. Jeśli jej nie zrozumiemy, nie uświadomimy sobie, jak szybko czerwony rynek może stać się polem działania światowych organizacji przestępczych. Konflikt altruizmu i prywatności niszczy szlachetne ideały, które obie te wartości miały chronić. Każdy krok wzdłuż łańcucha dostaw czerwonego rynku zamienia ludzi w mięso. Handlarze, którzy kupują i sprzedają ciała, odgrywają rolę rzeźników postrzegających żywego człowieka wyłącznie jako sumę jego części składowych" - pisze autor. I dalej:
"W najciemniejszych zakątkach gospodarki naszego świata działają przestępcy, ale dzieje się tak tylko dlatego, że na to pozwalamy. Handlarze, z którymi się zetknąłem podczas moich badań, mieli bardzo mało skrupułów co do sposobów zdobywania przez siebie ludzkiego surowca. Kierują się prostą kapitalistyczną zasadą: kupuj tanio, sprzedawaj drogo. Handlarze starannie ukrywają łańcuch dostaw przed wścibskimi spojrzeniami.
Choć przekazywanie ludzkiej tkanki i narządów przynosi wiele korzyści, pośrednicy otwierają drogę do niebezpiecznych nadużyć. Jedyny sposób, aby się ich pozbyć, to wpuścić światło do tych mrocznych zakamarków i ujawnić cały łańcuch dostaw, od początku do końca. Każdy woreczek krwi powinien być zaopatrzony w informacje umożliwiające dotarcie do dawcy, każda nerka opisana nazwiskiem poprzedniego właściciela, każda matka zastępcza możliwa do odnalezienia, każda adopcja prowadzona w przejrzysty sposób".

_****Oprac. Grzegorz Wysocki, WP.PL, na podst. "Czerwonego rynku" Scotta Carneya (Wyd. Czarne)._**Oprac. Grzegorz Wysocki, WP.PL, na podst. "Czerwonego rynku" Scotta Carneya (Wyd. Czarne).**

Wybrane dla Ciebie

Wielkie gwiazdy, ciche emocje. Kalendarz wydarzeń kulturalnych w październiku 2025 r.
Wielkie gwiazdy, ciche emocje. Kalendarz wydarzeń kulturalnych w październiku 2025 r.
"Nie zapomnę tego momentu do końca życia". Niezwykle szczera spowiedź Katarzyny Butowtt
"Nie zapomnę tego momentu do końca życia". Niezwykle szczera spowiedź Katarzyny Butowtt
Sting da koncert w Sopocie. Wyjątkowe wydarzenie w Operze Leśnej
Sting da koncert w Sopocie. Wyjątkowe wydarzenie w Operze Leśnej
Erykah Badu w Polsce. Podwójna uczta dźwięków w Gdyni
Erykah Badu w Polsce. Podwójna uczta dźwięków w Gdyni
Kultura WPełni. Anna Maria Sieklucka o życiu po filmie "365 dni" i nowym thrillerze
Kultura WPełni. Anna Maria Sieklucka o życiu po filmie "365 dni" i nowym thrillerze
Teatr Wielki w Poznaniu zaprasza na Festiwal Moniuszki
Teatr Wielki w Poznaniu zaprasza na Festiwal Moniuszki
Inspiracje nigdy się nie kończą: rozmowa z Krzesimirem Dębskim
Inspiracje nigdy się nie kończą: rozmowa z Krzesimirem Dębskim
Lot nad publicznością, ogień, tryskający gejzer. Show, jakiego PGE Narodowy nie widział
Lot nad publicznością, ogień, tryskający gejzer. Show, jakiego PGE Narodowy nie widział
ORLEN otwiera Strefy Melomana z okazji Konkursu Chopinowskiego
ORLEN otwiera Strefy Melomana z okazji Konkursu Chopinowskiego
Czym jest dziś kultura? Zobaczcie relację ze spotkania WP Kultura
Czym jest dziś kultura? Zobaczcie relację ze spotkania WP Kultura
SYSTEM OF A DOWN zagra drugi koncert w Warszawie na PGE Narodowym
SYSTEM OF A DOWN zagra drugi koncert w Warszawie na PGE Narodowym
86. rocznica śmierci. Po wkroczeniu bolszewików popełnił samobójstwo
86. rocznica śmierci. Po wkroczeniu bolszewików popełnił samobójstwo