Występ - petarda. Na jej piosence nikt nie siedział na miejscu
Za nami drugi dzień festiwalu Top Of The Top Sopot Festival. Bursztynowego Słowika zdobyła Carla Fernandes, ale to dwa inne występy zapadną w pamięć na długo - Kasia Kowalska wymachująca włosami z Titusem oraz roztańczone Margaret, Zalia i Sarah James śpiewające bodaj największy polski taneczny hit tego lata. Zapamiętamy też Julię Żugaj, która dowiodła, że w jej przypadku śpiewanie z playbacku to nie jest zły pomysł.
Drugi dzień Top Of The Top Sopot Festival to walka o Bursztynowego Słowika, nagrodę główną festiwalu, którą przyznają widzowie w internetowym głosowaniu. Ale pomiędzy konkurującymi o statuetkę muzykami wykonującymi swoje nowe utwory występowały też gwiazdy z dobrze znanymi hitami, które nie brały udziału w konkursie. Koncert prowadzili Izabella Krzan, Paulina Krupińska, Olivier Janiak i Damian Michałowski, którzy zapowiadali występy, rzucali mało śmiesznymi żartami i dbali o to, by lokowanie produktu nie było zbyt subtelne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kultura WPełni: Juliusz Machulski o filmach swojego życia i Polsce
Jako pierwszy z walczących o statuetkę wystąpił Phero czyli Chris Cugowski, najmłodszy syn Krzysztofa Cugowskiego. "Będę grał jak Prince, ruszał się jak Jagger, Harry oddał mi styl, ojciec okulary", śpiewał najmłodszy z rodu Cugowskich. Piosenka miała rockandrollowe brzmienie, a głos potomka lidera Budki Suflera, nie tak głęboki jak ojca, ale wciąż charakterystyczny, świetnie pasował do tej dość zabawnej piosenki. Do tego Cugowski junior zaprezentował ciekawy styl. Miał na sobie czerwone spodnie, koronkowy top bez rękawów i mocny, ciemny makijaż wokół oczu i na policzkach, przypominjący czarne łzy.
Żywiołowy utwór rozgrzał publiczność, którą chwilę później nieco uspokoiła urocza Carla Fernandes z piosenką "Co, jeśli?". Po niej w nieco bardziej alternatywnym stylu, ale wciąż trzymając się spokojnego rytmu, wystąpił zespół Blauka z utworem "Fason".
A po nich przyszedł czas na zwycięzców Bursztynowego Słowika sprzed kilku lat – czyli zespół Feel. Oczywiście nie zabrakło ich najbardziej (a złośliwi powiedzą, że jedynego) znanego utworu, czyli "Jak anioła głos". Po tej piosence Piotr Kupicha poprosił publiczność o przywitanie "młodej, zdolnej dziewczyny", po czym na scenę weszła Julia Żugaj w błyszczącej sukni. Kolejny utwór wykonali wspólnie.
O głosie Julii Żugaj i jej śpiewaniu z playbacku wiele już pisano. Tym razem zdaje się, że playbacku nie było i być może dlatego nie wypadło to dobrze. Sam utwór był mocno kiczowaty, a Julia nie dawała rady wyciągać wyższych dźwięków w refrenie. Na szczęście nie bierze udziału w walce o Bursztynowego Słowika, bo prawdopodobnie skończyłoby się to jej wygraną - jej oddani fani zagłosowaliby na nią bez względu na wszystko. A szczerze mówiąc, jeśli trzeba by było wskazać najsłabszy występ tego wieczoru, to zdecydowanie byłby ten.
Występy średnio utalentowanych influencerów, którzy wydają całe albumy nagrywane przy pomocy autotune’a, wypadają tym gorzej, jeśli po nich na scenie pojawiają się doświadczeni artyści. Jak Kasia Kowalska, która nie dość, że w Sopocie zaproponowała nową aranżację piosenki "Coś optymistycznego", do której przygrywała na harmonijce i własną wersję "Proud Mary", to jeszcze bezbłędnie trafiała w każdy dźwięk, jednocześnie zagrzewając publiczność do wspólnej zabawy.
Po pierwszej zwrotce "Proud Mary" Kowalska zaprosiła na scenę Titusa, wokalistę i basistę Acid Drinkers. Ich szałowy występ, wymachiwanie włosami i energię publiczność nagrodziła owacjami.
A później na scenie pojawił się walczący o Słowika zespół Red Lips. Wokalistka zwana Rudą wystąpiła w kostiumie, który odsłonił jej ciążowy brzuch. Na nim był napis "It’s a Boy" (To chłopiec). Niespodziankę w postaci obwieszczenia płci dziecka na scenie zepsuł jednak wcześniej Damian Michałowski, który zapowiedział zespół słowami: "Ruda zaraz wszystkim obwieści, że to będzie chłopiec".
Po występie Red Lips na scenę wyszedł Michał Szczygieł, który zaserwował wpadający w ucho popowy utwór "Tylko na mnie patrz". By mieć pewność, że piosenkę trudno będzie wyrzucić z głowy, wokalista powtarzał na koniec refren do znudzenia. Może i tani chwyt, ale przynajmniej skuteczny.
Skubas, który wystąpił jako następny, zaśpiewał balladę, którą prawdopodobnie nie raz będziemy słyszeć w radiu. Przyjemna melodia, surowe brzmienie głosu wokalisty i nostalgiczne tony wprawiły publiczność w nieco melancholijny nastrój.
Później na scenę wkroczyła Agnieszka Chylińska, której piosenki "Kiedyś do ciebie wrócę" i "Królowa łez" publiczność śpiewała razem z nią. Do wspólnego śpiewania zachęcać publiczność próbował również Oddział Zamknięty, ale o ile jeszcze "Andzię" jako tako ludzie potrafili zanucić, o tyle "Ten wasz świat" poruszył niewiele osób.
O Bursztynowego Słowika walczył także Wiktor Waligóra. Sympatyczny i utalentowany 20-latek zaśpiewał swoją piosenkę z taką swobodą i radością, że zdecydowanie wyróżnił się na tle swoich konkurentów. Po nim na scenę wyszła Mary Spolsky, która również walczyła o statuetkę. Charakterystyczna wokalistka zaśpiewała dość prostą piosenkę. Bardziej oryginalny utwór zaserwował Dezydery. Występ, wokalista i styl utworu były na tyle nietypowe, że trudno powiedzieć, czy zapadną widzom w pamięć.
Pod koniec na scenę wpadła prawdziwa bomba. Projekt Babie Lato, który tworzą Margaret, Sarah James i Zalia. Dziewczyny zaśpiewały utwór "Co za noc", który dosłownie porwał nieco zmęczoną już publiczność. To był jedyny występ tego wieczoru, w trakcie którego na scenie pojawiły się tancerki. I może dlatego tak rozbujał widownię. A może dlatego, że przy tym utworze naprawdę trudno usiedzieć w miejscu. Prawdziwa petarda. Margaret przedłużyła taneczny klimat, wykonując piosenkę Rihanny "Bitch Better Have My Money".
Po wszystkich występach dowiedzieliśmy się, że Bursztynowego Słowika na festiwalu Top Of The Top Sopot Festival zdobyła Carla Fernandes. Dziewczyna odebrała statuetkę wyraźnie wzruszona, po czym ponownie wykonała swój utwór. Piosenka nie jest specjalnie ambitna, ale dziewczyna ma talent i sporo uroku. Wystarczająco dużo, by skłonić widownię do głosowania. Nie zmienia to jednak faktu, że najlepsze występy tego wieczoru nie należały do osób walczących o statuetkę.
Tragiczna historia "Supermana", Christophera Reeve’a, obrzydliwe sceny w horrorze "Together" i nowe perełki w streamingu. O tym w nowym Clickbaicie. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: