W Patagonii, czyli wszędzie

Pisząc o tych pragnieniach i o równoczesnej niemożności ich spełnienia, Chatwin sięga daleko poza doświadczenie tego czy innego miejsca na ziemi.

Obraz
Źródło zdjęć: © Inne

Do legendy przeszedł słynny telegram Bruce’a Chatwina, w którym zwalniał się z pracy w Sunday Times Magazine (a nie, jak błędnie podaje wydawca na skrzydełku okładki, z Sotheby’s) jednym, krótkim, ale jakże znaczącym zdaniem: Wyjeżdżam na sześć miesięcy do Patagonii. Ale też życie Chatwina obfitowało w nagłe zwroty. W Sotheby’s zatrudnił się jako chłopak od wnoszenia i wynoszenia przedmiotów w czasie aukcji; jego niebywałe oko do malarstwa wkrótce sprawiło, że nie tylko awansował, ale w krótkim czasie stał się jednym z najlepszych w firmie ekspertów od impresjonizmu, specjalizującym się w wykrywaniu falsyfikatów, w czym nie miał ponoć sobie równych. Zmartwiony pogarszającym się stanem wzroku, za namową znajomego okulisty wyjechał na pół roku do Afryki, a po powrocie rzucił pracę w domu aukcyjnym i oddał się zgłębianiu archeologii na Uniwersytecie Edynburskim; mimo sukcesów, po dwóch latach, znużony nauką, porzucił studia. Niebawem zatrudnił się w Sunday Times Magazine jako specjalista od sztuk pięknych i
wywiadów z artystami, po czym, namówiony przez jedną z rozmówczyń na wyprawę do , rzucił pracę i wyjechał na pół roku. W Patagonii jest plonem tej podróży, debiutem, który okazał się furtką do literackiej sławy.

Długo opierałem się różnym znajomym, którzy polecali mi książkę Chatwina – bo też nie jestem miłośnikiem szorstkich gości w przepoconych koszulkach, którzy po raz setny opowiadają o tym jak wykałaczką zabili anakondę i przeszli pustynię Gobi na piechotę, mając w zapasie tylko jedną (oczywiście dziurawą) butelkę wody. Wreszcie się jednak dałem przekonać – i bardzo słusznie. Tytuł książki Chatwina jest bowiem mylący: przyzwyczajony do zwykłych książek podróżniczych, wyobrażałem sobie W Patagonii jako kolejny zbiór opowieści o tym, jak dzielny globtrotter z maczetą przedziera się przez leśny ostęp, umyka dzikim zwierzom i żądnym krwi ludożercom i jak wreszcie, wzorem barona Munchhausena, sam wyciąga się za warkocz z nieprzebytych bagien. Tymczasem Chatwin zupełnie zrywa z przestarzałą dziewiętnastowieczną wizją literatury podróżniczej, która po dziś dzień pokutuje na księgarskich półkach. Jego wyprawa to nie podbudowujący ego marsz survivalowy z atrakcjami (piękny widok ze szczytu zdobytej góry), tylko
spotkanie z ludźmi.
To właściwie nie W Patagonii ale U Patagończyków.

Patagonia, niegościnna, skalista kraina (którą mały Bruce w dzieciństwie typował jako to miejsce, w które warto uciec przed zagrażającą Zachodowi sowiecką bronią nuklearną – bo też gdzie jak gdzie, ale tam nikomu z pewnością nie będzie się chciało posłać żadnej bomby), była od wieków zamieszkała przez „gorszych Indian” – nie tych, którzy, jak Aztekowie, Majowie czy Inkowie, stworzyli wielkie cywilizacje i wspaniałe budowle, ale **

A zasiedlali Patagonię przybysze z najróżniejszych stron, przynoszący swoje zwyczaje, swoją religię, swój język. Włosi, Burowie, Żydzi. Chatwin opisuje tamtejszych Niemców, budujących domy na wzór bawarskich chat, obwieszających ściany sztychami z widoczkami niemieckich gór, pykających fajeczkę. Gdzie indziej wspomina o Szkocie, który usiłował za wszelką cenę wyhodować roślinę, stanowiącą godło „starego kraju” – oset. To biedactwo – mówi ¬ zmarło na moich rękach. Rosyjska emigrantka całe oszczędności przeznacza na sprowadzanie z Paryża książek dysydentów.

Chatwin prezentuje nam galerię niezwykłych postaci, które niemal zawsze wiodą życie podwójne: z jednej strony rozczarowującą egzystencję „tu i teraz”, mieszkanie w rozpadającej się chacie, w zabitej deskami dziurze, pracę za nędzne pieniądze, brak jakichkolwiek perspektyw na odmianę losu, a z drugiej strony – życie urojone, zakotwiczone w sztuce, poezji, muzyce, marzeniach, idealnej wizji „starej ojczyzny”, wspomnieniach dawnej świetności, a przynajmniej – w jakimś hobby. Przez książkę przewijają się między innymi: szalony komiwojażer – miłośnik poezji; dziadek Felipe, wytwórca ościeni, ostatni żyjący Indianin z plemienia Yaghanów, wygubionego przez planowo rozwijane przez kolonistów epidemie; dwaj księża – jeden zajmujący się wypychaniem zwierząt, drugi poszukujący jednorożców; maniakalny pianista; Walter Rauff, wynalazca objazdowych komór gazowych. Nawet żydowska rodzina, prowadząca mały hotelik, traktuje to raczej jako sposób spędzania czasu niż źródło dochodu: Rano miałem potworną awanturę o
rachunek.
- Ile jestem winny za pokój?
- Nic. Nie spał pan w nim, nikt by tam nie spał.
- A za kolację?
- Nic. Przecież nie wiedzieliśmy o pańskim przyjeździe. Ugotowaliśmy tylko dla siebie.
- Wobec tego ile płacę za wino?
- Goście zawsze dostają wino gratis.
- A maté?
- Za maté się nie płaci.
- Więc za co mogę zapłacić? Zostaje już tylko chleb i kawa.
- Nie mogę panu policzyć za chleb, ale café au lait zamawiają tylko gringo, więc za kawę musi pan uiścić.

Ale wyprawa Chatwina to nie tylko spotkanie z żywymi, ale i z umarłymi: jedzie śladami kuzyna swej babki, kapitana Milwarda, oraz przestępczych celebrytów sprzed stu lat, Butcha Cassidy i Sundance Kida. Notuje historie o rosyjskim anarchiście Radowitzkym, o Jemmym Buttonie, krajowcu zabranym do Anglii przez brytyjskich marynarzy i odwiezionym do rodzinnej wsi przez ten sam okręt Beagle, który zaniósł do Patagonii Charlesa Darwina, o Thomasie Bridgesie, niestrudzonym twórcy słownika Indian z Ziemi Ognistej, o przywódcach chłopskich buntów, brutalnych pacyfikatorach, uzurpatorach i oszustach.

Proste opisy chaty, w której się zatrzymał, albo drogi z miejsca A do miejsca B są tylko furtkami do historii ludzi i ich pragnień. W Patagonii zatem pod powierzchnią zwykłej opowieści o podróży, płyną ukryte nurty: historia ukradzenia tej ziemi (ale i całej Ameryki) jej dawnym mieszkańcom, historia zawiedzionych nadziei kolejnych pokoleń kolonistów, a nade wszystko opowieść o kraju na końcu świata, gdzie, dręczeni przez skwar i chłód, choroby i nędzę, ludzie tęsknią do czegoś lepszego, co nie będzie im dane: oracz marzy o karierze tenora, potomek awanturnika, który usiłował założyć własne królestwo, upiera się przy tytule następcy tronu, kawałek skóry mylodonta za wszelką cenę ma udawać kawałek skóry brontozaura. Pisząc o tych pragnieniach i o równoczesnej niemożności ich spełnienia, Chatwin sięga daleko poza doświadczenie tego czy innego miejsca na ziemi. Pisze o człowieku. I pisze pięknie.

Wybrane dla Ciebie

Erykah Badu w Polsce. Podwójna uczta dźwięków w Gdyni
Erykah Badu w Polsce. Podwójna uczta dźwięków w Gdyni
Kultura WPełni. Anna Maria Sieklucka o życiu po filmie "365 dni" i nowym thrillerze
Kultura WPełni. Anna Maria Sieklucka o życiu po filmie "365 dni" i nowym thrillerze
Teatr Wielki w Poznaniu zaprasza na Festiwal Moniuszki
Teatr Wielki w Poznaniu zaprasza na Festiwal Moniuszki
Lot nad publicznością, ogień, tryskający gejzer. Show, jakiego PGE Narodowy nie widział
Lot nad publicznością, ogień, tryskający gejzer. Show, jakiego PGE Narodowy nie widział
ORLEN otwiera Strefy Melomana z okazji Konkursu Chopinowskiego
ORLEN otwiera Strefy Melomana z okazji Konkursu Chopinowskiego
Czym jest dziś kultura? Zobaczcie relację ze spotkania WP Kultura
Czym jest dziś kultura? Zobaczcie relację ze spotkania WP Kultura
SYSTEM OF A DOWN zagra drugi koncert w Warszawie na PGE Narodowym
SYSTEM OF A DOWN zagra drugi koncert w Warszawie na PGE Narodowym
86. rocznica śmierci. Po wkroczeniu bolszewików popełnił samobójstwo
86. rocznica śmierci. Po wkroczeniu bolszewików popełnił samobójstwo
Światowa premiera w Polsce. "Nie byłem w stanie wyobrazić sobie lepszego filmu"
Światowa premiera w Polsce. "Nie byłem w stanie wyobrazić sobie lepszego filmu"
Nostalgiczna opowieść o miłości i samotności – nowa premiera Agi Laury
Nostalgiczna opowieść o miłości i samotności – nowa premiera Agi Laury
Ten Polak podbija świat. 10-minutowa owacja na stojąco
Ten Polak podbija świat. 10-minutowa owacja na stojąco
"Między sztuką a sercem". W Puławach otwarto wystawę poświęconą Izabeli Czartoryskiej
"Między sztuką a sercem". W Puławach otwarto wystawę poświęconą Izabeli Czartoryskiej