Szekspir i uzurpator
Teatr Krzysztofa Warlikowskiego niemal bezpośrednio wyrasta z twórczości Szekspira – reżyser nazwał tego genialnego dramatopisarza swym mistrzem rzemiosła, a jego sztuki realizował wielokrotnie. O przyczyny tej fascynacji oraz o jej wpływ na kształt innych przygotowywanych przez Warlikowskiego przedstawień pyta w swym wywiadzie Piotr Gruszczyński. Okazuje się na przykład, że nie byłoby Oczyszczonych – uznawanych za najważniejszy spektakl ostatnich lat – gdyby nie praca nad Szekspirem. Warlikowski narzeka na interpretatorów, którzy zabierając się za pracę nad Burzą, Hamletem, czy Makbetem, gubią ich najgłębsze sensy i pozbawiają największej wartości: stawiania niejednoznacznych pytań. Z rozmowy tej wyłania się także inne oblicze komedii takich jak Kupiec wenecki, Poskromienie złośnicy i Wieczór trzech króli. Ich szczęśliwe zakończenia nie przekonują Warlikowskiego – zawsze szuka w nich znamion rozpadu i pierwszych oznak zbliżających się nieszczęść. Rozmowa o Szekspirze staje się również niejednokrotnie
punktem wyjścia do ogólniejszych rozważań: o roli błazna, walce płci czy powiązaniach między teatrem a kinematografią.
Nawet Hollywood nauczył się tworzyć scenariusze korzystające z Szekspira i znajdujące w nim prawdziwe współczesne historie. A my ciągle w teatrze uprawiamy żarty, wierzymy w konwencję. To nie do przyjęcia. Pewnie, że można w nieskończoność grać te komedie, a nawet tragedie ślizgając się po powierzchni zdarzeń. Tak się robi w większości teatrów świata, które upajają się na przykład brzmieniem Szekspirowskiego słowa bez wchodzenia w sensy tego słowa. Można, ale po co?