Życie i tragiczna śmierć Jerzego Kosińskiego, autora "Malowanego ptaka"
Życie i tragiczna śmierć Jerzego Kosińskiego, autora "Malowanego ptaka"
80 lat temu urodził się autor "Malowanego ptaka"
Jerzy Kosiński to jedna z najsłynniejszych, ale i najbardziej skandalicznych postaci polskiej i amerykańskiej literatury. Jeszcze większe kontrowersje niż jego życie i twórczość budzi tragiczna śmierć pisarza, który 3 maja 1991 roku Kosiński popełnił samobójstwo w wannie zażywając barbiturany i nakładając na głowę plastikowy worek. Dlaczego odebrał sobie życie? Dlaczego zrobił to w tak drastyczny sposób? Ile jest prawdy, a ile zmyślenia w jego "Malowanym ptaku"? Dlaczego pisarz konfabulował na temat swego dzieciństwa w czasie okupacji? Czy był to tylko środek do celu, jakim były łatwe i duże pieniądze oraz sława? Jak wyglądała "prawdziwa wersja wydarzeń"? Jak daleko można się posunąć w kreowaniu własnej legendy?
Rocznica urodzin prozaika to doskonała okazja, by przypomnieć o autorze "Wystarczy być" i zawiłościach jego biografii. Na kolejnych stronach piszemy więcej o skomplikowanym życiu, budzących wielkie dyskusje książkach oraz samobójstwie Jerzego Kosińskiego.
Dzieciństwo Kosińskiego
Kosiński urodził się 14 czerwca 1933 roku jako Jerzy Nikodem Lewinkopf w wykształconej i zamożnej rodzinie łódzkich Żydów. Ojciec doradzał mu: "Staraj się przeżyć swe życie niezauważony". Syn zdecydował się jednak postąpić odwrotnie.
Wyczuwając zbliżającą się katastrofę, w momencie wejścia hitlerowców do Polski ojciec umieścił rodzinę w małej wiosce Dąbrowa Rzeczycka pod Sandomierzem. Swoje bezpieczeństwo musieli drogo opłacać, ale przeżyli wojnę we względnym komforcie.
Być może właśnie wtedy zaczęła powstawać fabuła najsłynniejszej książki Kosińskiego "Malowanego ptaka" - historii żydowskiego chłopca ukrywającego się wśród okrutnych, antysemickich polskich wieśniaków.
Wstrząsający "Malowany ptak"
Dramatyczne wydarzenia w niej opisane niewiele jednak miały wspólnego z rzeczywistością, w jakiej autor spędził okupację. A jednak zdecydował się przedstawić "Malowanego ptaka" jako powieść autobiograficzną, opartą na faktach. Książka została przetłumaczona na 20 języków i pomogła autorowi stworzyć własną legendę.
Kosiński w książce, która przyniosła mu największą sławę i pieniądze, opisuje dramat chłopca, umieszczonego przez rodziców w odległej od cywilizacji wsi, czekającego w nadziei na ratunek przed nadchodzącą Zagładą. Chłopcu o śniadej cerze, kruczych włosach, haczykowatym nosie i "urocznych" oczach udaje się przeżyć; doznaje jednak wielu upokorzeń i prześladowań ze strony miejscowych.
Jest topiony w kloace i przerębli, wieszany za ręce i szczuty psem, prowadzony na rozstrzelanie i bity. Jest też świadkiem niezwykłych okrucieństw i nieprawości, jakich dopuszczali się mieszkańcy wsi - wydłubujący oczy łyżką, mordujący swych współplemieńców, współżyjący z kozami, wreszcie oczekujący przy torach kolejowych transportów Żydów, aby pomachać maszyniście.
Śledztwo w sprawie "Malowanego ptaka"
Ten obraz polskiej wsi czasu okupacji utrwalony przez Jerzego Kosińskiego stał się na lata jednym z najbardziej wymownych świadectw Holokaustu. Okazało się jednak, że wstrząsające przeżycia chłopca nie do końca były przeżyciami małego Kosińskiego...
Joanna Siedlecka w głośnej i niedawno wznowionej książce "Czarny ptasior" demistyfikuje okupacyjne losy autora "Malowanego ptaka". Autka pojechała do Dąbrowy Rzeczyckiej nad Sanem w pobliżu Stalowej Woli, w której rozpoznała wieś z okupacyjnych lat małego Jurka.
Jednak, wbrew opisom w "Malowanym ptaku", nie spotkała tam sadystów i morderców. Znalazła za to ludzi, którzy pomogli rodzinie - jak mówili - "Kusińskich" przeżyć: ks. Eugeniusz Okoń wskazał mieszkanie w baraku, gospodarz Andrzej Warchoł wynajął je tylko za "lokatorne", inni wciągnęli ojca Jurka, czyli "profesora Kusińskiego", do pracy w punkcie skupu, ostrzegali przed nadchodzącymi niebezpieczeństwami, zaś wszyscy ukrywali prawdę o pochodzeniu przybyszy, którą dobrze znali.
Jak było naprawdę?
Siedlecka pisze, że w "Malowanym ptaku" są sceny, "które faktycznie miały miejsce, ale Kosiński podmalował je na czarno, wzbogacił o okrucieństwo, którego nie było". Jurek rzeczywiście upuścił mszał podczas nabożeństwa, ale nie spotkał się z tego powodu z nienawistną reakcją chłopów, a na pewno nie był topiony w kloace w wyniku czego stracił głos.
Rzeczywiście - pisze autorka - miejscowi chłopcy kilka razy dopadli Jurka, "próbowali zdjąć mu spodnie, zobaczyć ptaka, ale wyłącznie z ciekawości. Nigdy jednak do tego nie doszło, zawsze jakoś uciekł". A sami sprawcy dostali lanie od rodziców.
Jak było naprawdę?
Były tam też rzeczywiście opisane w książce bagna, betonowe bunkry, most na Sanie pilnowany przez Niemców, zabawy z trotylem, własnoręcznie robione łyżwy i własowcy. Przede wszystkim był tam ptasznik - Lech, sąsiad Kosińskich, który zastawiał sidła, łapał ptaki potem je uwalniał, czasami też malował wapnem i wypuszczał, aby obserwować jak są atakowane przez inne ptaki.
Jerzy Kosiński nigdy nie przyznał publicznie, że jako chłopiec nie błąkał się po polskich wsiach, przeciwnie - przetrwał szczęśliwie wraz z rodzicami dzięki odważnym mieszkańcom wsi Dąbrowa Rzeczycka i okolicznych wiosek. "Mieszkali wprawdzie w Dąbrowie, ale chodzili do kościoła do Woli. Kępa ich żywiła. Rzeczyca Okrągła przechowywała podczas akcji i obław. Rzeczyca Długa milczała jak wszyscy" - pisze Siedlecka.
Spotkanie z Warchołem
Podczas pobytu w 1989 roku w Warszawie Kosiński podpisywał swą książkę w Czytelniku, przed którym od bladego świtu setki osób czekało na autora "Malowanego ptaka", aby zamienić z nim kilka zdań albo zdobyć autograf. Wśród oczekujących był także Edward Warchoł, syn gospodarza, u którego mieszkał wraz z rodzicami. Pisarz zbył swego kolegę z lat dziecinnych. Poprosił go o adres, ale nigdy się nie odezwał.
Jak pisze biograf Kosińskiego James P. Sloan: "Spotkanie w Czytelniku stanowiło konkretne urzeczywistnienie najgorszego koszmaru Kosińskiego. [...] Przyznać się do Warchoła oznaczało przyznać się otwarcie do prawdy o swoim dzieciństwie".
Sam Kosiński pytany kiedyś, czy "Malowany ptak" to autobiografia, odpowiedział tylko, że to "autofikcja". Nigdy też nie odwiedził Dąbrowy Rzeczyckiej.
Czarna legenda wsi
Mieszkańcy Dąbrowy próbowali zmierzyć się z czarną legendą swej wsi. Andrzej Migdałek, syn miejscowego nauczyciela, opublikował nawet w prasie list, w którym starał się opisać zgodnie ze swą wiedzą okupacyjne losy Jurka. "Wieś ukrywała Kosińskich i pomagała, ile była w stanie - mam na to wielu świadków. Zasłużyła na medal Sprawiedliwego wśród Narodów Świata. Uchroniła bowiem przed niechybną śmiercią pisarza Jerzego Kosińskiego" - pisał do "Polityki" w 1993 roku, w niecałe dwa lata po jego tragicznej śmierci.
Wieś medalu nie dostała, ale "Malowany ptak" - po książce Siedleckiej i biografii Kosińskiego Sloana - nie jest już dziś traktowany jako dokument Zagłady. Nie jest wstrząsającą powieścią z elementami autobiografii, ani nawet "autofikcją". Zderzony przez Siedlecką z relacjami świadków stał się przede wszystkim przykładem literackiej mistyfikacji, jak daleko można się posunąć w kreowaniu własnej biografii. A "Czarny ptasior" - jak pisał przy okazji pierwszego wydania Jacek Leociak - to rzecz o granicach moralnej odpowiedzialności w kreowaniu własnej biografii".
Kosiński - wielki mistyfikator
"Kosiński był wielkim mistyfikatorem. Znakomicie wyczuł czas, gdy image zaczął się stawać ważniejszy od rzeczywistości. W tym sensie był prawdziwym bohaterem XX wieku" - mówi o Kosińskim Janusz Głowacki (na zdj.), jego przyjaciel i autor poświęconej mu powieści "Good night, Dżerzi".
"Był mistyfikatorem, ale demony, które czaiły się za jego plecami były prawdziwe. Przeszedł piekło. Inne niż opisał w "Malowanym ptaku", ale zupełnie wystarczające" - wyjaśniał.
Jego zdaniem Kosiński "do tej pory pozostał tym polskim, czy raczej polsko-żydowskim pisarzem, który zrobił tak oszałamiającą karierę. Miał kilka milionów sprzedanych książek. Jednak kiedy był na samym szczycie wokół niego mnożyły się znaki ostrzegawcze, bo wiadomo, że ludzka natura z trudem znosi czyjeś powodzenie".
Studia, emigracja, żydowskie pochodzenie
W młodości Kosiński studiował nauki polityczne i historię na Uniwersytecie Łódzkim, a w 1957 roku wyemigrował do USA. Według Jerry'ego Sloana, biografa pisarza, w przededniu wyjazdu z Polski powiedział przyjacielowi: "Bierz od ludzi, co tylko się da, a kiedy nic już nie pozostanie, spławiaj ich".
Tę zimną maksymę Kosiński wcielał w życie w Ameryce w miarę, jak wspinał się po szczeblach kariery aż do chwili, gdy stał się prawdziwą gwiazdą: wykładał na uniwersytecie Yale, przyjaźnił się ze znakomitościami Hollywoodu i z redaktorami "New York Timesa".
W pierwszym okresie po przyjeździe do USA Kosiński wypierał się żydowskiego pochodzenia i to do tego stopnia, że zaczęto zarzucać mu antysemityzm. Dopiero po spektakularnym sukcesie "Malowanego ptaka" zaczął przyznawać się do swojego pochodzenia.
Kolejne powieści i sukcesy
Jego kolejna powieść "Kroki" (1968) została uhonorowana National Book Award, jedną z najważniejszych nagród literackich w Stanach Zjednoczonych. Kosiński wykładał na Wesleyan University, w Princeton i Yale. Otrzymał kilka tytułów doctora honoris causa.
W 1973 r. wydał powieść "Wystarczy być", przeniesioną na ekran przez Hala Ashby'ego, z Peterem Sellersem i Shirley MacLaine w rolach głównych. Kolejne powieści to "Diabelskie drzewo" (1973), "Cockpit" (1975), "Randka w ciemno" (1977) i "Pasja" (1979). W 1982 r. wydał "Grę" i zagrał rolę Zinowiewa w filmie "Reds" Warrena Beatty'ego, obok Jacka Nicolsona i Diane Keaton.
Inspiracje czy plagiaty?
W 1973 roku Kosiński został prezesem amerykańskiego Pen Clubu i pełnił tę funkcję przez prawie dwie dekady. Kosiński pisał dużo, jednak dość szybko krytyka amerykańska zaczęła mu zarzucać nazbyt już otwarte czerpanie z dzieł innych pisarzy.
Największy bestseller Kosińskiego "Wystarczy być" oparty jest na "Karierze Nikodema Dyzmy", oskarżenia o plagiat przewijają się jednak przez całą jego literacką twórczość, co jednak - do pewnego momentu - nie szkodziło mu w oczach czytelników. Sławny, czytany, cytowany, dobrze zarabiał na swoich powieściach.
Seks z Jerzym Kosińskim
Po rozwodzie z Michałem Urbaniakiem z Kosińskim związała się Urszula Dudziak, która żyła z nim przez cztery lata. W swojej książce "Wyśpiewam wam wszystko" otwarcie przyznaje, że już na pierwszej randce uprawiali seks.
"Seks był niesamowicie ważną częścią naszego związku. A nie ma nic piękniejszego od kombinacji: wielka miłość i genialny seks. On był miłością mojego życia, potrząsnął mną, zmienił mnie kompletnie. Byliśmy dla siebie stworzeni" - mówiła piosenkarka w wywiadzie dla "Magazynu Świątecznego". Na pytanie dziennikarza o to, jaki był seks z Kosińskim, odpowiedziała:
"To była tęcza takich doznań, których nigdy wcześniej nie miałam i nigdy już pewnie nie będę mieć... Nie wiem, czy to można wyrazić słowami. Nie wiem, czy to można wyśpiewać. Arthur Miller mówił o Marilyn Monroe, że go dusiła, pożerała, że czuł się przy niej sparaliżowany. Ja też się czułam z Jerzym jak sparaliżowana".
Porażka Kosińskiego
Według Janusza Głowackiego punktem zwrotnym w życiu Kosińskiego był artykuł w "Village Voyce" z 1982 roku, którego autor wyciągnął fakt, że w okresie, gdy ukazał się "Malowany ptak", pisarz nie znał jeszcze angielskiego na tyle, żeby napisać książkę.
"Przez siedem następnych lat pisał "Pustelnika z 69 ulicy", powieść, która miała potwierdzić jego talent, ale gdy się ukazała, zebrała fatalne recenzje. To go bardzo mocno trafiło" - mówił Głowacki.
Czy ta porażka mogła doprowadzić pisarza do samobójstwa? Dlaczego Kosiński odebrał sobie życie?
Samobójcza śmierć
Autor "Wystarczy być" popełnił samobójstwo 3 maja 1991 roku w wannie w swoim nowojorskim mieszkaniu. Zażył śmiertelną dawkę barbituranów i nałożył na głowę plastikowy worek. Niektórzy przyjaciele Kosińskiego sugerują, że pisarz nie chciał popełnić samobójstwa, ale, z drugiej strony, podobno wcześniej sprawdzał, która metoda samobójstwa jest najskuteczniejsza i najmniej bolesna.
Pojawiały się też głosy, że autor "Malowanego ptaka" zmarł na skutek nieszczęśliwego wypadku podczas uprawiania seksu z samym sobą. "Jak sześć lat później lider australijskiego zespołu INXS Michael Hutchence znaleziony w hotelowym pokoju z paskiem zaciśniętym na szyi - podobno tzw. podduszanie zwiększa intensywność doznań seksualnych" - pisał Leszek Bugajski.
"Kładę się teraz do snu na trochę dłużej niż zwykle. Nazwijmy to wiecznością" - napisał w pożegnalnej notce.
Oprac. GW, WP.PL, na podst. PAP i inne.