Cenzura czy prawo do dobrej pamięci po zmarłym mężu? Kontrowersyjna biografia Kapuścińskiego w sądzie
Cenzura czy prawo do dobrej pamięci po zmarłym mężu? Kontrowersyjna biografia Kapuścińskiego w sądzie
Dlaczego wielokrotnie zdradzana żona reportera zdecydowała się na tak zawziętą obronę męża?
Trwa niejawny proces o głośną biografię Ryszarda Kapuścińskiego , który autorowi książki Arturowi Domosławskiemu i jej wydawcy wytoczyła wdowa po wybitnym pisarzu, Alicja Kapuścińska. Nie wiadomo, jak długo potrwa proces, ale zapowiada się na to, że sprawa nie zostanie szybko rozstrzygnięta...
Co autorowi biografii zarzuciła w pozwie wdowa po wybitnym reporterze? Dlaczego książka Domosławskiego wywołała taki skandal? Kto ma w tym sporze rację?
Czy bestsellerowa biografia Kapuścińskiego powinna zostać wycofana ze sprzedaży lub przynajmniej okrojona z najbardziej kontrowersyjnych fragmentów (m.in. o licznych romansach reportera, trudnych relacjach z córką i współpracy z komunistycznym wywiadem)? Czy to już cenzura czy jeszcze prawo do dobrej pamięci po zmarłym pisarzu?
Kontrowersyjna biografia
W marcu 2010 roku do księgarń trafiła książka Artura Domosławskiego (na zdj.) pt. "Kapuściński non-fiction" . Autor zakwestionował m.in. wierność szczegółów opisywanych w słynnych reportażach Kapuścińskiego, opisał jego powikłane związki z władzami i tajnymi służbami PRL oraz szczegóły na temat życia intymnego pisarza i trudnych relacji z córką.
Niektóre tezy oparto na wypowiedziach osób zachowujących anonimowość. Książka wywołała wielką dyskusję nt. warsztatu reportera i pisarza oraz czasów, w których przyszło działać Kapuścińskiemu. Publikację wcześniej odrzuciło wydawnictwo Znak.
Dlaczego wielokrotnie zdradzana żona zdecydowała się na tak zawziętą obronę męża?
Alicja Kapuścińska (na zdj.), wdowa po zmarłym w 2007 roku pisarzu, w pozwie zarzuciła autorowi i wydawcy naruszenie dóbr osobistych. Domaga się od nich wpłaty 50 tysięcy złotych na Fundację im. Ryszarda Kapuścińskiego.
Według pozwu naruszonymi dobrami są: prawo do dobrej pamięci po zmarłym mężu, prawo do życia prywatnego oraz prawa autorskie po mężu. Pozew żąda od pozwanych zaniechania naruszania tych dóbr i zaniechania inkryminowanej publikacji - w części lub w całości.
Wkrótce zeznania córki
W 2010 roku sąd uwzględnił wniosek adwokatów Alicji Kapuścińskiej o prowadzenie procesu przy drzwiach zamkniętych. Sędzia Małgorzata Borkowska uzasadniła to "potrzebą ochrony życia prywatnego i rodzinnego powódki".
W najbliższych tygodniach jako świadek będzie jeszcze zeznawać m.in. mieszkająca za granicą córka pisarza. Za naruszenie w książce jej prawa do prywatności wytoczyła ona autorowi i wydawcy oddzielny proces przed tym samym sądem.
Zakazać publikacji!
W 2010 do pozwu dołączono wniosek o tzw. zabezpieczenie powództwa, czyli zakaz rozpowszechniania książki do wydania prawomocnego wyroku w sprawie. Sąd nie uwzględnił wtedy tego wniosku, bo "powódka nie uprawdopodobniła wystarczająco swego roszczenia".
Sąd wziął pod uwagę, że wiedziała ona, iż autor pisze książkę i zgodziła się na korzystanie przezeń z archiwum pisarza. Sąd uznał też, że sprawa dotyczy osoby publicznej, wobec której kryteria ochrony prawnej są odmienne niż wobec zwykłego człowieka. Oddalenie wniosku o zabezpieczenie powództwa nie przesądza wyniku samego procesu.
Biograf nie może pisać o życiu osobistym?
"Ta książce mnie zaskoczyła. Ja sama powierzyłam Arturowi Domosławskiemu napisanie książki pod roboczym tytułem "Kapuściński w oczach świata" - mówiła Kapuścińska. Dopiero po jakimś czasie dowiedziała się jednak, że autor pisze biografię i wyda ją w innym wydawnictwie.
Podkreślała, że autor nie miał prawa pisać o życiu osobistym i "nie został upoważniony do pisania o mojej córce, której na oczy nie widział. Tam jest masa nadużyć ". "Wszystkie te jego opowiadania, że ja wiedziałam, że on chce wydać biografię to kłamstwo" - dodaje wdowa po pisarzu.
Czy Kapuścińska ma rację? Czy można autorowi biografii znanego reportera zabronić pisania o jego życiu osobistym? Jak się do tych zarzutów odnosi sam Domosławski?
Nie sposób zadowolić wszystkich
"Rozumiem, że w książce są fragmenty, które mogą pani Alicji Kapuścińskiej sprawić przykrość, nie było to jednak moim zamiarem. Wydaje mi się, że nie da się napisać prawdziwej biografii jakiegokolwiek człowieka i zarazem nie sprawić nikomu przykrości i zadowolić wszystkich" - twierdzi Domosławski.
Autor biografii nazwał działania Kapuścińskiej próbą "cenzury prewencyjnej". Wraz z wydawnictwem domaga się oddalenia pozwu, argumentując, że nie naruszyli dóbr osobistych wdowy.
Książka narusza wiele dóbr?
"Jeżeli będę musiała przeczytać tę książkę dla celów procesowych, to pewnie ją przeczytam. Mam tyle wiedzy z różnych źródeł, że właściwie nie czuję potrzeby czytania i denerwowania się. Mój prawnik przeczytał tę książkę, pokazał mi pozew. I w tym pozwie jest tyle cytatów, z których każdy jest opatrzony słowami: "narusza dobra osobiste żony", "narusza dobra osobiste córki", "narusza prawa autorskie" - mówiła Alicja Kapuścińska.
"Ja nie wytoczyłam sprawy o ocenę jego twórczości. Wytoczyłam sprawę o naruszenie dóbr osobistych, jego pamięci, kultu najbliższej osoby zmarłej oraz praw autorskich, ponieważ jest tam dużo cytatów. W pozwie mój adwokat przytoczył decyzję Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który uznał, że dobra osobiste mają pierwszeństwo przed wolnością słowa" - wyjaśnia wdowa po pisarzu.
Które fragmenty książki wywołały tak wielkie kontrowersje i spowodowały, że Kapuścińska zdecydowała się pozwać Domosławskiego?
Liczne zdrady, złe relacje z córką
W książce Domosławskiego nie przeczytamy tylko i wyłącznie o warsztacie dziennikarskim Kapuścińskiego i jego kolejnych książkach reporterskich, ale także o jego życiu prywatnym.
Dowiadujemy się na przykład, że latami zdradzał żonę z licznymi kochankami. Zdarzały się przygody na jedną noc, romanse trwające kilka miesięcy, a nawet jeden pozamałżeński związek, który trwał ponad 30 lat.
Z biografii wynika, że Kapuściński był egoistą, który w pogoni za karierą zaniedbywał swą żonę oraz córkę, która w pewnym momencie całkowicie zerwała kontakty z ojcem, wyjechała z kraju i zmieniła nazwisko.
Dziennikarska hiena czy wielki biograf?
Książka Domosławskiego wywołała ogromną dyskusję w Polsce, jak również w krajach, w których ukazały się tłumaczenia biografii. Stefan Bratkowski nazwał Domosławskiego hieną, a Władysław Bartoszewski powiedział, że publikację biografii Kapuścińskiego przez Świat Książki przyjął "z zażenowaniem":
"Są uprawnione wydawnictwa, które wydają przewodniki po domach publicznych, z kwalifikacjami i ilością gwiazdek, ale nie sądzę, żebym chciał wydać w takim miejscu swoją książkę historyczną albo żeby to wydawnictwo równocześnie wydawało żywoty świętych".
Francuski dziennik "Liberation" w recenzji francuskiego wydania pisał, że książka Domosławskiego to "rzetelne dziennikarskie śledztwo, nie pomijające słabości wielkiego reportera". Belgijski "Le Soir" odnotowując wielką dyskusję w Polsce pisał m.in.: "Agent komunistyczny i krętacz? Wielki polski pisarz-dziennikarz obnażony w swojej biografii. [...] Domosławski, zresztą wielki admirator Kapuścińskiego, chciał odnaleźć człowieka, który kryje się za własnym mitem".
Demaskowanie mistrza...
"Ton, w jakim Domosławski pisze o Kapuścińskim jest dla mnie nie do przyjęcia. Władczy, wszechwiedzący, objawiający światu prawdę jedyną, podsuwający tropy lustracyjnego myślenia. Kto jedzie w podróż śladami mistrza, by udowodnić, że tamten oszukiwał czytelnika? Dlaczego każdy ruch bohatera tej biografii podlega krytycznemu i demaskatorskiemu komentarzowi? Wszystkie wątpliwości rozstrzygane są na niekorzyść mistrza. Boli, że celem tej książki było zdemaskowanie mistrza" - mówiła z kolei Agata Tuszyńska, autorka wielu bestsellerowych biografii.
"Ryszard Kapuściński wyłania się z niej nie jako pomnik, ale jako żywy człowiek. Książkę czyta się jednym tchem, bo jest dobrze napisana. Z drugiej strony zgadzam się, że Domosławski wszędzie wietrzy zło, nie przepuszcza żadnej okazji, by odsłonić słabości i błędy swojego mistrza. Bardzo bym nie chciał, by ktokolwiek z tych, którzy są mi bliscy, których kocham, doczekał się takiej operacji na swoim życiu" - komentował książkę Domosławskiego ksiądz Adam Boniecki.
... czy żywy i niejednoznaczny portret?
Bestsellerowej biografii reportera bronił m.in. pisarz Andrzej Stasiuk: "Najważniejsza w "Kapuściński non-fiction" jest wielowymiarowość i wielopostaciowość bohatera. Ryszard Kapuściński jest w niej żywy, skomplikowany, sprzeczny, niejednoznaczny. Taki jak czasy, w których żył. Jest po prostu ludzki. Uważam, że to niesamowita opowieść o Ryśku z Pińska, który zdobył świat.
Książka Domosławskiego dotyka też innego problemu - stosunku pomiędzy pisarzem, jego dziełem a opisywaną rzeczywistością. Domosławski próbuje zbadać te mechanizmy i udowadnia starą prawdę - za bycie pisarzem płaci się pewną cenę.
Uświadomiłem też sobie podczas lektury, że Kapuściński był na swój sposób celebrytą i miał tego świadomość. Domosławski obchodzi się jednak z jego prywatnością bardzo delikatnie. Nie ma tutaj ani jednego osobistego wątku, który nie jest usprawiedliwiony chęcią pokazania jakiejś prawdy o Kapuścińskim".
Prawda bardziej skomplikowana od mitu
"Uważam, że nie naruszyłem dobrej pamięci o Kapuścińskim. Po prostu prawda okazała się bardziej skomplikowana niż mit, jaki sobie stworzyliśmy i - co widać w temperaturze komentarzy - do którego bardzo się przywiązaliśmy. Polubiliśmy ikonę reportera, a nie pełnokrwistego, żywego faceta, który miał w swoim życiu rozmaite zakręty, polityczne, osobiste, ideowe. Po napisaniu tej biografii nadal uważam Kapuścińskiego za swojego mistrza. Był mistrzem myślenia o świecie i o pisaniu" - mówił po premierze książki sam Domosławski.
"Szacunek nie oznacza jednak, że nie można stawiać pytań, a podczas analizy tekstów Kapuścińskiego pewne pytania same się nasuwają. Okazuje się, że mistrz literatury faktu właśnie fakty traktował niekiedy dość nonszalancko. W większym stopniu, niż dotąd przypuszczaliśmy, przekraczał granice między reportażem a literaturą, co prowokuje do dyskusji o tym, jaką drogą powinien iść reportaż jako gatunek. Niektóre z książek Kapuścińskiego przesuwam z półki z napisem reportaż na półkę literacką" - dodawał autor biografii.
Kapuściński i komunizm
Wiele namiętności wzbudził stosunek Kapuścińskiego do PRL-u. Dla wielu zaskoczeniem okazuje się skala jego zaangażowania w komunizm, zwłaszcza w latach 50., kiedy działał w ZMP, potem w partii. "Nie było w tym wyrachowania, karierowiczostwa. Kapuściński naprawdę wierzył, że dla powojennej Polski nie było alternatywnej drogi. Dla niego droga rewolucji społecznej, awansu społecznego biedniejszych, była uzasadniona" - mówił Domosławski.
Kapuściński legitymację partyjną oddał dopiero w roku 1981 po wprowadzeniu stanu wojennego, nigdy jednak nie opowiedział o swoim doświadczeniu z komunizmem: "Powodem, dla którego Kapuściński nie mówił o swojej przygodzie z komunizmem, jest fakt, że po '89 roku ta przeszłość zaczęła mu ciążyć, obawiał się, że zostanie ona wykorzystana przeciwko niemu".
Autor biografii podjął też wątek współpracy Kapuścińskiego z PRL-owskim wywiadem: "Był okazjonalnym i sporadycznym współpracownikiem, który dostarczył kilka politycznych analiz. Nie wyciągam tego epizodu jego życia, aby na tej podstawie formułować jakikolwiek akt oskarżenia, raczej staram się zrozumieć okoliczności".
Mit Kapuścińskiego
Autor pisze, że Kapuściński wykreował swój mit nieustraszonego reportera, który naprawdę wielokrotnie ryzykował życiem, jednak niektóre niebezpieczne sytuacje, w jakich się znalazł, ubarwiał, czynił bardziej sensacyjnymi niż w rzeczywistości były.
Według legendy Kapuściński był przyjacielem Che Guevary i Lumumby, tymczasem Domosławski przywołuje relacje, z których wynika, że reporter nieco przesadzał w opowieściach o swojej odwadze, nie spotkał się też nigdy z Guevarą ani z premierem Konga. Nieprawdziwa jest też opowieść o ucieczce ojca Kapuścińskiego z transportu do Katynia. Zaskoczeniem dla Domosławskiego okazał się też fakt, że Kapuściński w pewnym momencie wyszedł z roli reportera i chwycił za broń podczas wojny domowej w Angoli.
Czekając na wyrok
"Zarzuty stawiane książce nie znajdują uzasadnienia w jej treści, a argumenty wysuwane przez większość osób krytykujących jej powstanie każą sądzić, że książki nie czytały. Lektura "Kapuściński non-fiction" prowadzi do wniosku, że książka została napisana obiektywnie. [...] Fakt, że nie jest to książka-pomnik, nie może być rozpatrywany jako zarzut" - pisał w specjalnym oświadczeniu Paweł Szwed, ówczesny redaktor Świata Książki.
W tym momencie nie wiadomo jeszcze, jak zakończy się trwający od trzech lat proces sądowy. Czy dalsza sprzedaż oraz tłumaczenia książki na języki obce zostaną zabronione? Czy kolejne wydania książki ukażą się w wersji ocenzurowanej? Czy Artur Domosławski i jego wydawca mają rację w tym sporze? Zachęcamy do dyskusji.
Oprac. GW, WP.PL, na podst. PAP i innych źródeł.