Kompot i Chopin, czyli czym Polska zachwyca na Expo 2025 w Japonii
Upał, który daje w kość niejednemu Europejczykowi, nie powstrzymuje Japończyków przed odwiedzaniem tegorocznego Expo 2025 w Osace. Przed Pawilonem Polski przez cały dzień utrzymuje się długa kolejka chętnych na to, by choć odrobinę poznać nasz kraj. Czego u nas doświadczają?
Rzeka ludzi wypada z metra i płynie szerokim nurtem w stronę betonowej wyspy, na której zbudowano tegoroczne targi Expo. Potężny upał nie jest straszny Japończykom, których prawdziwe tłumy zbierają się tu, by na chwilę przenieść się w najróżniejsze zakątki świata. Także do oddalonej od nich o tysiące kilometrów Polski.
Chopin i święty niemalże spokój
Znacie to uczucie, gdy chcecie coś zwiedzić, ale absolutnie nie wyobrażacie sobie stać w ponad 30-stopniowym upale, na prażącym słońcu przez kilkanaście, może kilkadziesiąt minut i nie ma w was tyle samozaparcia, by to przetrwać? Japończycy chyba tego uczucia nie znają i wytrwale czekają na swoją kolej, by wejść do kolejnych pawilonów. Także przed polskim ustawia się spora kolejka, która rośnie wprost proporcjonalnie do mijających godzin i malejącej temperatury na zewnątrz.
Tłum ludzi czeka przed wejściem do pawilonu Polski, będącą imponującą drewnianą z zewnątrz konstrukcją, która ma prezentować polski gen kreatywności. Przede wszystkim "w Polsce" można oderwać się od rzeczywistości. Gdy wszędzie jest nie dość, że upalnie, to przede wszystkim głośno i chaotycznie, polska wystawa jest ostoją spokoju. Niesamowity jest ten kontrast.
Za koncepcję ekspozycji odpowiada zespół kuratorski w składzie: Monika Brauntsch – KAFTI, Ewa Kierklo i Stanisław Kempa – GDYBY oraz Wiesław Bartkowski. W pierwszej sali zobaczyć można instalację "Spirit Plant" autorstwa Marcina Ignaca, który wprowadza odwiedzających w leczniczy świat związany z ziołami. Na wyświetlaczach każdy może skomponować swoją własną kompozycję ziół, które potem tworzą jedną, zmieniającą się nieustannie mozaikę. Przepiękna rzecz. Tuż obok jest "Zielnik" inspirowany wspólną dla Polski i Japonii tradycją "Zupy z Siedmiu Ziół". Polskie rośliny eksponuje także instalacja "Przednówek" (Urszula Zajączkowska, Megi Malinowsky): w kulach z żywicy zatopiono drobne polskie kwiaty, zioła i trawy, które prezentują polską przyrodę zmieniającą się pod wpływem pór roku.
Szczególnie dwie instalacje przyciągają Japończyków, którzy stanowią jednak większość odwiedzających całe Expo 2025 - to Aura (Olga Milczyńska, Wiesław Bartkowski, Jerzy Rogiewicz) i Plantacja Idei. Tę pierwszą z pewnością widzieliście w mediach społecznościowych. "Aura" składa się z ponad setki niezależnych modułów, to naturalna, drewniana, choć sterowana cyfrowo "orkiestra", która wygrywa rytm utworów Fryderyka Chopina. Sercem każdego "instrumentu" jest fragment wierzby, kojarzonej z Chopinem i pozyskanej z okolic Żelazowej Woli, gdzie urodził się kompozytor. Japończycy początkowo nieśmiało przyglądają się instalacji, ale w momencie, gdy ta "ożywa" pod wpływem ruchu zwiedzających, od razu się do niej zbliżają. Dzięki temu ta wystawa cały czas tętni życiem.
A ta druga wspominana - Plantacja idei - to miejsce, gdzie Polacy chwalą się swoimi osiągnięciami m.in. w medycynie, technologii czy też w tworzeniu gier wideo.
Jaką Polskę poznają Japończycy?
Jedna z części polskiej wystawy wydaje się najmniej trafiona i choć powstała z użyciem nowych technologii, które mają robić największe wrażenie, tak się nie dzieje. To instalacja "Najbardziej Polski Krajobraz", która wykorzystuje AI, by pokazać odwiedzającym przyrodę naszego kraju. Komputer generuje obrazy, które co jakiś czas zmieniają się na wyświetlaczu. Pomysłowe, ale efekt finalny daleki od ciekawego czy zachwycającego, żeby nie powiedzieć - okropny. Jeśli te stworzone przez AI zdjęcia miałyby zachęcić do odwiedzenia Polski, to turystów by nam nie przybyło. Dużo lepsze fotki ma każdy z nas w swoich zbiorach z wakacji nad morzem czy w górach.
Można by się też przyczepić, że polska wystawa jest zbyt spokojna, może zbyt egalitarna, ale wystarczy poznać ekspozycje innych kilku innych państw, by zrozumieć, że w tym spokoju jest metoda. Japończyków ciągnie do tego spokoju, do Chopina, do recitali, które w pawilonie Polski organizowane są trzy razy dziennie, do rękodzieła, arteterapii, którą podkreślają polscy organizatorzy.
Naszym towarem eksportowym staje się kreatywność, muzyka, sztuka i szeroko pojęty mindfulness, czyli wszystko to, czego najczęściej nie wymienimy, gdy trochę prześmiewczo, trochę sarkastycznie chcemy opowiedzieć obcokrajowcowi o naszym kraju, spotykając turystę gdzieś pod budą ze smażoną rybką nad morzem.
- Jestem dumny z Pawilonu Polski, bo on uczy - mówi dziennikarzom Jurek Owsiak, który w Osace opowiadał o WOŚP. - Ten pawilon uczy wrażliwości, kreatywności, pomysłowości. Prezentujemy niezwykle wysoki poziom. Odbieram te instalacje, które tu widziałem, jako sztukę z najwyższej półki. W tym wszystkim jest jeszcze Chopin, który dla Japończyków jest bardzo ważny. Tu można go posłuchać w nietypowy, bardzo współczesny sposób. Dla mnie to jest piękne miejsce i cieszy widok ludzi czekających w kolejkach, by zobaczyć kawałek Polski, nasycić wzrok, a potem zjeść bigos i pierogi - mówi Owsiak.
Najlepszą wizytówką naszego kraju stają się także studenci, pracujący na targach. To 48 młodych ludzi z 7 polskich uczelni, którzy są w nieustannym kontakcie ze zwiedzającymi, biegle posługując się językiem japońskim i opowiadając o Polsce.
Docenia się tę polską wystawę jeszcze bardziej, gdy przejdzie się do pawilonów naszych sąsiadów. Naprzeciwko polskiej, drewnianej konstrukcji mamy Węgrów. Ci postawili na bardzo prosty przekaz. Zaczyna się skromną wystawą w czarnym korytarzu, który prowadzi zwiedzających do wysokiej sali, w której samym centrum stoi jedna artystka.
Kobieta ubrana w tradycyjny, ludowy strój śpiewa pieśń, którą zrozumieją tylko jej krajanie. Ale Japończycy słuchają jak zaklęci. Z kolei Czesi zorganizowali dość osobliwą wystawę. Punkty wspólne z Polską: drewno i naturalne surowce. Wzdłuż ciągnącej się w górę rampy wymalowano różne, kreskówkowe wręcz postaci, gdzieniegdzie prezentowane są małe ekrany z pop-artowymi instalacjami. Jest szkło, rzeźba Alfonsa Muchy, jeszcze więcej szklanych instalacji i na koniec kilka czeskich wynalazków wykorzystujących nowe technologie. Klimat zupełnie inny niż "w Polsce".
Promując Polskę w pawilonie, który kosztował ponad 160 mln złotych, nie można było zapomnieć o polskich potrawach. W Eliksirze spróbować można pierogów, bigosu, żurku czy pomidorowej. Zagryźć deserkiem w postaci biszkoptowego ciasta i zapić to wszystko tradycyjnym kompocikiem. Za 4 tys. jenów za pełen zestaw (ok. 100 zł) polskiego, gastronomicznego doświadczenia. Tu też stoi kolejka. Zjeść bigos i tłuściutkie pierogi z cebulką pałeczkami to wyzwanie, ale i świetne doświadczenie.
Czy to się nam opłaca?
Takie pytanie pojawia się niemal od razu. Po co Polska na Expo 2025?
- Może zabrzmi nieskromnie, ale naprawdę sądzę, że to są najlepiej spożytkowane pieniądze. Mówimy o kwocie 165 milionów złotych. Ktoś może powiedzieć, że to dużo, a ja powiem: nie. To jest bardzo mało, biorąc pod uwagę, że mamy pół roku nieustannej promocji Polski w świecie. Widziałam gazety - japońskie, polskie - i wszędzie piszą o naszym pawilonie, są wywiady, relacje. Wydaje się, że tutaj, na rynku japońskim, jest o nas głośniej niż w samej Polsce - mówi Magdalena Skarżyńska, wiceprezes zarządu Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu, z którą spotykamy się na targach w Osace.
- Chodzi o to, żeby przybliżyć Polskę Japonii i pokazać nasz potencjał. Ciekawe jest to, że ja Japonię i jej obywateli wyobrażałam sobie inaczej, zanim tu przyjechałam. Nigdy wcześniej nie byłam w Japonii, a oni z kolei zapewne też mieli inne wyobrażenia o Polsce. W związku z tym chyba obie strony są w pewnym sensie zaskoczone. Spotykamy się podczas Expo 2025 z bardzo pozytywnym odbiorem. Koncerty chopinowskie cieszą się ogromnym powodzeniem. Niektórzy naprawdę biją się o bilety. Są osoby, które rezerwują miejsca dwa, trzy tygodnie wcześniej i przychodzą drugi, trzeci raz - opowiada wiceprezes PAIH.
I dodaje: - Wiem, że cały zespół wykonuje tu fenomenalną pracę. Mamy pawilon, który jest wymieniany wśród pięciu najlepszych.
Na efekty - przede wszystkim te gospodarcze - trzeba będzie poczekać.
Z Osaki Magdalena Drozdek, dziennikarka Wirtualnej Polski