"Kobieto! Boski diable" - rozmowy z Adamem Hanuszkiewiczem

Obraz
Źródło zdjęć: © Elibri

* Adam Hanuszkiewicz mawiał, że lepiej niż na teatrze zna się tylko na kobietach. Czterokrotnie żonaty, był ich miłośnikiem w literaturze, na scenie, w życiu prywatnym. Rozmowy z Hanuszkiewiczem o kobietach-inspiracjach zebrano w książce "Kobieto! Boski diable" .*

Rozmowy przeprowadzili Renata Dymna i Janusz B. Roszkowski.

Hanuszkiewicz o kobietach mawiał "baby" - z wyraźną intonacją i prawdziwą atencją.* "Czego w kobietach szukał? Inspiracji, a także - poprzez ich obserwację - odpowiedzi na wiele pytań związanych z przemianami kulturowymi i obyczajowymi, które dokonywały się pod wpływem ruchu emancypacyjnego"* - pisze Dymna we wstępie do książki.

Z dzieciństwa zachował wspomnienie babci Jadwigi i smaku pieczonego przez nią ciasta ze śliwkami. Pytany kto zaczyna poczet ważnych kobiet w jego życia, odpowiadał: "Piękna Jadwiga, babcia moja. Die schoene Hedwig, bo była Ślązaczką i dawała lekcje niemieckiego. Ci, którzy jej bliżej nie znali, mówili o niej śliczna Jadwiga, ale w domu nazywano ją Piłsudski, bo trzymała wszystkich za twarz. Kochała swego syna jedynaka i mnie, bo byłem do niego podobny".

Podobnie jak dziadek i ojciec, Hanuszkiewicz opuszczał w swoim życiu kobiety. Dziadek porzucił w przeszłości babkę Jadwigę; rodzice też się rozstali. Hanuszkiewicz czterokrotnie żonaty, trzykrotnie się rozwodził: z Martą Stachiewiczówną i dwiema Zofiami - Rysiówną i Kucówną, które - tak jak on - były aktorkami. Ostatnią jego żoną była Magdalena Cwenówna.

Hanuszkiewicz wielokrotnie, na wpół żartobliwie, powtarzał, że wybierał kobiety spod znaku Byka, by przy jego unoszeniu się w świecie teatralnej fantazji, one panowały nad realnym życiem.

"Gdybym miał narysować siebie i swoje żony, to one miałyby gigantyczne stopy, a spod tych stóp wypuściłbym jeszcze korzenie sięgające w głąb ziemi, natomiast siebie bym narysował z drobnymi stopami nad ziemią. Dzięki moim żonom mogę się uziemić" - opowiadał artysta. Twierdził, że gdyby nie żony, mieszkałby w jakimś przypadkowym miejscu, w bałaganie, ponieważ "nie władał materią". "Jedynie dzięki nim miałem zawsze co jeść i gdzie mieszkać. Bo to były osoby bardzo silne, z mózgiem męskim, niby baby, ale z wszelkimi cechami mężczyzny pedanta"- przekonywał.

Do scenicznych realizacji Hanuszkiewicz chętnie wybierał dramaty Gabrieli Zapolskiej, która - jak on - była lwowianką. "Ale chodziło raczej o jej obyczajową śmiałość i stawianie pytań, na które w odpowiedzi - zdaniem Hanuszkiewicza - nie posunęliśmy się, mimo upływu czasu, zbyt daleko" - zwraca uwagę Dymna.

Ważną kobietą z literatury dla Hanuszkiewiczowskiego teatru była Izabela Łęcka, bohaterka "Lalki" Bolesława Prusa. Dwukrotnie adaptował powieść swojego ulubionego autora - w "Panu Wokulskim" z 1967 roku w Teatrze Powszechnym w Warszawie z Ewą Wawrzoń i w "Pannie Izabeli" z 1993 roku w warszawskim Teatrze Nowym z Magdą Cwenówną.

Reżyserował i poskramiał takie aktorki jak Nina Andrycz czy Irena Eichlerówna. Nie lubił pustych i banalnie ładnych aktorek. Żartował z typów urody preferowanych w szkołach teatralnych, które z upodobaniem kreują jeden i wąski model urody. Mawiał, że dziewczyny wyglądają tam, jakby miały grać tylko Zosię w "Panu Tadeuszu".

"Jeśli chodzi o urodę aktorek, to muszę z przykrością stwierdzić, że moje kryteria estetyczne nie pokrywały się nigdy z gustami większości reżyserów czy dyrektorów, którzy, kierując się ogólnie obowiązującym smakiem w ocenie urody kobiecej, nie chcieli angażować tych brzydkich, wulgarnych czy ploretariackich, które dla mnie były piękne, bo piękno miały w sobie, promieniowały piękna aurą! Woleli angażować panienki z okienka, piękności z oleodruków, z opakowań po przedwojennych tabliczkach czekolady" - twierdził Hanuszkiewicz.

Jego zdaniem, w szkołach teatralnych długo królował typ Smosarskiej lub Bogdy, czyli prawdziwej damy.* "Z założenia dama nie nadaje się na aktorkę, bo jest skrępowana savoir vivre'em, a teatr zaczyna się od przekraczania dobrych manier, które są kagańcem na zmysły"*- powtarzał Hanuszkiewicz.

Adam Hanuszkiewicz (1924-2011) był jednym z najwybitniejszych współczesnych reżyserów i aktorów. Jego inscenizacje wzbudzały zachwyt jednych i oburzenie innych. Debiutował w 1945 roku, w rzeszowskim teatrze, rolą Wacława w "Zemście" Aleksandra Fredry. W 1951 roku zadebiutował w roli reżysera w Teatrze Polskim w Poznaniu. * Książka "Kobieto! Boski diable" ukazała się nakładem wydawnictwa "Prószyński i S-ka".*

Źródło artykułu:
Wybrane dla Ciebie
Ciepłe, analogowe brzmienie zamiast studyjnego chłodu. Rubens znowu w grze
Ciepłe, analogowe brzmienie zamiast studyjnego chłodu. Rubens znowu w grze
Młodzież wybiera! Ruszyło głosowanie na Słowo Roku
Młodzież wybiera! Ruszyło głosowanie na Słowo Roku
Gwiazda pop w ekranizacji klasycznej bajki. Zagra główną rolę
Gwiazda pop w ekranizacji klasycznej bajki. Zagra główną rolę
Kanada dołączy do Eurowizji? Rozmowy trwają
Kanada dołączy do Eurowizji? Rozmowy trwają
Trump zadzwonił do niej po śmierci Ozzy'ego. Tłumaczy, co jej powiedział
Trump zadzwonił do niej po śmierci Ozzy'ego. Tłumaczy, co jej powiedział
"Jeszcze nie umarłam". Dolly Parton szczerze o problemach zdrowotnych
"Jeszcze nie umarłam". Dolly Parton szczerze o problemach zdrowotnych
Miłośnicy rocka będą zachwyceni. Foo Fighters zagrają w Polsce
Miłośnicy rocka będą zachwyceni. Foo Fighters zagrają w Polsce
One Republic znów w Polsce! Znamy szczegóły koncertu
One Republic znów w Polsce! Znamy szczegóły koncertu
Wyjątkowe wydarzenie. Do Polski przyjeżdżają gwiazdy z całego świata
Wyjątkowe wydarzenie. Do Polski przyjeżdżają gwiazdy z całego świata
To już koniec. Tak legendarny zespół pożegnał się z polskimi widzami
To już koniec. Tak legendarny zespół pożegnał się z polskimi widzami
Podhalański sabat Basi Giewont. "Szeptucha" i jej pradawny rytuał
Podhalański sabat Basi Giewont. "Szeptucha" i jej pradawny rytuał
Transcendencja zaklęta w dźwiękach. Awangardowe misterium Rosalíi [RECENZJA]
Transcendencja zaklęta w dźwiękach. Awangardowe misterium Rosalíi [RECENZJA]
ZACZEKAJ! ZOBACZ, CO TERAZ JEST NA TOPIE 🔥