Uwikłanie. Nazistowska przeszłość twórcy IKEI i jednego z najbogatszych ludzi świata
Uwikłanie. Nazistowska przeszłość twórcy IKEI i jednego z najbogatszych ludzi świata
Tuż po wojnie Ingvar Kamprad otworzył małą firmę meblową.
Dziś jest to najbardziej znana na świecie szwedzka marka - IKEA, a sam Kamprad jest jednym z najbogatszych ludzi na świecie. Na początku Ingvar zatrudniał zaledwie kilka osób, w tym swego najlepszego przyjaciela, Ottona Ullmanna, który jako 13-latek musiał ratować się ucieczką z zajętej przez Hitlera Austrii. Jak doszło do tego, że twórca IKEI, którego zafascynowały poglądy szwedzkich nazistów (jego ojciec uważał Żydów za źródło wszelkiego zła, a babcia wielbiła Hitlera), za swego najlepszego przyjaciela uważał Żyda cudem ocalonego z rąk jego idoli?
Czy Ingvar Kamprad to modelowy przykład szwedzkiego uwikłania w nazizm - sam nikogo nie zamordował, ale przyjaźnił się z mordercami? Czy twórca IKEI przeprosił za swoje błędy przeszłości? W jaki sposób tłumaczy się z tego, że należał do partii nazistowskiej, był jej aktywnym członkiem i werbował nowych?
Według Elisabeth Asbrink - autorki "W Lesie Wiedeńskim wciąż szumią drzewa" (Wyd. Czarne), książki wyróżnionej właśnie Nagrodą im. Ryszarda Kapuścińskiego za najlepszy reportaż wydany w Polsce w minionym roku - Kamprad do dzisiaj podziwia lidera szwedzkich nazistów i nigdy nie zdystansował się całkowicie wobec przeszłości. Odpowiedzi na powyższe pytania, więcej szczegółów oraz fragmenty rozmowy z autorką na kolejnych stronach galerii.
Hitler zajmuje Austrię, Otto ucieka do Szwecji...
Głównym bohaterem książki Asbrink jest jednak nie Ingvar Kamprad, lecz właśnie Otto Ullmann, który jako 13-latek został wywieziony w 1938 roku do Szwecji. Jego rodzice załatwili to z ogromnym trudem, aby zapewnić chłopcu bezpieczeństwo w niepewnych czasach. Skorzystali z działań szwedzkiej misji ewangelickiej działającej wśród wiedeńskich Żydów, która uzyskała zgodę na przewiezienie do zamykającego przed żydowskimi uchodźcami kraju setki żydowskich dzieci.
Otto Ullman przyjechał do Szwecji 2 lutego 1939 roku, kiedy dotychczasowy porządek wiedeńskiej społeczności żydowskiej obracał się w gruzy, wypierany przez nazistowski ordnung, w którym dla Żydów nie było już miejsca. W odległej Smalandii miał wieść żywot uchodźcy, bez rodziców, planów na przyszłość, wydarty ze swej ojczyzny. Tułał się między domem dziecka a obozem dla chrześcijańskiej wspólnoty; niestety, niebawem okazało się, że na ten pierwszy jest za stary, a na drugi - za mało chrześcijański.
W końcu trafił do gospodarstwa, gdzie został parobkiem wykonującym polecenia niejakiego Feodora Kamprada. Feodor, światły człowiek mający słabość do pewnego pana z osobliwym wąsikiem, miał szesnastoletniego syna, Ingvara, którego jeszcze cztery lata wcześniej jednym z ulubionych zajęć było siedzenie w babcinej kuchni, czytanie nazistowskich pism i słuchanie, jak tatko peroruje o żydowskiej zarazie.
Otto i Ingvar - wielka przyjaźń
Czasem, w przypływie poczucia patriotycznego obowiązku, Ingvar jeździł na rasistowskie wiece, gdzie machano flagami i wyciągano prawe dłonie ku szwedzkiemu Fuhrerowi. Nie udało mu się przez ten czas zmądrzeć, wręcz przeciwnie: z fanatyzmem skrzącym w oczach spijał z ust słowa swojego nowego idola, mentora i bożka, Pera Engdahla - a jakże, faszysty.
Otto i Ingvar bardzo się zaprzyjaźnili i uczucie to przetrwało wojnę. Żyli obok siebie i, jak się wydaje (w co nie do końca chce mi się wierzyć), Otto niczego się nie domyślał, nie miał pojęcia o drugim życiu towarzysza zabaw i miłosnych podbojów. Ingvar nie widział natomiast zupełnie problemu w dzieleniu swojego czasu na przyjaźń z Żydem i wiece z żydożercami. Ów zajadły nazista stał się z czasem symbolem pomysłowego Smalandczyka.
Ingvar Kamprad z gospodarstwa Elmtaryd leżącego w miejscowości Agunnaryd... Pierwsze litery układają się w nazwę firmy, w której Ingvar zatrudnił swego przyjaciela. Firmy, która stała się produktem flagowym promującym kraj na całym świecie, założonej przez dumnego posiadacza numeru 4014 w SSS - Svensk Socialistik Samling, tamtejszej partii nazistowskiej.
Zagadka ludzkiej natury
Otto spotkał w Szwecji wielu obojętnych, nieczułych ludzi, ale zyskał także wielkiego przyjaciela, Ingvara Kamprada, członka szwedzkiej organizacji nazistowskiej. Czy nazistowskie poglądy nie przeszkodziły mu w wielkiej przyjaźni z Ottonem?
"Myślę, że to zagadka ludzkiej natury" - odpowiada Asbrink - "Tak jest, że gdy staniemy z kimś twarzą w twarz, poznamy go jako człowieka, to zachowujemy się wobec niego bardziej przyzwoicie niż wobec osób nieznanych. Mamy tendencję do robienia dla takiego człowieka wyjątku od wyznawanych reguł. Każdy amerykański rasista znał jakiegoś Afroamerykanina, którego był skłonny wyłączyć ze swoich rasistowskich uogólnień.
Tak zapewne się stało w przypadku Ingvara i Ottona. To z jednej strony piękne, że umieli się zaprzyjaźnić, ale z drugiej - to właśnie taki sposób myślenia, powtarzanie, że istnienie wyjątku potwierdza rasistowską regułę, nakręca rasistowskie stereotypy".
Prawda wychodzi na jaw
Asbrink uważa, że Ingvar Kamprad jest doskonałym przykładem szwedzkiego zaangażowania w nazizm: "Kamprad miał niemiecką babcię z Sudetów, która sympatyzowała z Hitlerem, a dzień, w którym przyłączył on Sudety do Rzeszy, uznała za najpiękniejszy w swoim życiu. Kamprad nikogo nie zabił, ale sympatyzował z mordercami.
Przez wiele, wiele lat ukrywał zresztą ten fakt i dopiero przyciśnięty do muru, skonfrontowany z niepozostawiającymi wątpliwości dokumentami, przyznał, że w młodości błądził. Kilka lat później na światło dzienne wypłynęły kolejne dokumenty, które odsłaniały jeszcze więcej. Okazało się, że Kamprad należał do nazistowskiej partii Svensk Socialistisk Samling (Szwedzka Koalicja Socjalistyczna) i był jej aktywnym członkiem, werbował nowych członków.
Skonfrontowany z faktami Kamprad mówił, że bardzo mu przykro, że przeprasza. Przyznał się jednak tylko do tego, czemu nie mógł w żaden sposób zaprzeczyć".
Ruch faszystowski a IKEA?
Z książki szwedzkiej dziennikarki wynika również, że już po wojnie Kamprad bardzo blisko przyjaźnił się z działającym w organizacjach nacjonalistycznych i neonazistowskich Peterem Engdahlem, co mogło pomagać mu w sprawach biznesowych, jako że w tym towarzystwie znajdowało się wielu wpływowych ludzi.
Asbrink próbowała zbadać tę sprawę, ale nie trafiła na "żaden bezsprzeczny dowód, że ówczesny ruch faszystowski w Szwecji wpierał IKEĘ ani że ta firma wspierała ten ruch. To jednak charakterystyczne dla nazizmu w Szwecji, że często chodziło o wspieranie partnerów w interesach" - mówi w wywiadzie.
W 2010 roku Asbrink rozmawiała z Kampradem. "Gdy spytałam go o Ottona okazało się, że bardzo dobrze go wspomina, byli sobie bardzo bliscy. Ale kiedy spytałam go o nazistowską przeszłość, jego pamięć odmówiła współpracy, nie zdradził żadnych szczegółów swojej działalności. Z rozmowy jednak jasno wynikało, że Kamprad nadal podziwia lidera szwedzkich nazistów Pera Engdahla, nazywa go wielkim człowiekiem. Na pewno Kamprad nie zdystansował się całkowicie wobec przeszłości" - uważa autorka książki.
Przeszłość Kamprada, wstyd i skrucha
Ingvar Kamprad urodził się 30 marca 1926 roku. Jest jednym z najbogatszych ludzi na świecie - "Forbes" szacuje jego majątek na 3,3 mld dolarów. IKEA powstała w 1943 roku - Kamprad miał wtedy 17 lat.
Nazistowska przeszłość Kamprada została ujawniona po raz pierwszy w 1994 roku. W latach 40. i 50. twórca IKEI związany był z nazistowskim Ruchem Młodoszwedzkim. Wyszło na jaw również, ze jego przodkowie wyemigrowali z Niemiec oraz, że Kamprad jest genealogicznie powiązany z Paulem von Hindenburgiem.
Kamprad przyznał publicznie, że jest to jedna z tych rzeczy, z powodu których jest mu najbardziej wstyd, a jako gest pojednania wspomógł finansowo organizacje żydowskie.
Sympatycy nazizmu w Szwecji
Asbrink twierdzi, że na północy Szwecji sympatyków nazizmu było znacznie mniej niż na południu: "Do zrozumienia tej sprawy potrzebna jest znajomość kontekstu. Szwedzi tradycyjnie zapatrzeni byli w niemiecką poezję, muzykę, filozofię, znajomość języka niemieckiego była dla nich taką drogą do europejskiej kultury. Z drugiej strony w Szwecji niezwykle silny był strach przed Rosją, przed bolszewikami. W oczach wielu Szwedów Hitler był jedynym człowiekiem, który mógł przeciwstawić się Stalinowi. To tylko niektóre przyczyny sporej popularności ruchu nazistowskiego w Szwecji".
"My, Szwedzi lubimy myśleć o sobie jako o takim dobrym kraju, który nie brał udziału w wojnie, za to stał się schronieniem dla ludzi prześladowanych przez nazistów. Ale tak było od roku 1943, kiedy Szwecja przyjęła 7 tys. żydowskich uchodźców z Danii. To była piękna akcja, za którą poszły następne, ale mało kto pamięta o tym, co było wcześniej. Od końca lat 30., kiedy coraz więcej Żydów szukało schronienia, miało miejsce uszczelnianie szwedzkich granic.
W kraju odbyła się wielka dyskusja na temat sensu przyjmowania w Szwecji żydowskich uchodźców. Protestowali przedstawiciele zawodów, które czuły się zagrożone konkurencją, jak lekarze czy kupcy, ale też różnego rodzaju sympatycy nazistów, którzy podnosili tradycyjne, antysemickie argumenty".
Skandal w Szwecji
Książka Asbrink wywołała skandal w Szwecji - okazało się, że wychwalana wszem i wobec neutralność, która od lat jest powodem do dumy, podszyta była brunatnym suknem. Asbrink dobitnie pokazała skalę antysemityzmu, który zalał - ponoć neutralną - Szwecję.
W 1934 roku drugi po ambasadorze człowiek w szwedzkiej ambasadzie w Wiedniu mówił o rozmnażaniu się "tak jak ich rasa ma w zwyczaju" żydowskich rodzin, które będą przeklinane przez kolejne pokolenia Skandynawów, aż w końcu któreś nie cofnie się przed użyciem "bezwzględnych środków w obronie tubylczej ludności".
Dwa lata później twierdzono, że zgody na wjazd do Szwecji powinno się udzielać wyłącznie "prawdziwym uchodźcom politycznym", a nie tym, którzy "źle się czują w systemie politycznym swego kraju". Ci, którzy źle się czuli ze względu na ustawy norymberskie i faszystowskie buciory wciskające im twarze w bruk, na miano uchodźców liczyć nie mogli.
Otwarcie granicy dla uchodźców
Pastor Pernow postanowił sprzeciwić się tej polityce umożliwiając setce dzieci przekroczenie granicy i odnalezienie domów przy ewangelickich rodzinach. Autorka mocno jednak podkreśliła, że Szwedzka Misja dla Izraela nie chciała ratować Żydów przed nazizmem, ale przed żydostwem - nie tyle ratować życie, ile ratować ich dla chrześcijaństwa. Istotne było również, by dzieci pochodziły z dobrych rodzin i były jak najlepiej wychowane.
Szwecja obudziła się w trzecim roku wojny, siedem lat po ustawach norymberskich. Niektórzy nawet zaczęli wówczas protestować... Ba! Już 8 maja 1945 roku otworzyła swoje granice dla uchodźców!
"Analogiczna sytuacja zdarzyła się w ostatnich latach w Szwecji z uchodźcami z Somalii. Pewien młody Kurd powiedział mi po przeczytaniu tej książki, że odnalazł w niej swoje doświadczenia. Myślę, że w ogóle we współczesnej Europie w zbyt małym stopniu uświadamiamy sobie, myśląc o losie uchodźców, że kiedyś możemy stanąć na ich miejscu, że to my sami możemy potrzebować pomocy" - mówi Asbrink, której zdaniem historia Ottona skupia w sobie jak w soczewce wszystkie wady pomocy humanitarnej.
O książce
"To splecione po mistrzowsku trzy dramaty: rodzicielskiej miłości, która każe rodzicom Ottona ukrywać w listach do syna grozę swojego położenia, dzieje zagubionego na szwedzkiej prowincji chłopca, którego przyjaźń połączyła z nazistą, Ingvarem Kampradem, przyszłym twórcą IKEI. Bohaterką trzeciego dramatu jest sama autorka. To jej gorzka rozprawa z mitem Szwecji lat 30. kraju równości i tolerancji. Niezwykły dokument historyczny, a zarazem literatura najwyższego lotu" - pisał o książce przewodniczący jury nagrody Maciej Zaremba-Bielawski.
W tej niezwykłej historii Asbrink połączyła wnikliwą analizę z wyśmienitą techniką narracyjną, ukazując Szwecję i Europę w sposób, w jaki dotąd nie były przedstawiane. Wykorzystując bogaty materiał archiwalny, zmusiła czytelnika do samodzielnego szukania odpowiedzi na pytanie o grzechy z przeszłości, odpowiedzialność i winę.
"Książka wzbudziła skandal na długo przed premierą. Szwedzi lubią zmitologizowaną wersję swojej historii. Drażniło ich, że ktoś wywleka na światło dzienne zapomniane sprawy związane z Holokaustem i antysemityzmem. Brzmi znajomo? Tym ciekawiej się to czyta w Polsce..." - pisze na okładce książki Wojciech Orliński.
O autorce
Elisabeth Asbrink urodziła się w 1965 roku w Goeteborgu. Jest szwedzką pisarką i dziennikarką. Obecnie pracuje w telewizji SVT jako wydawca i producent. Współpracuje również przy tworzeniu jednego z najpopularniejszych szwedzkich programów radiowych. Mieszka w Sztokholmie.
W 2012 roku zadebiutowała jako dramatopisarka. W 2009 roku była po raz pierwszy nominowana do prestiżowej szwedzkiej Nagrody Augusta.
Otrzymała ją w roku 2011 za swoją trzecią książkę, za "W Lesie Wiedeńskim wciąż szumią drzewa" właśnie, która w tym roku zwyciężyła także w V edycji polskiej Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego za najlepszy reportaż literacki.
"Czuły punkt"
W styczniu tego roku w Polsce ukazała się kolejna książka Asbrink, o której wkrótce napiszemy na naszych łamach obszerniej - "Czuły punkt". Tym razem reporterka opisuje historię, która rozegrała się wiosną 1999 roku w miejscowości Malexander, gdzie podczas napadu na bank z rąk złodziei zginęło dwóch policjantów. A wszystko zaczęło się w teatrze...
Znany szwedzki dramaturg i reżyser Lars Noren postanowił stworzyć spektakl z udziałem więźniów. Aktorów znalazł w jednym z cięższych zakładów karnych. Wybrał trzech skazanych z długimi wyrokami i napisał sztukę specjalnie dla nich, wykorzystując ich doświadczenia i opowieści. Aktorzy okazali się jednak sprytniejsi od reżysera. Przepustki wykorzystywali do organizowania napadów na banki, a część skradzionych pieniędzy przeznaczali na wspieranie organizacji nazistowskich.
"Czuły punkt", podobnie jak nagrodzona książka "W Lesie Wiedeńskim wciąż szumią drzewa", ukazały się nakładem wydawnictwa Czarne.
_****Oprac. Grzegorz Wysocki, WP.PL. W tekście galerii wykorzystałem m.in. rozmowę z autorką (PAP), fragmenty recenzji Mirosława Szyłak-Szydłowskiego i inne źródła._**Oprac. Grzegorz Wysocki, WP.PL. W tekście galerii wykorzystałem m.in. rozmowę z autorką (PAP), fragmenty recenzji Mirosława Szyłak-Szydłowskiego i inne źródła.**