"Kontakt z nim był raczej trudny". Znani wspominają zmarłego pisarza
"Kontakt z nim był raczej trudny". Znani wspominają zmarłego pisarza
Wielki człowiek o niełatwym charakterze? Poruszające wspomnienia o Sławomirze Mrożku
Sławomir Mrożek nie żyje. Pisarz zmarł w Nicei w czwartek (15 sierpnia) nad ranem w wieku 83 lat. Wybitny pisarz zmarł w szpitalu w Nicei dzień przed wypisaniem.
"Miał drobną operację chirurgiczną, zupełnie rutynową, która się powiodła i po której bardzo dobrze się czuł. Rozmawialiśmy jeszcze wczoraj przez telefon, w piątek miał wyjść ze szpitala. Nie było żadnych powikłań, odszedł w wielkim spokoju, śmierć wybrała taki termin" - mówi Anna Zaremba-Michalska, prezes Wydawnictwa Literackiego.
Jakim człowiekiem i pisarzem był Sławomir Mrożek? W jaki sposób zostanie zapamiętany? Na czym polegał jego geniusz? Czy to prawda, że autor "Tanga" miał trudny, wręcz nieprzyjemny charakter? Dlaczego w ostatnich latach Mrożek czuł się bardzo osamotniony?Na kolejnych stronach prezentujemy poruszające wspomnienia poświęcone osobie i dziełu Mrożka.
Pilch: "W ostatnich latach czuł się osamotniony"
"Sławomir Mrożek w ostatnich latach czuł się osamotniony, młodzi reżyserzy teatralni nie sięgali po jego utwory. Dlatego ponownie wyemigrował" - twierdzi pisarz Jerzy Pilch.
Dodał, że utwory Mrożka nie wpisywały się w obecną koncepcję "młodego teatru" opartego na emocjach, bodźcach i doznaniach: "Mrożek używał ironii, odrealnienia, które jednak dotykało problemów egzystencjalnych. Miał odwagę w taki sposób konstruować swoje dramaty w niełatwych czasach. Nie był tylko komikiem, satyrykiem, stosował zagadki, szarady zmuszające do myślenia i odnajdywania głębszego znaczenia".
Pilch mówi, że największe wrażanie wywarły na nim dramaty "Tango" i "Emigranci".
Wielki twórca i ciepły człowiek
"Sławomir Mrożek był wielkim twórcą, ale też niezwykle ciepłym człowiekiem. Dla całego Wydawnictwa Literackiego było to ogromne szczęście, że mogliśmy obcować z tak wielką osobowością i publikować jego znakomite utwory. Był naszym przyjacielem" - powiedziała prezes WL Anna Zaremba-Michalska.
Wydawnictwo Literackie na swojej stronie internetowej przypomina spuściznę Mrożka, jego działalność w Polsce i na emigracji. Ostatni raz pisarz odwiedził Polskę w czerwcu 2013 roku: wziął udział w premierze swej najnowszej sztuki "Karnawał, czyli pierwsza żona Adama" w Teatrze Polskim w Warszawie.
W przygotowaniu w Wydawnictwie Literackim znajduje się korespondencja Sławomira Mrożka i szwedzkiego intelektualisty Gunnara Brandella. Jesienią w Oficynie Noir Sur Blanc ukaże się także tom rysunków Mrożka.
Zaremba-Michalska: "Był człowiekiem bardzo przyjaznym"
"Znaliśmy się ładnych dwadzieścia parę lat i zdążyliśmy się przez ten czas zaprzyjaźnić. Nie było trudno się zaprzyjaźnić, ponieważ Sławomir był człowiekiem o wielkiej klasie osobistej. Szanował bardzo przyjaźnie, jeśli się do kogoś przywiązał, to było to już coś bardzo trwałego i konsekwentnego" - dodaje prezes Wydawnictwa Literackiego.
"Również współpraca z nim bardzo dobrze się układała. On po prostu był bardzo obowiązkowy, zdyscyplinowany, sprawdzał wszystkie korekty, robił uwagi, ale bardzo też szanował uwagi ze strony wydawcy.
Istniała taka obiegowa opinia, że jest bardzo zdystansowany i zamknięty - i to była taka jego bariera ochronna, którą każdy z nas trochę stosuje. W jego wypadku czasami rzeczywiście mogło to sprawiać wrażenie, że jest jakby troszkę wycofany, niechętny kontaktom, ale w rzeczywistości tak nie było. W rzeczywistości był człowiekiem bardzo przyjaznym, potrafiącym okazywać przyjaźń, ciepłe uczucia, troskę wręcz o innych".
Komorowska: "Kontakt z nim był raczej trudny"
"Sławomir Mrożek był człowiekiem niezwykle ważnym dla polskiej kultury. Zostawił po sobie bardzo znaczący dorobek" - mówi aktorka Maja Komorowska, która podkreśla, że publiczność - zarówno w Polsce jak i na świecie - wspaniale odbierała sztuki Mrożka.
"Zetknęłam się z nim w Warszawie w Teatrze Współczesnym, grałam w jego sztuce "Ambasador". Mrożek nie lubił mówić o sobie, trudno było coś od niego wydobyć i namówić go do mówienia. Kontakt z nim był raczej trudny" - powiedziała aktorka.
Dodała, że Mrożek to niezwykle ważny człowiek dla kultury polskiej. "W ostatnich latach był już bardzo zmęczony życiem, chorobą. Jestem mu wdzięczna za dorobek, który po sobie zostawił. Teraz jest czas, by do niego sięgać i o nim mówić" - podkreśliła Komorowska.
Hartwig: "Prawie w ogóle nie udzielał się towarzysko"
"Sławomir Mrożek był człowiekiem, który bardzo rzadko brał udział w publicznych wydarzeniach. Był natury samotniczej - dzięki temu dużo pisał, a rodzaj pisarstwa, reprezentowanego przez niego był niezwykle rzadki: był to wyrafinowany intelektualizm ujęty w formie wysokiego lotu żartu i swobody literackiej" - twierdzi poetka Julia Hartwig.
"Był trudny, jeśli chodzi o życie społeczne. Prawie w ogóle się nie udzielał towarzysko. Nie był jednak niemiły. Ludzie w sierpniu się bawią, a jedynym człowiekiem stojącym pod ścianą jest Mrożek. Nie był człowiekiem zakompleksionym, po prostu nie interesowało go to. Zawsze był bardzo życzliwy.
Razem byliśmy zaproszeni do Kolonii na wspólny wieczór autorski; pamiętam, że czekałam na dworcu lotniczym, słabo go wówczas znałam go wówczas i czułem małą tremę - w końcu słyszałam, że nie lubił ludzi. Okazał się miły, potrafił w osobistych stosunkach być troskliwy i dbały. Jednak gdy jedliśmy śniadanie, jadłam osobno - on obkładał się gazetami".
Hartwig: rozwinął swoją osobowość na wielką skalę
"Prawie nigdy nie wypowiadał się w sprawach zasadniczych, omijał te tematy, zostawiając je dla sztuki. Nie dbał o to, co się o nim sądzi jako o człowieku, a można było sądzić dobrze. Po prostu nie interesowała go opinia ludzi. Czuł się osobny, choć przecież dużo podróżował, przyjaźnił się z naszymi pisarzami emigracyjnymi. Nie był zupełnym odludkiem, ale postacią niezwykle oryginalną" - dodaje Hartwig:
"Gdy go poznałam, zadziwił mnie swoim wyglądem - ubierał się w stylu dandysowskim, nosił bardzo wąskie spodnie. Gdy ktoś go o nie zapytał, odpowiedział, że sam je sobie uszył. Wszystko miał według własnego pomysłu. Zauważał także ubrania innych osób: gdy skomplementował kiedyś mój ubiór, zdziwiło mnie to; wydawałoby się że to ostatnia rzecz, którą Mrożek mógłby zauważać.
Smucę się, bo to wielka strata, ale wiem, kim był i wiem, że niczego nie żałował. Rozwinął swoją osobowość na wielką skalę".
Zdrojewski: Mrożek potrafił demaskować mity kulturowe i społeczne
"Jak nikt inny, za pomocą groteski i absurdalnego, czarnego humoru, potrafił demaskować mity kulturowe i społeczne" - mówi o Mrożku minister kultury i dziedzictwa narodowego Bogdan Zdrojewski.
"Autor "Tanga" bezlitośnie obnażał paradoksy socrealizmu i zagrożenia wynikające z nich dla psychiki człowieka. Jak nikt inny, za pomocą groteski i absurdalnego, czarnego humoru, potrafił demaskować mity kulturowe i społeczne. Twórczość Mrożka to kopalnia konwencji i motywów literackich, ale również niezwykle oryginalna analiza współczesności. Na zawsze pozostanie punktem odniesienia w historii światowej literatury i teatru.
Każda chwila rozmowy ze Sławomirem Mrożkiem była bezcenna. Jestem wdzięczny Mrożkowi za wiarę w moc kultury i w to, że literatura może zmieniać świat" - dodał minister.
Pomorski: "Jeden z największych polskich pisarzy w całym XX w."
"Przede wszystkim jest to śmierć pisarza, którego dzieło stanowi w Polsce właściwie całą epokę. Żegnamy nie tylko człowieka, nie tylko pojedynczego pisarza, ale także całą epokę polskiej kultury. Dla ludzi z mojego pokolenia i starszego, Sławomir Mrożek to była szkoła języka i mówienia o rzeczywistości. Nawet ta utarta fraza, mówienie, że "coś jest jak z Mrożka", jest porzekadłem po dziś dzień. To symptom wielkiego wpływu rzeczywistości na dzieło, ale także dzieła na rzeczywistość. Przez okulary Sławomira Mrożka w pewnym sensie patrzyliśmy" - mówi Adam Pomorski, prezes PEN Clubu i wybitny tłumacz.
Dodaje, że w nowej epoce Mrożek "zaczął publikować to, co pisał, ale jako klasyk nie udostępniał: swoje, głęboko emocjonalne dzienniki. Klasyk pokazał koszty emocjonalne całej twórczości. Nie mam wątpliwości, że był to jeden z największych polskich pisarzy w całym XX wieku."
Majcherek: "Bardzo uważnie wszystkiemu się przypatrywał"
"Tak mam go w oczach - w ciemnym kapeluszu, ciemnych okularach, siedzący w dalekich rzędach publiczności Teatru Polskiego. Ukrywał swoją obecność i bardzo uważnie wszystkiemu się przypatrywał" - wspomina krytyk teatralny Janusz Majcherek.
"Ostatni występ publiczny Sławomira Mrożka, jego pojawienie się w Warszawie, wiązało się z prapremierą "Karnawału" w Teatrze Polskim. Miałem możność towarzyszyć tym próbom i obserwować jak Mrożek, mimo choroby, żywo interesował się premierą, być może przeczuwając, że będzie to jego ostatnia premiera. W końcu pojawił się na próbie generalnej i następnego dnia na premierze. Był nią przejęty, przeżywał ją. Wtedy pomyślałem sobie, że wisi w powietrzu niewypowiedziane przeczucie - kto wie, czy to nie ostatnia okazja, by go widzieć, by cieszyć się jego sztuką, w jego obecności.
Dla mnie był najważniejszym, powojennym autorem teatralnym. Towarzyszył nam jako autor sceniczny, czekaliśmy na każdą kolejną jego sztukę. Napisał ich niemal 50. "Karnawał" okazał się ostatnią, zresztą jedną z najtrudniejszych do zinterpretowania".
Prof. Jarzębski: Mrożek był wielkim krytykiem cywilizacji
"Sławomir Mrożek był jednym z rzeczywiście ostatnich wielkich mistrzów literatury polskiej ostatniego półwiecza. Przede wszystkim był wielkim krytykiem cywilizacji współczesnej i to nie tylko z punktu widzenia polityki" - mówi prof. Jerzy Jastrzębski, krytyk i historyk literatury:
"My, jako młodzi ludzie przede wszystkim fascynowaliśmy się tym, co było opozycyjnością Mrożka - obnażeniem absurdów świata, w którym mieszkaliśmy. Odbieraliśmy go jako takiego pisarza, który mówił nam różne prowokujące rzeczy o współczesności i o współczesnym społeczeństwie. To nie tylko kwestia ustroju politycznego, ale kwestia ludzi, którzy tworzyli zrąb społeczeństwa. Tutaj pojawia się kwestia zderzenia mędrka i chama - najbardziej charakterystyczny przykład mówienia Mrożka o współczesności, cecha główna jego wizji społeczeństwa".
Prof. Jarzębski: "Pisarz w konflikcie ze swoim czasem"
Jastrzębski podkreśla, że Mrożek to "bardzo bogaty pisarz", który "był w zasadniczym konflikcie ze swoim czasem, bo jeżeli się czyta listy Mrożka - wyszło ich kilka bardzo interesujących tomów, jeżeli się czyta jego dziennik, to widać, że on ten świat, w którym żył, po prostu niezbyt lubił".
Które sztuki Mrożka uważa Jastrzębski za najlepsze? "Najlepsze jednak były chyba te pierwsze, to znaczy te pokazujące spór mędrca z chamem, ale oczywiście to bardzo trudno z takiej bliskiej perspektywy oceniać. Ten wątek twórczości Mrożka uzyskał największy międzynarodowy sukces. To jest też istotne - "Tango" było taką pierwszą sztuką polską, która wzbiła się na wyżyny, jeśli idzie o popularność za granicą. Kolejne premiery "Tanga" w rozmaitych krajach to była burza, która przeszła przez teatr światowy. Żaden inny wcześniej dramaturg polski nie odniósł takiego sukcesu, chyba później też nie".
Hennelowa: "Wciąż żałuję, że nie miałam odwagi podejść do Mrożka"
"W takich momentach myślę, że to nasze wspólne życie staje się bardziej ciemne, bo znowu ubywa kogoś, kto tak pięknie, wspaniale, w wyjątkowo lekki sposób w tym paradoksalnym, ciężkim okresie się wyrażał" - mówi Józefa Hennelowa, wieloletnia publicystka i felietonistka "Tygodnika Powszechnego":
"Do dziś pamiętam zupełnie wstrząsające wrażenie, kiedy byłam na spektaklu z jednoaktówką "Na pełnym Morzu", która się kończy tym, że ten, który ma być zjedzony, wybiera to sobie sam, pełen zachwytu. I pada takie słowo: "Bo prawdziwa wolność jest tam, gdzie nie ma zwyczajnej wolności". I nagle jest powiedziane coś nieprawdopodobnie prawdziwego, jakieś rozładowanie wielopiętrowego oszustwa mentalnego, ale i ideowego, w dziedzinie świata wartości, przy pomocy nie tylko tego całego paradoksu, który został odegrany, ale jeszcze tych paru słów, które padają. [...]
I nie mogę dotąd odżałować - byłam kiedyś na rozdaniu Medalu św. Jerzego w Pałacu pod Baranami. I tam był Mrożek, w pierwszych latach jego pobytu w Krakowie; taki bardzo samotny, a ja nie miałam odwagi podjeść, usiąść i się odezwać, bo wydawało mi się, że nie mam prawa. Dotąd żałuję tego momentu".
Żakowski: "To był po prostu geniusz"
"Sławomir Mrożek to była legenda mojego dzieciństwa i młodości" - mówił w rozmowie z TVN24 dziennikarz "Polityki" Jacek Żakowski. I dodawał:
"Pamiętam wyczekiwanie, gdy już było po '89 roku, a Mrożek wciąż nie mógł się zdecydować, czy wrócić z emigracji, czy nie wrócić. Jego nazwisko stało się symbolem. Mówimy "Mrożek" i wiemy, że mamy do czynienia z pewnego rodzaju szczególnym absurdem. To był po prostu geniusz".
Mrożek przyszedł w samą porę
"Mrożek prezentuje się jako ktoś duchowo samowystarczalny, nie przywiązany koniecznie do stadnego narodowego ciepełka. Jeśli coś go cechuje, to sceptycyzm i rezerwa wobec prawd wyznawanych przez zbiorowość" - tak o dramaturgu pisał prof. Jerzy Jarzębski w przedmowie do książki "Lem Mrożek Listy".
Jan Kott, polski krytyk i teoretyk teatru pisał w 1965 r. w "Dialogu" - "Witkacy przyszedł za wcześnie, Gombrowicz jest obok, Mrożek pierwszy przyszedł w samą porę. I to na obu zegarach: polskim i zachodnim."
Czytaj więcej: życie i twórczość Sławomira Mrożka.
Oprac. GW, WP.PL, na podst. PAP.