Czy aborcja to powód do dumy? Znana dziennikarka TVN-u wydała książkę przeciwko aborcji
Czy aborcja to powód do dumy? Znana dziennikarka TVN-u wydała książkę przeciwko aborcji
Brygida Grysiak o „matkach wszechmogących”
Krystynazaniosła swoją córeczkę do okna życia, ale nie mogła znieść myśli, że jej mała Anianie będzie znała swojej prawdziwej rodziny. Aniawróciła do domu. Dariabyła prostytutką. Nie wie, który klient jest ojcem jej córki. Przypadkową ciążę miały rozwiązać tabletki wczesnoporonne. Nie zadziałały. Dariazostała matką. Kiedy Jolabyła w ciąży, lekarze powiedzieli, że jej córka umrze wkrótce po porodzie. Mimo to postanowiła, że dziecko przyjdzie na świat. Czy żałuje, że nie przerwała ciąży?
* Brygida Grysiak , dziennikarka TVN-u, zebrała w Wybrałam życie 11 opowieści o matkach, które zdecydowały się urodzić swoje dzieci pomimo licznych przeszkód i komplikacji.Autorka skrytykowała także poglądy *Marii Czubaszek i Kazimiery Szczukina temat aborcji.
- *Dlaczego zdecydowała się napisać na tak trudny i budzący wiele kontrowersji temat? *
- *Czy miała w związku z tym jakieś problemy? *
- Czy TVN miał coś przeciwko publikacji książki?
Na kolejnych stronach galerii odpowiadamy na te pytania i *prezentujemy obszerną rozmowę z Brygidą Grysiak , która opowiada o pracy nad Wybrałam życie (Wyd. Znak), celebrytkach i feministkach walczących o prawo do aborcji, a także obronie życia i heroizmie kobiet. *
Aborcyjne coming outy
Najgłośniejsze i najczęściej komentowane były wystąpienia Marii Czubaszek ("Zrobiłam to dwa razy. Nigdy z tego powodu nie miałam traumy, tylko mówiłam: Boże, jak to cudownie, że ja to zrobiłam") i Krystyny Mazurównej, tancerki, choreografki i jurorki programu "Got to dance. Tylko taniec", która wyznała:* „Nie znam kobiety z mojego pokolenia, która nie zrobiłaby tego kilka lub nawet kilkanaście razy. Sama też miałam kilka zabiegów”*.
Co na to Brygida Grysiak?* „Kiedy czytam o radości z tego, że ktoś usunął dwie ciąże, a potem o tym, że to świetnie, że ktoś w ten sposób przerywa tabu, to mnie to przeraża”* – mówiła dziennikarka TVN24 w wywiadzie dla „Gościa Niedzielnego”.
Aborcja to morderstwo
Grysiak odniosła się także do poglądów Kazimiery Szczuki (na zdj.) i osób o podobnych przekonaniach: „To nie jest tak, jak pisze w swojej książce jedna ze znanych feministek, że twierdzenie aborcja jest morderstwem to metafora, a ten, kto traktuje metafory dosłownie, musi być chory psychicznie. Nawet jeśli ktoś uznaje, że zarodek to nie człowiek, ale zygota, to życia tej zygoty nie przerywa się metaforycznie. Serce przestaje bić całkiem realnie”.
Dziennikarka TVN-u przyznaje, że takie myślenie ją „po ludzku przeraża” i chociażby z tego powodu warto sięgnąć do jej książki: „Bo aborcja to zawsze dramat kobiety. Aborcja to nie jest powód do dumy. Powód do dumy mają bohaterki mojej książki. One wybrały życie. Dziś są szczęśliwe, choć nie jest im łatwo”.
Brygida Grysiak i inne kobiety, które wybrały życie
Brygida Grysiak: Takich chwil się nie zapomina.
Brygida Grysiak: Ogromna radość, ale nie ukrywam, że także lęk przed tym, czy na pewno będę dobrą mamą, czy będziemy potrafili dobrze wychować dziecko. Z uśmiechem dziś wspominam, jak mój mąż wymógł na mnie przekazanie tej informacji przez telefon, mimo że bardzo nie chciałam tego robić. Staliśmy w korkach po dwóch stronach Warszawy. Dobrze to pamiętam. To było w Trzech Króli. Niezwykła rozmowa.
Brygida Grysiak: W debacie o aborcji zawsze brakowało mi głosu kobiet, które stanęły przed wyborem. I wybrały życie, mimo dramatycznych okoliczności, które temu wyborowi towarzyszyły. Wśród moich bohaterek jest prostytutka, która nie wie, kto jest ojcem jej dziecka, i prosta kobieta, która zostawiła córkę w oknie życia. Są też kobiety, które nie musiały wybierać.
Matki wszechmogące
Brygida Grysiak: Anna – mama Celi z zespołem Downa – nie wiedziała, że jej córka urodzi się chora, ale daje piękne świadectwo bycia rodzicem dziecka chorego. Świat z upośledzoną, jest dla niej piękniejszy niż ten, w którym zabrakłoby córki i jej choroby.
Opowiadam też o Weronice – jej historia zamyka tę książkę. To młoda piękna dziewczyna z ambicjami, która u progu ważnej zawodowej szansy dowiaduje się, że jest w ciąży. Przez chwilę zastanawia się, czy to dobry moment na urodzenie dziecka. Ale się nie waha.
Nigdy nie usunęłaby ciąży. Ma obok wspaniałego faceta, który dziś jest jej mężem. Są bardzo szczęśliwi. W ich historii więcej jest radości niż dylematów. Myślę, że właśnie w Weronice wiele młodych dziewczyn może rozpoznać siebie.
Miłość do dziecka silniejsza niż wszystko
Brygida Grysiak (na zdj.): Doświadczenia moich bohaterek są różne, ale mają wspólny mianownik – jest nim miłość do dziecka, większa niż strach, ból, bieda, obawa przed rozstaniem czy potępieniem. Stąd określenie „matki wszechmogące”, które ukułam słuchając ich historii. Nie mam wątpliwości, że dla swoich dzieci są w stanie zrobić wszystko. I że mogą wszystko.
Brygida Grysiak: Obserwowałam moją mamę i inne mamy wokół siebie, stąd wiem, że kobieta ma w sobie siłę, której nie ma mężczyzna. Odkąd sama jestem mamą, już nie tylko to wiem, ale czuję. Może wcześniej nie udźwignęłabym macierzyństwa. Musiałam do niego dojrzeć. Na podstawie opowieści moich bohaterek, obserwując mamy wokół mnie, wreszcie mając krótkie, ale własne macierzyńskie doświadczenia, mogę powiedzieć z całą stanowczością: siła, którą daje macierzyństwo, jest nie do pokonania.
"Chce i dlatego musi"
Brygida Grysiak: Nie. Wręcz przeciwnie. Po doświadczeniu tej książki mam wrażenie, że matki, które od początku zmagają się z trudnościami, mają tej siły jeszcze więcej, bo są zahartowane. One – jak mi mówiły – nie mogły po prostu usiąść i płakać, gdy było źle. Wiedziały, że mają dziecko, o które muszą zadbać, o którym muszą myśleć.
Ale robiły to z miłości, nie z obowiązku. To nie jest syndrom poświęcającej się kobiety, która nie chce, ale musi. Ona bardzo chce, dlatego musi! Mam wrażenie, że z tragedii, które przeżywają te kobiety, rodzi się potężna siła. To jest też moja osobista lekcja z tej książki – nie ma takiego dramatu, z którego człowiek by się nie podniósł. Z którego nie podniosłaby się kobieta.
Polska debata o aborcji jest postawiona na głowie
Czy dziennikarka miała jakiekolwiek problemy w pracy z powodu podjęcia tak trudnego i kontrowersyjnego tematu? Nie, ale przed wydaniem książki musiała poinformować o tym swojego szefa, Adama Pieczyńskiego, do czego zobowiązany jest każdy dziennikarz TVN24 publikujący poza redakcją. *Grysiak mówi, że dyrektor przyjął jej pomysł z życzliwością. *
Macierzyństwo to magia?
Brygida Grysiak: Magia w tym sensie, że to jest jakaś tajemnica, która przenika człowieka. Wyostrza wzrok, słuch i wrażliwość. [...] Bo jak inaczej wytłumaczyć to, że matki, które przez rok albo dwa wstają do dziecka kilka razy w ciągu nocy, normalnie funkcjonują w pracy i mają jeszcze siłę uśmiechać się do dziecka i szaleć z nim na placu zabaw?
Brygida Grysiak: Strach bierze się chyba z samotności. Z poczucia bezsilności wobec problemów, które przygniatają. Z przekonania, że nikt nie pomoże. Wreszcie z niskiego poczucia własnej wartości. Zdarza się, że ktoś kobiecie skutecznie wmawia, że ona nic nie znaczy. Dzieje się tak zwłaszcza tam, gdzie kobieta pada ofiarą domowej przemocy.
Gdyby niektóre z moich bohaterek mogły liczyć na pomoc kogoś bliskiego, nie wahałyby się: urodzić, czy nie? Jestem o tym przekonana. Wesprzeć je – to zadanie dla ojców ich dzieci, dla rodziców, teściów, sióstr, braci, sąsiadów, właścicieli mieszkań, szefów, tych wszystkich, których te kobiety spotykają na swojej drodze. Żadna z nich nie powinna zostać bez pomocy. Żadna.
"Ta książka nie jest aktem oskarżenia"
Brygida Grysiak: Ta książka nie jest aktem oskarżenia. Ale mam nadzieję, że sprowokuje pytanie także o współodpowiedzialność za aborcję. Każdy z nas niech odpowie na nie we własnym sumieniu.
Brygida Grysiak: Nie wolno nam zamykać się w myśleniu: to nie moja sprawa. Właśnie, że moja. I twoja. I pana. I pani. Jeśli wiemy, że ktoś może potrzebować pomocy, zadajmy pytanie, czego potrzebuje najbardziej. Nie włażąc z butami w jego życie, ale dając sygnał, że jesteśmy do dyspozycji, jeśli tylko zechce. I rzecz nie dotyczy tylko matek stojących przed wyborem, ale tak naprawdę każdego, kto jest w potrzebie. Za dzień, dwa może być już za późno. A w przypadku aborcji za późno oznacza, że dziecko może już nie żyć.
"Aborcja jest złem. Wybór życia jest dobrem"
Brygida Grysiak: Ale możemy i powinniśmy zrobić wszystko, żeby podjęła dobrą decyzję. To nieprawda, co czytamy w książce jednej ze znanych feministek, że nie ma decyzji dobrych ani złych, że są tylko decyzje własne, za które trzeba wziąć odpowiedzialność, i te, do których zostało się zmuszoną. Aborcja jest złem. Wybór życia jest dobrem.
Chciałabym, żeby po przeczytaniu tej książki chociaż jedna osoba rozejrzała się wokół i pomyślała, czy gdzieś za ścianą, a może jeszcze bliżej, nie ma kobiety w ciąży, która się waha także dlatego, że jest sama, nie ma pieniędzy, łóżeczka dla dziecka, wyprawki, nadziei na przyszłość, na znalezienie pracy. Chciałabym, żeby do niej zapukała jedna osoba i powiedziała „ja pani pomogę”. Wiem, że to są sytuacje koszmarnie trudne, a decyzja na „tak” to często prawdziwy heroizm. Ale wiem także, choć nie tylko po rozmowach z moimi bohaterkami, że kobieta potrafi być herosem.
Uczciwa książka o aborcji
Brygida Grysiak: Ta książka nie udaje, że jest lepiej, niż jest. Nie koloruje rzeczywistości. Żadna z bohaterek nie mówi: jeśli wybierzesz życie, będzie super. Dziecko się urodzi i problemy znikną. Nie. Te matki mają dziś w większości niełatwe życie, ale zgodnie podkreślają, że wybór życia jest wyborem dobrym. Także dla kobiety. I w tym sensie jest im łatwiej.
Bo – jak mówią – gdyby zabiły swoje dziecko – nie umiałyby z tym żyć. I to byłby dla nich trud większy niż ta bieda czy ból po oddaniu dziecka do adopcji, czy – jak u Joli – łzy nad grobem maleńkiej córeczki. Trudno polemizować z ich emocjami, z ich doświadczeniem. Agnieszka na przykład chciała usunąć ciążę. Zabrakło jej dwustu złotych. Na szczęście nikt nie pożyczył. Na szczęście, bo ona dziś mówi, że działała pod wpływem panicznego strachu przed ojcem dziecka, który ją katował. Dziś już się nie boi. Dziś wie, że by tak nie zrobiła.
Na przekór okolicznościom
Brygida Grysiak: Miłość. One same o tym mówią. Kochają to dziecko dlatego decydują się je urodzić. Czasami wbrew woli innych, którzy nakłaniają ją do usunięcia ciąży, często na przekór okolicznościom, bardzo dramatycznym, a czasami nawet wbrew sobie, czyli własnemu lękowi: czy podołam? To jest też poczucie zwykłej, ludzkiej przyzwoitości. To jest odpowiedzialność za życie, które nosi się w sobie.
Wybór matki – za życiem – pozwala przecież w przyszłości na wybory jej dziecka. Daje szansę, a aborcja tę szansę zabiera. Dlatego uważam, że argumenty opowiadające się za wolnością kobiety w kwestii aborcji są nasączone hipokryzją. Dlaczego nie walczymy o wolny wybór dla dziecka?
Oczywiście możemy mnożyć różnice między zarodkiem a noworodkiem, ale trzeba uczciwie powiedzieć, że zapłodnienie rozpoczyna pewien proces, kod genetyczny zarodka zostaje w nas do starości. To jest proces życia, z biciem serca, który aborcja przerywa. Nawet jeśli ktoś określa zarodek jako „byt potencjalny”, to serce tego bytu nie przestaje bić nie potencjalnie, ale zupełnie realnie. Tu i teraz.
Brak logiki w debacie o aborcję
Brygida Grysiak: Jeżeli w książce znanej feministki czytam, że stwierdzenie „aborcja to morderstwo” jest metaforą porównywalną z inną: „szczęśliwe chwile to motyle”, zadaję sobie pytanie, gdzie w tej debacie jest logika? Młode dziewczyny czytają tam także, że przecież nikt nie łapie motyli w siatkę, żeby być szczęśliwym. Nie łapie.
Ale kobiety usuwają czasami ciążę w nadziei na to, że w ten sposób ocalą swoje szczęście. Nic bardziej mylnego. Na przekór doświadczeniu wielu kobiet na całym świecie twierdzi się, że syndrom poaborcyjny nie istnieje. Na przekór doświadczeniu milionów z nas – że nie istnieje też instynkt macierzyński.
"Wybrałam życie" Brygidy Grysiak
* Brygida Grysiak , szczęśliwa żona i matka, jedna z nielicznych dziennikarek TVN-u otwarcie przyznająca się do swoich konserwatywnych poglądów.* Wcześniej, w 2009 roku, opublikowała wywiad-rzekę z arcybiskupem Mieczysławem Mokrzyckim, a rok później „Kobiety w życiu Jana Pawła II”, książkę napisaną z Pawłem Zuchniewiczem.
Wybrałam życie to zbiór 11 reportaży o kobietach - pochodzących z różnych środowisk, będących w różnym wieku i mających różne poglądy – które, choć aborcja początkowo wydawała się niektórym z nich łatwiejszym rozwiązaniem, zdecydowały się urodzić dziecko. Znajdowały się w trudnej, a często bardzo dramatycznej sytuacji. W czasach, kiedy z aborcyjnych coming outów celebrytek robi się medialne show, bohaterki książki Wybrałam życie mówią prosto i jednoznacznie: aborcja jest złem.
Książka jest zbiorem autentycznych, poruszających opowieści kobiet o ciąży, decyzjach o oddaniu dziecka do okna życia, do adopcji, albo urodzeniu i wychowaniu pomimo ciężkich warunków życiowych. Książka ukazała się 23 maja nakładem Wydawnictwa Znak.
Z Autorką rozmawiał: Przemysław Radzyński (czytaj także: pełna wersja wywiadu ). Oprac. GW