Miłek z Czarnego Lasu
Miłek na dobre zamieszkał w Czarnym Lesie. I szybko się przekonał, czym jest prawdziwa ciekawość. A to za sprawą Kaladyna. Kronikarz zaczął go nachodzić, prosząc o opowiedzenie jakiejś zajmującej historii. – Bo chciałbym ją opisać – wyjaśnił.
Teraz wędrował za zaspanym Miłkiem, który wstał chwilę temu i przed wypiciem pierwszej herbaty snuł się po norce niby duch.
Co więcej, Miłek miał swoje problemy, które były dla niego ważniejsze niż jakiś tam wpis w kronice Kaladyna.
Wczorajszego wieczoru nakrzyczał na Tupetkę, która wędrowała za nim niby cień przez pół dnia, zupełnie jak Kaladyn. A gdy Miłek schował się w norce, przyszła i tu, tłumacząc, że musi sprawdzić, czy nowy ładny brązowy kamyk, który znalazła obok Stadionu, będzie pasować do tych dwóch, którymi wcześniej ozdobiła ścianę. Zachowywała się, jakby to była jej norka!
- No, przecież musisz znać jakieś ciekawe historie. – Kaladyn nie zauważył zamyślenia Miłka. Tak energicznie machnął swoją księgą, że prawie wytrącił Miłkowi kubek z herbatą.
Ten westchnął ciężko. Pojął, że nie pozbędzie się łatwo kronikarza.
- No tak, ale jak je opiszesz, wtedy będzie to Kronika Miłka, a nie Kronika Czarnego Lasu – mruknął.
Tego Kaladyn się nie spodziewał. Zamrugał oczyma, po czym zafrasowanym gestem potarł pasiaste futerko. W zdenerwowaniu jego uszy nastroszyły się mocno. Zaraz jednak lewe ucho opadło trochę niżej, przez co zamiast wyglądać jak poważny kronikarz, zaczął przypominać niesfornego psiaka.
Wkrótce jednak w jego spojrzeniu pojawił się błysk zwiastujący, że wpadł na jakiś genialny pomysł.
- Ale jak ty coś zrobisz w Czarnym Lesie, to się nada! O! – i wyjął pióro, aby być gotowym na opisanie tego, co Miłek zrobi.
- Ale co miałbym zrobić? – odparł zaskoczony Miłek i dla ukrycia zmieszania upił kolejny łyk herbaty. Była gorzka. Zagadywany przez kronikarza, zapomniał sięgnąć po cukiernicę. Przemknęła mu przez głowę myśl, że najlepsze, co mógłby teraz zrobić, to uciec. Ale to chyba nie nadawałoby się do opisania. Bo jak kronikarz miałby wyjawić, że wszyscy od niego uciekają?
- Cokolwiek! – wrzasnął Kaladyn i podskoczył z irytacji, że jego rozmówca nie rozumie tak oczywistej sprawy.
- Nie umiem robić cokolwiek – ostrożnie rzekł Miłek. – Zawsze robię coś. Albo nie robię nic…
Na to Kaladyn obrażonym ruchem wsadził księgę pod pachę. Jego uszy znów nastroszyły się bojowo.
- Mówisz jak Semper. To znaczy jak już coś powie – burknął nadąsany i wyszedł z norki, zamiatając ogonem.
- Czasem żałuję, że w ogóle mówię – smutno westchnął Miłek.
Ale kronikarz pewnie już tego nie usłyszał.”