Niespodzianki i kontrowersje wokół werdyktu. "Rywalizacja na najwyższym poziomie"
Ogłoszenie finalistów Konkursu Chopinowskiego wywołało gorące emocje. Andrzej Sułek z Programu II Polskiego Radia komentuje decyzje jurorów, zaskoczenia, rozczarowania oraz szanse młodych polskich pianistów. - Miejmy nadzieję, że jurorzy oceniają tylko to, co najważniejsze: muzykę.
Tegoroczny Konkurs Chopinowski ponownie udowodnił, że jest nie tylko wydarzeniem muzycznym, ale także emocjonalnym spektaklem. Zachwyty, kontrowersje, łzy i entuzjazm publiczności – wszystko to towarzyszyło decyzjom jury i występom pianistów. Niezgoda między oceną profesjonalistów a reakcjami słuchaczy tylko podgrzała atmosferę przed finałem, pokazując, jak żywa i ważna dla wielu jest muzyka Chopina.
– Publiczność często nie zgadza się z decyzjami jurorów – zauważa Andrzej Sułek, dziennikarz Programu II Polskiego Radia, komentując finalistów tegorocznego Konkursu Chopinowskiego. – Jestem przede wszystkim dumny z tego, że w finale znalazł się Piotr Alexewicz. To naprawdę świetny pianista, który miał dobrą passę.
Z drugiej strony, Sułek rozumie rozczarowanie słuchaczy, którzy liczyli na awans Piotra Pawlaka. – To artysta, który nie tylko zdobywa ogromną sympatię publiczności, ale ma też bardzo wiele do zaoferowania – podkreśla. – Niestety, w trzecim etapie nie był to jego najlepszy dzień. Można oczywiście dyskutować, na ile jego interpretacje Chopina spełniały oczekiwania, ale mam przekonanie, że akurat wtedy coś nie zagrało.
Sara Dragan jest światowej klasy skrzypaczką. "Rodzice nie chcieli, bym szła w tę stronę"
Niespodzianki w finale i kontrowersje wokół werdyktu
Wypowiadając się o finalistach, Sułek nie kryje zdziwienia obecnością niektórych z nich. – Gdybym miał wydać własne pieniądze na bilet, to raczej nie poszedłbym na koncert pana Vincenta Onga z Malezji – przyznaje. – On gra bardzo przewidywalnie. Brakuje w tym jakiejkolwiek świeżości czy elementu zaskoczenia. Nie czułem potrzeby, żeby poznawać kolejne jego interpretacje Chopina.
Polscy pianiści: przegrani tylko na papierze?
Dziennikarz odniósł się także do występów pozostałych polskich uczestników, którzy zakończyli rywalizację po III etapie. W szczególności zwrócił uwagę na Piotra Pawlaka i Yehudę Prokopowicza.
– Piotr Pawlak to pianista, który kończy już swoją drogę konkursową – mówi Sułek. – Trzykrotnie startował w Konkursie Chopinowskim i choć miał różne momenty, nigdy nie udało mu się osiągnąć w pełni satysfakcjonującego rezultatu. Ale paradoksalnie jego największym sukcesem może być to, że zbudował wokół siebie wierną publiczność. Ludzi, którzy będą za nim jeździć, słuchać go i kibicować mu. A przecież o to chodzi w tym konkursie – żeby zyskać zaufanie słuchaczy, którzy wierzą artyście.
W przypadku Yehudy Prokopowicza Sułek widzi duży potencjał na przyszłość. – To bardzo młody pianista, ale obdarzony ogromną wyobraźnią, wrażliwością i artystyczną charyzmą – ocenia. – Choć jego występ w III etapie nie był doskonały, to na jego poziomie rozwoju był to i tak ważny krok naprzód. Wierzę, że znajdzie w sobie odwagę, by ponownie wystartować w kolejnym konkursie.
PIOTR PAWLAK – third round (19th Chopin Competition, Warsaw)
Faworyci i indywidualności – kto zawalczy o zwycięstwo?
Sułek z uznaniem mówi o najwyżej ocenianych uczestnikach konkursu. – Kevin Chen, młody pianista z Kanady, to nie tylko perfekcyjna technika, ale i silna wizja artystyczna – podkreśla. – Jego wykonanie etiud Chopina było nadzwyczaj dojrzałe. Słuchałem go z myślą, że to tak, jakby sam Liszt grał – z rozmachem, wirtuozerią i ogromną świadomością.
Wśród faworytów dziennikarz wymienia także Erica Lu ze Stanów Zjednoczonych, który wraca na Konkurs Chopinowski po dziesięciu latach. – On nie wraca po to, żeby się pokazać, tylko żeby wygrać – mówi Sułek. – W pierwszych dwóch etapach jego interpretacje były dość osobliwe, jakby zamykał się w swoim świecie. Ale w trzecim etapie przeszedł metamorfozę. Po chorobie, która zmusiła go do przełożenia występu, wrócił na scenę jako zupełnie inny artysta. To może być jeden z kandydatów do najwyższej nagrody.
ERIC LU – third round (19th Chopin Competition, Warsaw)
Dlaczego Polacy kochają Konkurs Chopinowski?
Andrzej Sułek zauważa, że z edycji na edycję rośnie zainteresowanie konkursem – nie tylko w Polsce. – Kiedyś słuchało się koncertów na żywo w sali, potem doszło radio, telewizja, a dziś mamy pełną obecność w internecie i mediach społecznościowych – tłumaczy. – Konkurs można śledzić w całości albo w wycinkach, oglądać fragmenty, komentować, dzielić się nimi. To jest widowiskowa rywalizacja młodych ludzi z całego świata na polu sztuki, a więc coś naprawdę wyjątkowego.
Znaczenie Konkursu Chopinowskiego wykracza dziś daleko poza granice Polski. – Szacuje się, że w samych Chinach około 30-40 mln osób uczy się gry na fortepianie – przypomina Sułek. – To tyle, ile wynosi liczba ludności Polski. Jeśli nawet ułamek z nich śledzi konkurs online, to mamy do czynienia z gigantycznymi zasięgami. Daleki Wschód – Chiny, Japonia, Korea – to regiony, gdzie Chopin jest żywy, a pianiści są coraz lepiej przygotowani. To działa jak prawo wielkich liczb: przy takiej populacji muzyków łatwiej o prawdziwe diamenty.
Muzyka jako spektakl: nowa jakość odbioru
Zdaniem Sułka, coraz większą rolę odgrywa wizualna warstwa konkursu. – Kamery pokazują wszystko: dłonie na klawiaturze, mimikę, pot, łzy – mówi. – To tworzy spektakl. Występ muzyczny stał się performansem – podobnie jak teatr czy koncert rockowy.
Ale jurorzy słuchają inaczej. – Ocena nie powinna zależeć od tego, co widać – podkreśla Sułek. – Oni siedzą na balkonie, często nie widzą pianistów z bliska, więc – miejmy nadzieję – oceniają tylko to, co najważniejsze: muzykę.