Awantura na Narodowym. Kim jest Białorusin, który wyprzedał stadion?

W Polsce - wydawałoby się - nikt go nie zna, a w błyskawicznym tempie wyprzedał wszystkie bilety na Stadion Narodowy. Kim jest Max Korzh?

Maks KorzhMax Korzh
Źródło zdjęć: © Licencjodawca
Przemek Gulda

W niedzielę duża część młodej Polski żyła wielkim koncertem amerykańskiego rapera 50 Centa na Stadionie Narodowym. Mówiło się o tym w wielu kręgach, celebryci i celebrytki publikowali relacje spod sceny, w pociągach jadących tego dnia do Warszawy nie sposób było znaleźć wolnego miejsca, a wieczorem - przejechać mostem Poniatowskiego.

Ale dzień wcześniej na tej samej arenie, najważniejszym miejscu koncertowym w Polsce, bawiły się równie potężne tłumy i panowała tam równie gorąca atmosfera. Także występował tam raper. Jest tylko jedna istotna różnica między tymi dwiema imprezami: sobotniej gwiazdy, pochodzącego z Białorusi Maksa Korzha, polska publiczność nie zna niemal zupełnie. W polskich mediach do tej pory w zasadzie nie istniał, nie było o nim w ogóle słychać, nawet w rozmowach branży muzycznej. Polacy usłyszeli o nim dopiero po awanturze: w trakcie koncertu białoruskiego rapera dochodziło do bójek z ochroną. Policja zatrzymała podczas koncertu 109 osób.

A jednak, jak podają branżowe media, artysta ze Wschodu zdołał w 3 minuty wyprzedać kilkadziesiąt tysięcy biletów na wielki stołeczny stadion. Jak to możliwe?

Korzh od lat jest wielką - może wręcz największą - hiphopową gwiazdą ze Wschodu, rapującą po rosyjsku, co otwiera przed nim wiele rynków w tamtej części świata: od rodzimej Białorusi, przez Rosję, Ukrainę i wiele innych krajów dawnego ZSRR, w których rosyjski wciąż jest dominującym językiem.

Początki miał nader skromne: był zwykłym chłopakiem z małej miejscowości na białoruskiej prowincji, który nie miał żadnych znajomości w branży muzycznej, ani kontaktów w stolicy. Miał jednak dwie ważne cechy: talent muzyczny i wytrwałość w dążeniu do swoich celów. Uczył się w szkole muzycznej, zakładał pierwsze hip-hopowe składy z kolegami, rapował na lokalnych koncertach przyciągających garstkę publiczności.

Czuł, że to wciąż nie jest to, że nie o to mu chodziło. Postanowił więc postawić wszystko na jedną kartę - rzucił studia na szanowanej publicznej uczelni, co sprawiło, że musiał odbyć służbę wojskową, ale potem mógł już zająć się tylko i wyłącznie muzyką.

To zaangażowanie pierwsze efekty przyniosło wiosną 2012 roku, kiedy artysta zaczął wreszcie odnosić ponadlokalne sukcesy. Najpierw singiel "Niebo pomożet nam", a potem cały album "Żywotnyj mir" zdobyły popularność i sprawiły, że o Korzhu zaczęło być głośno w całej Białorusi i poza nią.

Szybko okazało się, że artysta dobrze wie, jak strategicznie rozgrywać kolejne etapy swojej kariery: podpisał kontrakt z rosyjską wytwórnią płytową, co umożliwiło mu koncerty nie tylko w Białorusi, ale także w Rosji i Ukrainie. Szczególną popularność zdobył w tamtym czasie w ostatnim z tych krajów. To był moment jego największej sławy: był we wszystkich mediach, regularnie zdobywał najważniejsze nagrody rosyjskiego kręgu kulturowego, grał wielkie koncerty w kilku krajach.

Polityka niszczy karierę

Kryzys, a wręcz potężne załamanie jego kariery miały bardzo polityczny kontekst. Kłopoty zaczęły się wraz z agresją Rosji na Ukrainę w 2014 roku i aneksją Krymu. Raperowi zdarzyło się tam wystąpić, co zaowocowało zakazem wjazdu do Ukrainy. Na szczęście konflikt z tamtejszymi władzami szybko udało mu się rozwiązać i w grudniu 2017 triumfalnie powrócił do tego kraju, grając koncert w wielkim obiekcie sportowym w Kijowie.

Większe kłopoty Korzha zaczęły się kilka lat później - w 2020 roku - kiedy z kolei zapłonęła jego ojczyzna: w Białorusi rozpoczęły się wówczas gorące protesty przeciwko sfałszowaniu kolejnych wyborów prezydenckich przez Łukaszenkę, które szybko zmieniły się w krwawe zamieszki. To był moment, kiedy trzeba było się opowiedzieć po którejś ze stron: jedni ruszali na ulice domagać się demokracji, inni po cichu lub głośno wspierali reżim.

Popularny raper próbował zachowywać neutralność. Najpierw całkowicie milczał w sprawie politycznego podziału w swej ojczyźnie, potem opublikował w mediach społecznościowych pamiętny post: poparł osoby demonstrujące przeciw władzy, ale jednocześnie apelował o ograniczenie protestów w celu uniknięcie rozlewu krwi. To miał być koncyliacyjny komunikat, ale wywołał duże oburzenie i sprawił, że dużo dotychczasowej publiczności odwróciło się od artysty.

Zaufanie fanek i fanów udało mu się jednak szybko odbudować - jego kolejny singiel, "Her Fault", miał mocno polityczny wydźwięk, a w teledysku wykorzystane były zdjęcia z demonstracji antyrządowych i zakazane przez władzę biało-czerwono-białe flagi. Publiczność wróciła, ale zareagowała i władza: raper musiał zniknąć z jej pola widzenia. Od tego czasu nie koncertuje w swojej ojczyźnie, nie wiadomo, gdzie mieszka, czym się zajmuje i z czego żyje. Od czasu do czasu pojawia się tylko w krajach z aktywną rosyjskojęzyczną diasporą i gra tam duże koncerty: rok temu wystąpił w Pradze, tym razem - w rocznicę rozpoczęcia protestów z 2020 roku - w Warszawie.

Korzh jak Budka Suflera

Ten koncert - wyprzedany stadion w państwie, w którym Korzh oficjalnie praktycznie nie istnieje w mediach i świadomości społecznej - to ciekawy sygnał narastającego zjawiska, o którym wciąż mało się mówi. Białoruska i ukraińska diaspora w Polsce pokazuje mianowicie za sprawą tego wydarzenia, że bardzo różni się od - z reguły krzywdzących - stereotypów. To nie tylko pracownicy dyskontów czy osoby sprzątające w domach, to także ludzie, którzy po pracy chcą posłuchać muzyki i pójść na koncert ulubionej gwiazdy. To ludzie, którzy obserwują nie tylko polskie media, ale śledzą także to, co pojawia się w serwisach w ich ojczystym języku, dla Polek i Polaków w zasadzie niedostępnych, ale też i nie wywołujących ich zainteresowania.

Czy to coś dziwnego? Ani trochę. To doskonale działa przecież także w drugą stronę: Polacy pracujący i mieszkający w Anglii czy w Stanach Zjednoczonych też czytają polskie portale z polskimi wiadomościami i słuchają polskich zespołów. A te z powodzeniem grywają koncerty w miejscach, gdzie funkcjonują duże polskie środowiska. Koncerty, na które nie przychodzi nikt z miejscowych, bo to dla nich zupełnie anonimowe wykonawczynie czy wykonawcy.

Polki i Polacy dziwią się więc dziś, że Korzh wyprzedał stadion w Warszawie? Pewnie tak samo dziwią się mieszkańcy i mieszkanki Londynu, kiedy kolejne polskie gwiazdy, takie jak np. Kult czy Brodka, wypełniają tamtejsze kluby. Takie samo było zdziwienie w Nowym Jorku, gdy Budka Suflera zagrała w tamtejszej prestiżowej sali koncertowej Carnegie Hall.

Korzh nie jest przecież zresztą pierwszym nieznanym w Polsce artystą, który grywa tu koncerty. W polskich klubach regularnie pojawia się np. wielka gwiazda ukraińskiej sceny, pop rockowy zespół Okean Elzy. Ale to białoruski raper jako pierwszy wyprzedał w Polsce stadion. Polskie społeczeństwo staje się coraz bardziej niehomogeniczne etnicznie, takich sytuacji w przyszłości będzie więc z pewnością więcej. Warto się przyzwyczajać.

Przemysław Gulda dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu: WP Kultura
Kiedy jubileusz staje się mistyczną podróżą. 30 lat, które wstrząsnęły polską muzyką [RECENZJA]
Kiedy jubileusz staje się mistyczną podróżą. 30 lat, które wstrząsnęły polską muzyką [RECENZJA]
Zniszczyć artystkę, dobić człowieka
Zniszczyć artystkę, dobić człowieka
Anastacia powraca do Polski. Jej hity podbijały listy przebojów
Anastacia powraca do Polski. Jej hity podbijały listy przebojów
Nowa era literatury dziecięcej. Ma namówić najmłodszych do czytania
Nowa era literatury dziecięcej. Ma namówić najmłodszych do czytania
Zmarła daleko od ojczyzny. Jej ostatnią wolą było spocząć w Polsce
Zmarła daleko od ojczyzny. Jej ostatnią wolą było spocząć w Polsce
Nie żyje Dave Ball. Współtwórca Soft Cell miał 66 lat
Nie żyje Dave Ball. Współtwórca Soft Cell miał 66 lat
5 Seconds of Summer zagrają w Polsce! Australijska gwiazda wystąpi w Łodzi
5 Seconds of Summer zagrają w Polsce! Australijska gwiazda wystąpi w Łodzi
Axl Rose znów w furii. Zespół tłumaczy, co się stało
Axl Rose znów w furii. Zespół tłumaczy, co się stało
Open’er 2026 odsłania kolejne gwiazdy. Zapowiada się rekordowa edycja
Open’er 2026 odsłania kolejne gwiazdy. Zapowiada się rekordowa edycja
Ćwierć wieku rosyjskiego kłamstwa. Duet t.A.T.u. znowu chce podbić świat
Ćwierć wieku rosyjskiego kłamstwa. Duet t.A.T.u. znowu chce podbić świat
Wspaniałe wieści. Nick Cave na Open'erze
Wspaniałe wieści. Nick Cave na Open'erze
Obchody Święta Niepodległości w Łazienkach Królewskich
Obchody Święta Niepodległości w Łazienkach Królewskich