Nikt się nie spodziewał takiego duetu. Publiczność oszalała
5 lipca ruszył cykl koncertów "Lato z Radiem i Telewizją Polską" organizowanych przez TVP. Pierwszy z nich odbył się w Zakopanem, gdzie kiedyś co roku miały miejsce "Sylwestry Marzeń". Te czasy to już przeszłość. W Zakopanem disco polo nie jest już mile widziane. A TVP podchodzi do organizowania koncertów starannie, ale zachowawczo.
Impreza w Zakopanem organizowana przez TVP już chyba zawsze będzie nam się kojarzyć z przaśnymi sylwestrami, które biły rekordy oglądalności za czasów Jacka Kurskiego. Ówczesny prezes TVP często zapraszał na antenę wykonawców swojego ulubionego gatunku muzycznego – czyli disco polo, a jego następca kontynuował ten zwyczaj.
Huczne imprezy organizowane na Równi Krupowej miały tyluż ściągających wówczas do miasta zwolenników, co przeciwników. Krytykowano je m.in. za fajerwerki odpalane w zbyt bliskiej odległości od parku narodowego zamieszkiwanego licznie przez dzikie zwierzęta, za pijanych ludzi, którzy uprzykrzali życie mieszkańcom miasta oraz za organizowanie imprezy w środku pandemii, gdy obowiązywały obostrzenia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na te filmy czekamy. Szykują się prawdziwe hity
Te czasy już minęły. W 2024 r. sylwester organizowany przez TVP nie odbył się w Zakopanem, a w Chorzowie. A to dlatego, że nowy włodarz Zakopanego zadeklarował, że nie ma w planach kontynuacji tej tradycji.
TVP wróciła jednak do Zakopanego 5 lipca, by otworzyć cykl koncertów "Lato z Radiem i Telewizją Polską". To już druga edycja imprez organizowanych pod tą nazwą. Przez całe wakacje w każdą sobotę TVP2 będzie transmitować koncert z innego miasta.
Rówień Krupowa przyciągnęła sporą publiczność, która zdawała się bawić całkiem nieźle pod sceną. Koncert prowadziły aż cztery osoby: Anna Lewandowska, Łukasz Kadziewicz i Roman Czejarek wychodzili na główną scenę między koncertami i opowiadali anegdoty z całej historii "Lata z Radiem". Z kolei Grzegorz Dobek prowadził konkurs dla publiczności i zagadywał wykonawców w przerwach.
Koncert z przytupem rozpoczął występ Kacpra Andrzejewskiego (finalista ostatniej edycji "The Voice of Poland"), który wykonał piosenkę Mroza "Nie mamy nic do stracenia" wraz z towarzyszącym mu wieloosobowym chórem Sound’n’Grace. Gdy do tego dołączyli tancerze, na scenie zrobił się spory tłok. Ale też od samego początku nadano imprezie tempa, którego nie straciła aż do ostatniej nuty.
Dobór wykonawców był, jak na plenerową imprezę organizowaną przez telewizję przystało, dość zachowawczym i klasycznym miksem: Trochę znanych muzyków (Natalia Kukulska, Doda, Afromental), trochę starych wyjadaczy (Wanda i Banda), do tego kilkoro młodych wykonawców (Michał Szpak, Carla Fernandes, Kaeyra) i brzmienia w klimacie pop-rockowym.
Artyści pojawiali się na scenie po kilka razy, wykonując swoje największe przeboje. Niektórzy pokusili się o nowe aranżacje - Halina Mlynkova zaśpiewała "Czerwone korale" w bardziej skomplikowanej wersji, z kolei Doda postawiła tym razem na kompilację swoich piosenek w akustycznej aranżacji.
Natalia Kukulska na scenie pojawiła się tuż po Kacprze Andrzejewskim i wysoko zawiesiła poprzeczkę. Z lekkością zaśpiewała swoje przeboje, które idealnie wpisują się w letnie klimaty. Z kolei zespół Wanda i Banda ze swoim hitem "Hi-fi" zarzucił taką energię, że młodym wykonawcom niełatwo było ją później podtrzymać.
Zaśpiewano też kilka zagranicznych nieśmiertelnych szlagierów, jak "Don’t Stop Me Now" zespołu Queen czy "I’m so Excited" The Pointer Sisters, których wykonanie podrasował chór Sound’n’Grace, sprawiając, że covery były do zniesienia.
Największym zaskoczeniem wieczoru był wspólny występ Dody i Wandy Kwietniewskiej, które wykonały razem piosenkę "Nie będę Julią". Po raz kolejny Doda pokazała, jak świetnie odnajduje się w rockowych utworach, do których jej barwa głosu pasuje idealnie. Sama niestety nie ma w swoim repertuarze piosenek, które byłyby w stanie wykorzystać ten potencjał - dlatego jej drugi występ tego wieczoru wypadł znacznie lepiej. Publiczność nagrodziła go gromkimi brawami.
Poza tym występy były raczej przewidywalne i, choć trudno zarzucić wykonawcom błędy czy brak umiejętności, niespecjalnie oryginalne. A jednak, świetna energia publiczności, długo wyczekiwane lato, dobry nastrój wykonawców, ciężka praca organizatorów, albo wszystko to naraz sprawiło, że koncert nie był nudny. Prawdopodobnie nie przyprawił nikogo o gorączkę sobotniej nocy, ale o dobry nastrój na pewno.
Fenomen "Dept Q", który widziało pół świata, zaskakująco zabawne "Pod przykrywką" od Prime Video i krwawe, gangsterskie porachunki ze "Strefy gangsterów" SkyShowtime. O tym w nowym Clickbaicie. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Mountainboard czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: