Gdyby Polacy dogadali się z Hitlerem... U boku III Rzeszy pokonalibyśmy Związek Radziecki?
Pakt Ribbentrop-Beck
23 sierpnia przypada 78. rocznica paktu Ribbentrop-Mołotow, w którego wyniku Polska została zaatakowana z dwóch stron. Czy historia mogła wyglądać inaczej? Czy w 1939 r. Polska powinna była dogadać się z Hitlerem i wejść w sojusz z III Rzeszą? Czy odrzucając ofertę przymierza z Niemcami, minister Beck popełnił koszmarny błąd, być może największy błąd życia? Czy w 1939 r. na Zamku Królewskim w Warszawie należało podpisać pakt Ribbentrop–Beck? Czy jednocześnie zmusiłoby to nas do czynnego udziału w Zagładzie Żydów?
I jeszcze: Czy w ten sposób, za cenę bolesnych ustępstw, uniknęlibyśmy apokalipsy? Czy Polska była skazana na klęskę? Czy musieliśmy stracić połowę terytorium, a tak wielu rodaków musiało zginąć?
Na te i na wiele innych pytań odpowiadał Piotr Zychowicz w kontrowersyjnej książce "Pakt Ribbentrop-Beck". Więcej informacji na temat niedoszłego sojuszu z Hitlerem oraz poświęconej mu książki czytaj na kolejnych stronach galerii.
Na zdjęciu: Józef Stalin i Joachim von Ribbentrop.
Koszmarny błąd Becka?
"Błąd, który potężnie zaciążył na losie Polski i spowodował bezmiar ludzkiego cierpienia, a jego ponure skutki odczuwamy do dziś. Błędem tym było związanie Rzeczpospolitej sojuszem z mocarstwami zachodnimi i jednoczesne odrzucenie oferty przymierza złożonej przez Niemcy”.
Na zdj. Beck przed kompanią reprezentacyjną Wehrmachtu podczas wizyty w Berlinie w lipcu 1935 r.
Zbyt wysoka cena
"Żadna z licznych klęsk, które spadły na nasze nieszczęsne państwo w jego długich i tragicznych dziejach, nie może się równać z klęską II wojny światowej. W jej trakcie obaj okupanci zamordowali miliony polskich obywateli. Warszawa i tysiące innych miast, miasteczek i wsi Rzeczypospolitej obrócone zostało w perzynę. Polska straciła połowę terytorium oraz niepodległość na 60 lat. Jeszcze nigdy za swoje fatalne położenie geopolityczne – między niemieckim młotem a rosyjskim kowadłem – nie zapłaciliśmy tak wysokiej ceny" – pisał Zychowicz.
Na zdjęciu: Wiaczesław Mołotow i Joachim von Ribbentrop
Mieliśmy ustąpić Niemcom?
Zychowicz wie, że odpowiedzi na te pytania są niepoprawne politycznie: "Większość historyków i publicystów zajmująca się genezą II wojny światowej unikała ich jak ognia. Jedni obawiali się narażenia "autorytetom moralnym”, inni kierującej się emocjami opinii publicznej".
A jednak uważa, że najwyższa pora, by powiedzieć to głośno: "Jedynym sposobem na uniknięcie katastrofy było ustąpienie w 1939 r. Niemcom. Zgoda na przeprowadzenie eksterytorialnej autostrady przez Pomorze i wcielenie Wolnego Miasta Gdańsk do Rzeszy".
Brudne przymierze z nazistami
Publicysta uważa, że polityka międzynarodowa wymaga czasami naprawdę bolesnych kompromisów. Szczególnie, gdy mowa o ratowaniu państwa i własnych obywateli. Przywódcy muszą wtedy "podejmować wątpliwe moralnie decyzje i zawierać taktyczne sojusze z partnerami, którzy wzbudzają ich niechęć i obrzydzenie. Nazywa się to Realpolitik".
Tragiczny w skutkach pakt Ribbentrop-Mołotow
Mowa o pakcie Ribbentrop-Mołotow opatrzonym tajnym protokołem decydującym o czwartym rozbiorze Polski. Pamiętny pakt o nieagresji pomiędzy III Rzeszą a ZSRR został podpisany na Kremlu nocą z 23 na 24 sierpnia 1939 r.
Na zdjęciu: skan paktu z podpisami Ribbentropa i Mołotowa
Beck wepchnął Hitlera w objęcia Stalina
Zychowicz podkreśla, że "tylko idąc na ustępstwa wobec silniejszego zachodniego sąsiada, Polska mogła wówczas zapobiec realizacji najbardziej niekorzystnego dla niej i najbardziej przerażającego scenariusza – porozumienia między Moskwą a Berlinem".
Pytanie tylko – czy rzeczywiście by tak było? Czy sojusz z Hitlerem – by tak rzec – wyszedłby Polsce na dobre?
Wcześniejsze plany Hitlera wobec Polski
Zychowicz szczegółowo przypomina w swojej książce, jakie – jeszcze do połowy 1939 r. – plany wobec Polski miał Hitler i na czym dokładnie polegała złożona Warszawie oferta Berlina:
"Otóż Polska, przystępując do paktu antykominternowskiego, miała – w wojennych zamysłach wodza III Rzeszy – odegrać rolę kluczową. Hitler w pierwszej kolejności zamierzał zaatakować Francję i Wielką Brytanię. Podczas tej kampanii Rzeczpospolita miała zabezpieczać tyły Wehrmachtu przed ewentualnym uderzeniem Związku Sowieckiego. Niemcy planowali, że po zajęciu Paryża zwrócą się na Wschód. Wówczas rola Polski miała mieć charakter ofensywny. U boku Niemiec mieliśmy wziąć udział w wyprawie na Związek Sowiecki, a następnie wraz z nimi na nowo urządzić przestrzeń pozostałą po imperium Stalina".
Na zdjęciu: Mołotow i Hitler, zdjęcie wydrukowane na pierwszej stronie "Prawdy"
Gdybyśmy przyjęli pakt Ribbentrop-Beck...
Autor podsumowuje, że – po przyjęciu paktu Ribbentrop-Beck – Polska nie przystąpiłaby do drugiej wojny światowej 1 września 1939 r., tylko po upadku Francji, na początku wyprawy na Sowiety: "Oznacza to, że obywatelom Rzeczpospolitej w okresie 1939-1941 nie spadłby włos z głowy. Przez prawie dwa lata, a więc jedną trzecią całej wojny, w naszym kraju toczyłoby się normalne, niczym niezakłócone, pokojowe życie".
I dalej: "Nikt by nikogo w Polsce nie mordował, do nikogo nie strzelał, nikogo nie bombardował, nikogo nie wywoził bydlęcymi wagonami za koło podbiegunowe i nikogo nie zamykał w gettach. Doszłoby co najwyżej do demonstracji i zamieszek urządzanych przez polską opozycję oraz komunistyczne siatki agenturalne".
Na zdjęciu: Joachim von Ribbentrop
Gdybyśmy przyjęli pakt Ribbentrop-Beck...
"Nie doszłoby do kampanii 1939 r. Nie byłoby więc wrześniowych bombardowań polskich miast, na czele ze zdemolowaniem Warszawy. Samoloty Luftwaffe nie kosiłyby ogniem karabinów maszynowych tłumów ogarniętych paniką uchodźców na zapchanych drogach. […] Nie byłoby także rozstrzeliwań i innych zbrodni wojennych Września. Nie byłoby niemieckiej okupacji lat 1939–1941, a więc Intelligenzaktion i akcji AB. […] Nie byłoby żadnego Warthegau i żadnego Generalnego Gubernatorstwa. Hans Frank siedziałby spokojnie w Berlinie, zamiast folgować swoim sadystycznym skłonnościom w Krakowie".
A to zaledwie początek obszernego wyliczenia Zychowicza. W kolejnych akapitach pisze także o pozytywnych konsekwencjach paktu dla innych europejskich państw – Litwy, Łotwy, Estonii czy Finlandii.
Na zdjęciu: wojska radzieckie i niemieckie w Lublinie
"Ocalić miliony"
"Godząc się w 1939 r. na bolesne ustępstwa, być może splamilibyśmy honor, ale uratowalibyśmy życie milionom ludzi. Na podparcie tezy o konieczności zawarcia przymierza z Niemcami mam kilka milionów argumentów. Argumentem takim jest bowiem każdy zamordowany przez okupantów obywatel Polski".
Na zdjęciu: Niemcy i polscy jeńcy w Palmirach tuż przed masową egzekucją
Zagłada Żydów a sojusz z Hitlerem
"Rząd w Warszawie mógłby zostać zmuszony do wydania Niemcom swoich Żydów. Presję w tej sprawie Berlin wywierał bowiem podczas wojny na wszystkich swoich sojuszników" – odpowiada Zychowicz – "Na przykład Bułgarzy i Węgrzy skutecznie się jej opierali. […] Z drugiej strony na przykład w Rumunii wielu Żydów jednak zabito. A tam, gdzie Niemcy stworzyli reżimy o charakterze faszystowskim – na przykład w Chorwacji – sytuacja była wręcz katastrofalna".
Publicysta twierdzi, że to, co naprawdę zrobiliby w takiej sytuacji Polacy, pozostanie historyczną zagadką.
Na zdjęciu (od lewej): Gen. Mauritz von Wiktorin, gen. Heinz Guderian i kombryg Siemion Kriwoszein odbierają w 1939 defiladę Wehrmachtu i Armii Czerwonej w Brześciu
Zagłada Żydów a sojusz z Hitlerem
Autor zupełnie jednak nie zgadza się z argumentacją Tomasza Łubieńskiego, który twierdzi, że przymierze z III Rzeszą na zawsze skompromitowałoby Polskę. Dlaczego nie jest to takie pewne?
"Podczas II wojny światowej z Niemcami sprzymierzyło się bowiem sporo krajów europejskich, żeby wymienić choćby Włochy, Francję, Węgry, Rumunię, Bułgarię czy Finlandię. I jakoś nikt im tego obecnie nie wypomina".
Sojusz z Niemcami uratowałby Żydów?
Na sugestię, że Hitler najprawdopodobniej naciskałby na wydanie mu polskich Żydów, autor książki odpowiada: "Zapewne by naciskał. A my powiedzielibyśmy — nie. Pomysł, że rząd, poczciwego w gruncie rzeczy Sławoja Składkowskiego, wydałby Niemcom 3,5 mln własnych obywateli, uważam za obraźliwy dla Polaków. Coś takiego mógłby wymyślić tylko Jan T. Gross albo któryś z jego uczniów".
Na zdjęciu: Sowieci i Niemcy w Brześciu
Beck mógł przewidzieć katastrofę?
A jednak, pisze dalej Zychowicz, argumenty takie trzeba odrzucić. Dlaczego? Po pierwsze, odpowiada, minister spraw zagranicznych ma obowiązek przewidywać konsekwencje własnych działań. Po drugie, można było przewidzieć katastrofę, którą sprowadził na Rzeczpospolitą decyzja Becka: "I to w detalach. Zrobił to konserwatywny polityk i publicysta Władysław Studnicki. Alarmował w tej sprawie Becka, który jednak zignorował jego ostrzeżenia".
Na zdj. Józef Beck wygłasza słynne przemówienie w Sejmie 5 maja 1939 roku.
Fatalny błąd
Zamiast porywać się z motyką na słońce, twierdzi autor, powinniśmy byli prowadzić Realpolitik. Ustąpić Hitlerowi i zgodzić się na włączenie Gdańska do Rzeszy oraz wytyczenie eksterytorialnej autostrady przez Pomorze. A następnie razem z Niemcami wziąć udział w ataku na Związek Sowiecki. 40 bitnych polskich dywizji na froncie wschodnim przypieczętowałoby los imperium Stalina.