Astronauci kłamią. Chcesz zachować licencję? Do niczego się nie przyznawaj
Czy życie na Marsie jest możliwe? Czy możemy skolonizować kosmos, czy powinniśmy to robić i czy naprawdę mamy to dobrze przemyślane? Na te pytania szukają odpowiedzi autorzy książki "Miasto na Marsie".
W dobie kryzysu klimatycznego na Ziemi, dynamicznego rozwoju nauki i technologii nasze myśli i spojrzenia coraz częściej kierują się w daleki kosmos. Film "Marsjanin" z Mattem Damonem z 2015 roku tak realistycznie pokazał życie, a nawet uprawę ziemniaków na Czerwonej Planecie, że wielu widzów szukało informacji, czy był... oparty na faktach. Kelly i Zach Weinersmithowie w swojej książce analizują wiele aspektów codziennego funkcjonowania i zastanawiają się, jakie problemy mogą stać nam na przeszkodzie w drodze po kosmiczną dominację.
Od złożonych naukowych problemów z transportem, po... kosmiczny kanibalizm. Autorzy międzynarodowego bestsellera opisują także możliwe szaleństwo w kosmosie. Przypadków obłędu jest niewiele, ale nie ze względu na wspaniałe samopoczucie kosmonautów, a ich nieszczerość.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wyjątkowe nagranie astronauty NASA. Pokazał zorzę polarną z kosmosu
Prezentujemy fragment książki "Miasto na Marsie" autorstwa Kelly i Zach Weinersmithów w przekładzie Doroty Konowrockiej-Sawy
Według NASA zaburzeń psychicznych nie odnotowano ani w trakcie lotów promów kosmicznych, ani na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Być może lokatorzy MSK czuli się niekiedy przygnębieni, poirytowani lub niespokojni, ale ani razu problemy nie urosły na tyle, żeby było co diagnozować. (...)
Powyższe informacje mogą skłaniać do wniosku, że przynajmniej pierwsi kosmiczni osadnicy nie napotkają żadnych poważniejszych problemów na tym polu. Nie dysponujemy danymi długookresowymi, ale właściwie wszystkie posiadane przez nas informacje są bardzo pocieszające.
To miła myśl. Serio. Ale mamy dla was złą wiadomość: astronauci kłamią.
Kłamca, kłamca, czyli barwna historia kosmicznych bujd
Kiedy Eileen Collins, pierwsza kobieta, która została później pilotką promu kosmicznego, udała się na wywiad psychologiczny w siedzibie NASA, ogarnął ją niepokój. Wypełniwszy niewinnie wyglądający kwestionariusz psychologiczny, czekała niecierpliwie na godzinną rozmowę z psychologiem.
Po czym dowiedziała się, że kilka pytań zostało przez nią "opacznie zrozumianych". "Opowiedz mi o swoich halucynacjach" – powiedział psycholog. Gdy Collins szeroko otworzyła oczy ze zdumienia, psycholog wyjaśnił jej, że przy zdaniu: "Gdy idę ulicą, widzę rzeczy, których inni nie widzą", zaznaczyła: "Prawda". Zaskoczona Collins próbowała doprecyzować: "Kiedy idę gdzieś z mężem, zauważam kwiaty, krajobrazy, stroje mijanych osób, tymczasem on tego w ogóle nie widzi. Patrzy na coś innego". Psycholog odparł: "Cóż, celem tego pytania jest ustalenie, czy ktoś cierpi na halucynacje".
A teraz zwróćcie uwagę, jakiej odpowiedzi udzieliła Collins. Nie powiedziała: "Doszło do nieporozumienia" ani "To raczej dziwna definicja halucynacji". Odpowiedziała następująco: "Proszę pana, z całym szacunkiem, ale ktoś, kto chce zostać astronautą, nie przyzna się do żadnych problemów psychicznych" .
Collins rzeczywiście kontynuowała wielowiekową międzynarodową tradycję i bez wątpienia miała tego świadomość. Walentina Ponomariowa, dublerka pierwszej kobiety, która udała się w kosmos, co stało się jeszcze w roku 1963, powiedziała w wywiadzie udzielonym wiele lat później, że kobiety biorące udział w programie oszukiwały podczas badań medycznych. Jak powiedziała Ponomariowa: "Kosmonauci [płci męskiej] z pierwszej grupy traktowali nas bardzo dobrze. Troszczyli się o nas, pomagali nam, instruowali, jak oszukiwać lekarzy i sprawniej przechodzić testy" . Michael Collins, księżycowy szofer Armstronga i Aldrina, nie ujawnił, że w kosmicznym skafandrze nazywanym przez niego "paskudną trumienką" dostaje klaustrofobii, choć podczas misji musiał wykonać kosmiczne spacery. Z biegiem lat tradycja wcale nie osłabła. Terry Virts w swoim pamiętniku z 2020 roku wspomina, że podczas każdej rozmowy z psychiatrami udawał radość, niezależnie od aktualnego nastroju i stanu swojego życia osobistego.
Już podczas lektury pamiętników astronautów i kandydatów na astronautów gotowych zdobyć się na szczerość natrafiamy na informacje o kłamstwach (oraz przemilczeniach) serwowanych lekarzom. Dotyczyły one między innymi wzrostu, daltonizmu, bólów w klatce piersiowej, bólów pleców, podejrzenia zawału, podejrzenia raka kości, poważnych problemów z uchem środkowym skutkujących dezorientacją i zawrotami głowy, a także całego dzieciństwa, tego, czy ktoś rzygał do własnych rękawic podczas szkolenia na pilota oblatywacza i czy ktoś rzygał przy łączeniu się ze stacją Skylab. Do tego przynajmniej jedna osoba fizycznie usunęła kilka stron ze swojej dokumentacji medycznej, by ukryć informacje przed lekarzami medycyny lotniczej.
Dlaczego astronauci i piloci okłamują lekarzy, których zadaniem jest utrzymanie ich w dobrym zdrowiu? Odpowiedzi udziela teoria gier: gdy wchodzisz do gabinetu lekarskiego z licencją lotniczą, możesz z niego wyjść z licencją albo bez niej. Zwierzanie się z jakichkolwiek problemów nie przynosi żadnych korzyści. Lekarze i psychiatrzy znają zasady tej gry i stąd ich naturalna niechęć do lotników – i vice versa. Jak powiedział ponoć doświadczony astronauta i jednocześnie lekarz Joseph Kerwin psychologowi NASA Alowi Hollandowi: "Synu, musisz zrozumieć, że załogi nie zaznają szczęścia, póki ostatni psycholog nie zostanie powieszony na kiszkach ostatniego lekarza medycyny lotniczej" .
Lektura osobistych relacji astronautów absolutnie nie pozwala zachować wiary w prawdziwość podawanych przez nich informacji. Mike Mullane, który usunął część swojej dokumentacji medycznej i fałszywie opisał własne dzieciństwo, napisał: "Ściemnialibyśmy nawet na temat drewnianej nogi czy szklanego oka, przyjmując postawę: sam się zorientuj" . Szklane oko trudno ukryć, ale stan psychiczny już łatwiej, zwłaszcza gdy jesteś znakomitym specjalistą, którego kariera zależy od tego jednego kłamstwa. Jeśli planując kolonizację kosmosu, będziemy opierać swoje wyobrażenia o stanie psychicznym astronautów na tym, co sami na ten temat twierdzą, popełnimy fatalny błąd.