Polscy artyści dla Strefy Gazy. "Temat tej wojny jest super niewygodny"

Środowisko muzyczne jest coraz bardziej aktywne, jeśli chodzi o deklarowanie wsparcia wobec Palestyny. W najbliższą niedzielę - 5 października - w Warszawie odbędzie się koncert na rzecz cierpiącej tam ludności cywilnej.

Kwestia Palestyny jest głośna już od lat, ale od czasu, kiedy Izrael kilkanaście miesięcy temu rozpoczął działania militarne na terenie Gazy, w odwecie za krwawy atak terrorystyczny Hamasu, sytuacja stała się wyjątkowo gorąca.

Artyści i artystki na całym świecie decydują się na to, żeby głośno deklarować swoje niezadowolenie z tego, co dzieje się w tamtej części świata. Liderami tego nieformalnego ruchu są od wielu miesięcy irlandzcy raperzy z zespołu Kneecap, którzy do tej tematyki nawiązują podczas wszystkich swoich licznych występów.

Choć w Polsce poziom zaangażowania środowiska muzycznego jest z reguły minimalny - wobec polaryzacji dotyczącej większości tematów politycznych, zajęcie stanowiska choć w jednym z nich grozi automatyczną utratą połowy fanów i fanek - coraz częściej można usłyszeć głosy dotyczące Palestyny. Najbardziej wyraziste są gesty Krzysztofa Zalewskiego, który mówi o tym głośno ze sceny albo występuje w koszulce w barwach Palestyny.

W ostatnim czasie głośno zrobiło się o internetowym apelu rapera Pei, który posunął się tak daleko w swoim antyizraelskim zapędzie, że zasugerował wręcz bojkot tych artystów i artystek, którzy nie potępiają tego, co dzieje się w Palestynie. Jego apel nie spotkał się póki co ze zbyt gorącym przyjęciem, otwarcie poparł go tylko artysta znany jako Glaca, wokalista zapomnianego zespołu z początku wieku, Sweet Noise, dziś wspominany głównie za sprawą kolejnych kontrowersyjnych wypowiedzi w internecie.

W niedzielę, 5 października, w Studiu Koncertowym Polskiego Radia im. Witolda Lutosławskiego w Warszawie odbędzie koncert pod hasłem "Sending You Light". To impreza organizowana pod patronatem organizacji Lekarze Bez Granic, która od dawna działa na terenie Strefy Gazy, niosąc pomoc potrzebującym, ale przy okazji dokumentując też to, co się tam dzieje. Bezpośrednią inspiracją dla warszawskiego wydarzenia jest charytatywny koncert, który odbył się 17 września w Londynie, pod hasłem "Together For Palestine". W programie warszawskiej imprezy znalazły się występy m.in.: Krzysztofa Zalewskiego, Pauliny Przybysz, Natalii Szroeder, Julii Kamińskiej, Matyldy Damięckiej i Radka Łukasiewicza oraz Warszawskiego Ansamblu Międzypokoleniowego.

- Kiedy Ewelina Flinta zaprosiła mnie do udziału w tej imprezie, nie wahałam się ani chwili. Wierzę, że muzyka ma ogromną moc – potrafi nie tylko łączyć ludzi, ale także realnie pomagać. Każdy bilet, każda obecność na widowni przekłada się na wsparcie dla Polskiej Misji Medycznej, a więc na bardzo konkretne dobro: leczenie i ratowanie zdrowia i życia w strefie Gazy. Takie inicjatywy pokazują, że wspólnie możemy zrobić coś pięknego i potrzebnego - opowiada Wirtualnej Polsce Julia Kamińska.

Sytuację komentuje także Paulina Przybysz:

- Jestem człowiekiem wychowanym w pacyfistycznym podejściu do życia, co nie sprawia, że ignoruję złożoność historii. Świat poukładałabym zupełnie inaczej, ale raczej szacuję, na co mam wpływ i jak mogę użyć swojego sektora działania, jakim jest obecność, nagłaśnianie sprawy i przede wszystkim: śpiewanie. Ale tu nie chodzi już o politykę, a o zachowanie nadziei i pewnej wrażliwości, empatii, ludzkich odruchów pomocy.

Artystka, koncentrując się na warszawskim koncercie, opowiedziała szerzej o sensie brania udziału przez osoby ze środowiska artystycznego w takich wydarzeniach.

- Udział w koncercie charytatywnym ma zawsze dwa wymiary - komentuje Przybysz. - Przede wszystkim liczymy na fizyczne, namacalne środki, które jakkolwiek usprawnią pracę Lekarzy Bez Granic. Wpływ z biletów to jakaś część, ale przede wszystkim chodzi o promowanie zbiórki, nagłaśnianie tematu w radiu, telewizji i tam, gdzie dotrą nasze głosy. To, co dzieje się w Strefie Gazy, jest kryzysem humanitarnym na olbrzymią skalę. Śpiewałam na koncercie, zbierającym środki wsparcia dla Lekarzy Bez Granic już ponad rok temu. Śpiewałam też na koncertach charytatywnych wspierający osoby z Ukrainy, dotknięte wojną.

Przybysz zwraca też uwagę na mniej uchwytny, bardziej emocjonalny i duchowy wymiar sprawy.

- Drugi aspekt to trochę metafizyczny wymiar współodczuwania, wyrażania emocji przez muzykę i bycie razem dla sprawy. Wczoraj podczas próby, gdy palestyńska artystka Yara Al Nimer śpiewała utwór tunezyjskiej noblistki o byciu głosem tych, których uciszono i głosem tych którzy odważyli się zabrać głos, wszyscy mieliśmy łzy w oczach - mówi artystka.

I dodaje: - Myślę, że wiele tematów wydaje nam się odległych, bo nie znamy tych ludzi, nie mamy z nimi bezpośredniej styczności. Myślę, że fakt, że w niedzielę w Studiu Polskiego Radia zaśpiewa właśnie ona, obok dobrze znanych polskiej publiczności artystek i artystek, może poruszyć pewne czułe struny i kto wie, może zainspirować do namacalnego działania...

Przybysz zdecydowała się skomentować także kontrowersyjny apel Pei, od którego część zapytanych przez Wirtualną Polskę artystów i artystek biorących udział w koncercie, raczej się odcina.

- Myślę, że ten apel nie wprowadzi nic dobrego do sytuacji - mówi wokalistka. - Sytuacje kryzysowe wymagają jednoczenia i zachęcanie do łączenia się w sensownych akcjach, a nie dzielenia środowiska. Myślę, że temat tej wojny jest super niewygodny. Sama widzę, jak algorytmy psują moje konta społecznościowe, kiedy publikuję coś na ten temat, widzę, jak słowo ludobójstwo nie przechodzi przez gardła.

Przybysz dodaje: - Wiem, że polityka to sieć szantaży i uwarunkowań, tych oficjalnych i tych w kuluarach, więc nie oceniam wyborów ludzi dotyczących tego, w jaki sposób pomagają. Śpiewam charytatywnie w różnych sprawach, można się zgadzać lub nie z moimi wyborami i mam z tym luz. Śpiewam dla pszczół, karpi, domów kultury zalanych w powodzi, chorych dzieciaków. Podstawą jest chyba poczucie integralności swoich wartości z działaniem, czego życzę serdecznie legendarnemu raperowi Ryszardowi i moimi kolegom i koleżankom z branży. Kto wie, może ktoś nie śpiewa na koncercie, milczy w internecie, ale przelewa miliony!