Miłość kontra krytyka. Szczęście Katy Perry w cieniu politycznych przekonań
Katy Perry we wtorek zawładnie polską sceną, ale świat wciąż dzieli się między podziwem a kpiną. Sukcesy zawodowe przeplatają się z prywatnym szczęściem u boku Justina Trudeau. Fani wiwatują, media krytykują, a sama gwiazda balansuje między triumfem miłości a wyzwaniami kariery.
Dziś, 28 października 2025 r., Katy Perry po raz pierwszy w tym sezonie staje na polskiej scenie – w Krakowie, w ramach światowej trasy "The Lifetimes Tour". Światła reflektorów tańczą na tafli jej włosów, tysiące serc biją w rytm hitów, a w powietrzu czuć coś, co trudno opisać – mieszankę oczekiwania, podziwu i niewypowiedzianego smutku. Bo choć koncerty sprzedają się błyskawicznie, a jej nazwisko wciąż świeci w mediach jak neon w nocy, za tym wszystkim kryje się historia pełna paradoksów, które świat często ignoruje.
Katy Perry – artystka, której kariera przez lata była synonimem sukcesu i świecącej gwiazdy popu – nagle znalazła się w centrum medialnej burzy. Krytyka jej najnowszej trasy i albumu nie pozostawia złudzeń: świat muzyczny przestał ją traktować jak ikonę, zaczyna z niej nieco drwić. Czy to kwestia zmęczenia publiczności, która dorosła razem z jej muzyką, czy rzeczywista utrata autentyczności artystki?
Fani w komentarzach narzekają, że "to już nie ta Katy", a media społecznościowe toną w ironicznych memach i kąśliwych uwagach. I choć ona sama zapewne uśmiecha się w duchu, w jej oczach czasem widać cień refleksji nad tym, jak cienka jest granica między sławą a wyśmianiem.
Polskie geny w Hollywood. Nie wszystkie gwiazdy to pielęgnują
W tym chaosie medialnym Perry znalazła jednak jasny punkt w swoim życiu – miłość. Po zakończeniu związku z Orlando Bloomem, który niegdyś wydawał się spełnieniem hollywoodzkich marzeń, Katy otworzyła się na coś niespodziewanego i… kontrowersyjnego. Jej nowym partnerem został Justin Trudeau – były premier Kanady, człowiek z pierwszych stron gazet, który równie mocno zaskoczył świat swoim odejściem z polityki, co nagłym wejściem w życie Perry. Ich romans, pełen dyskretnych spacerów w Paryżu i prywatnych chwil na jachcie u wybrzeży Kalifornii, szybko stał się przedmiotem medialnego szumu.
Co fascynujące, Trudeau wydaje się idealnym kontrastem dla świata, który otacza Katy. Polityk, który całe życie funkcjonował w centrum uwagi, nagle stał się jedynie partnerem, człowiekiem obok niej, który nie wymaga od niej kompromisów ani spektakularnych gestów. W tym sensie ich związek jest niemal ironicznym odwróceniem ról: Katy, zazwyczaj uwikłana w oczekiwania fanów i krytyków, teraz może po prostu kochać – a Justin, wcześniej decydujący o losach państwa, teraz może po prostu być.
Jednocześnie trudno nie dostrzec, że były takie czasy, kiedy Perry osiągała szczyty. Już debiutancki album "One of the Boys" z 2008 r. wyniósł ją na międzynarodową scenę dzięki przebojowi "I Kissed a Girl", który stał się numerem jeden w ponad trzydziestu krajach i przyniósł nominacje do nagród Grammy. Kolejne albumy, "Teenage Dream", "Prism", umocniły jej pozycję w świecie popu, a takie hity jak "California Gurls", "Teenage Dream" czy "Roar" stały się hymnami pokolenia.
"Teenage Dream" wyrównał rekord Michaela Jacksona, stając się pierwszym albumem od 1987 r., który miał pięć singli na pierwszym miejscu Billboard Hot 100. Liczne nagrody – od Grammy, przez American Music Awards, po Billboard Music Awards – świadczą o tym, że w szczytowym okresie kariery Katy była niekwestionowaną mistrzynią.
Jednak sukcesy nie przyszły bez wyzwań. Krytyka i kontrowersje były jej stałymi towarzyszami. W 2019 r. jej utwór "Dark Horse" został uznany przez sąd za plagiat, a Perry musiała zapłacić odszkodowanie, co wywołało medialną burzę. Artystka i jej zespół konsekwentnie podkreślali, że nie doszło do naruszenia praw autorskich, ale sytuacja pokazała, jak krucha może być nawet pozycja jednej z największych gwiazd popu.
Niestety albumy takie jak "Witness" czy "Smile" spotkały się raczej z chłodnym przyjęciem krytyków i niezbyt wysoką sprzedażą, co było dla artystki bolesnym doświadczeniem. Fani przyznawali, że choć jej wizerunek i energia pozostawały imponujące, muzyka nie trafiała już w te same emocje co kiedyś. Mimo inwestycji w spektakularną promocję i nowatorskie teledyski, płyty nie powtórzyły komercyjnego triumfu wcześniejszych hitów.
Katy Perry - Dark Horse ft. Juicy J
Jej ostatnia płyta również nie zdołała przebić się na listy przebojów, a promujące ją single nie zdobyły takiej popularności jak klasyki typu "Roar" czy "Teenage Dream". Złośliwcy zauważali, że mimo charakterystycznego brzmienia zabrakło w tym wszystkim świeżości i przebojowego potencjału.
Pomimo tych wszystkich wyzwań, trasa "The Lifetimes Tour" pokazuje, że Katy nie zamierza rezygnować z obecności na scenie. Każdy koncert, każda piosenka i każdy gest skierowany do fanów to dowód, że jej pasja pozostaje nienaruszona, choć nie zawsze doceniona. W zawodowym świecie nie ma miejsca na spoczywanie na laurach. Fani tęsknią za dawnym stylem artystki, a krytycy oczekują innowacji. Tu właśnie widać paradoks: artystka triumfuje w miłości, lecz jej profesjonalne życie wciąż zmaga się z oczekiwaniami i osądami.
Katy Perry pokazuje, że sukces w jednym wymiarze – w tym wypadku w sferze prywatnej – często bywa okupiony wyzwaniami w innym. Jej romans z Trudeau jest źródłem szczęścia i spokoju, ale równocześnie fani i media coraz bardziej krytycznie przyglądają się jej twórczości. To lekcja, że życie nie zna prostych odpowiedzi, że szczęście w sercu nie zawsze idzie w parze z sukcesem scenicznym.
Życie nie zna prostych odpowiedzi. Czasem serce wygrywa, a świat zawodowy przegrywa; czasem odwrotnie. W przypadku Perry miłość jest triumfem, ale muzyczna scena staje się polem bitew krytyków i niezadowolonych fanów. I choć dzisiaj, na krakowskiej scenie, jej występ będzie błyszczał, pozostaje pytanie – czy publiczność kiedykolwiek naprawdę zrozumie, że szczęście można znaleźć tylko tam, gdzie człowiek czuje się sobą?
Artystka w świetle reflektorów, w blasku miłości i w cieniu krytyki, przypomina nam wszystkim: życie to sztuka balansowania między tym, co chcemy mieć, a tym, czego od nas oczekują. Jej serce wybrało Trudeau. Jej fani wciąż lamentują za starą Katy. A pozostali? Pozostaną widzami, nieco zazdrosnymi, nieco rozczarowanymi, ale wciąż oczekującymi kolejnego spektaklu, który pokaże, że życie, choć pełne paradoksów, wciąż potrafi zachwycić.
Katy Perry zagra 28 października w krakowskiej TAURON Arenie.
Bartosz Sąder, dziennikarz Wirtualna Polska