Tokio Hotel, czaszki i MTV. Jak Blog 27 podbił Europę
Trupie czaszki, blogi, Tokio Hotel i refren "Hey Boy (Get Your Ass Up)", który nuciła cała Polska. Blog 27 był głosem nastoletniego buntu, zanim jeszcze nastała era TikToka. Dziś Ala Boratyn wraca z płytą "3" w duecie Ala Zastary, a Tola Szlagowska — po latach w USA — z alternatywnym brzmieniem.
Był rok 2005. Internet dopiero raczkował, blogi były pamiętnikami, a świat popkultury miał inny puls – wolniejszy, ale też bardziej naiwny. W tym świecie pojawiły się dwie trzynastolatki z Warszawy: Ala Boratyn i Tola Szlagowska. Kolorowe pasemka, trampki w kratę, trupie czaszki, krzykliwy makijaż i bunt, który pachniał perfumami z Empiku. Nikt wcześniej w Polsce nie wyglądał i nie brzmiał jak one. Tak narodził się Blog 27 – zespół, który na chwilę zdominował młodzieżową wyobraźnię całej generacji.
To był projekt młodzieńczy i szalony, ale miał w sobie coś szczerego: autentyczną potrzebę ekspresji. Blog 27 idealnie wpasował się w czas, w którym dorastanie było trochę teatralne, trochę niepewne, ale zawsze pełne emocji. Ich piosenki brzmiały jak manifest nastolatek, które nie chcą się nikomu tłumaczyć. "Uh La La La" czy "Hey Boy (Get Your Ass Up)" były hymnami dziewczyńskiej odwagi – dość proste, ale pełne zadziorności.
Sukces, którego nikt nie przewidział
Debiutancki album "LOL" wystrzelił niczym fajerwerki. Podwójna platyna w Polsce, miejsca na listach przebojów w Niemczech, Austrii i Japonii – jak na nastolatki z Europy Środkowej, to był niemal cud. MTV Europe grało ich klipy, Billboard pisał o nich z podziwem, a polskie media zachłysnęły się zjawiskiem, jakiego nie dało się zaszufladkować.
"Wednesday" : Czasem trudno zachować powagę
Ich błyskawiczną popularność wzmocniła także fala fascynacji niemieckim zespołem Tokio Hotel, który właśnie wtedy zdobywał Europę. Młodzi fani, którzy wieszali plakaty braci Kaulitz na ścianach, chętnie sięgali też po Blog 27 – bo w ich estetyce i emocjach było coś wspólnego. Ta sama potrzeba buntu, czarna kredka do oczu, uczesania inspirowane MTV Germany i ten sam komunikat: nie jesteśmy tacy jak dorośli. Zresztą to właśnie dzięki trasie promocyjnej w Niemczech, w czasie największego szału na Tokio Hotel, Blog 27 zdobył ogromną rozpoznawalność także poza Polską.
W 2006 r. Blog 27 zdobył nawet nagrodę MTV Europe Music Award dla najlepszego polskiego wykonawcy. Kilka miesięcy później dziewczyny odebrały także European Border Breakers Award – prestiżowe wyróżnienie dla artystów, którym udało się podbić zagraniczny rynek. Blog 27 był wtedy jedynym polskim projektem, o którym pisała zachodnia prasa popowa bez cienia protekcjonalności.
Z perspektywy czasu trudno dziś uwierzyć, że za tym sukcesem stały dwie uczennice gimnazjum. Ale może właśnie w tym tkwiła magia – w szczerości, spontaniczności i braku kalkulacji. W tamtym chaosie było coś sprytnego.
Sukces bywa jednak zazdrosny. Dziewczyny coraz częściej różniły się wizją zespołu i własnej przyszłości. Konflikty narastały zarówno na scenie, jak i poza nią – w wywiadach i w prywatnych rozmowach. W końcu różnice zdań stały się nie do pogodzenia.
Ala Boratyn odeszła z zespołu krótko po premierze debiutu. Czuła, że w tym popowym zgiełku traci własny głos. Zostawiła sławę, tłumy fanów i kolorowe magazyny, żeby szukać muzyki, która będzie prawdziwa.
Tola została, nagrała jeszcze jeden album – "Before I’ll Die…" – ale magia zgasła. Publiczność dorosła, a Blog 27 rozpadł się po cichu, zostawiając po sobie wspomnienie z czasów, gdy wszystko było prostsze.
Po rozstaniu obie wokalistki ruszyły w różne strony świata. Ala – w stronę alternatywy i spokoju. Tola – w stronę wielkich marzeń.
Hey Boy; Blog 27
Tola w Ameryce
Kiedy Tola Szlagowska wyjechała do Stanów Zjednoczonych, media pisały o niej jak o uciekinierce z polskiego popu. W Los Angeles rozpoczęła naukę w prestiżowej szkole muzycznej, z dala od blasku fleszy. Życie okazało się jednak mniej glamour, niż można by przypuszczać. W przerwach między zajęciami pracowała jako opiekunka do dzieci – żeby utrzymać się i dalej robić muzykę.
Z perspektywy czasu to doświadczenie okazało się dla niej oczyszczające. "Musiałam się zatrzymać i zrozumieć, po co właściwie śpiewam" – mówiła po latach w jednym z wywiadów. I właśnie z tej pauzy narodziła się nowa Tola – świadoma, minimalistyczna, alternatywna.
TOLA - Recycled/fragile [Backstage official video]
W 2021 r. powróciła z autorskim albumem "Subtitles", wydanym we własnej wytwórni Humans on Earth. Była to muzyka zupełnie inna niż w czasach Blog 27 – subtelna, intymna, elektroniczna, czasem wręcz medytacyjna. W tekstach jest o samotności, lęku, bliskości – wszystkim tym, czego nie sposób wyrazić trzynastoletnim buntowniczym krzykiem.
Promujące album single, jak "Atmosphere" czy "Recycled/Fragile", udowodniły, że Tola dojrzała nie tylko jako artystka, ale i jako człowiek. Z nastolatki w trampkach stała się twórczynią, która z rozmysłem buduje własny muzyczny świat, nie potrzebując już ani skandali, ani blasku reflektorów. Niestety krążek przeszedł raczej bez echa i był jedynie ciekawostką dla sentymentalnych amatorów polskiej popkultury.
Ala Zastary – muzyka po ciszy
Ala Boratyn również przeszła swoją drogę. Po latach nieobecności wróciła w duecie Ala Zastary, tworzonym z producentem Jakubem Sikorą. Ich najnowszy album, zatytułowany po prostu "3", to subtelna, emocjonalna opowieść o życiu po burzy. Słychać tu dojrzałość, melancholię i ogromne ciepło – jakby każda nuta była podziękowaniem za spokój po młodzieńczym chaosie.
Płyta "3" powstawała długo. Nie z potrzeby sukcesu, ale z potrzeby sensu. To muzyka, która nie krzyczy – szepcze. Są tu gitary, miękkie syntezatory, delikatne harmonie. W tekstach – miłość, przemijanie, czułość. Nic z tego, co wypełniało Blog 27, ale wszystko, co zostało po tamtych emocjach.
ALA | ZASTARY - Wróg
Od buntu do autentyczności
Patrząc na ich historie, trudno nie odczuć wzruszenia. Dwie nastolatki, które kiedyś chciały podbić świat, dziś odnajdują siebie w ciszy, w dojrzałości, w muzyce tworzonej bez kalkulacji. Nie ma już trupich czaszek ani pstrokatych stylizacji, ale jest coś ważniejszego – prawda.
Blog 27 był zjawiskiem jednorazowym, błyskiem, który rozświetlił szare lata polskiego popu. Ale Ala i Tola udowadniają, że po błysku może przyjść światło – mniej intensywne, ale trwalsze. I że czasem, by naprawdę dorosnąć, trzeba najpierw zostać nastoletnią gwiazdą w trampkach w kratę.
Bartosz Sąder, dziennikarz Wirtualna Polska