Wyjątkowy koncert L.U.C-a w Japonii. Tak zahipnotyzował publiczność
- To projekt, który jest opowieścią o historii Europy – opowieścią snutą poprzez symfonię - mówi L.U.C, który podczas EXPO2025 w Osace zaprezentował magiczną symfonię "Symbiosis". Zgromadzeni wokół sceny Japończycy byli jak zahipnotyzowani.
EXPO2025 odbywa się w japońskiej Osace. Tu swój pawilon ma także Polska - pisaliśmy o tym więcej w naszym poprzednim tekście prosto z rozpalonej słońcem Japonii. W ramach EXPO, a także w ramach polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej, organizowane były liczne wydarzenia - wśród nich, spektakularny koncert L.U.C-a i zaproszonych przez niego kompozytorów z całej Europy. To Symbiosis Symphony, przedstawiany przez organizatorów jako "futurystyczny poemat symfoniczny" w wykonaniu artystów z 8 krajów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na te filmy czekamy. Szykują się prawdziwe hity
- W sposób nieoczywisty, czasem niepokojący, pokazujemy, jak narody europejskie uczyły się dialogu, współpracy i pokojowego współistnienia - mówił L.U.C dziennikarzom w Japonii.
- Bardzo zależało mi na tym, by pokazać Polskę jako kraj dojrzały – państwo, które ma do odegrania ważną rolę w Europie, które patrzy na swoich sąsiadów z otwartością i gotowością do współpracy. Kraj, który wnosi nowe, świeże pomysły. Dlatego stworzyliśmy swoistą narrację – muzyczną i wizualną opowieść o Europie, sięgającą od starożytnej Grecji i Rzymu aż po współczesność - opowiada o swojej koncepcji.
Całość została stworzona, bazując na licznych nawiązaniach do kultury europejskiej – od muzyki Bacha i Chopina, po berlińskie techno. - Ale nie tylko muzyka tu gra – to także opowieść plastyczna, rozwijana w warstwie malarskiej. To efekt mojej fascynacji sztukami wizualnymi, która rozwinęła się już przy projekcie "Chłopi". Tutaj ponownie współpracujemy ze studiem BreakThru Films, łącząc malarstwo z muzyką - mówi muzyk.
Jak opowiada L.U.C, proces tworzenia symfonii trwał łącznie około 16 miesięcy. Ostatecznie powstało 12 kompozycji – symbolizujących 12 gwiazd na fladze Unii Europejskiej. To nawiązanie nieprzypadkowe – odnosi się nie tylko do idei jedności i różnorodności Europy, ale też do jej symboliki, choćby wielowątkowej historii naszego kontynentu – opowiada artysta.
Efekt? Fantastyczny. Tego dnia targi EXPO były rozgrzane palącym słońcem, ale to nie przeszkodziło setkom Japończykom w pozostaniu do samego wieczora, by cieszyć się wszystkimi atrakcjami tego dnia - wieńczył go koncert Polaka i jego niesamowitej ekipy. Mnóstwo ludzi zgromadziło się na terenie przy scenie, by posłuchać koncertu. Blisko mnie siedziało wielu ludzi, którzy pilnie nagrywali dla siebie, telefonami, praktycznie każdą część symfonii. Inni – zapatrzeni jak w niezwykły obrazek, przysłuchiwali się temu międzynarodowemu zjawisku.
Zaczęło się od prehistorii, by potem płynnie przenieść się muzycznie w czasy starożytnej Grecji, następnie prosto do Rzymu, potem do średniowiecza, czasów wielkich odkryć i renesansu. Każda część miała w sobie coś charakterystycznego z danej epoki, choć wszystko podane było w nowoczesnym ujęciu. I co więcej - orkiestra była wzbogacona o nietypowe brzmienia instrumentów, które mało kto może kojarzyć. Tuż przed dyrygującym orkiestrą L.U.C-iem zebrani mogli zobaczyć Marię Pomianowską, polską kompozytorkę, która pielęgnuje zapominane tradycje muzyczne.
- Przywiozłam ze sobą do Japonii niezwykłe instrumenty, które należą do najstarszych instrumentów smyczkowych świata. Jednym z nich jest kobyz z Kazachstanu, uważany za prawego przodka wszystkich instrumentów smyczkowych, zarówno tych znanych w Europie, jak i na Dalekim Wschodzie, a właściwie na całym świecie. Z kolei z Polski przywiozłam sukę biłgorajską – instrument, który zrekonstruowałam już 30 lat temu. To staropolski instrument tradycyjny, będący również praprzodkiem europejskich skrzypiec, obok fidel czy basów - opowiadała dziennikarzom jeszcze przed koncertem.
Dlaczego pojawiają się te mało znane instrumenty? - Zależy nam, by poprzez muzykę przywoływać dawne korzenie i wspólną historię Europy - wyjaśnia artystka.
Harfy w starożytności, niepokojące smyczki w "barokowej" części, lekkość renesansu... L.U.C jak czarodziej przenosił publikę w inny wymiar, w inne czasy, serwując fantastyczne połączenia dźwięków. Słuchając "Renesansu" można było odnieść wrażenie, że Polak mógłby stworzyć kolejną ścieżkę dźwiękową do "Białego lotosu" Marka White’a, twórcy hitowego serialu HBO. Ach, co to byłaby za uczta!
- Artyści z innych krajów są dla mnie niewyczerpanym źródłem inspiracji – poprzez ich kulturę, sposób grania, instrumenty. To właśnie dzięki takim spotkaniom muzyka żyje, zmienia się i przekracza granice – przyznaje Maria Pomianowska, co jest dobrym podsumowaniem tej symfonii. Czy również Japończycy nabrali po tym występie większej ciekawości naszego kraju?
Fenomen "Dept Q", który widziało pół świata, zaskakująco zabawne "Pod przykrywką" od Prime Video i krwawe, gangsterskie porachunki ze "Strefy gangsterów" SkyShowtime. O tym w nowym Clickbaicie. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Mountainboard czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: