Muniek Staszczyk dla WP: To jest wielki przywilej, że mogę robić to, co kocham

- Bez miłości do tworzenia, nie pociągnęlibyśmy daleko. To jest wielki przywilej, że mogę robić to, co kocham - mówi w rozmowie z WP Muniek Staszczyk. Razem z Krzysztofem Zalewskim łączy siły, by zagrać wyjątkowe koncerty podczas tegorocznego Męskiego Grania.

Muniek Staszczyk zagra na festiwalu Męskie Granie 2025Muniek Staszczyk zagra na festiwalu Męskie Granie 2025
Źródło zdjęć: © East News | Wojciech Strozyk/REPORTER
Magdalena Drozdek

27 czerwca rusza kolejna edycja Męskiego Grania. W tym roku uczestnicy muzycznego wydarzenia doświadczą połączenia dwóch zespołów, z którego powstały nowe aranżacje ich hitów. Kultowe utwory zespołu Krzysztofa Zalewskiego i T.Love’u, rockowe brzmienia i legendarne wersy – niech to będzie krótka zapowiedź tego, co czeka uczestników podczas piątkowych koncertów na trasie Męskiego Grania. Co o projekcie mówi Muniek Staszczyk?

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Muzyczny emeryt, czy sprawny tekściarz? Muniek opowiedział o tym, jak odnaleźć się we współczesnej Polsce

Magda Drozdek, Wirtualna Polska: Uchylmy rąbka tajemnicy – co szykujecie z Krzysztofem Zalewskim na tegoroczne Męskie Granie?

Muniek Staszczyk: Męskie Granie Przestawia to w tym roku połączenie dwóch artystów o różnej wrażliwości na jednej scenie i ich zespołów: T.Love i Krzyśka Zalewskiego. Program złożyliśmy z sześciu jego hitów i z sześciu znanych hitów mojego zespołu. Nie będę mówił jakich, niech to będzie niespodzianka. Mogę tylko zdradzić, że zagramy specjalnie jeszcze jeden cover – wybraliśmy piosenkę zespołu Kraftwerk, "Das Model". Klasyk. Napisałem kiedyś do tego polski tekst, a Krzysiek, tak się składa, zna niemiecki, więc to jest ciekawy podział.

Jak się czujesz w takim projekcie?

Dla mnie to jest nowość. Jestem naprawdę podekscytowany. Tych koncertów się w życiu zagrało tysiące, a tutaj nagle trafia się nam coś zupełnie innego. Jak to wyjdzie? Ciekawe jest też to, że jesteśmy z różnych pokoleń. Krzysztof jest w tej chwili bardzo popularny. My mamy swoją pozycję zespołu trochę klasycznego, można powiedzieć. Złapaliśmy dobry kontakt i współpracujemy ze sobą. I choć mamy próby, to wydaje mi się, że wyjdzie z tego niewyreżyserowane, rock’n’rollowe widowisko.

Muniek Staszczyk
Muniek Staszczyk © East News | Piotr Hukalo

Czuję, że jesteś podekscytowany tym wydarzeniem. Można chyba śmiało powiedzieć, że cały czas, mówiąc kolokwialnie, "jarasz się" odkrywaniem różnych muzycznych przestrzeni?

Jaram się i mówię to poważnie, od serca – to nie jest jakaś kwestia marketingu, tylko naprawdę nie mieliśmy nigdy takiej akcji. Śpiewałem z wieloma artystami duety, ale to z reguły osadzone jest w naszej stylistyce, na naszych warunkach. Natomiast tutaj – na tym polega to podekscytowanie – że to jest dla nas inna stylistyka. Krzysiek ma bardzo dobrych muzyków, a my jesteśmy taką kapelą rock'n'rollową, grającą "brudniej". Oni są bardziej uporządkowani.

Teraz czekamy na pierwszy koncert. Z jednej strony jestem podekscytowany, a z drugiej spięty, tak pozytywnie. Męskie Granie to jest impreza, która już w kalendarzu imprez muzycznych ma bardzo duży prestiż. Dla nas jest to ważny projekt. I myślę, że nas to też trochę odmładza, bo Krzyśka kochają młodsi ludzie.

Wspominałeś, że Krzysztof wzruszył się w pewnym momencie na próbach. A czy ty też przeżywasz pewnego rodzaju wzruszenie, kiedy słyszysz, jak inny artysta śpiewa twoje piosenki?

Pamiętam, jak Stasia Celińska przepięknie wykonała kiedyś naszą "Warszawę" – w zupełnie innym aranżu, z kwartetem smyczkowym. Gdy to usłyszałem, to bardzo się wzruszyłem. Pomyślałem sobie wtedy, że chyba naprawdę napisałem dobry tekst. W jej wykonaniu miał niezwykłe brzmienie. Wiesz, cieszę się, że nasze kawałki wykonują inni artyści, bo to znaczy, że muzyka żyje.

Kochasz swoją pracę?

Nasz zespół powstał wiele lat temu, zmieniał się skład, zmieniały czasy i nasze życia. Bez miłości do tworzenia, nie pociągnęlibyśmy daleko. To jest wielki przywilej, że mogę robić to, co kocham. I jeszcze mi za to płacą. Cieszę się, że nam się udało.

Muniek Staszczyk
Muniek Staszczyk © East News | TRICOLORS

Co dla ciebie znaczy słowo sukces?

To jest takie proste pytanie, ale nie jest tak łatwo odpowiedzieć. Rzeczywistość bardzo się zmieniła od momentu, w którym zaczynaliśmy. Wydaje mi się, że do sukcesu dobijaliśmy się dużo dłużej niż wielu popularnych dziś artystów, bo były inne czasy, nie było programów typu talent show itd. Za to była głęboka komuna. Ważnym punktem, który na pewno można nazwać sukcesem, był występ na festiwalu w Jarocinie. Po ośmiu latach wydaliśmy płytę. Według mnie na sukces składa się sukces rynkowy – moim zdaniem artyści kłamią, gdy mówią, że nie interesuje ich to, jak sprzedają się ich dzieła. Równie ważny jest sukces artystyczny – poczucie, że jest się dumnym z tego, co się stworzyło, skomponowało i rezonuje wśród publiki. Trzecia sprawa to połączenie pasji i marzeń.

Ja jako dzieciak marzyłem o tym, żeby zostać muzykiem rockowym, choć nie miałem w ogóle do tego żadnych podstaw. Nie grałem na żadnym instrumencie. Ośmielił mnie punk rock i zaczęło się powoli w moim życiu dziać. Sukces to w końcu także ten osobisty – bycie szczęśliwym w tym, co się robi. Nie każdemu się to udaje.

Ja bym jeszcze dodała do tej rozpiski pokorę, która trzyma twardo przy ziemi.

Wiesz, ja chowałem się na osiedlu robotniczym. Pochodzę z rodziny robotniczej, przeciętnej jak to wszystkie w PRL-u. Nasz zespół powstał w czwartym liceum, o którym jest piosenka. Zaczęliśmy z kolegami w klasie maturalnej. Graliśmy w szkołach i gdzie się tylko dało, co nie było w stanie wojennym takie łatwe. Ludzie zaczęli nas rozpoznawać w rodzinnej Częstochowie. Wciąż dobrze pamiętam, że nasz sukces, o którym teraz mówimy, zaczął się od grania na podwórku. Nikt z nas absolutnie nie myślał o tym, by zostać gwiazdą. Bycie gwiazdą to był obciach. Pieniądze? My wszyscy byliśmy biedni. Telewizja? Tam nikt się nie chciał pokazywać. Sami wydawaliśmy swoje płyty i sprzedawaliśmy je na koncertach.

Gdy rozkręcił się prawdziwy biznes w Polsce, to my byliśmy już uzbrojeni w doświadczenia z lat 80., naszego garażowego grania. I to jest ta pokora, o której mówisz. Nie traktowaliśmy siebie nigdy jako gwiazd.

Dzisiaj mamy kult gwiazd.

Mnie cieszy, że polscy artyści wyprzedają stadiony. W przypadku moich początków to było jakieś science fiction. Na stadionach grali Stonesi. Dziś może tam grać Sanah czy Podsiadło, co dla mnie jest niesamowitym wydarzeniem. Wiesz jak wielkim komplementem było dla mnie to, że Sanah zaprosiła mnie na koncert na Stadionie Narodowym, żebym zaśpiewał "Chłopaki nie płaczą"? To fantastycznie, że takie koncerty są dla nich możliwe, że zarabiają dobre pieniądze, bo to jest dobre dla całego rynku muzycznego w Polsce.

Drama z Blake Lively i koszmarna "Kolejna zwyczajna przysługa", "Cztery pory roku" Netfliksaserialowe nowości, które warto sprawdzić. O tym w nowym Clickbaicie. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej:

"To był prawdziwy Chopin". Świat reaguje na występ Piotra Alexewicza
"To był prawdziwy Chopin". Świat reaguje na występ Piotra Alexewicza
Protest w Operze Krakowskiej. Aktywiści przerwali spektakl
Protest w Operze Krakowskiej. Aktywiści przerwali spektakl
Finał z polskim akcentem. Piotr Alexewicz zagrał o zwycięstwo
Finał z polskim akcentem. Piotr Alexewicz zagrał o zwycięstwo
Chopin na wielkim ekranie. W Strefie Melomana posłuchasz konkursu za darmo
Chopin na wielkim ekranie. W Strefie Melomana posłuchasz konkursu za darmo
LOBODA jest gwiazdą popu z Ukrainy. "Pomoc Polski dla mojego kraju jest nie do przecenienia" (WYWIAD)
LOBODA jest gwiazdą popu z Ukrainy. "Pomoc Polski dla mojego kraju jest nie do przecenienia" (WYWIAD)
Dała z siebie 120 proc. Polska publiczność była nią zachwycona
Dała z siebie 120 proc. Polska publiczność była nią zachwycona
Urodzona na lajwie. Film o dziecku, które nigdy nie miało prywatności
Urodzona na lajwie. Film o dziecku, które nigdy nie miało prywatności
Niespodzianki i kontrowersje wokół werdyktu. "Rywalizacja na najwyższym poziomie"
Niespodzianki i kontrowersje wokół werdyktu. "Rywalizacja na najwyższym poziomie"
Finał Konkursu Chopinowskiego 2025: jeden Polak w grze o wielką stawkę
Finał Konkursu Chopinowskiego 2025: jeden Polak w grze o wielką stawkę
"Brak Piotra Pawlaka to nieporozumienie". W sieci wrze po ogłoszeniu finalistów
"Brak Piotra Pawlaka to nieporozumienie". W sieci wrze po ogłoszeniu finalistów
"Jesteśmy zdruzgotani". Członkowie KISS żegnają Ace'a Frehleya
"Jesteśmy zdruzgotani". Członkowie KISS żegnają Ace'a Frehleya
Polak w finale! Piotr Alexewicz zachwycił jurorów
Polak w finale! Piotr Alexewicz zachwycił jurorów