Dziewczyny atomowe. Zamknięte w tajnym mieście budowały bombę, choć nie miały o tym pojęcia!
Dziewczyny atomowe. Zamknięte w tajnym mieście budowały bombę, choć nie miały o tym pojęcia!
Ta niewiarygodna historia wydarzyła się naprawdę!
Celia, Toni, Jane, Kattie, Virgina i setki innych pięknych młodych kobiet w 1943 roku opuściły swoje rodzinne strony i z odległych zakątków Ameryki przyjechały do pracy w tajnym mieście, które oficjalnie nie istniało i nie można go było znaleźć na mapach.
Nikomu nie mogły mówić o tym, czym się zajmują, zresztą często same nie miały na ten temat najmniejszego pojęcia. Wiedziały tylko, że gigantyczny rządowy projekt, w którym biorą udział, służy szybkiemu i zwycięskiemu zakończeniu wojny. O tym, że wzbogacały uran i budowały bombę atomową, którą zrzucono na Hiroszimę, dowiedziały się dużo później.
Nieznaną historię kobiet, które pomogły wygrać II wojną światową opisała w bestsellerowych i właśnie wydanych po polsku "Dziewczynach atomowych" Denise Kiernan (Wyd. Otwarte). Na kolejnych stronach galerii piszemy więcej na temat poszczególnych bohaterek, szczegółów ich pracy, polskiego wątku historii czy ukrytego miasta, w którym kobiety wykonywały swoje ściśle tajne zadanie. Obok tekstu prezentujemy kapitalne archiwalne fotografie z tajnego miasta.
Ukryte miasto strażnikiem tajemnicy
Miejsce akcje to Oak Ridge, miasto, które zbudowano od zera w stanie Tennessee, w południowych Appalachach, w jednym celu - wzbogacenia uranu potrzebnego do budowy pierwszej bomby atomowej.
"Niegdyś ziemie te należały do Czirokezów, jednak zostali oni przesiedleni przez amerykańskich rząd, a w ich miejsce pojawili się biali osadnicy. [...] W licznych dolinach i zakątkach tej górzystej krainy tworzyły się nowe społeczności. Odosobnione. Niezależne. Ukryte" - czytamy w "Dziewczynach atomowych":
"W 1942 roku Appalachy stały się strażnikiem nowej tajemnicy. Tutejsza ziemia zadrżała i zatrzęsła się przed bezprecedensowym sojuszem wojska, przemysłu i nauki, który doprowadził do stworzenia najpotężniejszej i najbardziej kontrowersyjnej broni spośród wszystkich znanych dotąd ludzkości. Broni dysponującej ogromną, niespotykaną w historii mocą, broni, która uwalniała energię podstawowego składnika materii, czyli atomu".
Projekt wymagał poświęcenia...
Projekt nadzorował generał, a zespół wybitnych naukowców miał za cel go zrealizować. Dziesiątki tysięcy pracowały bez ustanku przy projekcie, którego szczegółów nigdy im nie wyjaśniono. Projekt Manhattan wymagał poświęcenia.
Stworzenie infrastruktury zajmującej powierzchnię czterokrotnie większą niż Manhattan wiązało się z wysiedleniem tysięcy rodzin, z których część musiała porzucić dobytki godząc się na liche rekompensaty finansowe.
Wyburzono budynki na blisko 800 działkach pozostawiając jedynie 180 nieruchomości, służących później celom mieszkalnym i magazynowym Projektu...
Jedna wielka niewiadoma
Tysiące młodych ludzi z najodleglejszych zakątków Stanów Zjednoczonych przyjechały w 1943 roku do pracy w nowo powstałym Oak Ridge. Wiedzą jedynie, że ich praca będzie służyła tylko jednemu celowi: szybkiemu oraz zwycięskiemu zakończeniu wojny.
Nie znają jednak konkretnego celu swojej podróży, rodzaju wykonywanej pracy ani miejsca, do którego mają się udać. Nie wiedzą także, jak długo będą musieli tam pozostać...
"Dziewczyna atomowa" polskiego pochodzenia
Jedną z wielu kobiet, które zdecydowały się na udział w tym tajnym przedsięwzięciu jest 24-letnia wówczas Celia Szapka (na zdj.), Amerykanka polskiego pochodzenia, sekretarka, która wcześniej pracowała w biurze Projektu Manhattan w Nowym Jorku.
Denise Kiernan zdecydowała się w "Dziewczynach atomowych" opowiedzieć nieznaną dotąd historię kobiet takich, jak Celia, które pracowały przy trzymanym w największej tajemnicy naukowym projekcie rządu USA...
Kobiety również chciały wygrać tę wojnę
"Celia szybko przyzwyczaiła się do aury tajemniczości w swej pracy. Podpisała mnóstwo dokumentów, bez słowa protestu zgodziła się na pobranie odcisków palców i z cierpliwością wysłuchała kilku pogadanek o tym, że nigdy nie powinna rozmawiać o tym, czym się zajmuje" - pisze Kiernan. I nieco dalej:
"Ani Celia, ani żadna z pozostałych dziewczyn w pociągu, nie skarżyła się z powodu tajemniczości całego przedsięwzięcia. W 1943 roku narzekanie nie było w modzie, zwłaszcza kiedy tysiące kilometrów dalej tylu ludzi ryzykowało i poświęcało życie. Jak tu więc narzekać, kiedy dostało się propozycję dobrej i bezpiecznej pracy?".
Znaczenie kobiet w czasie wojny
Jak łatwo odgadnąć, znaczenie kobiet dla przemysłu i gospodarki podczas wojny rosło w postępie geometrycznym, a ponieważ dwóch braci Celii walczyło już na froncie, miała ona mocne poczucie obowiązku, które rozwiewało wszelkie wątpliwości.
Dlatego postanowiła zrobić coś użytecznego. Jeśli jej wkład w tę wojnę wymagał wyjazdu do jakiegoś dalekiego, obcego i zapomnianego przez Boga miejsca, to niech tak będzie.
Co wyniknie z tej pracy?
Poza tym Celia zawsze lubiła nowe wyzwania i nie była to jej pierwsza daleka podróż. Dorastała w górniczym miasteczku Shenandoah w stanie Pensylwania, z którego jak najszybciej chciała się wyrwać. Gdy tylko nadarzyła się okazja wbrew matce wyjechała do pracy w Nowym Jorku. Tam, po kilku miesiącach, otrzymała propozycję wyjazdu w nieznane i nie zastanawiała się długo, nim ją przyjęła.
Już w Oak Ridge Celia pracowała niezmordowanie i cierpliwie czekała, co z tej pracy wyniknie. W każdym zakątku tego zatopionego w błocie (na zdj.), sztucznie stworzonego miasteczka, od działu kadr po laboratoria chemiczne, roiło się od kobiet.
Celia wspominała, że z całego kraju do Oak Ridge napływały takie masy ludzi, że już po kilku tygodniach czuła się, jakby mieszkała tutaj od lat.
Mieszkańcy bez korzeni
W tym mieście nie istnieli miejscowi, którzy mieliby tutaj swoje korzenie. Wszyscy przybyli do Oak Ridge z jakichś innych miejsc i wszyscy byli spragnieni nowych znajomości.
"Nikt z mieszkańców Oak Ridge nie planował, że podejmie pracę w takim miejscu. Niemniej jednak to tutaj właśnie, niekiedy brodząc po kolana w błocie, mieli wspólnie pracować, by zakończyć wreszcie tę piekielną wojnę, która zdawała się nie mieć miejsca. Tak im przynajmniej powiedziano, nie mieli wyjścia: musieli w to wierzyć" - pisze autorka "Dziewczyn atomowych".
Celia pracowała od poniedziałku do piątku jako sekretarka w tzw. Zamku na Wzgórzu, czyli głównej kwaterze Projektu, gdzie zawsze było mnóstwo pracy. Czym dokładnie się zajmowała? I na czym polegała praca innych mieszkańców tajnego miasta?
Czym zajmowano się w fabrykach?
Celia zajmowała się głównie przepisywaniem listów i notatek, a na podstawie strzępków informacji, które zdołała zebrać, doszła do wniosku, że jej biuro zajmuje się ubezpieczeniami od nieszczęśliwych wypadków osób zatrudnionych w mieście.
"Nie wiedziała jednak zbyt wiele. Słyszała o wielkich fabrykach na terenie ośrodka, ale nigdy ich nie widziała. [...] Widziała autobusy z oznaczeniami Y-12, K-25, X-10. To musiały być nazwy fabryk. Ale bez odpowiedniej przepustki nigdzie nie można było wejść. A jeśli już udało się wejść w jakieś miejsce bez zezwolenia, w najlepszym razie można było dostać niezłą burę, a w najgorszym - zostać wsadzonym do pierwszego lepszego autobusu i wydalonym z Oak Ridgebez prawa powrotu".
Dodatkowo, ktoś poinformował Celię, że nawet mówienie innym pracownikom o swoim zajęciu może skończyć się w ten sposób...
Wyjątkowo szczęśliwe kobiety z działu kadr
W każdym zakątku miasta, od działu kadr po laboratoria chemiczne, roiło się od kobiet. Pracowały jako sprzątaczki, sprzedawczynie, chemiczki, telefonistki, a czarnoskóre - nawet jako robotnice kolejowe. Do wielu z nich Denise Kiernan udało się dotrzeć, by wysłuchać ich wyjątkowych opowieści.
"Wyjątkowe szczęście miały kobiety z działu kadr, ponieważ to one jako pierwsze dowiadywały się wszystkiego o nowo przybyłych mężczyznach. Wiadomości o nowej grupie żołnierzy w Oak Ridge rozchodziły się po biurach lotem błyskawicy".
Inną interesującą grupą zawodową zamieszkującą tajne miasto były operatorki kalutronów.
Operatorki kalutronów
"Kobiety pracujące jako operatorki kalutronów, urządzeń służących do wzbogacania potrzebnego do budowy broni jądrowej uranu, przyjeżdżały do pracy autobusem (dojeżdżający z dalszych zakątków, aby zdążyć na ranną zmianę zaczynającą się o siódmej, musiały wsiąść do autobusu już o czwartej rano). Sterownie kalutronów były olbrzymie. Długie, wysokie, z nieprzyjemnym ostrym światłem, a na dodatek panował w nich potworny hałas." - czytamy w książce. I nieco dalej:
"Dot, Helen i inne kobiety miały za zadanie utrzymywanie wskaźników i strzałek w pewnym określonym przedziale. Podczas szkolenia przekazano im dość jasne instrukcje dotyczące ich podstawowych czynności: jeśli strzałka wychyli się za bardzo w prawo lub w lewo, należy tak manipulować pokrętłami, by wróciła do pierwotnego położenia. [...]
Każda kobieta zajmowała się monitorowaniem czterech lub pięciu pokręteł lub strzałek. [...] Nikt z pracowników sterowni nie miał kompletnej wiedzy na temat tego, w czym tak naprawdę bierze udział".
Życie rozrywkowe "dziewczyn atomowych"
Jednym z największych problemów psychicznych mieszkańców Oak Ridge - obok poczucia przygnębienia i niskiego morale - była jednak tęsknota za domem, szczególnie wśród młodych kobiet. Z tego względu życie rozrywkowe z czasem wzbogaciło się o pijalnie piwa, kino samochodowe, pole do mini golfa, tor do jazdy na wrotkach czy trampolinę gimnastyczną.
Średnia wieku mieszkańców Oak Ridge wynosiła 27 lat. Społeczność miasta stanowiła ekscytująca mieszanka: byli żołnierze i naukowcy, robotnicy budowlani i kierowcy ciężarówek, kobiety po studiach, które przyjechały z wielkich miast, oraz dziewczyny, które skończyły tylko szkołę średnią i wychowywały się na pobliskich farmach.
Dzięki temu zawieranie znajomości wydawało się wyjątkowo łatwe. Ograniczeniem była jedynie panująca wokół atmosfera podejrzliwości. Trudno było bowiem o pewność, czy zapoznana właśnie osoba nie jest donosicielem. A mówienie o pracy było surowo zakazane.
Celia dzisiaj
A skoro już mowa o życiu towarzyskim w tajnym mieście, wróćmy na moment do życiorysu Celii, sekretarki polskiego pochodzenia.
Celia nigdy nie podejrzewała, że wyjeżdżając do pracy, wróci z... mężem. To właśnie w Oak Ridge poznała Henry'ego Klemskiego, przystojnego Polaka, który od początku wpadł jej w oko. Pobrali się 27 stycznia 1945 roku i od początku wiedzieli, że chcą pozostać w miasteczku na stałe.
Celia Klemski ma dziś dziewięćdziesiąt lat (na zdj.) i wciąż mieszka w Oak Ridge. Jest w świetnej formie, zdrowa i pełna energii - tak samo jak wtedy, gdy jako młoda kobieta wsiadła do pociągu, o którym wiedziała jedynie, że zmierza gdzieś na południe...
Kilka lat pracy nad "Dziewczynami atomowymi"
Autorka książki pisze, że wiele osób, które pracowały przy Projekcie, żyje w Oak Ridge do dziś: "Miałam niewątpliwy zaszczyt poznać ich, rozmawiać z nimi, a także wspólnie śmiać się i płakać, gdy opowiadali mi o swoim życiu w tajnym mieście i pracy nad projektem, którego celu nie znali.
Przez kilka lat poświęcali mi łaskawie swój czas, odpowiadali na niezliczone pytania i znosili moje nieustanne prośby o przypomnienie sobie codziennych, zwykłych czynności sprzed blisko siedemdziesięciu lat. Robili to z radością i entuzjazmem, a w ich opowieściach nie było nawet śladu samochwalstwa. [...]
Chciałabym zamieścić w tej książce opowieści o nich wszystkich, ale to niestety niemożliwe. Mam nadzieję, że te osoby, o których wspominam jedynie w podziękowaniach, nie poczują się urażone i przyjmą wyrazy mojej wdzięczności".
O książce
Kiernan skupiła się na opisie dziejów dziewięciu kobiet. Oto poznajemy dwie sekretarki, matematyczkę wyspecjalizowaną w statystyce, chemiczkę, sprzątaczkę, inspektorkę szczelności instalacji, dwie operatorki kalutronu i pielęgniarkę - pełne marzeń, nadziei, oczekiwań i obaw, jakie towarzyszyły ich zatrudnieniu w bardzo tajemniczym miejscu.
Losy ich obserwujemy od sierpnia 1943 roku do czasów powojennych, kiedy rozpoczynały życie w nowej epoce.
Non-fiction w najlepszym wydaniu
Opowieści o losach "atomowych dziewczyn" przeplatane są fragmentami nazwanymi przez autorkę "Tubealloy", w którym przybliża ona czytelnikom podstawy chemii, fizyki i historii powstawania bomby atomowej.
"Non-fiction w najlepszym wydaniu - znakomicie opowiedziana, płynnie napisana historia o grupie kobiet, które wykonały ściśle tajne, niezwykle istotne zadanie podczas drugiej wojny światowej. Denise Kiernan odtwarza zapomniany rozdział amerykańskiej historii w dziele równie dopracowanym i wyjątkowym, co wciągający" - twierdzi Karen Abbott.
O autorce
Denise Kiernan, ukończywszy kilka kierunków związanych z szeroko pojętą sztuką, zajęła się dziennikarstwem. Pracowała w The New York Times, The Village Voice, The Wall Street Journal i Ms. Magazine, była również producentką dla ESPN i MSNBC.
Wraz ze swoim małżonkiem napisała kilka książek, ponadto trudniła się zawodem ghostwriterki tworząc rozliczne "autobiografie" aktorów i sportowców. Nad "Dziewczynami atomowymi" pracowała aż siedem lat, przez trzy lata prowadząc rozmowy z osobami zatrudnionymi w Oak Ridge, spisując ustne przekazy, kolekcjonując protokoły zebrań i studiując dokumenty oraz nagrania.
Zwieńczeniem tego wysiłku jest praca stanowiąca hołd dla tytułowych dziewcząt, które wojenny czas spędziły w zakładzie separacji U-235 metodą elektromagnetyczną.
__Oprac. Grzegorz Wysocki, WP.PL, na podst. książki i mat. prasowych.