Jestem komunistyczną babą!

Obraz
Źródło zdjęć: © "__wlasne

Od tygodnia…Od tygodnia nie mam spokoju, niech to szlag! Od kiedy zadzwoniła Alice – piękne imię, prawda? Ja je wybrałam. To oczywiste, przecież jest moją córką. Chcę tylko powiedzieć, że mój chłop chciał nazwać ją inaczej. Chyba Cristina. A może Maria, nie pamiętam dokładnie. W każdym razie, jednym z tych imion, co to jest ich na pęczki. Przynajmniej u nas w mieście. Imię dla fryzjerki albo księgowej. Nie, kochany, upierałam się, nazwiemy ją Alice, to imię dla księżniczki. Siedziało mi coś takiego w głowie, że kto ma piękne imię, ten będzie mieć równie piękne życie. Nie została księżniczką, tylko panią inżynier. To ja nalegałam, żeby była inżynierem. Z myślą o tym, że się zatrudni w fabryce, w której wtedy pracowałam, i wszyscy będą mówić po kątach: „Znasz Emilię Apostoae? To dobrze, inżynier Alice jest jej córką”. Ale zanim Alice zdążyła się zatrudnić, komunizm upadł, a fabryka, w której pracowałam, rozpadła się. W kilka lat, fabryka jak się patrzy zamieniła się w zarośnięte chwastami ruiny, wśród których
gnieździły się bezpańskie psy. Rozkradziono okna, powyrywano nawet kontakty. Kiedy czasem tamtędy przechodzę, odwracam głowę. Coś mnie w gardle ściska, daję słowo. Mam wrażenie, że tam, na hali, nasze szkielety czekają pochylone, w każdej chwili gotowe znów przystąpić do pracy. Że nastąpiła tylko awaria prądu. Wiem, że to straszna głupota, że tamte czasy już nie wrócą, ale tak czuję. Mówi się, że kupili ją ci od Coca–Coli i otworzą tam zakład butelkowania. Niektórzy, nie rozumiem dlaczego, cieszą się. Ja w każdym razie nie wyrzucam pieniędzy na truciznę, nie kupuję świństw! Każdego roku robię sok z dzikiego bzu, o jakim Amerykanom się nawet nie śniło. Z dziada pradziada, od małpy po dziś dzień, jak powiedziałby pan Mitu. O nim też wam opowiem. Ważna figura! Pewnego dnia Alice wsiadła do samolotu i poleciała do Kanady. Ponoć ci Kanadyjczycy desperacko szukają łebskich ludzi. Nie żeby byli głupi, ale mają wielki kraj, a tylko garstkę mieszkańców. Gdyby rozrzucić ich po całym państwie, musieliby patrzeć przez
lornetkę, żeby się widzieć nawzajem. Ściągają tęgie głowy ze wszystkich kontynentów i dają im pracę, wikt i opierunek. Chcą zbudować mądry kraj i prześcignąć Amerykanów. Powtarzam, co słyszałam od innych… Gdyby to zależało ode mnie, nie pozwoliłabym jej wyjechać. Trzymałabym ją przy sobie, odchowała jej dzieciaki, a w soboty piekła jej ulubione placki z serem. Ale nie mogłam jej zatrzymać. Co miałam jej powiedzieć? Zostań tutaj, w tym kraju, który schodzi na psy? Zostań tutaj, żeby urabiać sobie ręce po łokcie za śmieszne pieniądze? Więc nic nie mówiłam. Ona też nie kwapiła się pytać nas o zdanie. Była bardzo rozentuzjazmowana, że stąd pryska, więc niemal zapomniała o rodzicach. Wcale mnie to nie dziwi, ja właściwie postąpiłam tak samo, wyjeżdżając z tej zabitej wiochy, w której się urodziłam. Ba, byłam nawet bardziej bezczelna, jak się tak dobrze zastanowię. Całkiem niedawno zadzwoniła do nas z wiadomością, że chce wyjść za mąż. Za jakiegoś Alaina.

– Alaina Delona?

– Ej, mamo, no wiesz… Przecież to stary dziadek…

– Tak, ale przynajmniej ludzie go tu znają…

– I poza tym, on jest Francuzem.

– Aha, czyli jest z innej wsi, zażartowałam.

Zapowiedziała, że latem przyjedzie, aby go nam przedstawić. Żebyśmy zobaczyli kawalera. Nie wiem, jakie oni tam mają zwyczaje, ale u nas tak się robi. Ocenimy, czy wart jest dziewczyny.

– Sprawdzimy, czy nie brakuje mu ucha, jak mówi mój chłop, bo i tak nic nie zrozumiemy z jego szwargotu.

Będzie już jakieś dwa, trzy lata od tamtego czasu. Kilka dni wcześniej omawiałyśmy przez telefon szczegóły przyjazdu.

– Nie panikujcie, to porządny gość – powiedziała na koniec Alice.

Boże drogi, wypucowałam mieszkanie na błysk! Mogliśmy jeść z podłogi. Kupiłam nowe zasłony. Postawiłam jajka na twardo na wszystkich palnikach. Pokrywki podskakiwały jak za dobrych czasów. Rosół z kury, sarmale i pieczeń wieprzowa. Ciastka i placki. Pomogła mi też sąsiadka. Ot tak, dla Alice. Pomijając fakt, że w życiu nie widziała Kanadyjczyka i nie chciała przepuścić takiej okazji. Ţucu, mój mąż pobielił cały podest, żeby Kanadyjczyk nie myślał, że trafił do jaskini. Pobieliłby i całą klatkę schodową, ale nikt nie chciał się zrzucić na generalne sprzątanie. Ledwo opłacali czynsz. Jeden z sąsiadów zakpił sobie nawet, że teraz Ţucu prosi o pieniądze na wapno, następnym razem poprosi o bilety na samolot. Osioł! Ale i mój chłop okropna papla! Zawsze się przechwala i gada głupstwa. Ja na jego miejscu powiedziałabym, żeby się nie martwił, narzeczeni przybędą wpław, tak jest taniej.

Poprzedniego wieczoru poszłam do fryzjera, po raz pierwszy od niepamiętnych czasów. Okazało się, że fryzjerki się zmieniły, nie znałam ani jednej. Nie wiem, czemu łzy naszły mi do oczu. Prawdę mówiąc, wiem. Bo przed rewolucją przynajmniej raz w miesiącu chodziłam układać włosy. W drodze powrotnej obejrzałam dokładnie nasz blok. A właściwie to jak wyglądają bloki w Kanadzie? Czy się nie ośmieszymy? Nie był już nowy, jak wtedy, kiedyśmy się do niego wprowadzili, nieprzytomni ze szczęścia. Minęło przeszło trzydzieści lat i przez ten czas ani razu nie widział pędzla. Co więcej, był cały odrapany, z bokami nadjedzonymi przez deszcz. Na wysokości pierwszego piętra, w pobliżu okna, widniała gruba smuga sadzy. Prawdopodobnie lokatorzy mieli w zimie piec opalany drewnem, a komin wystawili za okno. Schody wejściowe były wyszczerbione, pogięte balustrady chwiały się przy każdym dotknięciu. Przed blokiem bawiło się jakieś wątłe, naburmuszone dziecko. Rzucało wełniana czapką w chropowatą frontową ścianę. Gdy czapka
przylepiała się na kilka sekund, wydawało okrzyki radości, po czym znów rzucało. Wpadłam w panikę… Czy to zamek, w którym mieszkała kiedyś księżniczka Alice? Nie, tylko jedno mieszkanie w nim.

(...)

Wybrane dla Ciebie

Michał Sikorski dołączył do akcji "Ostatni dzwonek". Mówi, czego żałuje do dziś
Michał Sikorski dołączył do akcji "Ostatni dzwonek". Mówi, czego żałuje do dziś
Zmiany w T.Love. Hirek Wrona: to może być dla nich artystycznie ożywcze
Zmiany w T.Love. Hirek Wrona: to może być dla nich artystycznie ożywcze
Intymna opowieść o życiu. Mariusz Walter opowiada, jak poznał przyszłą żonę
Intymna opowieść o życiu. Mariusz Walter opowiada, jak poznał przyszłą żonę
Halestorm w Polsce już 30 października w COS Torwar
Halestorm w Polsce już 30 października w COS Torwar
Nie żyje Barbara Szczepuła. Kronikarka i reportażystka miała 79 lat
Nie żyje Barbara Szczepuła. Kronikarka i reportażystka miała 79 lat
T.Love rozstaje się z Janem Benedekiem. Muniek Staszczyk: To trudne małżeństwo, które się rozpadło. Znów
T.Love rozstaje się z Janem Benedekiem. Muniek Staszczyk: To trudne małżeństwo, które się rozpadło. Znów
Austria zrezygnuje z Eurowizji? Stawia konkretny warunek
Austria zrezygnuje z Eurowizji? Stawia konkretny warunek
Znamy laureata Literackiej Nagrody Nobla
Znamy laureata Literackiej Nagrody Nobla
Konkurs Chopinowski łączy miliony Polaków.  "Wchodzi we wszystkie strefy życia kulturalnego"
Konkurs Chopinowski łączy miliony Polaków. "Wchodzi we wszystkie strefy życia kulturalnego"
Koreański pianista świetnie mówi po polsku. "Kocham Chopina i Polskę"
Koreański pianista świetnie mówi po polsku. "Kocham Chopina i Polskę"
Czterech Polaków w II etapie Konkursu Chopinowskiego. Jury wybrało 40 pianistów
Czterech Polaków w II etapie Konkursu Chopinowskiego. Jury wybrało 40 pianistów
Ikona, która nigdy nie chciała być gwiazdą. Dlaczego Dido tak nagle zniknęła
Ikona, która nigdy nie chciała być gwiazdą. Dlaczego Dido tak nagle zniknęła