Tłumy widzów, wspaniała zabawa. "W Polsce znalazłem mój nowy dom"

Gdy po raz pierwszy pojawił się w Dolinie Charlotty, powiedział ze sceny: "Znalazłem tu mój nowy dom. Tak, jak tutaj powinno być na całym świecie. Miłość, szczęście, wiara, harmonia, piękno". Nic dziwnego, że tak często Carlos Santana powracał na festiwal Legend Rocka i do naszego kraju. Podczas poniedziałkowego koncertu w Łodzi dodał, że w Polsce zawsze czuje się jak u siebie w domu. Powiedział również, że jesteśmy silnym narodem, ale też ostrzegł, żeby nie popełniać błędów z przeszłości. Co miał na myśli?

Santana uważany jest za osobę, która przywiozła ze sobą do USA muzykę latynoską, by ją pobratać z rockiem. Carlos Augusto Alves Santana urodził się w 1947 roku w Autlan de Navarro w Meksyku. Jego ojciec był zawodowym skrzypkiem. Na początku lat sześćdziesiątych rodzina Santanów wyemigrowała do Kalifornii, gdzie Carlos włączył się w rozwijającą się scenę muzyki rockowej. W 1966 roku założył pierwszą grupę Santana Blues Band, której nazwę wkrótce skrócono do Santana.

Popularność Carlos Santana zdobył po występie na słynnym festiwalu w Woodstock w 1969 roku. "Wtedy zdałem sobie sprawę, że muzyka może przenosić ludzi w inne miejsce, gdzie nie ma republikanów i demokratów, wojny wietnamskiej, głodu, podziałów, gdzie nikt bez powodu nie jest osądzany i potępiany" – wspomniał Santana w wywiadzie dla "Teraz Rock".

Od występu w Woodstock Carlos Santana uważny za inicjatora i najwybitniejszego przedstawiciela stylu muzycznego rock latynoski, który wyróżnia się taneczną rytmiką zaczerpniętą z muzyki meksykańskiej. Charakterystycznym elementem tego stylu jest także bardzo rozbudowane instrumentarium perkusyjne. W Łodzi były trzy zestawy perkusyjne i troje "bębniarzy".

Na koncercie widzowie usłyszeli piosenki, które powstały na przestrzeni ponad 50 lat. Brzmienie tych utworów wciąż hipnotyzuje. Przynajmniej do pewnego momentu. "Black Magic Woman", "Oye cómo va", "Jin-go-lo-ba" czy "A Love Supreme" wybrzmiały z pełną mocą, ale gdy widzowie usłyszeli największe przeboje Santany, hipnoza zamieniała się w potrzebę zatańczenia do tych energetycznych rytmów.

Koncert w Łodzi zaplanowany został jako wydarzenie tylko z miejscami siedzącymi, co sprawdziło się mniej więcej przez godzinę. Później publiczność zaczęła wstawać z krzesełek, bawić się na stojąco, aż w końcu znaczna część widowni podeszła pod scenę. Po prawdzie, trudno jest wysiedzieć na miejscu, gdy z głośników płyną dźwięki największego przebojów Carlosa Santany "Smooth"  albo utworów "Maria Maria", "Put Your Lights On" czy "The Game of Love".

Gitarowa wirtuozeria, intensywność improwizacji Santany, rozbudowana sekcja rytmiczna, wokale, organy, oszałamiające tempo, jeden utwór od razu przechodzi w kolejny. Jak napisał jeden z krytyków: "Na koncertach Carlosa Santany można odlecieć bez marihuany".

Carlos Santana przekracza granice muzycznych gatunków, pokoleń oraz kultur. Artysta zdobył łącznie dziesięć nagród Grammy GRAMMY. W 1998 roku został wprowadzony do Rock and Roll Hall of Fame. W rankingu magazynu "Rolling Stone" znalazł się na 11. miejscu listy "100 najlepszych gitarzystów wszech czasów". Santana jest również jednym z dwóch artystów, których albumy były obecne w pierwszej dziesiątce list przebojów w każdej dekadzie od lat 60. XX wieku.

"Nie uważam się za gwiazdę rocka. Jestem po prostu muzykiem. Może dobrym, może złym, ale po prostu muzykiem. Jak mój ojciec, jak mój dziad, jak mój pradziad" – podsumowuje bardzo skromnie swoją wspaniałą karierę Carlos Santana.

Sekta i "Syreny" wśród hitów Netfliksa, mocne sceny w "I tak po prostu", genialne "Mountainhead" i wielka wojna gigantów w kinach. Co dzieje się w "Mission Impossible" i ile tam Marcina Dorocińskiego? O tym w nowym Clickbaicie. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Mountainboard czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: