Powstanie warszawskie było "bezsensowną rzezią" i "zbiorowym samobójstwem" najlepszych Polaków. Szokująca książka młodego historyka
Powstanie warszawskie było "bezsensowną rzezią" i "zbiorowym samobójstwem" najlepszych Polaków. Szokująca książka młodego historyka
"Obłęd '44" Piotra Zychowicza, czyli o tym, jak zrobiliśmy prezent Stalinowi
Całkiem niedawno wywołał ogromną dyskusję dowodząc, że w 1939 roku Polacy powinni byli dogadać się z Hitlerem i razem z Rzeszą zaatakować Związek Sowiecki ( "Pakt Ribbentrop-Beck" ). Tym razem Piotr Zychowicz prowokuje być może jeszcze mocniej.
W "Obłędzie '44" (Wyd. Rebis) młody historyk związany z tygodnikiem "Do Rzeczy" i redaktor naczelny miesięcznika "Do Rzeczy Historia" twierdzi, że powstanie warszawskie było hekatombą, "drugim Katyniem", bezsensowną rzezią i zbiorowym samobójstwem tysięcy Polaków. Co więcej, zdaniem Zychowicza, wywołując powstanie, zrobiliśmy wspaniały prezent Stalinowi i otworzyliśmy mu drogę do łatwego ujarzmienia Polski w kolejnych latach.
Na kolejnych stronach prezentujemy rozmowę z Zychowiczem . Historyk wyjaśnia, dlaczego zdecydował się napisać tak mocną i kontrowersyjną książkę, która dla wielu czytelników będzie prawdziwym wstrząsem. O samym "Obłędzie '44" będziemy w najbliższym czasie jeszcze pisać, gdyż łatwo odgadnąć, że książka wywoła wielki skandal i liczne polemiki. Dlaczego?
Polska katastrofa wojenna
"Nie ma takiego błędu, którego Polacy by nie popełnili" - nieprzypadkowo to właśnie te słowa Winstona Churchilla wybrał Zychowicz jako motto do swojej najnowszej książki. Zdaniem historyka polityka Polski podczas II wojny światowej nosiła wszelkie znamiona obłędu.
"Polska w wyniku drugiej wojny światowej poniosła największą klęskę spośród wszystkich państw, które brały udział w tym konflikcie. Była to również największa klęska w długich i tragicznych dziejach narodu polskiego. Dwaj zbrodniczy okupanci, Niemcy i Związek Sowiecki, eksterminowali nasze elity i zgładzili kilka milionów naszych obywateli. W gruzy obrócona została nasza stolica. Straciliśmy połowę terytorium i - na pół wieku - niepodległość. Przetrącono nam kręgosłup".
Dlaczego więc Polacy patrzą dzisiaj na drugą wojnę światową z bezbrzeżnym samozachwytem? Dlaczego od najmłodszych lat wbija się nam do głów, że z tej klęski powinniśmy być dumni?
Kiedy zrozumiemy rozmiar tej tragedii?
Zychowicz przekonuje, że pomimo "wręcz apokaliptycznej skali tej katastrofy", Polacy w dalszym ciągu jakby tego nie rozumieli i nie dopuszczają do siebie nawet myśli o rozmiarze wojennej tragedii.
Nie wiadomo również, dlaczego wciąż wydaje nam się że "nasi ówcześni przywódcy polityczni i wojskowi byli nieomylnymi mężami stanu, którzy podejmowali "jedynie słuszne" działania" oraz że nie popełnili oni "ani jednego błędu, nie zrobili żadnego fałszywego kroku, a całe zło, które na nas spadło, jest winą naszych zbrodniczych sąsiadów i wiarołomnych sojuszników".
Dlaczego Zychowicz twierdzi, że było wprost przeciwnie?
Polscy przywódcy nie dorośli do rządzenia
Zdaniem historyka "piękne baśnie mają na ogół niewiele wspólnego z rzeczywistością. Służą zabawianiu dzieci, którym nie wypada mówić, jak paskudne jest prawdziwe życie i jak odpychający jest prawdziwy świat. Nie można jednak być dzieckiem wiecznie".
Zychowicz uważa, że już najwyższa pora, by pewne rzeczy powiedzieć sobie wprost, nawet jeśli są to prawdy nieprzyjemne i przykre:
"Otóż głęboko zakorzenione w polskiej świadomości mity dotyczące drugiej wojny światowej są fałszywe. [...] Polityka prowadzona przez Polskę podczas drugiej wojny światowej szła wbrew polskiemu interesowi narodowemu. [...] Na najważniejszych stanowiskach wojskowych i politycznych - zarówno na wychodźstwie, jak i w Polskim Państwie Podziemnym - zamiast mężów stanów znaleźli się ludzie, którzy nie dorośli do rządzenia. Bez charyzmy, inteligencji, wyobraźni".
Poziom rozumowania egzaltowanej pensjonarki
Autor "Obłędu '44" ma tutaj przede wszystkim na myśli dwóch premierów (Władysław Sikorski i Stanisław Mikołajczyk) oraz kierownictwo Polskiego Państwa Podziemnego z generałem Tadeuszem Borem-Komorowskim na czele:
"Byli to ludzie, których rozumowanie polityczne stało na poziomie rozumowania egzaltowanej pensjonarki. Ślepo wpatrzeni w "sojuszników" do końca wierzyli w "papierowe gwarancje" i byli święcie przekonani, że za "wielki wkład w zwycięstwo nad Niemcami" nie ominie Polski nagroda".
Co więcej, czytamy dalej, żaden inny naród podczas wojny nie ulegał tak łatwo prowokacjom i podszeptom obcych agentów, żaden "tak lekkomyślnie, bezsensownie i na tak wielką skalę nie szafował krwią swoich najlepszych synów i córek".
Na zdj. Stanisław Mikołajczyk.
Powstanie - zbiorowe samobójstwo
Zdaniem autora "Obłędu '44", apogeum obłędnej polskiej polityki w czasie wojny przypadło na rok 1944, kiedy to najpierw podjęliśmy "masową kolaborację z sowieckim okupantem". Mowa o Akcji "Burza", która była "jednym z najbardziej zawstydzających epizodów naszych dziejów".
Jej ukoronowanie, czyli "hekatomba Powstania Warszawskiego", było z kolei "największym tych dziejów dramatem": "W roku 1944, w akompaniamencie chórów anielskich, patriotycznych pieśni i obleśnego rechotu Stalina, popełniliśmy zbiorowe samobójstwo" - pisze ostro Zychowicz.
W kolejnych akapitach i rozdziałach książki młody historyk uderza jeszcze mocniej.
Bezsensowna rzeź najlepszych Polaków
"Powstanie Warszawskie, którego skutkiem była zagłada polskiej elity i najważniejszego polskiego ośrodka kulturalno-politycznego, leżało tylko i wyłącznie w interesie Związku Sowieckiego. Powstanie, z którego jesteśmy dzisiaj tak dumni, było nie tylko bezsensowną rzezią najlepszych Polaków, ale i otworzyło Józefowi Stalinowi drogę do sowietyzacji i łatwego ujarzmienia Polski" - twierdzi Zychowicz - " "Po wyrżnięciu Armii Krajowej łapskami Hitlera nie maił już kto przeciwstawić się nowemu okupantowi".
"Na ile decyzja o wywołaniu powstania na ulicach milionowego miasta była suwerenna? Jaki wpływ na tę fatalną decyzję Komendy Głównej Armii Krajowej miała sowiecka prowokacja i działanie czerwonych agentów na szczytach polskiej machiny władzy?" - między innymi takie niepoprawne politycznie pytania stawia w swojej najnowszej książce historyk, a wnioski, które nasuwają się na podstawie analizy dostępnych materiałów, są szokujące.
Bohaterscy żołnierze wysłani na rzeź
Zychowicz podkreśla, że w "Obłędzie '44" nie atakuje warszawskich powstańców: "Uważam ich - o czym piszę w książce wyraźnie - za najlepsze wojsko, jakie kiedykolwiek miała Polska. Bez broni, bez wyszkolenia, niesieni miłością do Ojczyzny i umiłowaniem wolności, walczyli jak lwy. Wznieśli się na wyżyny ludzkich możliwości. Byli bohaterami.
Olbrzymi szacunek dla żołnierzy Powstania, nie oznacza jednak, że równą estymą musimy darzyć ludzi, którzy podjęli decyzję o jego wywołaniu. Ludzi, którzy skrwawili najlepsze polskie pokolenie posyłając je z gołymi rękami na czołgi" - mówi.
Na kolejnych stronach cytujemy kolejne fragmenty rozmowy z Zychowiczem.
Fatalny błąd dowódców Powstania
Czyli krytykuje pan dowództwo Armii Krajowej?
Piotr Zychowicz: Tak, uważam, że od Powstania minęło już tyle czasu, że nadszedł czas na spokojną, merytoryczną analizę decyzji o wydaniu Niemcom bitwy na ulicach milionowego miasta. Niestety, w świetle takiej analizy wyraźnie widać, że Komenda Główna popełniła fatalny błąd. Powstanie, o czym próbowali ostrzegać rozsądni oficerowie Armii Krajowej, nie miało najmniejszych szans powodzenia.
Niemcy byli dla nas zbyt silnym przeciwnikiem, a liczenie na pomoc Sowietów było absurdalną mrzonką. Stalin nie był żadnym - jak to się wydawało naszym przywódcom - "sojusznikiem naszych sojuszników", ale śmiertelnym wrogiem. Podobną naiwnością były nadzieję na to, że ofiara Warszawy poruszy sumienie Anglosasów.
Jedna z największych tragedii w historii
Jakie były konsekwencje tej pomyłki?
Piotr Zychowicz: Hekatomba. Jedna z największych tragedii w historii narodu polskiego. Śmierć 200 tysięcy ludzi, zgwałcone kobiety, okaleczone dzieci, zgładzone miasto. Puszczone z dymem bezcenne archiwa, biblioteki i dzieła sztuki. Zburzone zabytki, kościoły i pomniki. Dorobek wielu pokoleń został zaprzepaszczony.
A co najważniejsze zniszczona została Armia Krajowa, zlikwidowane zostało budowane z takim mozołem i poświęceniem Polskie Państwo Podziemne. To był gwóźdź do polskiej niepodległości, ostatnie wielki akt zagłady polskich elit. W efekcie nowemu, sowieckiemu okupantowi znacznie łatwiej było opanować Polskę.
Prezent dla Stalina
Dlatego w podtytule książki napisał pan, że Powstanie było prezentem dla Stalina?
Piotr Zychowicz: Tak, to bardzo gorzka, tragiczna wręcz sprawa. Powstanie, które miało uratować Polskę przed całkowitą sowietyzacją, w efekcie tę sowietyzację ułatwiło. Nie przez przypadek, począwszy od roku 1941 roku, bolszewicy na wszelkie sposoby starali się sprowokować Polaków do powstańczego zrywu. Chodziło o to, żeby rękami Hitlera pozbyć się najcenniejszych, najbardziej bojowych polskich elementów. Niestety tak się właśnie stało. Powstanie było drugim Katyniem.
W "Obłędzie '44" ostro krytykuje Pan również akcję "Burza".
Piotr Zychowicz: Od setek lat za każdym razem, gdy na terytorium Polski wkraczali Rosjanie (a później bolszewicy) Polacy witali ich kulami karabinowymi i szablami. Bronili swojej Ojczyzny przed moskiewskim najazdem. W 1944 roku stało się coś niebywałego. Polacy witali bolszewików chlebem i solą. "Burza" szczególnie kuriozalny obrót przybrała na Ziemiach Wschodnich, gdzie tamtejszym oddziałom AK kazano wspierać Armię Czerwoną w zdobywaniu Wilna i Lwowa. A więc polskich miast, do których Stalin oficjalnie rościł sobie pretensje. To był właśnie tytułowy obłęd.
Dramatyczne skutki "Burzy"
Jakie były skutki "Burzy"?
Piotr Zychowicz: Dramatyczne. Już Naczelny Wódz generał Kazimierz Sosnkowski ostrzegał, że ujawnienie oddziałów AK przed wkraczającą Armią Czerwoną skończy się ich spacyfikowaniem przez NKWD. Jego instrukcje zostały zignorowane przez Polskie Państwo Podziemne, ale to oczywiście on miał rację. Oddziały AK biorące udział w "Burzy" zostały rozbite przez bolszewików, a wielu ich żołnierzy zamordowanych lub wysłanych do łagrów.
Jak wynika z dokumentów AK, nawet 80 procent aresztowań po roku 1944 było skutkiem ujawnienia w ramach "Burzy". Sowiety dzięki tej akcji spacyfikowały polskie podziemie niemal z marszu. AK została poddana im na talerzu. Niestety jedynym skutkiem "Burzy" było zaoszczędzenie pracy NKWD, dowództwo AK wydało swoich bohaterskich żołnierzy w ręce nieprzyjaciela.
Prawdziwy patriotyzm
Nie boi się pan, że zostanie Pan oskarżony o brak uczuć patriotycznych?
Piotr Zychowicz: Nie, bo jeżeli ja nie jestem patriotą to patriotami nie byli również wspomniany wyżej Naczelny Wódz generał Kazimierz Sosnkowski, generał Władysław Anders, całe Narodowe Siły Zbrojne, wielu wyższych oficerów AK na czele z płk. Januszem Bokszczaninem i gen. Albinem Skroczyńskim, Zygmunt Szendzielarz "Łupaszka", konspiracja piłsudczykowska... Wymieniać tak można jeszcze długo.
Wszyscy ci ludzie i wszystkie te organizacje były bardzo krytycznie nastawione do działań Komendy Głównej AK w roku 1944. Powołuję się na nich w swojej książce. Patriotyzm nie polega na tym, żeby chwalić błędy popełnione przez naszych przodków i gloryfikować nasze porażki. Prawdziwy patriotyzm polega na tym, że czasami pewne przykre prawdy należy powiedzieć wprost.
Nie powtarzajmy własnych błędów
Ale po co?
Piotr Zychowicz: Dlatego, że gloryfikowanie własnych błędów skazuje nas na ich powtarzanie. A przeanalizowanie ich może pozwolić nam ich uniknąć w przyszłości. Proszę pamiętać, że nasz koszmarny adres geopolityczny - położenie między niemieckim młotem, a sowieckim kowadłem - się nie zmieniło.
W tym miejscu na świecie musimy zachować szczególną ostrożność. Obaj nasi potężni sąsiedzi podczas II wojny światowej starali się nas zniszczyć, niestety zrobiliśmy sporo żeby im to ułatwić. Kolejnej takiej wojny i kolejnego takiego powstania po prostu nie przetrwamy.
"Obłęd
O książce
"Dlaczego Polskie Państwo Podziemne, z którego tak jesteśmy dumni, nie było w stanie uchronić przed śmiercią 130 tys. naszych bezbronnych rodaków, wymordowanych w 1943 r. przez Ukraińców? Dlaczego zbrojne ramię tegoż państwa - Armia Krajowa, nasza duma i chwała - nie obroniła przed hitlerowskimi mordercami kolejnych 150 tysięcy Polaków w Powstaniu Warszawskim? Dlaczego w ramach Akcji "Burza" ta sama Armia Krajowa dopuściła się jawnej kolaboracji z okupantem? Nie, nie z okupantem niemieckim, ale z tym drugim, do którego nie strzelaliśmy, tylko - jak pisał Józef Mackiewicz - wchodziliśmy mu w cztery litery.
Dlaczego wciąż stawiamy pomniki - i dosłowne, i symboliczne - takim nieudacznikom jak Sikorski, Mikołajczyk czy "Bór" Komorowski. "Obłęd'44" Piotra Zychowicza wywoła falę świętego oburzenia. Nie zaszkodzi ona jednak książce, której autor - późny wnuk Józefa Mackiewicza - rozprawia się z mitami narosłymi w ciągu ostatnich siedemdziesięciu lat. Mitami wyjątkowo trwałymi i równie wyjątkowo szkodliwymi" - pisze Krzysztof Masłoń.
O autorze
Piotr Zychowicz jest publicystą historycznym. Pisze o drugiej wojnie światowej, zbrodniach bolszewizmu i geopolityce europejskiej XX wieku. Znany z antykomunistycznych i antyendeckich poglądów. Jest zwolennikiem wielonarodowej Rzeczypospolitej. Opowiada się za prowadzeniem Realpolitik i zajmuje krytyczne stanowisko wobec polskich przywódców z lat 1939-1945.
Był dziennikarzem "Rzeczpospolitej" i tygodnika "Uważam Rze" oraz zastępcą redaktora naczelnego miesięcznika "Uważam Rze Historia". Obecnie jest redaktorem naczelnym miesięcznika "Historia Do Rzeczy" i zastępcą redaktora naczelnego tygodnika "Do Rzeczy".
W 2012 roku Rebis wydał głośny "Pakt Ribbentrop-Beck", który wywołał wielką dyskusję o tym, czy we wrześniu 1939 r. Polska nie powinna była zawiązać tymczasowego sojuszu z III Rzeszą?
Oprac. Grzegorz Wysocki, WP.PL, na podst. książki "Obłęd '44" oraz mat. prasowych.