Zamach na pisarza, który krytykował islam. To nie pierwszy taki przypadek!
Zamach na pisarza, który krytykował islam. To nie pierwszy taki przypadek!
Dlaczego to właśnie oni stali się celami?
Do zdarzenia doszło w Kopenhadze. Mniej więcej 25-letni mężczyzna zadzwonił do drzwi 70-letniego pisarza, Larsa Hedegaarda, a gdy gospodarz otworzył nieznajomemu, został przez niego zaatakowany. Młody mężczyzna bez słowa zaczął strzelać do znanego duńskiego pisarza.
Dlaczego młody mężczyzna zaatakował autora? Z jakiego powodu atak potępiła nawet premier Danii? Czy przyczyną zamachu były książki Larsa Hedegaarda, w których ostro krytykuje on islam?
Na kolejnych stronach piszemy więcej o wydarzeniu, ale także o innych niebezpiecznych sytuacjach tego rodzaju, a więc m.in. o głowie pisarza Salmana Rushdiego, za którą fundamentaliści islamscy oferują już 3,3 miliona dolarów czy brytyjskim wydawcy, który stał się celem zamachu za chęć wydania książki o niepełnoletniej żonie Mahometa.
Wszystko przez krytykę islamu?
Młody mężczyzna, który 5 lutego strzelał do duńskiego pisarza Larsa Hedegaarda, na szczęście pudłował. Pomiędzy mężczyznami doszło do krótkiej bójki, ale strzelcowi udało się uciec. Do tej pory policji nie udało się znaleźć zamachowca.
Duńska policja potwierdza, że 70-letni pisarz mógł stać się celem ataku z powodu ostrej krytyki islamu. Kontrowersyjny autorw przeszłości był już nawet karany grzywną za obraźliwe i poniżające wypowiedzi na temat muzułmanów.
Wtorkowy atak został potępiony także przez premier Danii Helle Thorning-Schmidt: "Jest jeszcze gorzej, jeśli ten atak jest próbą powstrzymania Hedegaarda przed korzystaniem z wolności wypowiedzi".
Kontrowersyjne wypowiedzi pisarza
W maju 2011 roku duński sąd ukarał Larsa Hedegaarda (na zdj.), pisarza i przewodniczącego Free Press Society (Stowarzyszenie Wolnej Prasy), grzywną w wysokości 5000 koron za "obraźliwe rasistowskie komentarze".
Chodzi o wypowiedzi z grudnia 2009 roku, kiedy to Hedegaard w wywiadzie dla jednego z internetowych blogów mówił m.in.: "Dziewczęta w rodzinach muzułmańskich są gwałcone przez swoich wujków, kuzynów czy ojców" oraz "Kiedy muzułmański mężczyzna gwałci kobietę, to jest to jego prawem".
Ostatecznie niewinny
W kwietniu 2012 roku siedmiu sędziów duńskiego Sądu Najwyższego ostatecznie uniewinniło pisarza. Trybunał stwierdził, że "nie było podstaw do skazania Hedegaarda za celowe rozpowszechnianie tych wypowiedzi wśród szerszej publiczności".
W 2011 roku Lars Hedegaard opublikował książkę "Muhammeds Piger" ("Dziewczyny Mahometa"), w której pisał m.in. o dyskryminacji w islamie i wierze w przeznaczenie: "Każdy podlega woli Allaha, ale traktuje on różnych ludzi w różny sposób, bez przedstawiania jakichkolwiek konkretnych kryteriów. Jedynym kryterium jest jego własna wola".
Mamy prawo do krytyki islamu!
W głośnej przemowie wygłoszonej w Sądzie Najwyższym Danii na zakończenie procesu, pisarz mówił, że mamy prawo do krytyki islamu. "Nigdy nie byłem, nie jestem teraz i nigdy nie zamierzam być rasistą. [...] Islam jednak nie jest rasą i dlatego krytykowanie islamu nie może byś rasizmem" - wyjaśniał Hedegaard.
Pisarz mówił również, że "teokraci i adwokaci prawa szariatu muszą zaakceptować prawo tych, którzy wierzą w demokrację, wolne instytucje i ludzką równość, do krytyki islamu i sprzeciwu wobec rozpowszechniania sprzecznych z demokracją twierdzeń czy atawistycznych norm kulturowych, praktykowanych przez niektórych muzułmanów".
Hedegaard dodał, że jego głównym zamiarem jest "kontynuowanie walki o wolność słowa przeciwko totalitarnym koncepcjom w każdej ich postaci".
Wyrok śmierci za "Szatańskie wersety"
Salman Rushdie, wybitny brytyjski pisarz i eseista indyjskiego pochodzenia, od 23 lat żyje z wyrokiem śmierci wydanym przez islamskich fundamentalistów. Już wydawało się, że koszmar powoli dobiega końca, a zagrożenie prawie nie istnieje, ale nic z tego - irańska fundacja islamska podniosła niedawno do 3,3 mln dolarów wysokość nagrody za głowę pisarza.
W lutym 1989 roku ówczesny najwyższy przywódca irański i założyciel Republiki Islamskiej ajatollach Ruhollah Chomeini (na zdj.) na kilka miesięcy przed śmiercią wydał dekret religijny, w którym skazał na śmierć Rushdiego:
"Informuję wszystkich muzułmanów całego świata, że autor "Szatańskich wersetów", książki godzącej w islam, proroka i Koran, oraz wszyscy zaangażowani w jej wydanie, a znający jej treść skazani są na śmierć" - tak brzmiała, składająca się zaledwie z jednego zdania, treść fatwy.
Zamach bombowy i zabójstwa tłumaczy
Życie Rushdiego (na zdj.) po fatwie to życie w ukryciu i pod ochroną. W sierpniu 1989 w Londynie zorganizowano zamach bombowy (życie stracił tylko zamachowiec), jakiś czas później w aktach terroru życie straciły inne dwie osoby.
W 1991 roku zamordowano Hitoshiego Igarashiego, autora japońskiego tłumaczenia "Szatańskich wersetów". Zorganizowano także zamachy na włoskiego tłumacza powieści oraz norweskiego wydawcę.
Dziesiątki ofiar fatwy
"Turecki tłumacz Aziz Nesin miał zginąć w pożarze hotelu. Przeżył, ale zginęło 37 osób, które się tam zatrzymały. Bomby podkładano w księgarniach, które sprzedawały powieść. [...] Linie British Airways zwróciły się do Rushdiego, by nie korzystał z ich usług, bo naraziłby życie personelu. Kiedy udało się mu dotrzeć do USA, jego los nie był łatwy.
Święto Dziękczynienia w 1993 r. spędzał u przyjaciela Christophera Hitchensa. Kameralną atmosferę zakłóciła nieco obecność 12 uzbrojonych po zęby antyterrorystów z elitarnego oddziału US Army" - opisywał wydarzenia z tamtych lat Bartosz Marzec z "Rzeczpospolitej".
"Szatańskie wersety" a Polska
W Polsce "Szatańskie wersety" ukazały się w 1992 roku, ale nie podano nazwiska tłumacza ani żadnych informacji o wydawcy.
Książka jest dzisiaj niedostępna w polskich księgarniach, od czasu do czasu można ją upolować w antykwariatach lub na internetowych aukcjach, ale, niestety, nic nie wskazuje na to, by w najbliższym czasie miało ukazać się wznowienie lub nowy polski przekład powieści.
W 2006 roku pisarz odwiedził Polskę. Fatwa wciąż nad nim ciążyła, ale przyznawał wtedy, że czuje się już dużo bezpieczniej niż wcześniej: "Oczywiście lepiej, żeby nikt nie skazywał was na śmierć, nie mniej pragnę zauważyć, że to Chomeini przeniósł się na tamten świat, a nie ja. Tak więc nie warto zadzierać z powieściopisarzami!".
Zamach na wydawcę
W 2008 roku tygodnik "The Observer" informował o brytyjskim wydawcy, który stał się celem zamachu z powodu planowanego wydania w jego oficynie powieści o związku proroka Mahometa z jego małoletnią żoną Aiszą.
W zamachu użyto ładunków zapalających. Trzem podejrzanym mężczyznom postawiono zarzuty zlecenia, przygotowania ataku i podżegania do zamachów terrorystycznych.
Martin Rynja, właściciel wydawnictwa Gibson Square, został ostrzeżony przez policję o przygotowywanym zamachu. W chwili wrzucenia przez drzwi ładunku zapalającego Rynja przebywał pod innym adresem. Niewielki pożar szybko został ugaszony.
Błędna interpretacja historii?
Autorką książki "The Jewel of Medina" jest amerykańska dziennikarka Sherry Jones. Nad opublikowaniem książki zastanawiała się wcześniej renomowana, amerykańska oficyna Random House, ale wycofała się z planów, gdy recenzentka nazwała ją celowo błędną interpretacją historii i "przedstawianiem jej w konwencji miękkiej pornografii".
Gibson Square opublikowało w przeszłości nieprzychylną dla muzułmańskich imigrantów książkę Melanie Phillips Londonistan oraz książkę byłego funkcjonariusza KGB i FSB Aleksandra Litwinienki, w której oskarżył on Władimira Putina o to, że stał za serią zamachów na budynki mieszkalne w Rosji w 1999 r.
Fortuna dzięki islamofobicznej książce
Książka "Niemcy likwidują się same", uznana powszechnie za islamofobiczną, przyniosła wielomilionową fortunę jej autorowi, byłemu członkowi zarządu Bundesbanku Thilo Sarrazinowi. W książce Sarrazin kreśli apokaliptyczny scenariusz, w którym zapowiada, że w ciągu najbliższych dziesięcioleci nastąpi islamizacja Niemiec.
"Nie chcę, aby kraj moich wnuków stał się krajem o muzułmańskiej większości, w którym kobiety będą zasłaniały twarze islamskimi chustami i w którym rytm codziennego życia będzie wyznaczało nawoływanie muezzina do modlitwy" - napisał.
W Niemczech żyje około trzech milionów osób tureckiego pochodzenia, a współczynnik przyrostu demograficznego wśród tej populacji jest dwukrotnie wyższy aniżeli reszty ludności.
Z powodu książki musiał odejść z kierownictwa Bundesbanku
"Z demograficznego punktu widzenia wielodzietność wśród muzułmańskich imigrantów - twierdzi Sarrazin - stanowi zagrożenie dla równowagi kulturowej w starzejącej się Europie".
Sarrazin neguje, jakoby "pracownicy tureccy i marokańscy" mieli przynieść Niemcom dobrobyt, a jednocześnie przyznaje tę zasługę Portugalczykom, Hiszpanom i Włochom.
Publikując swą książkę, Sarrazin wywołał w opinii publicznej wielkie poruszenie i ogromne kontrowersje. Do tego stopnia, że pod presją opinii zmuszony był ustąpić z kierownictwa Bundesbanku, a SPD wszczęło w stosunku do niego postępowanie wewnątrzpartyjne zmierzające do usunięcia go z szeregów socjaldemokracji.
Noblista rezygnuje z wyjazdu do Turcji
Z kolei laureat Literackiej Nagrody Nobla V. S. Naipaul wycofał się w 2010 roku z uczestnictwa w festiwalu literackim w Stambule po tym, jak tureccy pisarze zagrozili bojkotem spotkania, ponieważ nie akceptują krytyki islamu, której dopuścił się noblista ponad dziesięć lat temu.
Uwagę na temat islamu poczynił Naipaul w Londynie podczas promocji jednej ze swoich książek. Pisarz przyrównał wówczas islam do kolonializmu i uznał, że konwersja na islam przynosi katastrofalne skutki: konwertyci chcą zanegować swoją przeszłość i zniszczyć swoje korzenie.
Dyskusja na temat wizyty Naipaula rozpoczęła się, gdy poeta i filozof Hilmi Yavuz ogłosił, że zaproszenie noblisty do Turcji jest przejawem braku szacunku dla islamu. Temat został szybko podchwycony przez tureckie media.
Mario Vargas Llosa ostrzega przed fundamentalizmem islamskim
W formie przestrogi i podsumowania przytoczonych wyżej niebezpiecznych wydarzeń zacytujmy jeszcze jednego laureata literackiej Nagrody Nobla. Wybitny peruwiański prozaik Mario Vargas Llosa, oświadczył niedawno, że fundamentalizm islamski zastąpił komunizm jako główny wróg demokracji.
Jego zdaniem ekstremizm islamski "nie jest tak silny jak Związek Radziecki, ale stanowi wyzwanie, bo fanatyczni bojownicy (są) przekonani, że osiągną raj niszcząc kulturę Zachodu i wszystko, co ona sobą reprezentuje". Vargas Llosa podkreślił, że "fanatyk religijny jest nadzwyczaj niebezpieczny, zwłaszcza jeśli jest gotów poświęcić życie w imię modelu, w który wierzy".
"Integryzm islamski, który zabił więcej muzułmanów niż poganie czy chrześcijanie, jest wyznawany przez mniejszość i opiera się na przekonaniach politycznych i religijnych tak anachronicznych i niezgodnych z nowoczesnością, że nigdy nie zdoła pokonać kultury zachodniej" - zaznaczył pisarz. Ale powinniśmy umieć się bronić, by nie dopuścić do tego, że korzystając z instytucji wolności (integryści islamscy) przenikną do naszych społeczeństw i zaczną siać terror" - ostrzegł.
__Oprac. GW, WP.PL_Oprac. GW, WP.PL, na podst. m.in. PAP, Wikipedia, "The Observer", "Rzeczpospolita" i inne._