Seks po polsku, czyli co widział w swoim gabinecie Zbigniew Lew-Starowicz?
Seks po polsku, czyli co widział w swoim gabinecie Zbigniew Lew-Starowicz?
"Pan od seksu" - autobiografia najsłynniejszego polskiego seksuologa
Czy istnieje coś takiego jak "seks po polsku"? Na czym polega specyfika naszego seksu i czy w ogóle możliwa jest opisanie tego zjawiska? Jacy naprawdę jesteśmy my, Polacy, w łóżku - wstydliwi, zahamowani i katoliccy czy przeciwnie: swobodni, rozpasani, pozbawieni wszelkich norm i zasad? Ilu partnerów seksualnych mają Polki, a ile Polacy? Jak definiujemy i jak reagujemy dzisiaj na zdradę? Ile czasu mija między zawarciem znajomości a rozpoczęciem współżycia? Jak sytuacja wygląda obecnie, a jaki będzie "seks po polsku" w bliższej i dalszej przyszłości?
I jeszcze - z jakimi problemami Polacy przychodzą do seksuologa? Jak w gabinecie seksuologa zachowują się mężczyźni, a jak kobiety? Z czym sobie nie radzą Polacy i jakiej pomocy najczęściej potrzebują? Z jakimi najdziwniejszymi problemami profesor Lew-Starowicz miał do czynienia w swojej praktyce?
Na te i na wiele innych pytań odpowiada Zbigniew Lew-Starowicz, który w najnowszej książce "Pan od seksu" (Wyd. Znak) po raz pierwszy opowiada także o sobie, swoim życiu prywatnym i zawodowym, początkach pracy, o najciekawszych pacjentach i najdziwniejszych problemach, z jakimi przyszło mu się zmierzyć za zamkniętymi drzwiami gabinetu. Najciekawsze i najbardziej pikantne fragmenty oraz wnioski na temat "seksu po polsku" prezentujemy na kolejnych stronach.
Jak kochają się Polacy?
Lew-Starowicz pisze w swojej najnowszej książce, że dyskusja na temat specyfiki polskiego seksu jest trudna, bo opinie bywają skrajne i rozbieżne: "Zdaniem jednych jesteśmy wstydliwi, pruderyjni, zahamowani, tradycyjni i katoliccy w łóżku, a według innych, pod wpływem rewolucji obyczajowej na Zachodzie, staliśmy się nadmiernie liberalni, swobodni, rozpasani, pozbawieni norm i zasad. Zakompleksieni wobec Zachodu twierdzą, że jesteśmy daleko za Niemcami, Francuzami czy Anglikami".
Znany seksuolog dodaje, że coraz częściej słyszy opinie, iż "w porównaniu z innymi nacjami jesteśmy lepsi z powodu Jana Pawła II, zapełnionych kościołów, bohaterskiej historii, pięknych kobiet i mężczyzn w roli wspaniałych kochanków".
Jak to wszystko pogodzić? Jak jest w rzeczywistości? Kto ma rację - przekonani o naszym łóżkowym konserwatyzmie czy liberalizmie?
I rozpustni, i wstydliwi?
Zdaniem seksuologa rację mają, a zarazem racji nie mają, obie strony. Po prostu mamy do czynienia z "obyczajową sinusoidą" - po okresach większej swobody seksualnej następuje zazwyczaj zaostrzenie kursu i ponowne docenienie wartości konserwatywnych. I tak bez końca, z tym że obecnie coraz częściej liberalizacja i zaostrzanie kursu na siebie nachodzą:
"Dlatego z jednej strony mamy olbrzymią liberalizację obyczajów, czyli pornografię w internecie, rozbierane wideoczaty, cyberseks, legalne agencje towarzyskie i modę na lolitki. Z drugiej strony mamy osiedla katolickie, szkoły katolickie, tradycyjny system wartości, modę na skromny strój i czystość przedmałżeńską, a nawet popularność islamu, gdzie są jasno określone granice obyczajowe. W liberalnej Wielkiej Brytanii premier chce ograniczyć dostęp do pornografii".
Co więc będzie dalej? Jak będzie wyglądał "seks po polsku" w bliższej i dalszej przyszłości?
Coraz więcej seksu dla samego seksu
"Jeśli chodzi o związki, będzie zróżnicowanie. Jedni w związkach otwartych, drudzy w tradycyjnych, trzeci w grupowych, czwarci znowu w seryjnej monogamii. Będą związki poligamiczne i poliamoryczne" - odpowiada w "Panu od seksu" Lew-Starowicz:
"Obawiam się też, że gdy dorośnie pokolenie lolitek, o którym wspominałem wcześniej, wzrośnie przyzwolenie dla uprawiania seksu dla samego seksu. Bo to zjawisko wyraźnie rośnie. Gdy robiłem pierwsze badania, jeszcze w latach siedemdziesiątych, to akceptację dla uprawiania seksu dla samego seksu wyrażało tylko 3% populacji. A teraz już wyraża ją prawie 20 proc.! W ciągu czterdziestu lat wzrosła ona sześciokrotnie. To też nam mówi, jaki jest kierunek zmian".
Seksuolog twierdzi też, że niektóre formy seksualnych kontaktów zyskają w przyszłości na popularności. Które?
Seks w internecie
"Zwiększa się aktywność seksualna w formie kontaktów oralnych i miłość francuska przestała być traktowana jako patologia. Systematycznie zwiększa się też aktywność seksualna w formie kontaktów analnych" - pisze Lew-Starowicz. I dalej:
"Coraz popularniejszy jest seks w internecie i trudno to bagatelizować. Internet stał się źródłem edukacji seksualnej, formą nawiązywania znajomości, przełamywania nieśmiałości, źródłem bodźców seksualnych oraz rozwiązania swoich problemów w życiu intymnym. Są jednak też negatywne następstwa popularności sieci - uzależnianie od pornografii, aktywności masturbacyjnej, traktowanie treści pornograficznych jako modelowego seksu czy rozpowszechnianie treści pedofilskich".
"Osobiście niepokoi mnie też perspektywa pojawienia się w niedalekiej przyszłości seksu wirtualnego albo z robotem zamiast drugiego człowieka" - dodaje autor.
Seks w różnych regionach Polski
Lew-Starowicz uważa, że, choć od lat przeprowadza się u nas badania seksualności na reprezentatywnych statystycznie populacjach, "seks po polsku" jest na tyle zróżnicowany, iż nie da się opracować jednego modelu polskiego seksu. Mamy na przykład do czynienia z różnicami regionalnymi czy wiekowymi:
"W Polsce południowo-wschodniej dominują tradycyjne postawy wobec seksu, a w Polsce zachodniej i w dużych aglomeracjach bardziej liberalne. Są też różnice wiekowe - młodzież jest bardziej liberalna w porównaniu ze starszymi pokoleniami. Duże znaczenie ma również dostęp do internetu - internauci są bardziej otwarci na seks".
Polacy powoli akceptują również masturbację, seks przedmałżeński i antykoncepcję: "Ta akceptacja systematycznie narasta i zauważalna jest tu rozbieżność z nauką Kościoła".
Liczba partnerów seksualnych
Dane na temat liczby naszych partnerów seksualnych są mniej wiarygodne od innych statystyk na temat łóżkowych obyczajów. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że mężczyźni są skłonni do zawyżania danych i deklarują większą liczbę partnerek, a kobiety wprost przeciwnie - do zaniżania tych danych. Starowicz wyjaśnia:
"Kobiety są w sytuacji pewnej sprzeczności: z jednej strony są wyemancypowane, asertywne i postępowe, czyli - wydawałoby się - mają zielone światło na mówienie prawdy. Jeśli dwudziestopięciolatka miała dwunastu partnerów, to przecież nie jest dzisiaj żaden szok. Nie znaczy to oczywiście, że wszystkie dwudziestopięciolatki muszą mieć takie doświadczenia, ale to nie jest nic zaskakującego.
Można o tym powiedzieć wprost i szczerze, ale w głowie takiej dziewczyny siedzi archetyp: "Co o mnie pomyślą, przecież kobieta porządna to jest taka, która się nie szlaja i nie chodzi do łóżka z każdym". Nie chce powiedzieć, że miała dwunastu partnerów, bo boi się oceny. Nie tylko w pracy, gdzie ją od razu osądzą od puszczalskich i łatwych, ale również w badaniach ankietowych. Nawet jeśli są anonimowe. Więc nie odpowiada".
Kryteria zdrady i reakcje na nią
Lew-Starowicz pisze w "Panu od seksu", że kryteria zdrady są coraz bardziej zróżnicowane - dla części badanych zdradą jest wyłącznie stosunek pochwowy, a dla innych także oglądanie pornografii czy flirtowanie w sieci. I dalej:
"Zmieniły się typy reakcji na ujawnienie romansu partnera. W przeszłości prowadziło to częściej do rozpadu związku, separacji i zaniku więzi seksualnej. Dzisiaj coraz częściej badani deklarują, że nic się nie zmieniło, problem został przedyskutowany i doszło do porozumienia. Zdrada przestaje być automatycznie podstawą do zerwania związku. Reakcje są mniej emocjonalne, a bardziej racjonalne".
W Polsce zwiększa się populacja singli (31 proc.), ale większość badanych deklaruje, że nie jest to ich filozofia życia, lecz brak odpowiedniego partnera. W konkubinacie żyje u nas prawie co piąta badana osoba, czyli dużo mniej niż w Europie Zachodniej i Północnej.
Kiedy zaczynamy uprawiać seks?
O ile jeszcze całkiem niedawno mijały długie tygodnie lub miesiące między zawarciem znajomości a rozpoczęciem relacji seksualnej, o tyle dzisiaj częściej jest to tydzień, kilka, a nawet jeden dzień: "Nowym zjawiskiem jest rosnący odsetek kobiet inicjujących zawarcie znajomości, współżycie seksualne w nowym i w stałym związku. Mężczyźni różnie na to reagują: lękiem, zadowoleniem i przyjęciem biernej roli w sypialni albo wycofywaniem się z relacji seksualnej z powodu utraty roli "zdobywcy" - pisze Lew-Starowicz.
Seksuolog sporo miejsca w opublikowanym w książce "raporcie niemożliwym" poświęca także zachodzącymi obecnie wielkimi zmianami w rolach płciowych: "Tradycyjne modele męskości i kobiecości stają się coraz rzadsze, a najczęściej spotykanym modelem staje się androginia - współwystępowanie cech męskich i kobiecych. Zwiększa się również stopniowo model odwrócony - kobiecy mężczyźni i męskie kobiety".
Najmłodszy i najstarszy pacjent
Lew-Starowicz (na zdj.) pisze w autobiografii, że Polacy nie są łatwymi pacjentami - nie są zainteresowani leczeniem, nie korzystają z pomocy specjalistów, a nawet jeśli to często nie przyjmują zapisanych lekarstw lub przyjmują je źle, wolą "metody naturalne" lub leki z internetu.
Najmłodszym pacjentem Lwa-Starowicza był siedmiolatek, którego do gabinetu przyprowadził nauczyciel, gdyż chłopiec masturbowało się w szkole w obecności innych dzieci. Jak się okazało, przyczyną takiego zachowania były zmiany chorobowe w mózgu.
Z kolei najstarszy pacjent znanego seksuologa miał 88 lat: "Ze swoją pierwszą i jedyną żoną współżył seksualnie cztery razy tygodniu. Dwa miesiące przed jego wizytą u mnie żona miała operację, a później pojawiły się powikłania i z ich powodu ustało współżycie. Pacjent przyszedł z prośbą o leki zmniejszające popęd płciowy. Tłumaczył, że masturbacja mu nie odpowiada, a nie chce zdradzać swojej żony".
Lew-Starowicz zwiększa chęć na seks i "ogląda dewianta"
Lew-Starowicz opowiada w książce, że często proszono go (dzisiaj już rzadziej) o przepisanie leku dla partnera lub partnerki w celu "zwiększenia chęci na seks", który miał być niepostrzeżenie dosypany do zupy. Seksuolog odmawiał, ale namawiano go na różne sposoby: "Jedni podsuwali pieniądze w kopercie, inni brali na litość, mówiąc, że strasznie cierpią i trzeba im pomóc, bo inaczej ich małżeństwo się rozpadnie.
Podobnie bywałem proszony o przepisanie leków działających antypopędowo. Argumenty były rozdzierające: "On mnie wykończy i będzie pan miał mnie na sumieniu", "Ja już dłużej nie wytrzymam i wyskoczę z okna", "To prawdziwy erotoman i tylko pan może go uratować, bo go seks wykończy".
Zdarza się również, że jestem proszony o przyjście do czyjegoś domu, żeby "przypatrzeć się dewiantowi". [...] Propozycje bywały różne: miałem na przykład usiąść przy sąsiednim stoliku w kawiarni i przyjrzeć się delikwentowi albo znaleźć jakiś pretekst i pójść do miejsca pracy osoby, o którą chodziło. Dobrze, jeżeli miał to być sklep. Gorzej, kiedy wizytę miałem złożyć w strzeżonym obiekcie państwowym. Jedna z pacjentek zaproponowała mi nawet wyrobienie specjalnej przepustki do Urzędu Rady Ministrów, abym mógł sobie popatrzeć na męża, i nawet wymyśliła (niezbyt prawdopodobny) pretekst do rozmowy z nim".
Przychodzi zakonnica do seksuologa...
W "Panu od seksu" Starowicz obszernie opowiada o swoich licznych pacjentach, tym bardziej, że przyjmował już w gabinecie przedstawicieli chyba wszystkich grup społecznych i zawodowych - bogatych biznesmenów (jeden z nich oferował za leczenie seksuologowi wypożyczenie swojej kochanki na dwa miesiące), nauczycieli, lekarzy, pracowników biur i robotników, pracowników tajnych służb ("nigdy nie rozmawiają o swojej pracy, mają obsesyjne nastawienie do tajności wizyt i dokumentacji chorobowej") czy dyplomatów.
"Miewałem nawet takich pacjentów, którzy - wydawałoby się - u seksuologa nie muszą szukać pomocy. Zakonnica w habicie w poczekalni przed gabinetem seksuologa to wcale nie jest taki egzotyczny widok, jak by się mogło wydawać. Najczęściej i księża, i zakonnice pojawiali się u mnie w cywilu, ale habit wcale nie zaskakiwał. Większość problemów sióstr i księży wynikała z życia w celibacie. Przychodziła więc zakonnica i prosiła o pomoc, bo libido sprawiało jej problemy i odczuwała trudne do opanowania podniecenie. [...] Ksiądz pozostawał w związku i nie miał zamiaru go kończyć - chciał współżyć z kochanką, wiódł podwójne życie i było mu z tym dobrze. Tymczasem dopadały go typowe męskie problemy - przedwczesny wytrysk albo zaburzenia erekcji. Próbowaliśmy coś na to poradzić, często skutecznie. Czasami trudno było im żyć w dwóch światach, ale jeszcze trudniej było się rozstać z jednym z nich. Niektórzy przychodzili do mnie, bo chcieli się po prostu wygadać, a nigdzie indziej nie mogli".
Niewiedza i zaburzenia seksualne
Zdaniem seksuologa jeszcze pod koniec lat 60. prawie połowa pacjentów miała problemy wynikające głównie z niewiedzy seksualnej. Kobiety bały się pierwszego stosunku, były przekonane, że defloracja to apokalipsa, wielki ból i krwawienie. Mężczyźni z kolei byli przekonani, że pierwszy raz zawsze musi być udany, więc jeśli było inaczej zgłaszali się do lekarza z reklamacją. Powszechne były też lęki związane z masturbacją i jej przerażającymi następstwami.
"Jeśli chodzi zaś o zaburzenia seksualne - te na przestrzeni dziesięcioleci się nie zmieniły. Ludzie mają dzisiaj te same problemy co pół wieku temu. Zgłaszają się pacjenci z problemami związanymi z seksualną patologią: przedwczesne wytryski, problemy z erekcją, brak chęci do seksu, brak potrzeby seksu, nieskonsumowane związki, kłócące się pary, zdrady" - wylicza Starowicz.
W rozdziale pt. "Przypadki specjalne" seksuolog pisze, że poznał przedstawicieli wszystkich spośród ponad 200 zaburzeń preferencji seksualnych opisanych przez Światową Organizację Zdrowia: "Jeśli do mojego gabinetu w centrum miasta wkroczy kiedyś biały nosorożec, nie mrugnę okiem. Nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć".
Przypadki specjalne
"Zdecydowanie częściej niż kiedyś mam dzisiaj do czynienia z pedofilią" - przyznaje seksuolog - "Temat przestał być tabu, więc pedofile częściej trafiają do gabinetów. Kiedyś często przychodzili ekshibicjoniści. Dzisiaj jest ich niewielu, bo mogą prawdopodobnie zaspokajać swoje potrzeby z pomocą internetu, a jeszcze kilkanaście lat temu musieli marznąć pod drzewem w śniegu czy deszczu. [...]
Na początku mojej kariery często miałem też do czynienia z gwałtami. Jest ich obecnie o wiele mniej - głównie dlatego, że seks jest teraz łatwiej dostępny. Dzisiejsze gwałty są przede wszystkim dewiacyjne. Mamy w ich przypadku do czynienia z raptofilami, czyli mężczyznami, którym sprawia przyjemność tylko taka forma seksu".
Lew-Starowicz zbadał i opisał około 2300 (!) osób oskarżanych o pedofilię: "Czasami były to fałszywe oskarżenia, czasami pomyłki, ale w życiu miałem do czynienia z wieloma prawdziwymi pedofilami. Spotykam ich w moim gabinecie, spotykam w sądzie, kiedy jestem powoływany na biegłego. Bardzo charakterystyczne jest to, że prawie nikt z nich nie miał poczucia winy. Dlatego istotą leczenia pedofilii jest wyrobienie w nich autentycznego - nie deklarowanego, ale autentycznego - poczucia winy".
Zdrowie seksualne Polaków
Zgodnie z definicją WHO, zdrowie seksualne obejmuje brak zaburzeń, satysfakcję i zadowolenie, udane relacje w związkach, pozytywną postawę wobec seksu oraz optymalny rozwój seksualny w ciągu życia. Jak wygląda zdrowie seksualne Polaków zgodnie z wyżej wymienionymi kryteriami?
"Trzy z nich są optymistyczne: większość badanych ocenia swoje związki jako udane, życie seksualne jako satysfakcjonujące, ma pozytywne nastawienie wobec seksu - deklaruje to około dwóch trzecich respondentów. Trudno obiektywnie ocenić rozpowszechnienie zaburzeń seksualnych. Z badań wynika, że wśród mężczyzn 5-8% ujawnia zaburzenia erekcji, jedna trzecia przedwczesne wytryski, a wśród kobiet 8% nie ma orgazmu, a jedna trzecia odczuwa spadek zainteresowania seksem i potrzeby współżycia.
Łącznie około 40% mężczyzn i kobiet ma jakieś zaburzenie seksualne. Nie oznacza to jednak, że traktują je jako problem i odczuwają potrzebę szukania pomocy u specjalisty. Jedynie co piąta osoba z tej grupy czuje się chora i jest zainteresowana leczeniem. Brak potrzeby zmiany wynika z różnych przyczyn: braku partnera, pogodzenia się z losem, oporów przed udaniem się do specjalisty, innych problemów zdrowotnych ocenianych jako ważniejsze od seksualnych".
Celebryci dostarczają nam seksualnych motywów
Zdaniem Lwa-Starowicza obraz "seksu po polsku" jest kreowany przede wszystkim przez media, a wzorem do naśladowania jest coraz częściej seksualność celebrytów: "Każdy z nas przechodził etap fascynacji idolem piłkarzem, gwiazdą filmową czy piosenkarzem, w którym się podkochiwał i którego naśladował. Chcieliśmy się ubierać tak samo jak Elvis Presley, ale niezbyt wiele wiedzieliśmy o jego życiu prywatnym.
Dziś celebryci mówią o sobie bardzo dużo, piszą wspomnienia i wypowiadają się wszędzie i na każdy temat. W telewizji śniadaniowej chętnie opowiadają na przykład o tym, jak to zdrada naprawiła ich małżeństwo, scementowała związek. Słyszy to ktoś, kto ma pokusę zdrady, ale waha się, bo ceni swoje małżeństwo. Celebryta dostarcza mu motywu".
Starowicz ubolewa nad tym, że media nieustannie nagłaśniają sensacje, szybko przemijające mody oraz wyniki różnych pseudobadań na temat zachowań seksualnych.
"Seks po polsku" - kompletny chaos
"Jeden z badaczy obyczajowości twierdzi, że co trzecia studentka korzysta ze sponsoringu. Z kolei inny mówi, że coraz więcej młodych kobiet zaczyna cenić dziewictwo i uroczyście ślubuje zachować je do momentu zawarcia małżeństwa" - pisze dalej Lew-Starowicz:
"Jedni autorzy podkreślają, że zwiększa się swoboda seksualna, a inni, że młodzież zaczyna cenić tradycyjne wartości. Cytowane są badania, z których wynika, że stajemy się mniej aktywni seksualnie i znajdujemy się na szarym końcu Unii Europejskiej w zakresie częstotliwości współżycia. Z innych badań wynika, że znaleźliśmy się w czołówce. Do tego dochodzą teorie spiskowe, że są takie środowiska na Zachodzie, które dążą do rozbicia polskiej rodziny i upowszechnienia swobody seksualnej w Polsce. Kompletny chaos".
Wszechobecny seks
W podsumowaniu raportu o "seksie po polsku" Lew-Starowicz podkreśla, że seks jest wszechobecny i oswojony, a seksualizacja życia publicznego stała się niepodważalnym faktem: "Jeszcze w latach dziewięćdziesiątych upublicznianiu seksu towarzyszyły protesty, doniesienia do prokuratury, pikiety, dyskusje w telewizji krytycznie oceniające to zjawisko. [...]
W książkach mnóstwo jest pikantnych i nader szczegółowych opisów zachowań seksualnych. Seks znalazł się w spektaklach teatralnych, na wystawach fotograficznych, billboardach, w prasie, telewizji. W internecie przemysł pornograficzny stał się kopalnią złota dla producentów, a strony pornograficzne to jedne z najczęściej odwiedzanych miejsc w sieci".
"Seks po polsku wykreowany w mediach jawi się jako wyzwolony, otwarty, swobodny, pozbawiony zahamowań, norm. Z drugiej jednak strony wyniki badań nie potwierdzają tego. W wielu związkach dominuje tradycyjny seks: ubogi w pieszczoty, z krótką sztuką miłosną, w jednej pozycji, z oczekiwaniem na inicjatywę ze strony mężczyzny, bez słowa w sypialni lub najwyżej z pytaniem: "Było ci dobrze?". Refleksje nasuwają się oczywiste: nie ma czegoś takiego jak "seks po polsku" - pisze znany seksuolog w ostatnich zdaniach swojej najnowszej książki.
O książce i autorze
Na poprzednich stronach galerii zaprezentowaliśmy zaledwie niewielkie fragmenty "Pana od seksu", pochodzące głównie z ostatniego rozdziału książki. Co jeszcze znajdziemy na prawie 240 stronach wspomnień znanego seksuologa?
Zbigniew Lew-Starowicz napisał wiele książek, w tej - po raz pierwszy - pisze o sobie: o swojej miłości do wojska, o początkach pracy seksuologa i o tym, czy seksuologowi łatwiej rozmawia się z kobietami. W swoim gabinecie przyjmował polityków, biznesmenów, księży, artystów, a nawet pracowników tajnych służb i mafiosów.
To historia najbardziej znanego "pana od seksu" w Polsce, niestrudzonego edukatora rodaków, który przejechał kraj wzdłuż i wszerz, by uczyć sztuki kochania w szkołach, w wojsku, PGR-ach i na tajnych spotkaniach. W książce opowiada także o pionierskich czasach, w których na zaburzenia erekcji stosowano zastrzyki ze strychniną, a furorę robił radziecki Erekton oraz o wielu, wielu innych rzeczach.
Zbigniew Lew-Starowicz - seksuolog, psychiatra, terapeuta. Wykładowca na wydziałach psychologicznych wielu uczelni, od 16 lat krajowy konsultant seksuologii. Prezes Polskiego Towarzystwa Psychologicznego i Polskiego Towarzystwa Medycyny Sądowej. Autor prawie pięćdziesięciu publikacji naukowych i popularnonaukowych, w tym kilku podręczników akademickich.
Oprac. Grzegorz Wysocki, na podst. książki "Pan od seksu" (Wyd. Znak).