Higiena mordercy

Obraz
Źródło zdjęć: © Inne

- Dobrze. Zatem, panie Tach, jak tłumaczy pan sobie niebywały, światowy sukces swojej twórczości?

- W ogóle go nie tłumaczę.

- Przecież musiał się pan nad tym zastanawiać i wyobrażać sobie różne odpowiedzi.

- Nie.

- Nie? Sprzedał pan miliony egzemplarzy swoich książek na całym świecie, włącznie z Chinami, i nie zastanawiał się pan nad tym?

- Fabryki broni na całym świecie sprzedają każdego dnia tysiące pocisków i też się nad tym nie zastanawiają.

- Jedno z drugim nie ma nic wspólnego.

- Tak pan sądzi? A jednak jest w tym uderzająca spoistość. Na przykład takie skojarzenie: mówi się o wyścigu zbrojeń, a powinno się też mówić o "wyścigu literatur". To argument siły, podobnie jak pierwszy; każdy naród traktuje swojego pisarza lub pisarzy jako oręż. Wcześniej czy później moją Nagrodą Nobla i mną również posłużą się jak orężem.

- Jeśli tak pan to odbiera, zgoda. Na szczęście literatura wyrządza mniejsze szkody.

- Nie moja. Moja jest bardziej szkodliwa od wojny.

- Czy aby nie pochlebia pan sobie?

- Muszę to robić, ponieważ jestem jedynym czytelnikiem, który mnie rozumie. Tak, moje książki są szkodliwsze od wojny, ponieważ budzą chęć rozstania się z życiem, gdy tymczasem wojna budzi w człowieku chęć przeżycia. Po lekturze moich książek ludzie powinni popełniać samobójstwa.

- Wobec tego jak pan tłumaczy to, że tego nie robią?

- O, to bardzo proste: ponieważ nikt mnie nie czyta. W gruncie rzeczy jest to być może również kluczem do mojego niebywałego sukcesu: jestem tak sławny, drogi panie, bo nikt mnie nie czyta.

- To paradoks!

- Wręcz przeciwnie: gdyby ci biedni ludziska zadali sobie trud, żeby moje książki przeczytać, znienawidziliby mnie i aby jakoś pomścić ten wysiłek, skazaliby mnie na zapomnienie. Tymczasem nie czytając, uważają mnie za pisarza relaksującego, zatem sympatycznego i zasługującego na sukces.

- To niezwykłe rozumowanie.

- Lecz niezbite. Proszę, weźmy Homera: oto ktoś, komu nikt nigdy nie dorówna sławą. A czy zna pan wiele osób, które naprawdę przeczytały prawdziwą Iliadę i prawdziwą Odyseję? Garstka łysych filologów, to wszystko - bo chyba nie nazwie pan prawdziwymi czytelnikami tych nielicznych gnuśnych licealistów, którzy w szkolnych ławach dukają nadal Homera, mając w głowach wyłącznie Depeche Mode albo AIDS. Z tej to właśnie znakomitej przyczyny Homer jest TYM punktem odniesienia.

- Przyjmując nawet, że to prawda, uważa pan tę przyczynę za znakomitą? Może raczej przygnębiającą?

- Nadal twierdzę, że znakomitą. Bo czy to nie krzepiące dla takiego prawdziwego, rasowego, wielkiego i genialnego jak ja pisarza mieć świadomość, że mnie nikt nie czyta? że nikt nie kala swoim trywialnym spojrzeniem piękna, które powołałem do życia w skrytości mej duszy i w samotności?

- Czy nie prościej byłoby - skoro pragnie pan uniknąć tego trywialnego spojrzenia - w ogóle nie wydawać?

- To byłoby zbyt łatwe. Co to, to nie, mój panie. Widzi pan, szczytem wyrafinowania jest sprzedawać swoje książki w milionach egzemplarzy i nie być czytanym.

- Nie mówiąc o tym, że zarabia pan na tym pieniądze.

- Oczywiście. Bardzo lubię pieniądze.

- Pan lubi pieniądze?

- Tak. Są urocze. Żaden z nich pożytek, ale lubię na nie patrzeć. Pięciofrankowa moneta jest śliczna jak stokrotka.

- Nigdy nie przyszłoby mi do głowy takie porównanie.

- To naturalne, w końcu to nie pan dostał literacką Nagrodę Nobla.

- Czy jednak w gruncie rzeczy ta Nagroda Nobla nie pozostaje w sprzeczności z pańską teorią? Czyż nie zakłada, że przynajmniej członkowie jury pana czytali?

- To wcale nie takie pewne. Ale jeśli nawet jurorzy czytali moje książki, nie podważa to w niczym mojej teorii. Jest tylu ludzi, którzy posuwają swoje wyrafinowanie do tego stopnia, że czytają, nie czytając. Tak jak ludzie-żaby - przemierzają książki, i nie ochlapie ich nawet kropla wody.

- Tak, mówił pan o tym podczas poprzedniego wywiadu.

- Czytelnicy-żaby. Stanowią olbrzymią większość czytających istot ludzkich, mimo to bardzo późno odkryłem ich istnienie. Taki już jestem naiwny. Sądziłem, że wszyscy czytają tak samo jak ja, a ja czytam, tak jak jem: to znaczy, że nie tylko tego potrzebuję, ale że staje się to także jednym z moich elementów składowych, i powoduje modyfikację pozostałych. Nie jest się tą samą osobą, niezależnie od tego, czy się jadło pasztetową czy kawior; nie jest się też tą samą osobą, niezależnie od tego, czy czytało się Kanta (przed czym uchowaj mnie Boże) czy Queneau. Mówię "jest się", ale powinienem powiedzieć "jestem ja i paru innych", gdyż większość ludzi z lektury Prousta czy Simenona wychodzi w identycznym stanie: nie tracą ani odrobiny z tego, kim byli, nie zyskują ani odrobiny czegoś więcej. Po prostu przeczytali, to wszystko w najlepszym razie wiedzą, "o co chodzi". Niech pan me myśli, że przejaskrawiam. Ileż to razy pytałem różnych inteligentnych ludzi: "Czy ta książka pana odmieniła?" A oni wybałuszali na mnie
oczy z miną, która mówiła: "Niby dlaczego miałaby mnie odmienić?"

- Pozwoli pan, panie Tach, że wyrażę zdziwienie: przemawia pan niczym obrońca książek z przesłaniem, co bardzo do pana niepodobne.

- Niezbyt bystry z pana chłopak, co? Więc wyobraża Pan sobie, że to książki z przesłaniem mogą odmienić jednostkę? Kiedy to właśnie takie najmniej ją odmieniają. Nie, książki, które naznaczają i przeobrażają człowieka, są inne: to książki wyrosłe z pragnienia, z rozkoszy, z geniuszu, a zwłaszcza książki wyrosłe z piękna. Weźmy na przykład wybitną książkę o pięknie: Podróż do kresu nocy. Jak po jej przeczytaniu nie stać się innym człowiekiem? Tymczasem większość czytelników dokonuje tego literackiego wyczynu bez żadnego wysiłku. A potem mówią: "o, tak, Celine jest znakomity" i wracają do swoich spraw. Oczywiście Celine to przypadek skrajny, ale mógłbym przytoczyć też i innych. Człowiek nigdy nie pozostaje taki sam po lekturze książki, nawet tak skromnej jak Leo Maleta - Leo Malet odmienia człowieka. Kiedy się przeczytało Leo Malleta, nigdy już nie będzie się patrzeć na młode dziewczęta w prochowcach takim samym wzrokiem, jak kiedyś. To bardzo ważne! Odmienić spojrzenie - na tym polega nasze zadanie.

(Opublikowano za zgodą Wydawnictwa Muza)

Wybrane dla Ciebie

Austria zrezygnuje z Eurowizji? Stawia konkretny warunek
Austria zrezygnuje z Eurowizji? Stawia konkretny warunek
Znamy laureata Literackiej Nagrody Nobla
Znamy laureata Literackiej Nagrody Nobla
Konkurs Chopinowski łączy miliony Polaków.  "Wchodzi we wszystkie strefy życia kulturalnego"
Konkurs Chopinowski łączy miliony Polaków. "Wchodzi we wszystkie strefy życia kulturalnego"
Koreański pianista świetnie mówi po polsku. "Kocham Chopina i Polskę"
Koreański pianista świetnie mówi po polsku. "Kocham Chopina i Polskę"
Czterech Polaków w II etapie Konkursu Chopinowskiego. Jury wybrało 40 pianistów
Czterech Polaków w II etapie Konkursu Chopinowskiego. Jury wybrało 40 pianistów
Ikona, która nigdy nie chciała być gwiazdą. Dlaczego Dido tak nagle zniknęła
Ikona, która nigdy nie chciała być gwiazdą. Dlaczego Dido tak nagle zniknęła
Na niego patrzyli wszyscy. Adam Kałduński zachwycił publiczność Konkursu Chopinowskiego
Na niego patrzyli wszyscy. Adam Kałduński zachwycił publiczność Konkursu Chopinowskiego
Rodzina ujawnia nieznane historie z życia Osbourne'a. "Ozzy naprawdę cierpiał"
Rodzina ujawnia nieznane historie z życia Osbourne'a. "Ozzy naprawdę cierpiał"
Romantyczny Chopin – światowa premiera immersyjnej wystawy
Romantyczny Chopin – światowa premiera immersyjnej wystawy
Najpiękniejszy jubileusz świata, czyli 50-lecie Alicji Majewskiej i Włodzimierza Korcza [ZDJĘCIA, RELACJA]
Najpiękniejszy jubileusz świata, czyli 50-lecie Alicji Majewskiej i Włodzimierza Korcza [ZDJĘCIA, RELACJA]
Artysta (nie)amerykański. Bad Bunny — Portorykańczyk, który podzielił USA
Artysta (nie)amerykański. Bad Bunny — Portorykańczyk, który podzielił USA
Eric Clapton już w kwietniu wystąpi w Polsce
Eric Clapton już w kwietniu wystąpi w Polsce