Brzytwa Ockhama

Obraz
Źródło zdjęć: © Inne

– A więc kolejny trup. – Policjant uniósł znacząco palec. – To bardzo, ale to bardzo podejrzany zbieg okoliczności.
Trzy pary oczu wbiły się w pana Czesława i jego wymodelowaną fryzurę. W tym samym momencie spadło też na niego odium. Zagłada domu Tresków była przesądzona. Jedzenie wewnątrz fryzjera przestało się przesuwać. Utknęło między żołądkiem a kobietami, które – szerokie i rozpostarte – leżały i czekały na niego co wieczór poukładane w stertach obsypanych włosami klientów i zachlapanych wodą brzozową pism pornograficznych, które od ponad dwudziestu lat pieczołowicie gromadził i układał w piwnicy salonu, pośród starych misek, zlewów i zdemobilizowanych mebli fryzjerskich. Nocami Treska, w szlafroku i łapciach, z zawiązanym na szyi jedwabnym szalikiem, schodził do nich, siadając na jednym z wysłużonych foteli, podwijał poły wdzianka, wciskał gołe pośladki w spękany skaj, ślinił paluch i wertował. Smakował kurz ściągany ze stron wilgotnym palcem, czasami zaschnięte krople maści i olejków, a kiedy do języka czy podniebienia przyklejał się włos, długim, spiczastym paznokciem drapał te miejsca i uśmiechał się do pań,
które kartka za kartką witały go i brały między otwarte nogi. On podziwiał ich załomy, bruzdy i fryzury, niekiedy wąchał je, a przez woń farby drukarskiej sączył się w niego zapach ich naoliwionej skóry czy może tylko resztek zaskorupiałego mydła lub pianki do golenia, one zaś, nasycone jego oddechem, wilgotniały, marszczyły się, rozpływały i kleiły do ciał z sąsiednich stron. Czasami, odrywane, odkrywane, pożerały sobie nawzajem głowy, piersi albo pośladki, więc Treska namoczoną brzytwą zeskrobywał je z siebie delikatnie – łuski i nabłonki zmacerowanego papieru – ścierał wacikiem i gorącym wiatrem suszarki rozsiewał po całej piwnicy swojego salonu. Migotały mu wtedy w świetle kiepskiej żarówki niczym muszki i osiadały na zlewach, miskach, starych pędzlach i szczotkach, a niekiedy na nim samym. Wówczas z wprawą zawodowca strząsał je z siebie jak łupież.

Kanibalizm pochłaniał kolejno starsze roczniki, ciała mięły się i marszczyły, skóra traciła kolor i blask i odchodziła łuszczycą, blakły twarze i sutki, wciąż jednak rodziły się nowe pokolenia – córki i wnuczki – a świeże imigrantki przypływały statkami w żelaznych skrzyniach z odległych krajów albo zjeżdżały się tirami z szos Europy Wschodniej i Szczęzna. Ze słownikami, polsko-niemieckim i polsko-holenderskim w ręku Treska śledził losy Celiny Doustny Obłęd, Dójki Nataszy, Izabeli Zawsze na Mokro, Pomidorowej Luizy, Naciąganej Patrycji i Brygidy – późniejszej Największej w Kraju Specjalistki od Stosunków ze Szczególnym Upodleniem. Tej ostatniej przyglądał się zawsze rozczulony, zasnuwając się wspomnieniami z młodości o obłapianiu jej po sobotnich zabawach tanecznych. Brygida chętna i ponętna. W ciepłe letnie wieczory odsłaniała mu się w krzakach, na łące przy szpitalu, pośród porozrzucanych od zawsze drenów i żelbetowych płyt, jesienią i zimą zaś w komórkach, a on szczotkował jej włosy i wcierał w nią
podkradane z zakładu śmierdzące, lepkie maści.
Kiedy pewnego dnia zniknęła bez słowa, w Szczęźnie zaczęto ciąć. Niektórzy cięli tylko siebie, inni innych – nożami albo tłuczonymi butelkami – zawsze po pijanemu, rycząc i tarzając się w spienionej ślinie, łzach, błocie i wściekłości. Po kilku latach ciszy, gdy pokrojone brzuchy, ręce i szyje zrosły się, a niektóre zdążyły się nawet pokryć tatuażami o krwawiących i poprzebijanych sztyletami sercach, Treska odkrył ją dla wszystkich ponownie. Zobaczył Brygidę w Holandii, gdzie w cuchnącym śniedzią, smarami i papierosami klubie, przed kierowcami ciężarówek, polerowała kroczem chromowane rury aż do tłustego połysku.
Widział, jak wiła się w kisielu, upychała w siebie, a potem zjadała rzucane z widowni banany, i gulgotała. Zupełnie nie jak małpa. Zakochał się w niej wtedy po raz drugi, a gdy skończyły mu się pieniądze, wrócił do Szczęzna z zapachem gładzonych rur i wetkniętymi w spodnie pisemkami z Luizą, Marleną i Żanetą.

Oklejone wokół ud, uwierały go, gdy stanął przed celnikiem. Szczęśliwie Ojczyzna miała tego dnia pogodny nastrój, więc odebrała mu tylko Soczystą Luizę, a z resztą pozwoliła wrócić do domu. Od tego czasu schodził wieczorami do piwnicy zakładu, gdzie gromadził i pielęgnował swoją kolekcję, wciąż polując na ukochaną Brygidę. A ukochana rosła przez lata, stawała się coraz większa i przystępniejsza, aż w końcu została Cesarzową i razem z Kurtem Papieżem Biczowania zbudowała między Łabą a Renem, później zaś między Odrą a Renem, swe imperium. Brygida, największa w kraju, a może i w świecie specjalistka. Wraz z Brygidą rosła też kolekcja czasopism Treski. Powiększała się jak jej piersi – najpierw do rozmiarów piłki, potem balonów, aż wreszcie rozdęła się tak, że wypełniała miednice i zlewy. A później zaczęła spływać na podłogę, między stare poniemieckie fotele fryzjerskie a upasione włosami szczotki. Brygida witała codziennie Treskę, na początek podsuwając mu palce nóg z malowanymi na fioletowo albo karminowo
paznokciami, następnie zaś wsysając go w zagięcia stron i – czasami – raniąc drucikami zszywaczy. Brygida na festiwalu ze złotą Statuą Wolności w ręku; Brygida na jachcie, nasmarowana olejkami i odbijająca słońce francuskiego, a może hiszpańskiego wybrzeża; Brygida na wielbłądzie, a czasami pod; Brygida wśród palm i w kanale warsztatu samochodowego, między puszkami smarów i kluczami do opon; Brygida z przodu i z tyłu, naraz i oddzielnie, wśród ośmiornic i węży, ciał splątanych na podłodze pod kaloryferem, zarzucona karłami i garbusami. Brygida Królowa Przemysłu, Brygida Cesarzowa Imperium. Gdy Treska pokazał ją kiedyś Maurycemu, rozłożoną ze wschodu na zachód, z wbitymi między nogi i w biust złotymi drucikami zszywaczy, ten splunął na podłogę salonu i rzekł:
– A to kurew.
– Ależ skąd, to prawdziwa artystka, ona jedna – żachnął się fryzjer. – Największa artystka od nas i jaki sukces. Cały świat ją może podziwiać.
– Jaka tam artystka. Kurew jeden i tyle – odparł Maurycy i zaczął oglądać pismo, obracając je w każdą stronę i starając się zgadnąć, gdzie góra, a gdzie dół.
– Co ty! Zobacz, zwykła kurwa tak nie umie. Czy ona jest podobna do Wieśki? Jest podobna? Ma miliony, cały świat u stóp, w Holiłudzie się pokazuje. Rekordy świata w trzech kategoriach pobiła. W ogóle nie jest jak Wieśka albo Cześka. – Fryzjer denerwował się coraz bardziej. – I wszędzie mówi, że ona od nas, że ze Szczęzna dumna jest. Czy ona stoi na ulicy albo w parku koło dworca? No, nie stoi. To artystka.

Wybrane dla Ciebie

Konkurs Chopinowski łączy miliony Polaków.  "Wchodzi we wszystkie strefy życia kulturalnego"
Konkurs Chopinowski łączy miliony Polaków. "Wchodzi we wszystkie strefy życia kulturalnego"
Koreański pianista świetnie mówi po polsku. "Kocham Chopina i Polskę"
Koreański pianista świetnie mówi po polsku. "Kocham Chopina i Polskę"
Czterech Polaków w II etapie Konkursu Chopinowskiego. Jury wybrało 40 pianistów
Czterech Polaków w II etapie Konkursu Chopinowskiego. Jury wybrało 40 pianistów
Ikona, która nigdy nie chciała być gwiazdą. Dlaczego Dido tak nagle zniknęła
Ikona, która nigdy nie chciała być gwiazdą. Dlaczego Dido tak nagle zniknęła
Na niego patrzyli wszyscy. Adam Kałduński zachwycił publiczność Konkursu Chopinowskiego
Na niego patrzyli wszyscy. Adam Kałduński zachwycił publiczność Konkursu Chopinowskiego
Rodzina ujawnia nieznane historie z życia Osbourne'a. "Ozzy naprawdę cierpiał"
Rodzina ujawnia nieznane historie z życia Osbourne'a. "Ozzy naprawdę cierpiał"
Romantyczny Chopin – światowa premiera immersyjnej wystawy
Romantyczny Chopin – światowa premiera immersyjnej wystawy
Najpiękniejszy jubileusz świata, czyli 50-lecie Alicji Majewskiej i Włodzimierza Korcza [ZDJĘCIA, RELACJA]
Najpiękniejszy jubileusz świata, czyli 50-lecie Alicji Majewskiej i Włodzimierza Korcza [ZDJĘCIA, RELACJA]
Artysta (nie)amerykański. Bad Bunny — Portorykańczyk, który podzielił USA
Artysta (nie)amerykański. Bad Bunny — Portorykańczyk, który podzielił USA
Eric Clapton już w kwietniu wystąpi w Polsce
Eric Clapton już w kwietniu wystąpi w Polsce
Miała bujne życie intymne. Zna ją każdy Polak, ale nie z tej strony
Miała bujne życie intymne. Zna ją każdy Polak, ale nie z tej strony
Koncert dla człowieczeństwa. Gwiazdy jednoczą się dla Gazy [RELACJA]
Koncert dla człowieczeństwa. Gwiazdy jednoczą się dla Gazy [RELACJA]