Dramatyczna historia legendarnego pisarza opowiedziana jego słowami. "Listy" Marka Hłaski
Dramatyczna historia legendarnego pisarza opowiedziana jego słowami. "Listy" Marka Hłaski
45 lat temu zmarł Marek Hłasko, "polski James Dean"
"Kochana Mamo! Piszę tym razem ręcznie, gdyż maszyna brudna. U mnie na razie wszystko OK. W Twoim liście piszesz, że boisz się o mnie i że boisz się "wszystkiego". Ja nie rozumiem, co to znaczy. Każdego człowieka na świecie w każdej chwili może spotkać nieszczęście - i na to nie ma rady" - pisał Marek Hłasko 30 marca 1969 roku w ostatnim liście do matki.
Dwa i pół miesiąca później pisarz umiera w niewyjaśnionych okolicznościach. Oficjalną przyczyną zgonu było przedawkowanie środków nasennych połączone z alkoholem. Czy Hłasko popełnił samobójstwo? Dlaczego ci, którzy go znali, zdecydowanie wykluczają ten scenariusz? Co w prywatnej korespondencji pisał Hłasko do matki, a co do Agnieszki Osieckiej, z którą miał romans, czy do Sonji, żony, z którą rozwiódł się kilka lat przed swoją śmiercią? Czy rzeczywiście było to burzliwe rozstanie, pełne awantur i wzajemnych pretensji? Co było w liście znalezionym przy ciele Hłaski, który to list zniszczyła jego matka?
Czy z właśnie wydanego, obszernego, zawierającego aż 363 teksty (w tym większość wcześniej niepublikowana z powodu braku zgody rodziny), tomu "Listów" (Wyd. Agora) dowiadujemy się czegoś więcej na temat życia, twórczości i legendy Marka Hłaski? Dlaczego po "Listy" powinni sięgnąć nawet ci miłośnicy autora "Następnego do raju", którym wydaje się, że wiedzą o swoim idolu już wszystko?
Skandal na chrzcie, wojna, pierwszy list
Marek Hłasko urodził się 14 stycznia 1934 roku jako jedyny syn Macieja Hłaski i Marii Łucji z domu Rosiak. Przyszły pisarz został ochrzczony dopiero dwa lata później. Według rodzinnej legendy dwuletni Mareczek na pytanie "Czy wyrzekasz się złego ducha?" odpowiedział: "Nie". Sytuację tę przypominano później jako dowód na to, że Hłasko miał trudny charakter już w najwcześniejszych latach swego życia.
Rodzice Marka rozwiedli się w 1937 roku. Powstanie warszawskie Marek przetrwał wraz z matką w stolicy. Jak nietrudno odgadnąć, przeżycia wojenne odcisnęły na chłopcu głębokie piętno. "Dla mnie jest oczywiste, że stanowię produkt czasu wojny, głodu i terroru. Stąd bierze się nędza intelektualna moich opowiadań; ja po prostu nie potrafię wymyślić opowiadania, które nie kończyłoby się śmiercią, katastrofą, samobójstwem czy też więzieniem" - pisał Hłasko po latach.
Pierwszy napisany przez prawie 11-letniego Marka list był tak naprawdę kartką pocztową wysłaną trzy miesiące po opuszczeniu przez niego Warszawy po kapitulacji powstania. Donosi swemu kuzynowi, że piekielnie ucieszył się z jego listu oraz, że jest mu w Częstochowie piekielnie nudno. "Interesuję się lotnictwem. Proszę Cię, napisz do mnie list i narysuj samoloty. Ani jednego okrętu!" - pisze dalej.
Po wojnie: konflikt z ojczymem, ucieczki z domu
Po upadku powstania Marek mieszkał z matką m.in. w Częstochowie, Chorzowie i w Białymstoku. Po wojnie rodzina osiadła we Wrocławiu. Szkoła oraz Kazimierz Gryczkiewicz, nowy przyjaciel mamy, z którym w 1949 wzięła ślub (Marek nie umiał zaakceptować ojczyma), stali się przyczyną konfliktów i ucieczek nastolatka z domu.
W jednym z listów do mamy pisał, że ma dość pana Kazimierza, dla którego ostatnimi czasy był bardzo uprzejmy, a nawet go pokochał: "Cóż, kiedy on tego nie umie docenić. Wymyśla mi ciągle itd. Dzisiejsza awantura przelała już kielich, a był on już dawno przepełniony. Nie biorę żadnej Waszej rzeczy oprócz tych 400 zł. Ale masz jeszcze moich 1100. Po książki szkolne przyjdę jutro albo jeszcze dzisiaj. Te 400 zł biorę dlatego, że musze kupić sobie coś do żarcia".
Marek prosi też mamę, by byli dobrzy dla Rolfa: "Zresztą jego pewnie też zabiorę, ale dopiero za kilka dni. To jedyna istota w tym przeklętym przez Boga i ludzi domu, która mnie kocha. A on nawet psa musi męczyć".
"Mamo, nie opuszczaj mnie w biedzie"
W końcu Marek zostaje wysłany do szkoły z internatem w Legnicy. Wszystkie, czasami dramatyczne, listy z tego okresu Marek śle do matki oraz innych członków rodziny. Z jednym wyjątkiem - jako 13-letni harcerz wysyła list do redaktora młodzieżowej gazety i można uznać te akapity za pierwszą publicystyczną próbkę przyszłego pisarza.
Hłasko pisze do redakcji z prośbą o częstsze wydawanie pisma. Jego zdaniem dwutygodnik "Na Tropie" w pierwszym numerem przyniósł bardzo mało konkretnej treści. "My jesteśmy niecierpliwi i chcielibyśmy, żeby pisma takie, jak wychodziły jak najczęściej i w jak największym nakładzie" - czytamy.
W czerwcu 1949 roku 15-letni Marek pisze do mamy: "Mamo, nie wiem, co to jest, ale co dzień po parę razy mam torsje. Co tylko zjem, to zaraz z powrotem. Po nocach nie mogę sypiać. Mamo, zęby. Codziennie biorę po parę proszków, bo nie mam pieniędzy na dentystę. Mamo, nie opuszczaj mnie w biedzie. Wiem, że jesteś na mnie zła i rozgoryczona, ale ja mam wrażenie, że coś złego się ze mną dzieje. Mamo, przyjedź koniecznie, bo sobie zrobię coś złego".
Usunięcie z licem, praca kierowcy, debiut
Hłasko często zmieniał licea, z ostatniego z nich (warszawskie Państwowe Liceum Techniki Teatralnej) został w 1950 roku usunięty za "wywieranie demoralizującego wpływu na kolegów" oraz za "notoryczne lekceważenie przepisów szkolnych" i "wykroczenia natury karnej". Jako 16-latek Hłasko kończy kurs prawa jazdy i zaczyna pracę jako kierowca ciężarówki m.in. w Bazie Transportowej w Bystrzycy Kłodzkiej. Doświadczenie zdobyte w tym miejscu będą inspiracją do napisania pierwszego opowiadania ("Baza Sokołowska" z 1951 roku) oraz wydanej kilka lat później słynnej powieści "Następny do raju".
W 1951 roku Marek wraz z matką i ojczymem przeprowadza się do Warszawy. Często zmienia pracę (pracuje m.in. w Bazie Sprzętu Zjednoczenia Budownictwa Miejskiego, Metrobudowie, Spółdzielni Przewozowej Warszawskich Spółdzielni Spożywców i w Stołecznym Przedsiębiorstwie Transportowym Miejskiego Handlu Detalicznego).
W 1952 roku nawiązuje kontakt ze Związkiem Literatów Polskim. Pisarzom, Bohdanowi Czeszce i Igorowi Newerlemu, Hłasko przedstawia się jako "niewykształcony szofer, który w wolnych chwilach po pracy próbuje opisać swoje życie"...
Zakochany Jerzy Andrzejewski
W kwietniu 1953 roku Hłasko otrzymuje trzymiesięczne stypendium twórcze Związku Literatów Polskich, ostatecznie porzuca pracę kierowcy i wyjeżdża do Wrocławia, by pracować nad "Bazą Sokołowską" i "Sonatą marymoncką". Od lipca do września 1954 publikuje trzy kolejne opowiadania i szybko zyskuje sławę najzdolniejszego pisarza młodego pokolenia. Zakochany był w nim Jerzy Andrzejewski, romansował z Agnieszką Osiecką.
"Rosnąca popularność Marka w warszawskim środowisku literackim zaczyna mu przeszkadzać. Na początku 1955 roku usiłuje schronić się u rodziny matki, na prowincji w Wielkopolsce, aby móc spokojnie pracować. Ale i tam docierają do niego listy od wielbicieli, przede wszystkim Jerzego Andrzejewskiego" - czytamy w "Listach".
W 1955 roku Hłasko pisze w liście do Andrzejewskiego: "Jerzy! Ja Ciebie bardzo kocham; wiem to może nawet lepiej teraz niż przedtem; teraz kiedy jestem daleko od Ciebie, sam tutaj. Ale nie o to chodzi. Jesteś człowiekiem, dla którego mogę zmienić wyznanie, religię, no nie wiem co, ale Jerzy - są przecież sprawy, o których nie ja decyduję. Ciężko mi o tym pisać. [...] Jerzy! Bóg mi świadkiem, że robiłem jakieś nieśmiałe próby; robiłem je dla człowieka, który jest mi może droższy ponad wszystko, lecz cóż ja jestem winien, że mi to nie wychodzi. Ja wiem, Jerzy, że to Cię może zaboleć; wiem, że Cię to zaboli".
Sława, ekranizacje, romanse
W 1956 roku Hłasko dostaje własne mieszkanie. W tym samym roku ukazuje się jego słynny debiut książkowy - zbiór opowiadań "Pierwszy krok w chmurach". Sława Hłaski rośnie, krytycy chwalą, filmowcy interesują się kolejnymi jego utworami. W ekranizacji "Ósmego dnia tygodnia" główną rolę ma zagrać Sonja Ziemann (na zdj.), najpopularniejsza wtedy niemiecka aktorka.
"Sam jej przyjazd do Polski staje się sensacją. Kolejną sensacją był jej nieskrywany romans z Markiem Hłaską, który związany był z Agnieszką Osiecką i popularną w towarzyskich kręgach Warszawy piękną dziennikarką Hanką Golde. Istotnym w tym czasie faktem jest początek korespondencji Hłaski z Jerzym Giedroyciem, redaktorem paryskiej "Kultury". Trwać ona będzie ze zmienną intensywnością prawie do końca życia Marka" - czytamy w "Listach".
W książce znajdziemy m.in. wysłany z Kazimierza nad Wisłą telegram do Sonji o następującej treści: "Nie jedź pierwszego maja do Berlina, przyjedź, proszę, do Kazimierza. Będą tam spokój, słońce, misie i kwiaty dla Ciebie". Sonja przyjechała. W czasie tego pobytu powstała seria wspólnych fotografii Sonji i Marka.
Romans i korespondencja z Agnieszką Osiecką
W 1958 roku Hłasko po raz pierwszy wyjeżdża za granicę, do Francji. To z Paryża śle pierwszy zamieszczony w tomie list do Agnieszki Osieckiej. "Stworzonko Kochane" - pisze Hłasko - "Myślałem, że wczoraj, w niedzielę, będziesz dzwonić i nie wychodziłem z domu, czekałem cały wieczór. [...] Czekamy wszyscy na Twój przyjazd i bardzo się niepokoimy. Jesteś stałym tematem rozmów i wszyscy mnie zadręczają, abym opowiadał na Twój temat; ale udało mi się ich zrazić opowieścią na temat Twojej nieposkromionej zmysłowości - teraz mnie już nie dręczą".
Bliski pisarzowi Henryk Bereza tak scharakteryzował relację Hłasko-Osiecka: "Marek, po swoich uczuciowych burzach, chciał związku z kimś, do kogo miałby zaufanie. Widział w niej partnerkę, jeśli chodzi o praktyczną stronę życia. Dlatego traktował ją poważnie, choć pozwalał sobie na żarty ze strony seksualnej tego związku. Agnieszka bardzo o niego zabiegała, ale też nie było tu szału zmysłów".
"Poznałam Marka w okresie "odwilży", miałam dziewiętnaście czy dwadzieścia lat i w sprawach miłości byłam strasznie infantylna. Raz mi się wydawało tak, raz siak, wszystko było grą wyobraźni. Marek był jeszcze barwniej upierzonym ptakiem! Raz odgrywał kowboja, raz starca pochylonego nad grobem, raz typa spod ciemnej gwiazdy, raz znowu brutalnego "maczo", to znamy z jego prozy. W życiu Marka kobiety chyba nie odgrywały większej roli" - wspominała po latach Osiecka.
"Nic ważniejszego od Ciebie"
"Jednej nocy upiłem się samotnie w Paryżu, łaziłem sam po tym obcym i kosmicznie pustym mieście; wreszcie poszedłem na prefekturę policji - straszliwie trzeźwy i bez żadnej emocji - i zażądałem przyjęcia do Legii. Ucieszyli się bardzo i kazali przyjść następnego dnia rano. Potem rano było mi wstyd i głupio; i oczywiście nigdzie nie poszedłem" - pisał Hłasko w innym liście do Osieckiej.
W październiku 1958 roku po kilkakrotnym odmówieniu mu wizy powrotnej, Hłasko zostaje za granicą - w Berlinie Zachodnim. To z Berlina w grudniu 1958 roku pisze do Osieckiej: "Gdyby mi ktoś powiedział, gdybym miał choć odrobinę gwarancji, że będę mógł być z Tobą choć przez rok, choć przez pół roku, a potem - śmierć, to bym przyjechał do Ciebie. To nie melodramat; to wyznanie tego, który na pewno - z całym idiotyzmem i kabotynizmem- najwięcej Cię kochał. W końcu przyjdzie taka noc, kiedy prześpisz się z innym. Ja Ci się nigdy nie podobałem, ale to inna sprawa. Ale lepiej być pijanym, niż myśleć, że ta chwila w końcu przyjdzie.
Ale jeszcze nie rób nic ostatecznego. Jesteś tak młoda. Masz jeszcze czas. Każdy chce być szczęśliwy. Ja chciałem być szczęśliwszym od innych. Ale Bóg mnie ukarał. [...] Trzeba być bardzo pijanym, żeby móc tak pisać. Ale mówię Ci - gdybym miał gwarancję, że będę z Tobą chociaż rok, a potem mnie zabiją - przyjechałbym do Ciebie. Nie ma, nie było - okazuje się - nic ważniejszego od Ciebie".
Europa, Izrael, zakaz powrotu
Gdy nie chciano pisarzowi przedłużyć mu paszportu, poprosił o azyl polityczny w Berlinie Zachodnim. Po 3 miesiącach rozmyślił się i próbował wrócić do kraju, ale zanim doczekał się odpowiedzi wyjechał w 1959 roku do Izraela.
Nie mógł żyć bez Polski, ale nie mógł także do niej wrócić. Aklimatyzację za granicą uniemożliwiał mu brak talentu do języków obcych. Wiódł życie tułacze, chwytając się pracy robotniczej w celu zapewnienia sobie podstawowych warunków bytowych.
W marcu 1959 roku pisze z Tel Awiwu do Osieckiej: "Chcę teraz jeszcze jednej rzeczy. Chcę listu od Ciebie, w którym mi napiszesz, że zostaniesz ze mną na zawsze, na cienkie i na grube; że nie opuścisz mnie nigdy i że nasz związek jest święty i pozostanie święty bez względu na to, co mnie spotka i co będę musiał przeżyć w najbliższym czasie. Chcę, abyś mi napisała, że będziemy mimo wszystko wyjątkowo szczęśliwą parą ludzi; mimo mojego bydlęctwa i Twojego narcyzo-egocentryzmu; mimo wszystkiego, co nas spotyka ze strony wszystkich innych ludzi. Chcę, abyś mi napisała, że znaczę dla Ciebie więcej niż ktokolwiek i że wiesz o tym, że ja Ciebie kocham więcej niż kogokolwiek; a jeśli tak napiszesz - chcę, abyś w to wierzyła".
Powrót do Niemiec, ślub z Sonją, więzienie
Hłasko zakładał, że w Izraelu spędzi zaledwie kilka tygodni. W styczniu 1960 roku mija rok od jego przyjazdu. Nie udaje mu się wrócić do Polski, z pomysłu małżeństwa z Osiecką również nic nie wychodzi. W tym samym czasie Hłasko ma romans z młodziutką Esther, ale temu związkowi sprzeciwia się zdecydowanie jej rodzina. Pisarz ponownie nawiązuje kontakt z Sonją Ziemann.
"Trafił na podobny, trudny moment w jej życiu. Sonja przyleciała do Izraela na kilka dni. Oboje zdecydowali się na wspólne życie i ślub. Sonia wróciła do Europy, w ślad za nią w sierpniu 1960 roku pojechał Marek. Zamieszkał z Sonją. Załatwienie formalności związanych z zawarciem małżeństwa zajmuje sporo czasu. Udało się dopiero z początkiem1961 roku. 20 lutego Sonja i Marek biorą ślub w Londynie. Nie udaje się zaprosić na tę uroczystość jego matki" - czytamy w "Listach".
Niewiele ponad rok po ślubie coraz wyraźniejszy jest kryzys związku Sonji i Marka. Pod koniec 1963 roku przepracowany Hłasko zaczyna mieć problemy ze zdrowiem. Po samowolnym opuszczeniu kliniki, w której się leczył, powoduje niewielką kolizję. Prowadził samochód pod wpływem alkoholu. W efekcie pisarz na miesiąc trafia do więzienia w Monachium.
"Piękni dwudziestoletni", legenda Hłaski
"Tak więc już dwa dni jestem w więzieniu. Odchodząc, widziałem, że jesteś nerwowo wyczerpana. [...] Życie w więzieniu jest bardzo trudne - trudniejsze, niż myślałem. [...] Jestem jeszcze dość młody, aby naprawić cały ten brud, jaki zrobiłem - dobrocią i miłością. Ale będę potrzebował Twojej pomocy, Twojej miłości, tego wszystkiego, co mi dałaś, kiedyśmy się pobrali" - czytamy w jednym z listów pisarza wysłanych z celi.
Hłasko zaczął publikować opowiadania w paryskiej "Kulturze" (w tomie "Listów" znajdziemy dziesiątki listów wysyłanych do Jerzego Giedroycia). Ukazała się tam m.in. jego słynna autobiografia "Piękni dwudziestoletni" - zapis lat warszawskich i życia na emigracji. Po jej wydaniu polskie władze komunistyczne wydały zakaz drukowania jego utworów w kraju.
Książkę uważa się za autobiografię pisarza, ale w istocie bliżej "Pięknym dwudziestoletnim" do przemyślanej literackiej autokreacji, która w wielkim stopniu przyczyniła się do umocnienia legendy i mitów na temat Hłaski. Jak czytamy w książce: "Życie, które mi dano, jest tylko opowieścią; ale jak ja ją opowiem, to już moja sprawa".
Leczenie, USA, publikacje
W latach 1963-1965 spędził łącznie 242 dni w klinikach psychiatrycznych. Pogłębiające się depresje, złe stany psychiczne i fizyczne, do tego wciąż podejmowane próby pisania. Małżeństwo z Sonją się rozpada. W 1966 Hłasko udaje się do Los Angeles, ściągnięty przez Romana Polańskiego. Decyduje się pozostać w Kalifornii na stałe.
Przyjaźnił się z Krzysztofem Komedą i był współtowarzyszem tragicznego spaceru w grudniu 1968 w Los Angeles, kiedy muzyk na skutek przyjacielskich przepychanek upadł i zranił się poważnie w głowę, w wyniku czego zmarł. W czerwcu 1969 Hłasko wraca do Europy, potem udaje się do Izraela. Pisze tam kolejne książki, m.in.: "Drugie zabicie psa" czy "Nawrócony w Jaffie".
W książkach i artykułach o Hłasce często demonizowana jest rola, jaką w jego życiu odegrała jedyna żona - Sonja Ziemann. Czyżewski pokazuje w biografii, że ich wspólne życie zakończyło się rozstaniem nie dlatego, że brakowało jej uczucia czy empatii.
Małżeństwo z Sonją - jak było naprawdę?
Andrzej Czyżewski, który wybrał i opracował tom listów pisarza, pyta we wstępie: "Czy z tego rozszerzonego obecnie zbioru listów można się dowiedzieć czegoś więcej o charakterze, pracy i sposobie życia znanego i budzącego wciąż zainteresowanie pisarza? Czy warto zagłębiać się w tę korespondencję? Zdecydowanie tak. Dla mnie samego, od lat usiłującego zgłębić koleje jego życia, charakter i sposób pracy, wiele wiadomości zawartych w nieznanych dotychczas listach było odkryciem i niespodzianką.
Przede wszystkim korespondencja z Jerzym Giedroyciem, ale i z niemieckim wydawcą doktorem J.C. Witschem, no i z Sonją. Ta ostatnia, prowadzona już po rozwodzie, do końca życia Marka, jest zaprzeczeniem tak chętnie rozpowszechnianych opowieści o burzliwym rozstaniu, awanturach, wzajemnych pretensjach i wymówkach. Wiedząc, że wtedy podstawowym problemem Sonji była postępująca nieuleczalna choroba jej ukochanego synka, Marek żywo się tym interesował, szczerze współczuł, starał się pomagać, radzić i w związku z tym okazywać Sonji czułość i troskę, jakiej wtedy bardzo potrzebowała".
Nagła i tajemnicza śmierć Hłaski
Wiosną 1969 roku pisarz wyjeżdża na krótko do niemieckiego Wiesbaden, gdzie w nocy z piątku 13 czerwca na sobotę 14 czerwca zmarł. Oficjalną przyczyną zgonu było przedawkowanie środków nasennych połączone z alkoholem.
W Polsce pierwszą gazetą, która pisze o śmierci Hłaski jest "Express Wieczorny", w którym na pierwszej stronie pojawia się krótka notatka o treści: "W sobotę w Wiesbaden (NRF) w nie wyjaśnionych w pełni okolicznościach zmarł Marek Hłasko. Istnieje podejrzenie, iż popełnił samobójstwo. Zwłoki Hłaski znaleziono w mieszkaniu jego znajomego. Policja nic podaje żadnych bliższych szczegółów dotyczących przyczyny zgonu. Wyklucza jednak możliwość odpowiedzialności za jego śmierć innych osób. Jak wiadomo, Marek Hłasko, autor wielu opowiadań szkalujących Polskę Ludową, zdradził w 1958 roku ojczyznę i zbiegł do Berlina Zachodniego. Przez pewien czas przebywał w Izraelu, a potem w W. Brytanii i NRF".
Polska prasa wyraźnie podkreślała, że Hłasko popełnił samobójstwo. Zaprzeczała temu zdecydowanie m.in. matka pisarza, która napisała nawet list otwarty w tej sprawie. W tekście broniła także syna przed zarzutem "zdrady ojczyzny". W wersję o samobójstwie nie uwierzyli nigdy również ci, którzy znali Hłaskę.
Tajemniczy list znaleziony przy martwym Hłasce
Andrzej Czyżewski pisze w "Listach", że istniał co najmniej jeszcze jeden list autorstwa Hłaski, który znaleziono przy nim. Wiadomo tylko, że był to list do kobiety. "Został zniszczony przez matkę Marka, obecną na pogrzebie w Wiesbaden, na prośbę Sonji. Do kogo był adresowany i co zawierał - nie wiadomo" - czytamy.
W tomie znalazły się 363 listy Marka Hłaski do różnych adresatów. Ostatni list w tomie pisarz wysłał do Esther. Pisał w nim m.in.: "Nie mogę, nie będę i nie chcę żyć bez Ciebie. Więc pomóż mi, Boże. Miej tylko trochę cierpliwości - to samo dotyczy i mnie - i z boską pomocą dobrze się nam ułoży. [...] Wkrótce będę z powrotem; żeby Cię ucałować i zostać z Tobą. Tym razem na zawsze".
Pisarz naprawdę chciał dotrzymać tej obietnicy. W momencie śmierci, w Wiesbaden w nocy z 13 na 14 czerwca, miał ważną izraelską wizę oraz bilet lotniczy do Tel Awiwu.
"To miał być najpiękniejszy dzień w jego życiu"
Zofia Hertz jeszcze po latach wspominała w wywiadzie: "Marek dużo pił, a na dodatek zażywał garściami różne lekarstwa, mimo że nic mu nie dolegało. Jego pasją było testowanie na sobie wszystkich lekarstw, jakie pojawiały się w zasięgu jego ręki. Kiedyś odwiedził nas przyjaciel Jerzego, Zdzisław Miłoszewski, chory na serce. Akurat wtedy Marek mieszkał u nas.
Kiedy zobaczył, że Miłoszewski zażywa lekarstwo na serce, usiłował w niego wmówić, że on też jest poważnie chory, źle się czuje i pomogłoby mu, gdyby Miłoszewski dał mu swoje lekarstwo. A gdy ten odmówił, poszedł do pobliskiej apteki, gdzie udawał atak serca, próbując wyłudzić od aptekarza lekarstwo bez recepty. Na szczęście, aptekarz poznał się na tym i dał mu aspirynę, po której Marek natychmiast "ozdrowiał".
Wersję o samobójstwa wykluczali także znajomi i przyjaciele Hłaski z Izraela. Jerzy Press powtarzał, że "właśnie w tym momencie, gdy miał pieniądze, kiedy otwierały się przed nim perspektywy pracy i zarobków, gdy wreszcie jechał do ukochanej kobiety, kupił poprzedniego dnia bilet lotniczy, zawiadomił, że przyjedzie, samobójstwo byłoby zupełnie bez powodu i bez sensu. To miał być po długiej niepewności najpiękniejszy dzień w jego życiu".
"Listy" Marka Hłaski
Dramatyczna historia życia jednego z największych polskich pisarzy opowiedziana w listach. To więcej niż świadectwo. To fascynująca opowieść o miłości, przyjaźni, pisaniu i walce o własne miejsce w literaturze i świecie.
Zagadka niespodziewanej śmierci Hłaski zapewne nigdy nie zostanie rozwiązana. W dalszym ciągu wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi. Nawet jeśli pisarz nie chciał popełnić samobójstwa, czy za przedłużoną w czasie próbę samobójczą nie można uznać jego niezdrowego trybu życia, tłumionej proszkami bezsenności, nadużywania alkoholu, nieustannym zadręczaniem się tym, co dalej?
Hłasko był legendarną postacią młodego pokolenia, symbolem nonkonformizmu. Potężnie zbudowany, w istocie nadwrażliwy, niepewny, ze skłonnością do depresji. Nazywano go "wschodnioeuropejskim Jamesem Deanem", do którego był podobny.
Oprac. Grzegorz Wysocki, WP.PL, na podst. "Listów" Marka Hłaski (Wyd. Agora), biografii Hłaski autorstwa Andrzeja Czyżewskiego (Wyd. Prószyński i S-ka) oraz innych źródeł.