Billy Idol wspomina Ozzy'ego Osbourne'a: „Otworzył muzyczne drzwi dla takich jak ja”
Billy Idol oddaje hołd zmarłemu Ozzy'emu Osbourne'owi, podkreślając jego wpływ na muzykę punk-rockową. Legenda, skandalista, "Książę Ciemności" odszedł w wieku 76 lat po latach zmagania się z problemami zdrowotnymi.
Billy Idol, podobnie jak wielu innych artystów, opłakuje stratę legendarnego Ozzy'ego Osbourne'a, który zmarł w wieku 76 lat. Idol podkreśla, że Osbourne był dla niego inspiracją, pokazując, jak odnieść sukces jako nieszablonowy muzyk, który w życiu nie miał zbyt wielu hamulców.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Legendy Hollywood
Billy Idol wspomina w specjalnym tekście dla "Hollywood Reporter", jak w październiku ubiegłego roku uczestniczył w ceremonii wprowadzenia Osbourne'a do Rock & Roll Hall of Fame. Wystąpił wtedy z utworem „No More Tears”, towarzysząc muzykowi w tym wyjątkowym momencie. Podczas ceremonii Osbourne wyraził uznanie dla Idola, sugerując, że również powinien znaleźć się w gronie wyróżnionych. Choć Idol nie został w tym roku wybrany, jego nominacja była dla niego zaszczytem.
"To była niesamowita noc, świetne doświadczenie. Dzięki temu naprawdę doceniłem, czym tak naprawdę jest Rock & Roll Hall of Fame. Bo słyszy się różne negatywne opinie, ale tamtego wieczoru widziałem tylko pozytywy. Udział w wprowadzeniu Ozzy’ego pozwolił mi tego doświadczyć" - pisze muzyk.
Idol podkreśla, że Osbourne był dla niego jak David Bowie – zawsze obecny jako inspiracja. Jego muzyka i osobowość były pełne życia, co Idol miał okazję obserwować przez lata.
"Mój kolega z zespołu, Billy Morrison, to jeden z najlepszych przyjaciół Ozzy’ego. Znam Ozzy’ego i Sharon od dawna, przez lata robiłem z nimi różne rzeczy. Łączyło nas też to, że jesteśmy Brytyjczykami w Los Angeles. Ozzy rozpoczął karierę solową mniej więcej w tym samym czasie, co ja swoją. Sam fakt, że potrafił przetrwać — od Black Sabbath do ogromnego sukcesu jako artysta solowy — to już coś. A potem wrócił do korzeni, nagrywając z Black Sabbath album kilka lat temu. Zaledwie dwa tygodnie temu był jeszcze na scenie, bawiąc się świetnie. Naprawdę wyglądał na kogoś, kto cieszy się życiem" - opowiada Billy Idol w swoim tekście.
Osbourne rozpoczął swoją solową karierę w podobnym czasie co Idol. Jego zdolność do przetrwania i sukcesu, zarówno z Black Sabbath, jak i solo, była dla wielu muzyków wzorem do naśladowania.
"Ozzy kochał różne rzeczy. Kochał Beatlesów, rock’n’rolla i bliskich sobie ludzi. To dawało mu sens życia. W pewnym momencie nie wierzył, że ma jakąkolwiek przyszłość. I podobnie było z nami w punk rocku. Rock’n’roll dał nam wszystkim szansę, pozwolił iść naprzód, mimo że mówiono nam, że nic z tego nie będzie. Taki właśnie był Ozzy. Dużo się mówi o jego dzikiej, szalonej stronie, ale on miał w sobie też mnóstwo miłości — do muzyki i do ludzi wokół niego" - wspomina Idol.
Krótko przypomnijmy, że w ostatnich latach Ozzy Osbourne miał wiele problemów ze zdrowiem. W 2020 r. wyjawił, że cierpi na rzadką odmianę Parkinsona, którą zdiagnozowano u niego już kilka lat wcześniej. W 2019 r. doznał poważnego wypadku w domu i uszkodził kręgosłup - mimo operacji miał duże problemy z poruszaniem się. Ozzy komentował, że stracił siłę i masę mięśniową, przez co praktycznie niemożliwe stało się koncertowanie, nie wspominając o zagranicznych wyjazdach. Mimo złego stanu zdrowia Osbournowi udało się jeszcze stanąć na scenie. 5 lipca tego roku odbył się pożegnalny koncert na Stadion Villa Park w Birmingham (jego rodzinnym mieście), przy ponad 45 tys. zgromadzonych fanów i milionach przed ekranami na całym świecie.
Miażdżony "Jurrasic World", obskurna Warszawa w hicie Prime Video i nowe perełki w streamingu. O tym w nowym Clickbaicie. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: