Szokujące wspomnienia właściciela zakładu pogrzebowego

Szokujące wspomnienia właściciela zakładu pogrzebowego

Dzień powszedni domu pogrzebowego
Źródło zdjęć: © Thinkstock

/ 15Dzień powszedni domu pogrzebowego

Obraz
© Thinkstock

Co naprawdę zakład pogrzebowy robi ze zmarłymi? Co się dzieje z człowiekiem, który umrze? W jaki sposób pracownicy domu pogrzebowego radzą sobie z tym, że ludzie stają się coraz wyżsi i grubsi (przeciętna załadowana trumna waży dzisiaj od 80 do 110 kg!)? Co robić, gdy trzeba przetransportować mężczyznę ważącego 140 kg? Czy wieloletniego właściciela domu pogrzebowego jest jeszcze w stanie poruszyć czyjaś śmierć? Dlaczego ktoś w ogóle chce dzisiaj zostać przedsiębiorcą pogrzebowym?
Na te i na wiele innych pytań odpowiadamy na kolejnych stronach galerii, gdzie cytujemy fragmenty kontrowersyjnych, ale też poruszających wspomnień właściciela dużego domu pogrzebowego. "Jestem przedsiębiorcą pogrzebowym" - przedstawia się Peter Wilhelm , autor książki "Zakład pogrzebowy przedstawia! Dobrze, że do nas trafiłeś" (Wyd. Academicus) - "Na co dzień mam do czynienia ze zmarłymi, ale również z rodziną zmarłego. Zmarli są spokojni i nie robią najmniejszych problemów. Z żyjącymi często jest inaczej i właśnie o tym chcę opowiedzieć".
Krótko mówiąc: na kolejnych stronach (i w książce) przeczytasz o wszystkim, co zawsze chciałeś wiedzieć o pracy w zakładzie pogrzebowym, ale bałeś się zapytać.

/ 15Co z ciałem robi przedsiębiorca pogrzebowy?

Obraz
© Thinkstock

Wilhelm przyznaje, że niewiele osób ma pojęcie o tym, co właściwie zakład pogrzebowy robi ze zmarłym. Co dzieje się z człowiekiem, który umrze? Co z ciałem robi przedsiębiorca pogrzebowy? Autor książki odpowiada na te pytania opisem jednego z typowych przypadków, kiedy to udają się firmowym, ciężkim i długim Volvo do domu spokojnej starości, by odebrać ciało dopiero co zmarłej kobiety.
Pełniąca dyżur pielęgniarka wzywa zakład pogrzebowy, lekarz przeprowadził już oględziny zwłok, a martwa pani Mueller leży w łóżku, jakby grzecznie czekała na przyjazd pracowników domu pogrzebowego.
"Mężczyźni kontrolują akt zgonu leżący na stoliku. Wygląda na to, że wszystko się zgadza. Następnie zakładają lateksowe rękawiczki. Jeden z nich rozsuwa zamek niebieskiej folii, która leży na noszach" - czytamy.

/ 15Kolejny zgon? Rutyna!

Obraz
© Thinkstock

Kilka sekund później pani Mueller leży już na noszach, nosze z ciałem zostają wsunięte do karawanu i przymocowane specjalnym kołkiem. Zamknięcie bagażnika, samochód włącza się ponownie do ruchu ulicznego. Minęło piętnaście minut, mężczyźni nie musieli ze sobą zamienić ani jednego słowa. Każdy ruch mają przećwiczone setki razy i nie muszą niczego omawiać. W tym samym czasie w biurze domu pogrzebowego zjawia się dwoje ludzi - córka zmarłej z mężem.
"Mam swój ustalony bieg zdarzeń, moją sprawdzoną metodę i już teraz dokładnie wiem, jak sytuacja będzie się rozwijać, co powiem, o co będę pytany i jakich udzielę odpowiedzi. Jednak nie daję po sobie poznać, że to wszystko jest dla mnie rutyną. Dla tych ludzi to jedno z najważniejszych wydarzeń w ich życiu" - przyznaje właściciel zakładu pogrzebowego.
Peter Wilhelm nie udaje współczucia, często nie składa nawet rodzinie kondolencji: "W ciągu tych wszystkich lat pracy wyrobiłem siódmy zmysł i wyczuwam, czy takie zachowanie jest na miejscu. Wiem, kiedy ludzie oczekują współczucia, a kiedy okazywanie go jeszcze bardziej pogrąża ich w smutku".

/ 15Wizyta w showroomie, czyli... wybór modelu trumny

Obraz
© Thinkstock

Dalej Peter Wilhelm opisuje przebieg typowego spotkania z rodziną zmarłego. Najważniejsze jest pytanie o to, czy będzie to pochówek w ziemi czy kremacja, od którego wiele zależy. Następnie właściciel zabiera rodzinę do tzw. showroomu, w którym wspólnie decydują się na wybór odpowiedniej trumny. "Proszę się nie obawiać, nikt w środku nie leży" - tym głupim powiedzonkiem właściciel zawsze rozluźnia swoich klientów.
"Pokazuję różne modele. Mężczyzna nie chce najtańszej trumny. Kobieta skłania się ku rzeźbionej trumnie dębowej. Polecam model nr 3, to "Frankfurt". Wszystkie modele trumien noszą nazwy miast. [...] Duża trumna nazywa się "Trumną Adenauera", trumna otwierana "Modelem Kennedy'ego" - od kiedy w telewizji wyemitowano serial "Sześć stóp pod ziemią", który cieszył się dużą oglądalnością, coraz więcej osób chce kupować właśnie ten model".

/ 15Karawana z ciałem dociera do zakładu pogrzebowego

Obraz
© Thinkstock

Następnie właściciel zakładu skrupulatnie zapisuje w pokoju konsultacyjnym kolejne życzenia klientów i załatwia pozostałe kwestie: nekrolog, ksiądz, kwiaty, listy zawiadamiające o śmierci i wiele innych. Po wyjściu klientów, zakład pogrzebowy zaczyna pracować pełną parą: "Począwszy od cmentarza, poprzez księdza, a skończywszy na organiście i ogrodniku składane są wszystkie zamówienia i ustalane terminy".
W tym samym czasie dociera karawana z ciałem. Ciało zmarłej zostaje przeniesione do pomieszczenia zabiegowego, pracownicy rozbierają panią Mueller. Jeden z pracowników kładzie ręcznik na okolice intymne kobiety: "Zmarli także mają swoją godność. Mężczyźni spryskują panią Mueller za pomocą specjalnej butelki zawierającej mieszankę środka dezynfekującego i wody. Płyn pachnie trochę jak ocet jabłkowy. Zmarli są myci, nie są kąpani na mokro. Pani Mueller jest oczyszczana letnią wodą, a następnie wycierana papierowymi ręcznikami. Włosy suszone są suszarką, a następnie czesane".

/ 15Przygotowanie trumny

Obraz
© Thinkstock

Trumna zostaje wyłożona folią bitumiczną i starannie przytwierdzona do dwóch stojaków. Folia bitumiczna uszczelnia trumnę, na nią nakładana jest warstwa z kawałków papieru: "Czasami stosuje się wełnę drzewną, czasami materac z odpowiednim wypełnieniem".
Wewnętrzne obicie trumny jest wyściełane: "Następnie obicie jest przymocowywane zszywkami. Na górze przy krawędzi Huber [jeden z pracowników] umieszcza bordiurę wykonaną z wysokiej jakości materiału. Na koniec napełnia poduszkę, zasuwa ją i kładzie we właściwym miejscu".

/ 15Wypełniacz ust, pudrowanie twarzy, czesanie

Obraz
© Thinkstock

Mniej więcej w tym samym czasie pracownicy domu pogrzebowego wkładają do ust zmarłej specjalny wypełniacz: "Jest to płaski przedmiot w kolorze skóry, wykonany z tworzywa sztucznego. Pani Mueller nosiła protezę zębową, której teraz nie ma. Dzięki wypełniaczowi jej twarz nie jest tak zapadnięta, a usta są zamknięte".
Zmarła jest czesana, a jej twarz zostaje lekko przypudrowana. "Pani Mueller nie może wyglądać jak osoba tryskająca życiem, ale również nie powinna wyglądać na tak martwą jak teraz" - wyjaśnia w książce Peter Wilhelm - "Ma sprawiać wrażenie jakby spała, co nie jest takie proste".
Po dwóch godzinach wszystko jest gotowe. Pracownicy zamykają trumnę i wsuwają ją do chłodni. Mężczyźni ściągają rękawiczki i myją dłonie płynem dezynfekującym. Najważniejsze terminy zostały ustalone, zamówienia złożone. Pojutrze odbędzie się pogrzeb.

/ 15Humor pracowników zakładu pogrzebowego

Obraz
© Thinkstock

Peter Wilhelm rozprawia się w swojej książce z różnymi stereotypami oraz przesądami na temat zakładów pogrzebowych i ich pracowników. Jeden z takich przesądów mówi, że przedsiębiorcy pogrzebowi są pesymistami, zrzędami i osobami ponurymi, nie mają poczucia humoru i całymi dniami chodzą z - nomen omen - grobowymi minami. Nic bardziej mylnego.
"Praca w domu pogrzebowym wygląda zupełnie inaczej, niż ludzie sobie to wyobrażają" - wyjaśnia Wilhelm - "Wcale nie jest smutna i przesycona ciągłym wyrażaniem współczucia. Oczywiście wiemy o wiele lepiej niż inni ludzie, kiedy należy być powściągliwym lub pełnym szacunku. Przecież w domu pogrzebowym nie zawsze są smutni klienci. Często czeka się całymi dniami na zlecenia, aż nagle otrzymuje się kilka jednocześnie. W okresie pomiędzy zleceniami mamy mnóstwo czasu na opowieści. Mężczyźni z części technicznej grają w rzutki, a kobiety w biurze mogą wygadać się do woli".

/ 15Czy przedsiębiorcy pogrzebowemu wolno płakać?

Obraz
© Thinkstock

Wilhelm wspomina, że jedno z najczęściej zadawanych mu pytań dotyczy tego, czy jako właściciela domu pogrzebowego może go poruszyć czyjaś śmierć. Czy cierpię razem z rodziną? Czy odczuwam smutek?". Autor książki odpowiada, że wolno mu być smutnym, ale jako profesjonalista nie powinien cierpieć na oczach rodziny zmarłego, choć czasami nie da się inaczej.
"Gdybym za każdym razem pogrążał się w smutku - chociaż wiem, że strata dla rodziny jest bardzo duża - nie mógłbym jasno myśleć, aby należycie załatwiać wszystkie formalności związane z pogrzebem. Przedsiębiorcy pogrzebowi muszą umieć zachować dystans. Zwariowałbym, gdybym angażował się emocjonalnie w każdą śmierć. Oczywiście umierają nie tylko starzy ludzie i jest wiele historii, które bardzo mocno poruszają" - przyznaje Wilhelm i opisuje w książce kilka takich przypadków.

10 / 15Co robić, gdy trzeba przetransportować mężczyznę ważącego 140 kg?

Obraz
© Thinkstock

"W zawodzie przedsiębiorcy pogrzebowego niezbędna jest nie tylko empatia i umiejętności biznesowe, ale również siła" - wyznaje w jednym z rozdziałów autor książki i wyjaśnia od razu, że chodzi o to, że ludzie stają się coraz wyżsi i grubsi:
"Obecnie przeciętna załadowana trumna waży od 80 do 110 kilogramów. Kiedy trzeba jednak przetransportować mężczyznę ważącego 140 kilogramów, można sobie łatwo wyobrazić, że zadanie staje się pokazem siły. Czasami ten pokaz siły jest niepotrzebnie utrudniany, a wtedy transport trumny stanowi ogromny wysiłek, chociaż w środku leży jedynie szczupła kobieta".
Wilhelmowi chodzi nie tylko o zbyt wąskie korytarze i klatki schodowe, po których trudno przemieszczać się z trumną, ale przede wszystkim o osoby z innych mieszkań kamienicy czy bloku, którzy wychodzą na korytarz i dodatkowo utrudniają pracownikom domu pogrzebowego jakikolwiek ruch.

11 / 15Firma otwarta 24/7

Obraz
© Thinkstock

W rozdziale pt. "Zwłoki w piwnicy" autor książki opowiada o tym, że prowadzenie zakładu pogrzebowego to w praktyce bycie na służbie 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodni, 365 dni w roku:
"O dowolnej porze może zadzwonić telefon ze zleceniem. Wówczas nie można powiedzieć: "Wpadniemy w poniedziałek rano" lub "Dziś nasz zakład jest już zamknięty", lecz musimy jechać do zleceniodawcy. Nieważne, czy na zewnątrz pada śnieg, grad, deszcz czy jest 40 stopni w cieniu.
Wcześniej oznaczało to również, że zawsze ktoś musiał być w domu, dyżurując przy telefonie. Od czasu, gdy pojawiły się komórki, mamy łatwiejsze życie. Mimo to nie ma znaczenia, czy jest to Boże Narodzenie czy Wielkanoc. Śmierć nie zna godzin pracy i atakuje, kiedy jej się podoba".

12 / 15Nierealne wymagania rodzin zmarłych

Obraz
© Thinkstock

Jak nietrudno odgadnąć, nie raz i nie dwa pracownicy zakładu pogrzebowego są bezradni wobec wyimaginowanych i niemożliwych do spełnienia życzeń swoich klientów. Wilhelm przyznaje, że czasami muszą wyjść z siebie, gdyż bywa, że wyobrażenia rodziny dotyczące pogrzebu różnią się zdecydowanie od naszych.
"Kiepskie zakłady pogrzebowe od razu bagatelizują sprawę i informują, że nie da się tego zrobić. Dobre zakłady pogrzebowe starają się za wszelką cenę sprostać wymaganiom rodziny" - pisze autor i dodaje od razu, że czasami jest to po prostu niemożliwe.
Przykładem pewna kobieta, która zamówiła dla swojego męża bomerlandy: "Wieniec musi mieć bardzo dużo bomerlandów". Do dzisiaj nikt nie wie, jak też owe bomerlandy wyglądają i czym właściwie są. Inny mężczyzna z kolei chciał zamówić koniecznie trumnę z "drewna cerbowego". W końcu zdecydował się na bukowe.

13 / 15Drastyczne przypadki

Obraz
© Thinkstock

W mocnym rozdziale pt. "Most" autor książki opisuje samobójczą śmierć młodego człowieka, który rzucił się w przepaść z 50-metrowego mostu: "Chcę oszczędzić czytelnikowi szczegółowego opisu, co czeka naszych pracowników w takich miejscach. W każdym razie nie ma to nic wspólnego z pogodnie śpiącą babcią, która z uśmiechem na ustach idzie przed oblicze Stwórcy.
Po pracy w tego typu miejscach zdarza się, że nawet najtwardsi pracownicy potrzebują wolnego dnia. A słyszałem również od kolegów po fachu, że niektórzy bez słowa spakowali swoje rzeczy i już więcej nie pojawili się w pracy".

14 / 15Dlaczego Wilhelm w ogóle został przedsiębiorcą pogrzebowym?

Obraz
© Thinkstock

Peter Wilhelm odpowiada, że stało się to ot, tak, po prostu, z racji jego z upływem lat rosnącego doświadczenia zawodowego: "Już trzydzieści lat temu pracowałem dla firmy, która właściwie zajmowała się czymś innym, ale dodatkowo organizowała pogrzeby. W ten sposób jeszcze jako młody chłopak po raz pierwszy miałem [...] kontakt z tą branżą.
Potem byłem na studiach, pracowałem i po jakimś czasie wylądowałem jako kupiec w dużym przedsiębiorstwie pogrzebowym. A pewnego dnia stałem się właścicielem zakładu".
W jednym z pierwszych rozdziałów książki Wilhelm szczegółowo opisuje swoją drogę w branży pogrzebowej, przedstawia swoich pracowników oraz dom pogrzebowy, który prowadzi.

15 / 15O książce i autorze

Obraz
© Thinkstock

Martwy Święty Mikołaj na imprezie firmowej, bardzo bogata, ale za to straszliwie skąpa wdowa, najsmutniejsze pożegnanie wszechczasów - nie ma chyba niczego pomiędzy życiem a śmiercią, czego na własne oczy nie zobaczył Peter Wilhelm, działając przez dziesięciolecia w branży pogrzebowej. W poruszający, ale i zabawny sposób zabiera nas do tajemniczego świata istniejącego pomiędzy szpadlem, trumną a strojem żałobnym.
W tej książce znajdziesz wszystko, co zawsze chciałeś wiedzieć o pracy w zakładzie pogrzebowym, ale bałeś się zapytać. Autor zdradza, jak ta jakże nietypowa branża wygląda od podszewki, oswajając (a niekiedy przełamując!) tabu, jakim dla wielu jest temat zarówno pochówku, jak i śmierci.
Peter Wilhelm od kilku lat prowadzi blog, który w rodzinnych Niemczech cieszy się wielką popularnością. Opisuje tam historie, które przez lata przytrafiły mu się w pracy. Na podstawie umieszczanych na blogu wpisów powstała książka "Zakład pogrzebowy przedstawia! Dobrze, że do nas trafiłeś", będąca jednak czymś więcej niż "pamiętnikiem grabarza".

Oprac. Grzegorz Wysocki, WP.PL.

Wybrane dla Ciebie

Wielkie gwiazdy, ciche emocje. Kalendarz wydarzeń kulturalnych w październiku 2025 r.
Wielkie gwiazdy, ciche emocje. Kalendarz wydarzeń kulturalnych w październiku 2025 r.
"Nie zapomnę tego momentu do końca życia". Niezwykle szczera spowiedź Katarzyny Butowtt
"Nie zapomnę tego momentu do końca życia". Niezwykle szczera spowiedź Katarzyny Butowtt
Sting da koncert w Sopocie. Wyjątkowe wydarzenie w Operze Leśnej
Sting da koncert w Sopocie. Wyjątkowe wydarzenie w Operze Leśnej
Erykah Badu w Polsce. Podwójna uczta dźwięków w Gdyni
Erykah Badu w Polsce. Podwójna uczta dźwięków w Gdyni
Kultura WPełni. Anna Maria Sieklucka o życiu po filmie "365 dni" i nowym thrillerze
Kultura WPełni. Anna Maria Sieklucka o życiu po filmie "365 dni" i nowym thrillerze
Teatr Wielki w Poznaniu zaprasza na Festiwal Moniuszki
Teatr Wielki w Poznaniu zaprasza na Festiwal Moniuszki
Inspiracje nigdy się nie kończą: rozmowa z Krzesimirem Dębskim
Inspiracje nigdy się nie kończą: rozmowa z Krzesimirem Dębskim
Lot nad publicznością, ogień, tryskający gejzer. Show, jakiego PGE Narodowy nie widział
Lot nad publicznością, ogień, tryskający gejzer. Show, jakiego PGE Narodowy nie widział
ORLEN otwiera Strefy Melomana z okazji Konkursu Chopinowskiego
ORLEN otwiera Strefy Melomana z okazji Konkursu Chopinowskiego
Czym jest dziś kultura? Zobaczcie relację ze spotkania WP Kultura
Czym jest dziś kultura? Zobaczcie relację ze spotkania WP Kultura
SYSTEM OF A DOWN zagra drugi koncert w Warszawie na PGE Narodowym
SYSTEM OF A DOWN zagra drugi koncert w Warszawie na PGE Narodowym
86. rocznica śmierci. Po wkroczeniu bolszewików popełnił samobójstwo
86. rocznica śmierci. Po wkroczeniu bolszewików popełnił samobójstwo