Penelopa

Obraz
Źródło zdjęć: © Inne

Jake zawsze wiedział gdzie mnie znaleźć.
Był z naszą rodziną od, no cóż, od zawsze i znał nasze przyzwyczajenia. Znał też nasze nawyki, upodobania, dziwactwa i problemy – w gruncie rzeczy pewnie znał Wilhernów lepiej niż my samych siebie. Właściwie nie było to nic niezwykłego, biorąc pod uwagę, że było nas tylko troje Wilhernów w domu – moja matka, ojciec i ja – a żadne z nas nie było specjalnie skomplikowane.
W każdym razie mój weekendowy rozkład zajęć był mu znajomy (nie różnił się on specjalnie od rozkładu zajęć w tygodniu). Śniadanie o 8.30. Od 9.00 do 10.00 słuchałam francuskojęzycznych nagrań i ćwiczyłam koniugację czasowników. Czas zaprzeszły w trybie łączącym naprawdę mnie dobijał.
Od 10.00 do 10.45 ćwiczyłam na rowerku stacjonarnym, bieżni, albo jakimś innym narzędziu tortur – aerobowym przyrządzie do testowania wytrzymałości. Nie jestem szczególnie wysportowana, ale wierzyłam, że ćwiczenia są bardzo ważne, zwłaszcza dla ludzi którzy niewiele wychodzą.
Po treningu brałam prysznic, przebierałam się i o 11.00 oglądałam moją ulubioną operę mydlaną, której bohaterowie wiedli życie znacznie ciekawsze od mojego. A w południe czytałam gazetę wypełnioną historiami o ludziach, których życie było znacznie gorsze od mojego (nie żeby wiedza o ich smutnych losach sprawiała mi przyjemność, trzymała jednak na smyczy wszelkie oznaki użalania się nad sobą). Lunch był o 12.45. Nim nadeszła 14.30 byłam w szklarni i to właśnie tam Jake po mnie przyszedł.
Gdy się pojawił byłam w trakcie delikatnego procesu przygotowywania mojego rajskiego ptaka do przesadzenia. Wymagało to koncentracji – musiałam oddzielić korzenie i bardzo się starać ich nie połamać – nie byłam więc zadowolona, gdy Jake pojawił się w drzwiach ze swoim obwieszczeniem.
– Panienko Penelopo, panienki gość na trzecią już jest.
– Już? – zawołałam sfrustrowana.
– No cóż, przecież jest już trzecia. – zauważył lokaj. Rozejrzał się po szklarni. – Pani rośliny wyglądają cudownie, panienko Penelopo.
– Dziękuję Jake.
– Jaka szkoda, że inni nie mają przyjemności ich oglądać.
– Mhm –niechętnie odłożyłam na bok kwiat i zdjęłam gumowe rękawiczki. Naprawdę nie byłam w nastroju do tego, co miało się za chwilę zdarzyć, ale wiedziałam też, że nie ma sensu tego odkładać.
– Ach i panienki matka chciałaby się z nią zobaczyć przed spotkaniem – dodał Jake.

Nic nowego. Matka zawsze chciała widzieć się ze mną przed spotkaniami, by przekazać mi najświeższe informacje o kandydacie i wygłosić motywującą mówkę.
Moja matka, Jessica Wilhern, siedziała na swoim stałym miejscu przy stole w jadalni, który zaśmiecały foldery, zdjęcia i życiorysy. Towarzyszyła jej Wanda, zatrudniona siedem lat temu w charakterze stałego doradcy, który pracował z matką nad tym ważnym projektem.
– Kochanie – powiedziała matka pełnym uniesienia głosem, którego zwykła używać, by dodawać optymizmu i wzmagać pozytywne nastawienie. – Sądzę, że mamy tu dla ciebie interesującego kandydata. Powiedz jej Wando.
Wanda potakująco skinęła głową. Z właściwą sobie wydajnością miała wszystkie fakty w zasięgu ręki.
– Baaardzo interesujący. Palmer Metcalf, dwadzieścia pięć lat. W twoim wieku Penelopo.
Mówiłam przez zaciśnięte zęby.
– Tak Wando. Wiem ile mam lat.
Wanda zignorowała moją marną próbę silenia się na sarkazm.
– Ma wspaniałe referencje. Prywatne liceum Livingstone, Dartmouth, młodszy partner w biurze maklerskim Mitchell and Swinson. Członek Town and Country Club Clearwater. Dom w Woodbridge. A przy okazji to Metcalfowie z Providence, a nie ci bostońscy. Ci z Bostonu przybyli na długo po Mayflower, co najmniej z dziesięć lat. A plotka głosi, że płynęli w celach krajoznawczych.
Zdobyłam się na drobny wysiłek, by okazać, że zrobił na mnie niewielkie wrażenie.
– Dartmouth. To w New Hampshire, prawda?
– Jego ojciec jest członkiem zarządu – dodała matka podnieconym głosem. – Ma koneksje. Wasze dzieci mogłyby chodzić do szkół zrzeszonych w Ivy League!
– Palmer studiował rok na paryskiej Sorbonie – kontynuowała Wanda. Matka była już totalnie zachwycona.
– Mieszkał we Francji, Penelopo! Francji! Moglibyście rozmawiać ze sobą po francusku!
– Penelopa Meatcalf – powiedziała na próbę Wanda. – Ładnie brzmi. Udawanie entuzjazmu stawało się coraz trudniejsze. Miałam już serdecznie dość tego wszystkiego. Jedyne czego naprawdę chciałam to wrócić do korzeni rajskiego ptaka.
– Dobrze, w porządku. Jest idealny. Jest w pokoju muzycznym?
– Oczywiście kochanie, gdzieżby indziej? Spójrz!
Popatrzyłam w przeciwległy kraniec jadalni, gdzie, przy oknie z weneckiego lustra czekały na mnie dwuosobowa kanapka i mały stolik. Przez to okno mogłam zajrzeć do pokoju muzycznego, ale każdy przebywający w tamtym pokoju widział lustro. Przeszłam obok mebli prosto do drzwi prowadzących do tego pokoju.

Wanda wydała stłumiony okrzyk, a matka wrzasnęła:
– Penelopo, co ty robisz?
Zignorowałam obie i otworzyłam drzwi. Przyjemny młody mężczyzna, ubrany w elegancką tweedową marynarkę i przypuszczalnie będący Palmerem Meatcalfem natychmiast wstał z sofy i zwrócił się w moją stronę.
– Bonjour – powiedziałam.
Otworzył usta, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Z jego twarzy można było wyczytać wszystko.
Nie zdziwiło mnie to, jako że, pomijając drobne różnice, widziałam już to spojrzenie. Wahało się pomiędzy niedowierzaniem a totalnym szokiem, niesmakiem a obrzydzeniem. Czasem dostrzegałam strach, a nawet prawdzie przerażenie.
– Je m’appelle Penelope.
Już wycofywał się w stronę drzwi.
– Comment allez-vous?
Otrząsnął się na tyle, by wybąkać:
– Ja, uhm... ja nie mogę... Jestem gdzieś umówiony.
– Au revoir – powiedziałam.

Dotarł do holu, gdzie czekał na niego Jake, z dokumentami do podpisania. Wróciłam do jadalni, by stawić czoło gniewowi Jessiki Wilhern i jej towarzyszki. Wanda w rozpaczy kiwała głową, podczas gdy moja matka wyraziła swoje niezadowolenie znacznie bardziej słyszalnie.

Wybrane dla Ciebie
Spektakl "Cnoty niewieście albo dziwki w majonezie" w Teatrze Stu w Krakowie: Wyprasowana Polska i niewyżyta "inteligencja" [RECENZJA]
Spektakl "Cnoty niewieście albo dziwki w majonezie" w Teatrze Stu w Krakowie: Wyprasowana Polska i niewyżyta "inteligencja" [RECENZJA]
Warszawa stolicą kina. Rusza 41. Warszawski Festiwal Filmowy
Warszawa stolicą kina. Rusza 41. Warszawski Festiwal Filmowy
Polacy nadal w grze! Wiemy, kto awansował do III etapu Konkursu Chopinowskiego
Polacy nadal w grze! Wiemy, kto awansował do III etapu Konkursu Chopinowskiego
Michał Sikorski dołączył do akcji "Ostatni dzwonek". Mówi, czego żałuje do dziś
Michał Sikorski dołączył do akcji "Ostatni dzwonek". Mówi, czego żałuje do dziś
Zmiany w T.Love. Hirek Wrona: to może być dla nich artystycznie ożywcze
Zmiany w T.Love. Hirek Wrona: to może być dla nich artystycznie ożywcze
Intymna opowieść o życiu. Mariusz Walter opowiada, jak poznał przyszłą żonę
Intymna opowieść o życiu. Mariusz Walter opowiada, jak poznał przyszłą żonę
Halestorm w Polsce już 30 października w COS Torwar
Halestorm w Polsce już 30 października w COS Torwar
Nie żyje Barbara Szczepuła. Kronikarka i reportażystka miała 79 lat
Nie żyje Barbara Szczepuła. Kronikarka i reportażystka miała 79 lat
T.Love rozstaje się z Janem Benedekiem. Muniek Staszczyk: To trudne małżeństwo, które się rozpadło. Znów
T.Love rozstaje się z Janem Benedekiem. Muniek Staszczyk: To trudne małżeństwo, które się rozpadło. Znów
Austria zrezygnuje z Eurowizji? Stawia konkretny warunek
Austria zrezygnuje z Eurowizji? Stawia konkretny warunek
Znamy laureata Literackiej Nagrody Nobla
Znamy laureata Literackiej Nagrody Nobla
Konkurs Chopinowski łączy miliony Polaków.  "Wchodzi we wszystkie strefy życia kulturalnego"
Konkurs Chopinowski łączy miliony Polaków. "Wchodzi we wszystkie strefy życia kulturalnego"