"Dryblując przez granicę" - polscy i ukraińscy pisarze o Euro

Obraz wspaniałej przeszłości futbolu i współczesnego upadku sportowych ideałów wyłania się z esejów polskich i ukraińskich pisarzy, zebranych w opublikowanym z okazji Euro tomie "Dryblując przez granicę".

Obraz
Źródło zdjęć: © "__wlasne

Obraz wspaniałej przeszłości futbolu i współczesnego upadku sportowych ideałów wyłania się z esejów polskich i ukraińskich pisarzy, zebranych w opublikowanym z okazji Euro tomie Dryblując przez granicę .

"Dryblując przez granicę. Polsko-ukraińskie Euro 2012" wydawnictwa Czarne to zbiór ośmiu esejów, ośmiorga autorów, którzy piszą o ośmiu miastach, w których odbywać się będą mecze Euro. Każdy z autorów stara się przedstawić genius loci miasta i jego powiązania z historią piłki nożnej.

Paweł Huelle przedstawia rys dziejów Gdańska, w który wplata wątki futbolowe przywoływane przesz dawnego piłkarza - Pana Janka, wspominającego czasy, gdy Gdańska Lechia i Gdyńska Arka rozgrywały mecze pomiędzy sobą, a "Trójmiasto przypominało oblężoną twierdzę". Huelle przypomina też mecz pomiędzy klubem Gedania Polaków z Gdańska, a drużyną Żydów z Drohobycza rozegrany w 1934 roku. Mecz zakończył się remisem 4:4, a przed stadionem czekały bojówki aktywistów NSDAP z plakatami "Polacy i Żydzi precz z Gdańska".

Marek Bieńczyk opowiada o Warszawie ze stadionem Dziesięciolecia, sentymentalnie wspominanym przez kibiców piłki nożnej. Tam rozgrywały się m.in. mecze klubu Gwardia. Nowy stadion - biało-czerwony koszyk - jeszcze nie budzi żadnych wspomnień, ale już wywołuje nieufność. Dla Bieńczyka jest symbolem nowej epoki w sporcie, który stał się elementem przemysłu rozrywkowego, maszynką do produkcji pieniędzy. Współcześni piłkarze to niewolnicy tego systemu, sprzedawani z jednego do drugiego klubu, często nawet nie udają, że znają hymn kraju, którego barwy noszą na boisku.

O Poznaniu pisze Natasza Goerke, która przyznaje, że nie zna się na futbolu, stara się więc napisać o charakterystycznych cechach Polaków, a zwłaszcza poznaniaków akcentując m.in. skłonność do przesady i poetyckich zamyśleń, gościnność oraz umiłowanie absurdu "o jakim nie śnili Ionesco i Beckett razem wzięci", co szczególnie widać na polskich drogach i dworcach kolejowych. O Wrocławiu pisze Piotr Siemion, który przypomina skomplikowane losy miasta i jego mieszkańców. Siemion wspomina w swym tekście o piłkarskich osiągnięciach Pogoni Lwów, której kibice znaleźli się nagle w mieście, które "przez tysiąc lat zdążyło wielokrotnie zmienić nazwę i uliczny język".

Lwów Natalki Śniadanko to ojczyzna klubu piłkarskiego Karpaty, miasto, które w historii futbolu reprezentowało w przeciągu XX wieku austriacką Galicję, Polskę, Związek Radziecki a obecnie - Ukrainę. Śniadanko przywołuje pierwszy rozegrany we Lwowie mecz piłkarski, kiedy to w 1894 roku miejscowa drużyna Sokół wygrała z klubem z Krakowa 1:0. Data tego meczu uważana jest za początek futbolu w Galicji.

Śniadanko zwraca uwagę, jak różnie opisywany jest ten historyczny mecz: ukraińskie źródła piszą o "pierwszym meczu rozegranym na ukraińskiej ziemi", w polskich mowa jest o "pierwszej bramce w historii polskiego futbolu". Mecz równe dobrze może opisywany jako wewnątrzpolska rozgrywka - to Polak ze lwowskiej drużyny strzelił bramkę krakowiakom, choć oczywiście w 1894 roku nie było na mapach takiego państwa jak Polska. "W taki sposób to, co regionalne, z upływem czasu zmienia się na międzynarodowe, wschodnie na zachodnie i odwrotnie" - pisze Śniadanko.

Jurij Andruchowycz w swoim eseju rekonstruuje piłkarskie dzieje Kijowa na przestrzeniu ponad 40 lat, a w szczególności tamtejszego klubu Dynamo, który swoje najpiękniejsze mecze rozegrał w 1975 roku, aby już rok później odnieść serie spektakularnych klęsk. Podobny cykl gwałtownego wzlotu i upadku klub przeżył w latach 1986-87. Analizując tę zmienność losu Andruchowycz zauważa, że "futbol jest fatamorganą. Idziesz i idziesz do postawionego celu, a kiedy to osiągasz, to następnego dnia okazuje się, że tylko ci się zdawało, że go osiągnąłeś". Ołeksandr Uszkałow, opowiada o wielkim micie miasta Charkowa, czyli o jego drużynie Metalist pokazując, jak mocne może być zżycie się mieszkańców z lokalnym klubem piłkarskim, jak bardzo ich styl życia współgra z jego stylem gry.

Ostatni tekst książki należy do Serhija Żadana, który szkicuje społeczną panoramę Doniecka - rodzinnego miasta potężnego klubu Szachtar. "Właśnie dzisiaj możemy mówić, że futbol okazuje się jedyną sprawą zdolną do łączenia wszystkich w tym dziwnym kraju, który nijak nie może ustalić, jakie ma problemy, pragnienia i stereotypy. Futbol zwycięża politykę. Ukraińców łączą wyłącznie stadiony - na stadionach wygwizdują prezydentów i śpiewają hymn narodowy (...) futbol zastępuje tutaj ideę narodową" - pisze Żadan.

Książka ukazała się równolegle po ukraińsku pt. "Totalnij Futbol". W Polsce opublikowało ją wydawnictwo Czarne.

Źródło artykułu:
Wybrane dla Ciebie
Ciepłe, analogowe brzmienie zamiast studyjnego chłodu. Rubens znowu w grze
Ciepłe, analogowe brzmienie zamiast studyjnego chłodu. Rubens znowu w grze
Młodzież wybiera! Ruszyło głosowanie na Słowo Roku
Młodzież wybiera! Ruszyło głosowanie na Słowo Roku
Gwiazda pop w ekranizacji klasycznej bajki. Zagra główną rolę
Gwiazda pop w ekranizacji klasycznej bajki. Zagra główną rolę
Kanada dołączy do Eurowizji? Rozmowy trwają
Kanada dołączy do Eurowizji? Rozmowy trwają
Trump zadzwonił do niej po śmierci Ozzy'ego. Tłumaczy, co jej powiedział
Trump zadzwonił do niej po śmierci Ozzy'ego. Tłumaczy, co jej powiedział
"Jeszcze nie umarłam". Dolly Parton szczerze o problemach zdrowotnych
"Jeszcze nie umarłam". Dolly Parton szczerze o problemach zdrowotnych
Miłośnicy rocka będą zachwyceni. Foo Fighters zagrają w Polsce
Miłośnicy rocka będą zachwyceni. Foo Fighters zagrają w Polsce
One Republic znów w Polsce! Znamy szczegóły koncertu
One Republic znów w Polsce! Znamy szczegóły koncertu
Wyjątkowe wydarzenie. Do Polski przyjeżdżają gwiazdy z całego świata
Wyjątkowe wydarzenie. Do Polski przyjeżdżają gwiazdy z całego świata
To już koniec. Tak legendarny zespół pożegnał się z polskimi widzami
To już koniec. Tak legendarny zespół pożegnał się z polskimi widzami
Podhalański sabat Basi Giewont. "Szeptucha" i jej pradawny rytuał
Podhalański sabat Basi Giewont. "Szeptucha" i jej pradawny rytuał
Transcendencja zaklęta w dźwiękach. Awangardowe misterium Rosalíi [RECENZJA]
Transcendencja zaklęta w dźwiękach. Awangardowe misterium Rosalíi [RECENZJA]