"Dziennik Helgi". Poruszające zapiski intymne dziewczynki, która przeszła przez piekło Holocaustu
"Dziennik Helgi". Poruszające zapiski intymne dziewczynki, która przeszła przez piekło Holocaustu
Zagłada i życie w obozach koncentracyjnych oczami dziecka
* Helga Weissova zaczęła pisać swój poruszający i porażający autentyzmem dziennik w 1938 roku. Miała wtedy osiem lat i mieszkała z rodziną w Pradze. Skonstruowane przez nazistów piekło, które będzie opisywać w ciągu kolejnych lat, zaczynało przybierać coraz wyraźniejsze kształty.*
W 1941 roku wraz z rodzicami trafiła do getta w Terezinie, a następnie do kolejnych obozów: Auschwitz-Birkenau, Freiberg i Mauthausen. Heldze cudem udaje się przeżyć zarówno pobyt w obozach, jak i tułaczkę ostatnich dni wojny. Należy do nielicznej grupy praskich dzieci, które przetrwały Auschwitz.Jej dziennik, który w całości ujrzał światło dzienne dopiero teraz, jest być może jednym z ostatnich świadectw tego rodzaju.
Na kolejnych stronach piszemy więcej na temat "Dziennika Helgi" (Wyd. Insignis) oraz skomplikowanych losów jego autorki, a fragmentom intymnych zapisków dziewczynki towarzyszą jej oryginalne rysunki z getta oraz prywatne fotografie z rodzinnego albumu.
8-letnia Helga rozpoczyna dziennik
24 września 1938 roku czechosłowacki rząd wprowadził powszechną mobilizację w związku ze spodziewaną agresją ze strony hitlerowskich Niemiec. W pierwszych zdaniach swojego dziennika 8-letnia Helga zastanawia się co oznacza ta cała "mobilizacja": "Wszyscy młodzi mężczyźni muszą pójść do wojska. Dlaczego? [...] Ludzie nie umieją mówić o niczym innym".
Dziewczynka złości się na rodziców, którzy zamiast z nią porozmawiać, udali się do swoich znajomych, by przedyskutować najnowsze wydarzenia: "Co oni sobie myślą, że kim ja jestem? Małym dzieckiem, z którym nie można o niczym porozmawiać? Ja już przecież jestem duża, niedługo skończę dziewięć lat".
Oprócz urodzin małą, jeszcze niczego nieświadomą, Helgę w najbliższym czasie czeka także wiele smutnych i bolesnych chwil...
Wybuch wojny, aresztowania i deportacje
Rodzina Helgi pada ofiarą pierwszej fali nazistowskiej inwazji. Jej ojciec traci pracę, a przed dziewczynką zamykają się drzwi szkoły. Wraz z innymi żydowskimi dziećmi zaczyna uczęszczać na tajne komplety ("Ławki szkolne zastąpiły zwykłe krzesła i stół, a tablicę szkolną - mała dziecięca tabliczka").
1 września 1939 roku Helga notuje: "Wybuchła wojna. Nikogo to nie zdziwiło. Wszystko od dawna na to wskazywało". Wkrótce dochodzi do pierwszych aresztowań i deportacji. Zaczynają znikać przyjaciele i bliscy Helgi:
"Niemiecka policja, gestapo, szaleje w Pradze; zamykają każdego, kto im nie pasuje. Praga pełna jest gestapowców i tych umundurowanych, i tych ubranych po cywilnemu. Sieją wokół grozę. Wszyscy się pilnują, żeby nie trafić w ich łapy. Mimo że nikt nie chce wchodzić im w drogę, nie brakuje nieszczęśników, którzy wpadają w przemyślnie zastawione pułapki".
Wezwanie do Terezina, pakowanie
Ona sama, wraz z rodzicami, pod koniec 1941 roku trafia do Terezina, czeskiego miasta, w którym naziści założyli obóz koncentracyjny Theresienstadt, przez który do 1945 roku przeszło ok. 140 tysięcy osób. Zginęło ok. 60 tysięcy z nich.
Poruszające są już fragmenty poprzedzające pobyt w terezińskim getcie, kiedy Helga opisuje, jak jej ojciec odbiera wezwanie do transportu, a następnie pakowanie rzeczy na drogę oraz pożegnanie z sąsiadami i bliskimi.
"Wszędzie porozrzucane walizki, tak jak niedawno u Vohryzków. Codziennie przychodzą aryjscy znajomi, trzeba jeszcze załatwić mnóstwo spraw. Każdy przynosi nam coś na drogę" - pisze dziewczynka.
Getto w Terezinie
W getcie w Terezinie, dawnym mieście garnizonowym, zgromadzono kilkadziesiąt tysięcy czeskich, niemieckich i zachodnioeuropejskich Żydów. Zanim Helgę i jej rodzinę, jak wiele innych przebywających tam osób, przewieziono do Auschwitz-Birkenau, przeżyli tam ponad trzy lata. Helga przez ten cały czas prowadziła zapiski w swoim dzienniku.
Terezin było to szczególne miejsce, gdzie panowały nieco lepsze warunki niż na przykład w getcie warszawskim czy krakowskim. Niemcy traktowali Terezin jako "getto pokazowe" służące za dowód na rzekomo "humanitarne" rozwiązanie kwestii żydowskiej.
Pozwolili rozwijać w ograniczonym zakresie samopomoc, szkolnictwo dla dzieci, życie kulturalne i religijne. Mimo to warunki życia były bardzo ciężkie, racje żywnościowe - głodowe, wiele osób chorowało, często wybuchały epidemie.
Czerwony Krzyż wizytuje getto
Po umieszczeniu w getcie ok. 500 duńskich Żydów, duński Czerwony Krzyż domagał się inspekcji w getcie. Niemcy umożliwili taką wizytę, prezentując delegacji getto "oczyszczone" z najsłabszych mieszkańców, których wywieziono do obozów.
Delegację oprowadzono po specjalnie odnowionych pomieszczeniach, aranżując na jej potrzeby przedstawienie dziecięcego teatrzyku. Szczególnym świadectwem życia w terezińskim getcie jest ponad 100 rysunków, które Helga wykonała idąc za radą ojca, który wspierał jej zainteresowania artystyczne.
Ojciec radził jej: "Rysuj, co widzisz" i pod takim właśnie tytułem rysunki opublikowano w 1998 roku.
Dziennik zamurowany w ścianie
Zapiski dziewczynki, prowadzone w szkolnych zeszytach i na pojedynczych, niedatowanych kartkach, były dotąd nieznane. Gdy jesienią 1944 roku rodzina Helgi trafiła z Terezina do Auschwitz Josef Polak, wuj dziewczynki, zamurował jej notatki i rysunki w ścianie. Dzięki temu przetrwały wojnę.
Po wojnie, w Pradze, Helga, wówczas prawie szesnastoletnia, odzyskała dziennik, przepisała go na maszynie, rezygnując przy tym z jednej czwartej zapisków, drugie tyle przerobiła i dodała fragmenty dotyczące losów jej i matki po wyjeździe z Terezina - pobyt w Auschwitz i tułaczkę.
Przeżycia w obozach koncentracyjnych
Helga Weissova pisze we wstępie do książki, że fragmenty dotyczące wstrząsających przeżyć w kolejnych obozach koncentracyjnych, przez które przeszła (Oświęcim, Freiberg, Mauthausen), dopisała zaraz po wojnie (lata 1945-1946). W samych obozach nie było oczywiście możliwości prowadzenia dziennika.
"Pisałam spontanicznie, szybko, pod wrażeniem niedawnych doświadczeń, na pojedynczych kartkach papieru, nawet ich nie numerując. Nie przyszło mi do głowy, żeby sprawdzać daty, niekiedy zresztą nawet ich nie zapisał" - wspomina - "Nie jestem historykiem, a dziennik to nie praca naukowa. Dla mnie najważniejsze są wydarzenia i przeżycia, które do dziś zachowałam w żywej pamięci. Niezbędne informacje można odnaleźć w literaturze fachowej".
16 dni zamknięcia w wagonach
W Auschwitz-Birkenau zginął ojciec Helgi, dziewczynce i jej matce cudem udało się przeżyć zarówno pobyt w obozie, jak i tułaczkę ostatnich dni wojny.
Jednym z najbardziej przejmujących fragmentów "Dziennika Helgi" jest opis 16-dniowej podróży więźniarek, które na przełomie kwietnia i maja 1945 roku trafiły do obozu Mauthausen w Austrii.
Zaledwie cztery dni przed ich przybyciem - i na dwa tygodnie przed końcem wojny - zginęło tam w komorach gazowych ponad tysiąc Żydów. "Nasz transport też miał pójść do gazu!" - pisze kilka miesięcy później 16-letnia wtedy Helga . "Szczęście? Przypadek? Przeznaczenie?" - zastanawia się.
17 dkg chleba
"Z jedzeniem jest tragicznie. Nie dostajemy już nawet całego litra zupy, jest niesłona, bo soli też już nie mają. Chleba tylko 17 dkg" - pisze Helga w ostatnich dniach uwięzienia we Freibergu, chwilę przed początkiem morderczej, trwającej 16 dni, podróży pociągiem zakończonej pobytem w obozie Mauthausen.
"Mama strasznie źle wygląda, sama skóra i kości. Ostatnio narzeka na serce. Jest tak słaba, że ledwo się trzyma na nogach. Wszystko nam dokucza, mnie też, choć jestem młoda, uginają się pode mną kolana. Wciąż cierpiałyśmy głód, przy życiu trzymała nas nadzieja, teraz nie żyjemy już tym litrem wody i kromką chleba, to za mało, by przeżyć, żyjemy tylko siłą woli" - czytamy dalej.
Mordercza podróż w wagonach
"Odmroziłam sobie trzy palce u nóg, jeden tak, że nie mogę założyć drewniaka. [...] Boję się nocy, one sprawiają największy ból. [...] Teraz jest jeszcze gorzej, co chwila ktoś depcze mi po nodze, a te odmrożenia bardzo bolą" - relacjonuje dziewczynka niekończącą się podróż do Mauthausen.
"Oprócz tych dwóch ziemniaków, pół kubka herbaty i dwóch łyżeczek cukru nie jadłyśmy nic od czterech dni. Przed południe mama dwa razy zemdlała" - pisze dalej. I jeszcze kilka dni później:
"Błagałyśmy, krzyczałyśmy, żeby otworzyli okna, bo się podusimy. Posten [wartownik] się nad nami zlitować i choć jedno, ale otworzył. Naprzeciwko stoi pociąg wojskowy, dali nam trochę grochówki w blaszance. Na każdą wypadła jedna łyżka. Przynajmniej rozgrzałyśmy żołądki".
Przerażona własnym odbiciem w lustrze
Gdy wreszcie docierają do celu, a po otwarciu wagonów ujrzały na ścianie naprzeciwko wielki napis czarnymi literami (MAUTHAUSEN), pisze: "Zobaczyłam swoje odbicie w oknie. Przeraziła się własnego widoku. Szesnaście dni wystarczy, żeby tak się zmienić? Wszystkie jesteśmy nie do poznania. Zapadłe policzki, wybałuszone oczy. I co z tego? Jakie to ma znaczenie tu, w Mauthausen.
Prowadzą, czy raczej pędzą nas szosą przez środek miasta. Ludzie wyglądają z okien, zaciekawione dzieci wybiegają na drogę. Ile transportów przeszło już tą szosą? Ile westchnień, łez, ile kropli potu i krwi wsiąkło w jej piach?".
Helga Weissova w Polsce
W połowie marca Helga Weissova odwiedziła Polskę. Podczas spotkania w Żydowskim Instytucie Historycznym w Warszawie ambasador Republiki Czeskiej Jan Sechter mówił, że autorka "Dziennika Helgi" jest ambasadorem międzypokoleniowego przekazu pamięci o milionach ofiar II wojny światowej i rasizmu.
"Niewielu zostało tych, którzy przeżyli, więc dobrze, żeby pozostały po nas świadectwa. Nie chodzi o to, by nas żałowano, o litowanie się nad naszym losem. Ważny jest przekaz dla następnych generacji" - mówiła sama autorka - "Cały czas towarzyszy mi wojenna trauma i wracam do tamtej tematyki".
"Dziennik Helgi"
Wśród licznych książek dotyczących Holokaustu "Dziennik Helgi" jest pozycją wyjątkową. Autorka należy do nielicznej grupy praskich dzieci, które przetrwały Auschwitz. "Dziennik Helgi" to pierwsze wydanie tego wyjątkowego świadectwa dziecka o Holokauście; dziennika pisanego ołówkiem na kartkach szkolnego zeszytu i własnoręcznie ilustrowanego.
Maszynopis z lat 1945-46 posłużył Heldze Weissovej jako podstawa obecnej publikacji, wcześniej znane były tylko fragmenty wydane w Pradze w 1965 roku w antologii pamiętników dzieci z czasów okupacji. Obecnie Helga Hoszkova-Weissowa jest znaną i cenioną w Czechach malarką i ilustratorką książek.
"Dziennik Helgi" to pierwsze tłumaczenie na polski jej okupacyjnych zapisków. Książkę w tłumaczeniu Aleksandra Kaczorowskiego opublikowało wydawnictwo Insignis.
Oprac. Grzegorz Wysocki, WP.PL, na podst. książki i PAP.