Bez kiczu nie ma zabawy, czyli koncert Katy Perry w Krakowie [RELACJA, ZDJĘCIA]

Prince Polo, gigantyczny motyl, taniec z panią Musztardą i zaproszenie do gejowskiego klubu - koncert Katy Perry w krakowskiej TAURON Arenie był popowym spektaklem pełnym kiczu, emocji i autoironii. Artystka udowodniła, że wciąż potrafi rozkochać w sobie tłumy.

Katy Perry w KrakowieKaty Perry w Krakowie
Źródło zdjęć: © Materiały własne | ARTUR KONOPKA
Bartosz Sąder

Byliście kiedyś na koncercie, podczas którego artystka jadła Prince Polo, całowała ludzi po rękach, ujeżdżała gigantycznego motyla, miauczała, tańczyła z człowiekiem przebranym za musztardę, a na koniec zaprosiła wszystkich do gejowskiego klubu na afterparty? Nie? Tego wszystkiego doświadczyli ci, którzy zjechali się do krakowskiej TAURON Areny, by bawić się razem z Katy Perry.

Zacznijmy jednak od tego, że gwiazda spóźniła się prawie pół godziny - w dzisiejszych czasach to już dość rzadkie zjawisko. Gdy publiczność zaczęła robić zsynchronizowaną falę na trybunach, oznaczało to jedno: cierpliwość powoli się kończyła. Lekkie poirytowanie zniknęło jednak w momencie, gdy światła na arenie zgasły. Negatywne emocje ustąpiły miejsca euforii.

Kamera, akcja. Krótki film wyświetlony na telebimach przeniósł widzów do świata gry komputerowej, w której główna bohaterka - oczywiście Perry - musi uratować świat przed zagładą. Brzmi znajomo? Ależ skąd. Tym razem przyczyną apokalipsy były uwięzione motyle. Cel: uwolnić je wszystkie i pokonać cybernetyczne zło.

Nela Maciejewska i Maciej Stuhr o serialu "Glina". "Ukłon w stronę widza"

Gdy Katy - w futurystycznym kostiumie, niczym z popowej wersji science fiction - pojawiła się na scenie, tłum poderwał się z miejsc. Błyskały telefony, a w powietrzu unosiła się energia, jakiej w Krakowie dawno nie było. Już wtedy dało się wyczuć specyficzny rodzaj kiczu - zabawę formą i przesadą. Wszystko było bajkowo kolorowe, przerysowane i pełne bodźców. To nie był koncert tylko dla uszu - to była uczta dla oczu, spektakl totalny.

Perry od lat balansuje na granicy kiczu. Trudno dziś jednoznacznie określić, do kogo kieruje swoją muzykę. Jej wizerunek bywa zbyt teatralny i kontrowersyjny, by trafić do młodszej publiczności, a dawni fani, którzy dorastali z jej przebojami, oczekują już czegoś więcej niż neonowych kostiumów i tanecznych refrenów. Taki właśnie był ten koncert - momentami spektakularny, ale chwilami zbyt przestylizowany. Artystka raz zachwycała, raz zawstydzała. Raz była wielką gwiazdą popu, a raz postacią z własnej parodii.

(Zdjęcia: Artur Konopka)
Katy Perry W Krakowie
Katy Perry W Krakowie
Katy Perry W Krakowie
Katy Perry W Krakowie
Katy Perry W Krakowie
+1

Jedno trzeba jej jednak przyznać - tylko ona potrafi połączyć sceniczną ekstrawagancję z pytaniem w stylu: "Jak w Polsce nazywa się Grindr?". Kiedy jeden z fanów odpowiedział "Nie wiem", Perry natychmiast odparła, że nie wierzy. Doskonale zdaje sobie sprawę, że duża część jej fanów to osoby LGBT. Chwilę później zaprosiła całą arenę do krakowskiej Papugi - jednego z popularnych gejowskich klubów. "Idziesz ze mną na afterparty?" - dopytywała rozbawiona. Niestety, wybraniec z widowni musiał po koncercie wracać do Gdańska.

Każdy utwór miał własną scenografię i miniopowieść - od bajkowego raju po cybernetyczne laboratorium. Widowisko było zrealizowane z rozmachem godnym Broadwayu. Spektakl podzielono na kolejne "levele" gry, w których artystka musiała pokonać nowych przeciwników. Jej główną bronią była oczywiście miłość.

(Zdjęcia: Artur Konopka)
Katy Perry w Krakowie
ARTUR KONOPKA
ARTUR KONOPKA
ARTUR KONOPKA

Największe emocje wzbudzały jednak piosenki z albumów "Teenage Dream" i "Prism". Publiczność wyruszyła w muzyczną podróż do czasów, gdy blask Katy Perry był najjaśniejszy. Wspólnie śpiewano "California Gurls", "E.T.", "Dark Horse" i "Last Friday Night (T.G.I.F.)". Podczas "I Kissed a Girl" Perry całowała fanki po rękach, a w trakcie "Roar" szybowała nad publicznością na gigantycznym motylu. Ludzie śpiewali, tańczyli i obejmowali się z nieznajomymi - jakby całe miasto na chwilę wpadło w jeden wspólny rytm.

Gdy wydawało się, że kamp osiągnął już swoje apogeum, przyszła pora na segment akustyczny, poprzedzony niecodzienną paradą fanów. Perry zaprosiła na scenę osoby w najbardziej kreatywnych przebraniach: dwa cukierki z Kędzierzyna-Koźla, Królową Słoneczników z Warszawy, wielki wiatrak z Białej Podlaskiej, "największego geja z Warszawy" oraz... panią Musztardę z Tarnowa. Artystka próbowała też polskich słodyczy - zachwyciła się Prince Polo i Ptasim Mleczkiem, za to krzywiła się na Baryłki i Delicje.

Zanim jednak w towarzystwie gitary wykonała kolejne utwory, fani zdecydowali, co zaśpiewa. Zwyciężyły piosenki z "Prism": "Love Me" i "The One That Got Away". Kiedy w trakcie głosowania Perry zapytała: "Czy w Polsce istnieje jeszcze demokracja?", na widowni najpierw zapadła cisza, po czym rozległy się salwy śmiechu i okrzyków. Na scenie towarzyszył jej tancerz Eryk, który pochwalił się polskimi korzeniami, choć ze znajomością języka poszło mu znacznie gorzej. Ale nikt się tym nie przejął - chwilę później rozbrzmiało "Part of Me".

(Zdjęcia: Artur Konopka)
Katy Perry w Krakowie
Katy Perry w Krakowie
Katy Perry w Krakowie
Katy Perry w Krakowie
Katy Perry w Krakowie
+2

Zmasowany atak kiczu trwał dalej. Momentami forma dominowała nad emocją. Koncert w Krakowie był pokazem perfekcyjnej produkcji, ale też przykładem, jak łatwo oprawa wizualna może przyćmić treść. Perry zaprezentowała show dopracowane w każdym detalu: imponujące wizualizacje, efektowne kostiumy i precyzyjnie zsynchronizowane choreografie. Nawet jej "spontaniczność" była perfekcyjnie zaplanowana - wyznaczony czas na wygłupy z fanami również był częścią scenariusza.

(Zdjęcia: Artur Konopka)
Katy Perry w Krakowie
Katy Perry w Krakowie
ARTUR KONOPKA
ARTUR KONOPKA
ARTUR KONOPKA
+2

Trudno stwierdzić, czy Katy Perry ma ogromny dystans do siebie, czy po prostu uwielbia nieco obciachową estetykę. Jedno jest pewne - fani ją za to kochają. Można wytykać jej artystyczne potknięcia, ale gdy tysiące osób śpiewało z nią jej największe przeboje, nikt nie myślał o niedociągnięciach. Bo Perry daje ludziom radość - a to, zwłaszcza w dzisiejszych, trudnych czasach, jest bezcenne.

Koncert w Krakowie był pokazem wszystkiego, co w Katy Perry najlepsze - ekstrawagancji, energii, odwagi i autoironii. To spektakl, który balansował między kampem a popowym perfekcjonizmem, między szczerymi emocjami a widowiskiem zaplanowanym w każdym detalu.

Perry raz jeszcze udowodniła, że mimo upływu lat potrafi przyciągać tłumy i bawić się własnym wizerunkiem, nie tracąc kontaktu z publicznością. Bo choć jej świat bywa przerysowany i nierealny, to przez dwie godziny w TAURON Arenie każdy mógł poczuć się częścią tej barwnej bajki. I może właśnie o to w popie chodzi - by na chwilę zapomnieć o wszystkim innym.

Organizatorem koncertu była agencja Live Nation.

Bartosz Sąder, dziennikarz Wirtualna Polska

Wybrane dla Ciebie
Diddy wyjdzie z więzienia w 2028 r.? Twierdzi, że kara była zbyt surowa
Diddy wyjdzie z więzienia w 2028 r.? Twierdzi, że kara była zbyt surowa
Festiwal w Stambule odwołuje występ Róisín Murphy. Fala krytyki była zbyt duża
Festiwal w Stambule odwołuje występ Róisín Murphy. Fala krytyki była zbyt duża
Jack DeJohnette nie żyje. Pożegnanie z legendą jazzu
Jack DeJohnette nie żyje. Pożegnanie z legendą jazzu
"Lustra. Między iluzją a rzeczywistością". Nowa wystawa w Centrum Nauki Kopernik
"Lustra. Między iluzją a rzeczywistością". Nowa wystawa w Centrum Nauki Kopernik
Miłość kontra krytyka. Szczęście Katy Perry w cieniu politycznych przekonań
Miłość kontra krytyka. Szczęście Katy Perry w cieniu politycznych przekonań
Miasto nie było gotowe na Konkurs Chopinowski? Trzaskowski obiecuje zmiany
Miasto nie było gotowe na Konkurs Chopinowski? Trzaskowski obiecuje zmiany
Podbija Polskę i świat. O biletach można było tylko pomarzyć
Podbija Polskę i świat. O biletach można było tylko pomarzyć
Znana wokalistka odwiedziła Polskę. Już wiadomo, co Rosalía robiła w Warszawie
Znana wokalistka odwiedziła Polskę. Już wiadomo, co Rosalía robiła w Warszawie
Kiedy świat odwraca wzrok. Ostateczny akt Nelly Furtado
Kiedy świat odwraca wzrok. Ostateczny akt Nelly Furtado
Nagroda Conrada 2025 przyznana. Doceniono poruszający debiut prozatorski
Nagroda Conrada 2025 przyznana. Doceniono poruszający debiut prozatorski
Polacy za nimi szaleją. Ponad 5 tys. widzów. Koncerty wyprzedane
Polacy za nimi szaleją. Ponad 5 tys. widzów. Koncerty wyprzedane
Kiedy jubileusz staje się mistyczną podróżą. 30 lat, które wstrząsnęły polską muzyką [RECENZJA]
Kiedy jubileusz staje się mistyczną podróżą. 30 lat, które wstrząsnęły polską muzyką [RECENZJA]