Echa po ZORZY. Organizatorzy odpowiadają na wydarzenia w Poznaniu
Festiwal ZORZA wspierana przez T-Mobile był długo wyczekiwanym wydarzeniem wśród fanów Dawida Podsiadły. Pogoda namieszała, a w sieci pojawiły się filmiki niezadowolonych uczestników. Organizatorzy szczegółowo odpowiadają.
ZORZA wspierana przez T-Mobile (Wirtualna Polska jest patronem wydarzenia) to nowa impreza na festiwalowej mapie Polski. W line-upie znaleźli się Dawid Podsiadło z Kaśką Sochacką, Artur Rojek, Kacperczyk i Kukon, Kortez, Sokół, Fisz i Emade, a także Paulina Przybysz, która zaśpiewała hity BAJM-u z wyjątkowym, amatorskim chórem. Pierwsze koncerty odbyły się w Poznaniu - poprzeczka zawieszona była bardzo wysoko, jednak nie zabrakło potknięć, o których głośno zrobiło się w sieci. Zawiodła pogoda, były problemy z płatnościami. Organizatorzy krok po kroku wyjaśniają, co się wydarzyło i jak na to odpowiadają.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na te filmy czekamy. Szykują się prawdziwe hity
ZORZA - organizatorzy komentują wydarzenia z pierwszej odsłony
"Chcemy raz jeszcze podkreślić, że traktujemy zgłaszane obawy i pytania bardzo poważnie. Wiemy, jak wysokie oczekiwania mają wobec nas nasi słuchacze i uczestnicy imprez – wiemy, bo sami przed sobą tę wysoką poprzeczkę postawiliśmy. Faktem jest, że autorski festiwal jest formułą nową – są wnioski organizacyjne, które z poznańskiego wydarzenia wyciągnęliśmy. Ale też zależy nam, żeby wszyscy uczestnicy wiedzieli z czym się mierzyliśmy i że stanęliśmy na głowie, żeby sprostać kumulacji zdarzeń. Przede wszystkim – na ciężką próbę wystawiła nas pogoda. To z nią wiązała się większość wyzwań, z którymi przez dwa dni Zorzy wspólnie z publicznością i artystami walczyliśmy" - przekazuje organizator, wyjaśniając następnie wszystkie wydarzenia, o których pisano w sieci i które relacjonowano w mediach społecznościowych.
Ze względu na pogodę, zmieniono godzinę otwarcia bram. Jak podaje organizator, wynikało to "w 100 proc. z kwestii dbałości o bezpieczeństwo uczestników".
"Zmiana godzin miała miejsce w wyniku analizy informacji pogodowych, raportów IMGW oraz komunikatów RCB, które informowały o bardzo złych warunkach pogodowych. Zależało nam, żeby uczestnicy, którzy czekali na Zorzę, mogli w niej wziąć udział, ale żeby odbyło się to bezpiecznie. Festiwal to duża infrastruktura, elementy scenografii, elektronika – nie chcieliśmy generować dodatkowych ryzyk, związanych np. z wiatrem. Czekaliśmy na moment, kiedy będzie bezpiecznie i bierzemy tę decyzję na siebie – nie chcieliśmy pochopnie otworzyć bram po to, żeby za moment przeprowadzać ewakuację, która przysporzyłaby uczestnikom dodatkowych nerwów. Po prostu – czekaliśmy aż minie burza" - przekazano.
Awaria terminali i problemy z wodą?
Dużo emocji pojawiło się wokół awarii terminali płatniczych, przez to nie można było płacić kartą na terenie imprezy.
"Jak informowaliśmy - tuż przed festiwalem straciliśmy część infrastruktury informatycznej związanej z terminalami, przez co przez ponad 2 godziny niemożliwe było realizowanie zamówień w strefie gastronomicznej. Nasz zewnętrzny system płatności i zamówień jest skonfigurowany tak, że niestety nie jest fizycznie możliwe przejście na rozliczenie gotówkowe - rozważaliśmy to rozwiązanie jak tylko powstała awaria" - przekazuje organizator.
I dodaje: "Awaria, która wystąpiła, nie dotyczyła tylko terminali, ale również odebrała obsłudze możliwość fiskalizacji zakupów na kasach, więc nawet gdyby była możliwość płatności gotówką, i tak nasi partnerzy z gastronomii nie mogliby tego fiskalizować, co uniemożliwiło prowadzenie sprzedaży. Co ważne i co chcemy tu mocno podkreślić: sieć do obsługi terminali pochodzi od niezależnego, zewnętrznego dostawcy. Na terenie festiwalu dostępny przez cały czas był internet i sieć LTE, a mecenas bardzo nam pomógł, bo dostarczył dwa maszty BTS. Nie miał jednak ani żadnego wpływu, ani możliwości wsparcia nas w sytuacji awarii niezależnego od siebie systemu wpływającego na terminale".
Kolejną komentowaną szeroko sprawą był brak dostępu do wody. Na to organizatorzy odpowiedzieli natychmiastowo. Dostępny był beczkowóz z bezpłatną wodą, potem dodatkowo rozdawano wodę butelkowaną.
"Według naszych danych, pierwszego dnia wydane zostało 20 tys. porcji wody, a dodatkowo pod obydwiema scenami była rozdawana woda butelkowana (8 tys. butelek). W sobotę, drugiego dnia, oprócz obecności beczkowozu przygotowaliśmy na wszelki wypadek ponad 20tys. butelek wody do rozdania – większość została, ponieważ ludzie jej nie pobrali" - informuje.
Co z kwestią zwrotów?
Jak podkreśla organizator, pierwszego dnia na terenie imprezy pojawiło się planowo 30 tys. festiwalowiczów. Następnego dnia było ich ok. 10 proc. mniej ze względu na uruchomienie procedury przyjmowania zwrotów. Doszło do sytuacji bezprecedensowej - bilety na koncert można było wymienić na voucher na przyszłe edycje ZORZY czy koncerty Dawida Podsiadły.
"Mamy świadomość, że pracujemy dla artysty, którego ludzie darzą dużą sympatią i zaufaniem. Nigdy nie pozwalamy sobie na niską jakość. Pomimo masy czynników, na które nie mieliśmy wpływu, z pogodą na czele, bardzo chcieliśmy, żeby goście pierwszej Zorzy nie czuli się z nami źle. Chcieliśmy być fair i dać tym ludziom, których warunki przestraszyły, możliwość bycia z nami w innym miejscu. Zwrotu dokonało mniej niż 10 proc. gości. Początkowo jako deadline zwrotów deklarowaliśmy godzinę 20:00. Ostatecznie, czas ten został wydłużony" - przekazuje organizator.
"Brak możliwości zwrotu online wynikał z tego, że znaczna ilość osób miała karnety (czyli już w piątek wymielili bilet na opaskę – bilet został wykorzystany). Ponadto – logicznym wydaje się wniosek, że ci, którzy planowali być na festiwalu, byli na miejscu. A nie np. w innej miejscowości" - informują.
Przed organizatorami i artystami jeszcze koncerty we Wrocławiu, Warszawie, Gdańsku i w Katowicach. "Weźmiemy pod uwagę wszystkie wnioski i uwagi z minionego weekendu. Tym, co cieszy nas ogromnie pomimo dość trudnego startu, jest doskonały odbiór muzyczny festiwalu" - komentują organizatorzy.
Sekta i "Syreny" wśród hitów Netfliksa, mocne sceny w "I tak po prostu", genialne "Mountainhead" i wielka wojna gigantów w kinach. Co dzieje się w "Mission Impossible" i ile tam Marcina Dorocińskiego? O tym w nowym Clickbaicie. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Mountainboard czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: