"To może być moment zmiany". Ratunek dla planety kryje się w oceanach
Najnowszy film najsłynniejszego biologa, przyrodnika i podróżnika to apel, być może już ostatni, by podjąć działania i uratować naszą planetę. "Po niemal stu latach życia na tej planecie zrozumiałem, że najważniejsze miejsce na Ziemi nie znajduje się nie na lądzie, lecz w morzu" - przekonuje sir David Attenborough.
Premiera filmu "David Attenborough: Świat oceanów" została celowo zaplanowana na czas poprzedzający ważne globalne wydarzenia związane z ochroną mórz i oceanów. Ma ona miejsce tuż przed Światowym Dniem Oceanów, który obchodzony jest 8 czerwca, a także przed Konferencją Narodów Zjednoczonych na temat oceanów, która w czerwcu 2025 roku odbędzie się w Nicei we Francji. Wydarzenia te są istotnym elementem międzynarodowych działań na rzecz zrównoważonego rozwoju środowiska morskiego. Premiera przypada również na środek Dekady Nauk o Oceanach ONZ na rzecz Zrównoważonego Rozwoju (2021–2030) – globalnej inicjatywy mającej na celu pogłębianie wiedzy o oceanach, wspieranie innowacyjnych badań naukowych i promowanie działań na rzecz ich ochrony.
- To może być moment zmiany. Prawie każdy kraj na Ziemi zgodził się na papierze chronić jedną trzecią oceanu. Teraz stoi przed nami wyzwanie, by to zrealizować - mówi sir David Attenborough. - Po niemal stu latach życia na tej planecie zrozumiałem, że najważniejsze miejsce na Ziemi nie znajduje się nie na lądzie, lecz w morzu - przekonuje.
Rozmawiamy z Robym Nowlanem, producentem i reżyserem oraz Enrikiem Salą, biologiem morskim o tym, że jest sposób na zatrzymanie kryzysu klimatycznego, tylko działać musimy już teraz.
Basia Żelazko, WP: W związku ze zbliżającą się konferencją ONZ poświęconą oceanom, uwaga świata skupia się na losie oceanów. Jaka, waszym zdaniem, jest stawka?
Toby Nowlan: Stawka nie mogłaby być wyższa. Dla mnie samo tworzenie tego filmu było ogromną lekcją, ogromnym punktem zwrotnym, mimo że całe życie pracuję z dziką przyrodą, także morską. Ale dopiero przy pracy nad tym filmem zrozumiałem, jak ogromna jest to sprawa.
Nie chodzi tylko o to, jak wiele ryzykujemy, niszcząc oceany, włącznie z dewastacją dna morskiego w większości naszych obszarów chronionych, przez najbardziej destrukcyjne metody, jak trałowanie denne. Chodzi też o szansę zrobienia czegoś niesamowitego – wprowadzenia planety w stan rozkwitu, obfitości, co przyniosłoby ogromne korzyści wszystkim: rozkwit gospodarek rybołówstwa przybrzeżnego, rozkwit życia morskiego, większą stabilność i zdrowie życia na lądzie.
Stawka nie może być wyższa. Mówimy o trzech miliardach ludzi, którzy polegają na oceanie jako źródle pożywienia, a także o ogromnych gospodarkach opartych na nim. I co więcej – polegamy na oceanie, by oddychać. Ocean pochłania jedną trzecią naszych emisji węgla i 90 proc. nadmiaru ciepła wygenerowanego od czasów rewolucji przemysłowej. A jeśli ochronimy jedną trzecią oceanu, może on wypełnić się życiem w sposób, jakiego sobie nie wyobrażaliśmy. To najważniejsze odkrycie tego filmu. I dlatego zrobiliśmy go właśnie teraz – na czas Konferencji Narodów Zjednoczonych. Stawka nie może być wyższa.
Enric Sala: Ta konferencja jest kluczowa, bo w 2022 roku kraje świata, w tym Polska, zobowiązały się chronić co najmniej 30 proc. planety do 2030 roku. To właśnie ta jedna trzecia oceanu, o której sir David Attenborough mówi w filmie. Dziś jednak tylko 8 proc. oceanu znajduje się w morskich obszarach chronionych. A tylko 3 proc. w takich, które zakazują połowów.
Musimy więc co najmniej czterokrotnie zwiększyć zakres ochrony oceanów w ciągu najbliższych pięciu lat – globalnie. Jest rok 2025, połowa dekady. Musimy zrobić więcej w pięć lat, niż udało się przez ostatnie sto. Dlatego ta konferencja jest tak ważna. Wiemy, że niektóre kraje ogłoszą nowe morskie obszary chronione, ale większość tego nie zrobi.
Musimy więc wykorzystać wiedzę naukową i ekonomiczną, którą mamy od dawna, a teraz również film, by zainspirować ludzi do wywierania presji na swoich przywódców, by ci wypełnili swoje zobowiązania i faktycznie ochronili jedną trzecią oceanu.
Bo ochrona jednej trzeciej oceanu, co pokazuje film, przynosi korzyści wszystkim – także sektorowi rybołówstwa, który z zasady sprzeciwia się ochronie.
W waszym filmie widzimy zachwycające obrazy piękna oceanu, ale też bardzo niepokojące ujęcia przemysłowego trałowania dennego. Jak udało wam się to uchwycić?
Toby Nowlan: To było bardzo trudne. Ten sposób połowu został wymyślony w XIV wieku u wybrzeży Wielkiej Brytanii, niemal 700 lat temu i przez cały ten czas pozostawał ukryty, poza zasięgiem wzroku, poza świadomością, po prostu dlatego, że dzieje się w oceanie, pod falami.
Z tego prostego powodu łatwo było to ukrywać. A przecież mówimy o procesie tak powszechnym, jak oranie ziemi. To bardzo częsta praktyka, która ma miejsce codziennie tysiące razy na całym świecie – także w wielu naszych obszarach chronionych.
Naszym celem było pokazanie tego po raz pierwszy z pełną wyrazistością, tak by ludzie mogli naprawdę zobaczyć i zrozumieć, co się dzieje. Bo dopóki ludzie tego nie zobaczą, nie mogą się do tego odnieść, nie mogą tego pojąć. Można im mówić różne rzeczy, ale potrzebny jest obraz, prawda? Taka jest siła filmu.
Kręciliśmy ten film przez trzy lata. To był długi proces – opracowaliśmy technologię, która pozwoliła nam zejść na odpowiednią głębokość i filmować.
Było wiele przeszkód: słabe światło, filmowanie na głębokości – jak można się domyślić, na dole wszystko się porusza, są prądy wodne. No i sama brutalność procesu – na zdjęciach widać, jak agresywne i ekstremalne jest trałowanie denne.
Sprzęt – kamery, obudowy – był narażony na zniszczenie. To wymagało dużej pracy i rozwoju technologicznego, ale współpracowaliśmy z niesamowitymi ludźmi, by te obrazy powstały.
Doświadczyliście piękna przyrody, ale też jej destrukcji. Jako naukowiec i jako filmowiec – jak radzicie sobie z ciężarem tej wiedzy? Czy zmagacie się czasem z "ekolękiem"?
Enric Sala: Pracuję na rzecz ochrony oceanów od ponad 35 lat i naprawdę nie da się tego zignorować. Nie da się odłączyć emocjonalnie. Gdy wiesz dokładnie, co robimy oceanowi… Ale też widziałem, jak ocean wraca do życia. Brałem udział w tworzeniu obszarów chronionych w ramach projektu Pristine Seas.
Widziałem miejsca przełowione i wyjałowione, które odżywały, wracały do zdrowia. To daje mi nadzieję i przekonanie, że to możliwe. I my to wiemy od dawna. Mamy mnóstwo badań naukowych – ale ludzie ich nie czytają. Teraz mamy ten film, z narracją tak autorytatywnego głosu, który pokazuje wszystkim, co się dzieje, gdy damy oceanowi szansę, by sam się uzdrowił.
Toby Nowlan: Właśnie dlatego zająłem się tym zawodem. To był powód, dla którego wszedłem do tej branży. Zainspirował mnie największy człowiek w naszej dziedzinie – David Attenborough. Ale tak naprawdę chodziło o potrzebę, by w jak najbardziej poruszający i skuteczny sposób przedstawić światu te tematy.
Ten film to ukoronowanie wszystkiego, połączenie pracy z przyrodą i troski o nią z opowieścią filmową, która niesie najważniejsze przesłanie Davida Attenborough dla świata: jeśli uratujemy ocean, uratujemy świat.
Nie ma nic ważniejszego ani bardziej ekscytującego niż to. Ten film to wszystko, co chciałem w życiu zrobić – połączenie nauki i opowieści.
Okazuje się, że ocean to nie tylko największy ekosystem, ale też największa nadzieja dla planety. Na przykład – jak pokazujecie – odchody wielorybów mogą pomóc planecie. W jaki jeszcze sposób ocean może pomóc ludzkości przetrwać, a nawet rozkwitać?
Enric Sala: Ocean już nam ogromnie pomógł. Gdyby nie ocean, życie tutaj, gdzie teraz jesteśmy, byłoby nie do zniesienia. Ocean pochłonął 90 proc. nadmiaru ciepła wytworzonego przez działalność przemysłową od czasu rewolucji przemysłowej. Gdyby to ciepło pozostało w dolnej części atmosfery, w której żyjemy, temperatura nie wzrosłaby o 1,5 czy 2 stopnie, jak mówi Porozumienie Paryskie, ale o 35 stopni Celsjusza. Ziemia byłaby jak Wenus – nie do życia. To ocean nas przed tym chroni.
Pochłania też jedną czwartą naszych rocznych emisji dwutlenku węgla. Ale ten węgiel zakwasza ocean, zabija małże, ostrygi i wiele organizmów, którymi żywią się ryby, które jemy my. Ocean pochłania negatywne skutki naszego działania bezinteresownie. Ale w pewnym momencie nie będzie już w stanie. Dlatego musimy chronić przynajmniej 30 proc. oceanu – żeby życie morskie mogło wrócić i nadal nam pomagać.
Toby Nowlan: Ten film nie jest przeciwko gospodarce rybnej. To film za rybołówstwem, za oceanem pełnym życia, za planetą w rozkwicie.
Gdybyście mieli tylko 10 minut, by przemówić bezpośrednio do najpotężniejszych i najbogatszych ludzi na świecie – jak przekonałybyście ich do realnych działań na rzecz oceanu? Jakich argumentów byście użyli, by naprawdę ich poruszyć i zmobilizować?
Enric Sala: Każdy może coś zrobić. Bo mamy wielkie problemy, jak zmiana klimatu i trzeba redukować emisję dwutlenku węgla. To skomplikowane, wymaga regulacji rządowych, innowacji w przemyśle, porozumień międzynarodowych. Ale morskie obszary chronione – o których mówimy w filmie – to rozwiązanie możliwe tu i teraz.
To są rozwiązania, które wszystkim przyniosą korzyści. W basenie Morza Śródziemnego na przykład turyści i nurkowie chętnie odwiedzają takie miejsca, więc te obszary generują dochody, tworzą miejsca pracy. A dzięki efektowi rozprzestrzenienia – pokazanym w filmie – rybacy łowią więcej ryb i homarów. Te przybrzeżne obszary chronione to świetny biznes.
Każdy, kto obejrzy ten film i mieszka nad morzem, może powiedzieć: – Chcę mieć coś takiego u siebie. Chcę chronić mój fragment wybrzeża.
Każdy obszar chroniony na świecie zaczął się od jednej osoby, która miała pomysł i zorganizowała społeczność. Więc każdy, kto obejrzy ten film i mieszka nad morzem, może być tą osobą, która rozpocznie ochronę oceanu u siebie. Każdy może zostać bohaterem ochrony oceanu.
Toby Nowlan: A ja powiedziałbym: - Jeśli macie 10 minut, obejrzyjcie 90-sekundowy klip o trałowaniu, który opublikowaliśmy na Instagramie. A potem, przez kolejne osiem i pół minuty – niech obejrzą pełną nadziei końcówkę naszego filmu. Niech zobaczą Wyspy Normandzkie, larwy homarów odbudowujące rybołówstwo, odzyskiwanie Papahānaumokuākea – tuńczyka żółtopłetwego i albatrosów na Hawajach. To wszystko jest niesamowicie pełne nadziei. Główne przesłanie tego filmu to właśnie nadzieja, ale musimy zacząć działać.
Dziękuję za rozmowę.
Toby Nowlan: od niemal dwudziestu lat współtworzy przełomowe serie przyrodnicze, w tym "A Perfect Planet" BBC oraz wielokrotnie nagradzane nagrodami BAFTA i Emmy® serie "Planeta Ziemia II" i "Nasza planeta". Nowlan przewodzi również nagradzanym ekspedycjom filmowym w poszukiwaniu najrzadszych i najbardziej zagrożonych gatunków na świecie.
Enric Sala: Biolog morski, były profesor uniwersytecki, który uświadomił sobie, że pisze nekrolog dla życia w oceanach – i w 2008 roku porzucił karierę naukową, by w pełni poświęcić się ochronie przyrody. Założył i kieruje inicjatywą National Geographic Pristine Seas – nagradzanym i szeroko cenionym na świecie projektem, który łączy eksplorację, badania naukowe, edukację, media, ekonomię i politykę.
Film "David Attenborough: Świat oceanów" 8 czerwca na National Geographic.
Basia Żelazko, dziennikarka Wirtualnej Polski